Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Kuzian
Jakub Kuzian , 4 latka

Płacz, ból i cierpienie naszego dziecka łamie nam serca❗️POMÓŻ❗️

Od urodzenia wiedzieliśmy o hipoplazji prawej kości piszczelowej Kubusia. Robiliśmy i nadal robimy wszystko, aby uratować jego nóżkę. Niestety okrutny los nie chce odpuścić naszemu synkowi i ciągle dostarcza mu kolejnych pokładów cierpienia... Zaraz po urodzeniu dowiedzieliśmy się, że kość piszczelowa w prawej nóżce naszego dziecka jest krótsza od lewej. Lekarze nie dawali żadnych szans. Mówili, że jedyną drogą jest amputacja, ale dla nas tak drastyczna ingerencja to była ostatecznością. Szukaliśmy innego wyjścia. Znaleźliśmy szpital oddalony od  nas o 700 kilometrów... Nie wiemy, ile jeszcze operacji będzie musiał przejść nasz syn. Nikt nie potrafi przewidzieć, kiedy w pełni uleczymy Kubusia. Ta walka jest jednak bardzo ważna. To wszystko dla niego i jego lepszej przyszłości. Leczymy synka w Poznaniu, ponieważ specjaliści tylko z tej kliniki dali nam nadzieję, że Kubuś będzie chodzić.  Tylko jedno z nas może pracować, ponieważ synek potrzebuje stałej opieki. Otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności, a dodatkowo musimy jeździć do wielu specjalistów, którzy wspierają jego rozwój. Wszystko to pochłania ogrom czasu i pieniędzy.  Diagnoza o autyzmie dodatkowo nas przygniotła. Nie wiemy, czy jego podłoże jest genetyczne, czy neurologiczne. Musimy zrobić badania, ponieważ jest możliwość, że to liczba operacji spowodowała takie spustoszenie w jego malutkiej główce.  Kubuś nadal nie mówi, nie utrzymuje kontaktu wzrokowego, nie potrzebuje towarzystwa do zabawy. Kiedy mamy pojechać na zajęcia ze wczesnego wspomagania, wpada w stany lękowe, krzyczy i rzuca przedmiotami. Serca nam pękają, gdy widzimy cierpienie naszego synka.  Kolejna operacja czeka naszego malucha już na początku kwietnia 2024 roku. Po raz kolejny na jego nóżkę zostanie założony aparat ilizarowa w celu wydłużenia kończyny i korekcji pogłębiającej się wady. Chcielibyśmy móc mu obiecać, że to już ostatni raz… Ale Kubuś pewnie nawet by nam w to już nie uwierzył... Nasz synek już tyle przeszedł. Mamy wrażenie, że jego wczesne dzieciństwo to tylko operacje i szpitale. Nigdy nie wymażemy z pamięci jego załzawionych oczu, patrzących na nas z bólem i przeszywającym cierpieniem. Możemy zadbać o jego przyszłość, by w końcu była lepsza. Tak bardzo chcielibyśmy zobaczyć trójkę naszych dzieci, bawiących się beztrosko. To się jednak nie wydarzy – na pewno nie bez Twojej pomocy! Mamy wiarę, nadzieję i motywację. Niestety na naszej drodze jedyną przeszkodą są pieniądze, których ciągle nam brakuje. Są one nieodłącznym elementem naszej walki, potrzebnym do dalszego leczenia. Dlatego z całych sił wołamy o pomoc. Nieraz Darczyńcy udowodnili nam, że razem mamy wielką moc. Błagamy, nie zostawiajcie nas w tym wyczerpującym maratonie… Rodzice Kubusia

2 723,00 zł ( 3,65% )
Brakuje: 71 746,00 zł
Karinka Puchała
Pilne!
Karinka Puchała , 13 lat

14 lat i diagnoza nowotworu... Pomóżmy Karinie❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią, która uderzyła w naszą rodzinę z ogromną siłą. Nasza ukochana córka, czternastoletnia Karina, miesiąc temu otrzymała diagnozę, która wstrząsnęła naszym światem – nowotwór kości. Kostniakomięsak.  To słowo, które wcześniej wydawało się odległe i miało nigdy nas nie dotyczyć, teraz stało się częścią naszej rzeczywistości. Karinka jest obecnie pod opieką wspaniałych specjalistów z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Mimo że przeszła już pierwszą chemioterapię, przed nią jeszcze długa droga – dziewięć kolejnych etapów i operacja chorej nogi. Po zakończonym leczeniu chemicznym czeka ją rehabilitacja, aby mogła wrócić do normalnego funkcjonowania. To nie jest łatwy czas. Diagnoza, która przyszła tak nagle, całkowicie zmieniła dotychczasowe szczęśliwe życie naszej córki. Ale jesteśmy zdeterminowani, aby dać jej najlepsze szanse na powrót do zdrowia. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy pomóc jej pokonać tę okropną chorobę. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o Wasze wsparcie. Założyliśmy tę zbiórkę, abyśmy mogli wesprzeć Karinę i pomóc jej przetrwać ten trudny czas. Każda złotówka, każdy gest dobroci, przynosi nam nadzieję i siłę, by kontynuować walkę. Dziękujemy z całego serca za każdą okazaną pomoc. Wierzymy w siłę dobrej woli i razem możemy sprawić, że Karinka będzie mogła ponownie cieszyć się życiem. Rodzice

58 763 zł
Dominik Szrom
Dominik Szrom , 48 lat

Od lat zmagam się ze skutkami wypadku... POMÓŻ!

Każdego dnia mierzę się z konsekwencjami nieszczęśliwego wypadku samochodowego, w którym brałem udział. W wyniku tego zdarzenia doznałem urazu kręgosłupa szyjnego z porażeniem czterokończynowym. Miałem wtedy 18 lat... Do dziś poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mieszkam z moją mamą, tata zmarł 2 lata po moim wypadku... Po tym tragicznym zdarzeniu przez długi czas leżałem unieruchomiony w szpitalu. To wtedy powstało bardzo dużo odleżyn, najwięcej na biodrach i kości krzyżowej.  Dopiero po 3. miesiącach rodzice znaleźli klinikę, gdzie leżałem 6 miesięcy. Wtedy kręgosłup został zoperowany, a mój stan trochę się poprawił. Niestety pozostał duży problem z bardzo rozległymi odleżynami.  W różnych szpitalach próbowano mnie leczyć, ale moje rany nie chciały się goić. Dopiero po wielu miesiącach przeszedłem operację, w wyniku której większość ran została wygojona. To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. W 2014 roku okazało się, że mam obustronne zapalenie kości!  Trafiłem do szpitala, gdzie lekarz zdecydował się na operacyjne wyczyszczenie prawego biodra. Niestety w wyniku zaawansowanego zapalenia z lewej strony nie było możliwości przeprowadzenia operacji również po tej stronie. Zabieg byłby na tyle ryzykowny, że mógłbym stracić nogę...  Co 3 miesiące udaje się do ośrodka w Otwocku, aby lekarz manualnie wyczyścił mi ranę. Szpital jest jednak oddalony aż o 250 km od mojego miejsca zamieszkania, co wiąże się z dużymi wydatkami. Każdego dnia muszę robić również opatrunki w domu.  Od wielu lat leczę się na depresję. Rehabilituję się prywatnie w specjalistycznych ośrodkach zajmujących się osobami po urazie kręgosłupa, gdzie osiągnąłem bardzo wiele. Nie mogę tego utracić! Jednak miesięczne koszty rehabilitacji, leczenia, wyjazdów znacznie przekraczają moje możliwości finansowe.  Wasza pomoc przywraca mi nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Wam tak wiele udało się osiągnąć. Jestem bardzo wdzięczny, że jesteście ze mną. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Dominik

5 715,00 zł ( 11,19% )
Brakuje: 45 349,00 zł
Jakub Zabiega
Jakub Zabiega , 16 lat

Kuba zmaga się z chorobą już ponad dekadę! Pomóż w walce o zdrowie!

Mój syn zmaga się z chorobą już ponad dekadę. Gdy pojawiły się pierwsze objawy, nie podejrzewaliśmy, że na Kubę spadnie diagnoza, która zostanie z nim już do końca życia… Początkowo osłabienie i picie dużej ilości wody lekarze przypisywali szkarlatynie – w przedszkolu, do którego chodził syn, wybuchło jej ognisko. Niestety, przepisany antybiotyk nie pomagał, a Kuba z dnia na dzień słabł coraz bardziej… Trafiliśmy do szpitala, a lekarze wykonywali kolejne badania. Gdy Kuba został podłączony pod kroplówkę z glukozą, jego stan drastycznie się pogorszył. To właśnie wtedy przebadano mu krew. Wyniki były jednoznaczne: cukrzyca.  Byliśmy w szoku. Nasze życie od tamtego momentu kręci się wokół kolejnych nakuć, kontroli poziomu cukru oraz podań insuliny. Niestety… Pompa, której aktualnie używa syn jest niewystarczająca. Musi być sterowana ręcznie po zbadaniu poziomu cukru. Powoduje to, że nie ma możliwości właściwej kontroli tak niebezpiecznych dla zdrowia jego spadków i wzrostów.  Kuba potrzebuje nowej pompy, która byłaby w stanie samoistnie kontrolować skrajne poziomy cukru. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, które ciężko jest nam pokryć samodzielnie.  Proszę o pomoc dla Kuby. Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia i nadzieja na lepszą przyszłość! Wierzę, że dobro, które wysyłamy w świat – zawsze wraca z podwójną mocą! Mama Kuby

882,00 zł ( 3,18% )
Brakuje: 26 778,00 zł
Janek Pawłowski
Janek Pawłowski , 49 lat

Każdy jego oddech kontroluje respirator – trwa rozpaczliwa walka o Jana!

W najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, że przyroda, którą tak ukochał mój Janek, obróci się przeciwko niemu. Jedna tragiczna chwila przesądziła o losie naszej rodziny, sprawiając, że Jan prawie stracił życie, a nasze dzieci mogły zostać bez ojca! Z dwójką naszych synków żyliśmy dotąd szczęśliwie w domu na wsi. Mój partner przez całe życie pomagał innym, angażował się w lokalne akcje charytatywne i wierzył, że dobrem trzeba się dzielić. Teraz jednak nadszedł dzień, kiedy to on potrzebuje pomocy...   Podczas ścinania drzew miał miejsce tragiczny wypadek. Spadająca gałąź ugodziła Jana w głowę i plecy. Doszło do uszkodzenia oraz wstrząsu mózgu, co spowodowało krwotok! Niestety, nie były to jedyne skutki wypadku. Okazało się, że gałąź złamała mu także kręgosłup i uszkodziła rdzeń kręgowy! Po przewiezieniu do szpitala, w trybie natychmiastowym, odbyła się operacja czaszki – kraniotomia, podczas której został usunięty krwiak. Jan spędził 6 długich tygodni w śpiączce farmakologicznej, a ja drżałam ze strachu. W tym czasie pojawiły się dodatkowe potworne komplikacje – wysoka gorączka i zakażenie nerek. Kiedy w końcu Janek został wybudzony, ponownie rozpoczęła się rozpaczliwa walka o jego życie! Obecnie to respirator wciąż decyduje o każdym jego oddechu. Jan dzisiaj leży na OIOM-ie z uszkodzoną lewą półkulą mózgu i ogromną odleżyną na kości krzyżowej. Lekarze utrzymują, że rokowania nie są optymistyczne, ale my, jego najbliżsi, widzimy promyk nadziei. Szansą na poprawę komfortu życia i umożliwienie funkcjonowania jest rehabilitacja w Centrum Neurorehabilitacji im. prof. Jana Talara. To ośrodek wyspecjalizowany w pomocy pacjentom po podobnych wypadkach. Okrutny los sprawił, że Jan nie może być częścią naszej codzienności. Razem z synkami próbujemy poradzić sobie z tragedią, jednak przygniata nas fakt, że to Jan zarabiał na nasze życie. Teraz zostaliśmy sami, a miesięczne wydatki na rehabilitację i leczenie to około 25 tysięcy złotych! Nie jesteśmy w stanie pokryć takich kosztów samodzielnie. Z otwartym sercem zwracam się do Was z prośbą o wsparcie leczenia i rehabilitacji mojego ukochanego Janka – ojca moich synów. On był naszą ostoją i nie możemy wyobrazić sobie życia bez niego. Proszę, pomóżcie! Partnerka Jana

27 706 zł
Filip Jagieło
Filip Jagieło , 9 lat

Filip nie może rozwijać się tak, jak jego rówieśnicy... Pomóż w walce o lepsze jutro!

Od wielu lat niepokoiłam się nieprawidłowym rozwojem synka. Poszukiwała dla niego pomocy u wielu specjalistów, jednak za każdym razem słyszałam, że Filip z czasem po prostu „wyrośnie” ze swoich trudności… Niestety, pod koniec 2023 roku poznałam diagnozę, która sprawiła, że nic nie było już takie, jak wcześniej… U mojego synka stwierdzono autyzm. Psychiatra stwierdził, że jego funkcjonowanie jest opóźnione o około 4 lata względem rówieśników. Lekarz stwierdził także, że niektórych zmian nie będziemy już w stanie cofnąć, a pewnych zachowań rozwojowych wypracować – nawet na terapii.  U Filipa stwierdzono także zaburzenie centralnego systemu przetwarzania słuchowego. Oznacza to, że syn słyszy, lecz jego mózg nie umie tych wiadomości przetworzyć. Syn pomimo swojego wieku nie umie pisać ze słuchu. Stara się, lecz treści są nieczytelne. Powiedziano nam, że można pobudzić neurony, by pracowały lepiej, korzystając z systemu FM.  Niestety, leczenie i rehabilitacja związane są z bardzo wysokimi kosztami, które ciężko mi udźwignąć samodzielnie. Wiem jednak, że nie mogę się poddać i muszę walczyć, by Filip mógł być w przyszłości samodzielny.  Ze względu na opiekę, której wymaga mój syn, nie mogę podjąć pracy w pełnym wymiarze godzin, co sprawia, ze nasza sytuacja finansowa jest wyjątkowo trudna. Tak bardzo chciałabym, żeby Filip zaczął rozwijać się prawidłowo i móc wrócić do pracy... Proszę, otwórzcie dla nas swoje serca i wesprzyjcie w walce o lepsze jutro – choćby najmniejszą kwotą.  Mama Filipa

9 031 zł
Karina Wojnar
Karina Wojnar , 20 lat

Glejak odebrał mi sprawność, wciąż walczę ze skutkami chemioterapii! Pomóż!

Czasem ciężko mi uwierzyć, ile lat trwa moja walka z chorobą. Wszystko rozpoczęło się, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Dziś jestem młodą kobietą, która ponad wszystko chce odzyskać sprawność i móc budować swoje dalsze życie.  W 2016 roku  trafiłam do szpitala z porażeniem nerwu twarzowego. Wyniki rezonansu magnetycznego dały przerażający obraz… Moment, w którym się dowiedziałam, że w mojej głowie jest guz, zapamiętam na zawsze. Byłam 12-letnią dziewczynką. Ciężko mi było uwierzyć, że zaczynam walkę z nowotworem. Ze szpitala rejonowego trafiłam do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dalsze badania ukazały, że mam również przerzut do kanału kręgowego. 24 czerwca 2016 roku zostałam poddana operacji usunięcia guza mózgu. Konsylium lekarskie zdecydowało, że konieczne jest również usunięcie ogniska z kanału kręgowego. Czekał mnie kolejny zabieg. Guz jednak był tak usytuowany, że lekarze nie byli w stanie usunąć całości. Zostałam wypisana do domu z 2,5-centymetrową resztką guza. Pamiętam, że bardzo długo dochodziłam do siebie po dwóch tak poważnych operacjach.  Skutki operacji były bardzo mocno odczuwalne… Towarzyszyły mi ogromne zaburzenia równowagi oraz podwójne widzenie, które utrzymuje się do dziś. Co 3 miesiące jeździłam na badania kontrolne do Centrum Zdrowia Dziecka. Przy każdym kolejnym rezonansie wynik pokazywał milimetrowe wzrosty guza. Pod koniec 2018 roku mój guz miał już ponad 3 cm… Byłam załamana. Tak bardzo się bałam, że będę musiała przejść przez to wszystko od nowa. Zostałam zakwalifikowana do leczenia chemioterapią. Rok 2019 rozpoczęłam na onkologii, przyjmując pierwszą dawkę chemii. Co tydzień jeździłam do Warszawy, pokonując 320 km. Bardzo źle się czułam… Chciałam, żeby ten koszmar w końcu się zakończył, żebym mogła normalnie żyć, jak moi rówieśnicy. Wiedziałam jednak, że aby było to możliwe, muszę walczyć. W lutym ze względu na powikłania po chemioterapii zdecydowano o ponownej operacji guza. Spełniły się moje najgorsze obawy. Pomimo zabiegu, do dnia dzisiejszego w mojej głowie znajduje się 1 cm guza. Obecnie jestem pod opieką Poradni Onkologicznej Młodych Dorosłych w Gliwicach.  Skutki leczenia każdego dnia przypominają mi o najgorszych latach mojego życia. Wciąż mam problemy z równowagą, nadal towarzyszy mi podwójne widzenie… Koszty wizyt lekarskich zaczynają mnie przerastać. Nieustannie potrzebuję kontroli wielu specjalistów oraz rehabilitacji. Tylko ona daje mi nadzieję na odzyskanie sprawności.  Chcę skończyć studia, dalej móc realizować swoje plany i marzenia. Przede mną jeszcze całe życie. Mimo że moja walka trwa już tak długo, wciąż wierzę, że uda mi się w końcu raz na zawsze pożegnać chorobę. Jednak bez Waszej pomocy nie będzie to możliwe. Karina ➡️ Facebook – zobacz zmagania Kariny

1 862,00 zł ( 5,83% )
Brakuje: 30 053,00 zł
Nikodem Szczerba
Nikodem Szczerba , 2 latka

Nikoś walczy z rzadką i nieuleczalną chorobą... Ratunku❗️

Z całego serca dziękujemy Wam za całe dotychczas okazane nam dobro! To właśnie dzięki Waszemu wsparciu Nikoś mógł wziąć udział w turnusie rehabilitacyjnym! Niestety, nasza walka z chorobą to wyczerpujący maraton i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Prosimy, nie opuszczajcie nas! Nasza historia: Nasz synek cierpi padaczkę i neurodegeneracyjną chorobę układu nerwowego – NBIA. To choroba genetyczna, która prowadzi do kumulacji żelaza w mózgu. W Polsce nasz synek jest czwartym dzieckiem z taką diagnozą. To wyjątkowość, której nie chcemy! Rzadkie choroby oznaczają brak informacji na temat leczenia, spowalniania skutków, brak badań i co najgorsze – brak leku...  NBIA to jedna z najcięższych chorób, która powoduje zanik nerwu wzrokowego, a także degenerację układu nerwowego. Nieleczona może prowadzić nawet do śmierci… Jest nieuleczalna, a z roku na rok stan Nikosia będzie się pogarszać... Nie chcemy czekać, aż go nam zabierze! Jesteśmy pod ciągłą opieką hospicjum, ze względu na dożywianie przez PEGa i rehabilitacje. Dzięki nim udało się sprawić, że Nikoś trochę lepiej trzyma główkę. Niestety jest to kropla w morzu… Nikodem jest coraz starszy, a nie siedzi, nie chodzi i prawdopodobnie nie widzi... Wiele codziennych czynności jest znacznie utrudniona. Nikodem jest objęty leczeniem i rehabilitacją, jednak to nadal zbyt mało, by dać mu szansę na lepsze funkcjonowanie. Niezbędny jest kolejny turnus rehabilitacyjny, zakup leków oraz sprzętu medycznego. Niestety, jest to zwiazane z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie.  Tak jak wszyscy rodzice z niecierpliwością oczekujemy na pierwsze kroki swojego dziecka. One jednak wciąż nie nadchodzą... Prosimy, pomóż nam w końcu też je zobaczyć! Każda wpłata to dla Nikosia ogromna szansa i nadzieja na lepsze jutro. Wierzymy, że dzięki dobroci Waszych serc uda się podarować naszemu synkowi sprawność! Rodzice

2 954,00 zł ( 39,66% )
Brakuje: 4 493,00 zł
Adrian Czenczek
Adrian Czenczek , 5 lat

Nieustanne ataki padaczki odbierają Adriankowi dzieciństwo! POMÓŻ!

Adrianek to mój ukochany jedyny synek. Ciąża i poród przebiegały prawidłowo, jednak już w pierwszych dniach życia pojawiły się komplikacje. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy się bałam. To wtedy rozpoczęła się moja walka o sprawność i zdrowie synka, która trwa do dziś. Narodziny dziecka, to najpiękniejsze chwile w życiu rodzica. Nie było mi dane się nimi nacieszyć, bo moje maleństwo od razu wylądowało na oddziale intensywnej terapii. To wtedy pojawił się pierwszy atak padaczki. Na szczęście mój mały wojownik opuścił szpital i w końcu mogłam pokazać mu jego dom.  Rozpoczęłam maraton po specjalistach. Lekarze badali wzrok, słuch Adrianka. Dalsze badania ujawniły diagnozę – wczesnodziecięca encefalopatia padaczkowa. Napady synka występują kilka razy dziennie. I to tylko te, które jestem w stanie zauważyć. Badanie EEG wykazało, że w głowie Adrianka do wyładowań dochodzi o wiele częściej… W 2021 roku synek przeszedł zabieg implantacji stymulatora nerwu błędnego. Niestety, nie przyniósł on pożądanych efektów i ataki wciąż występują.  Pomimo wieku Adrian nie chodzi, nie mówi. Jest całkowicie zależny ode mnie. Musi być pod stałą kontrolą neurologa, pedagoga, jest objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju i wymaga nieustannej rehabilitacji. Nie wszystkie zajęcia są refundowane, więc staram się zapewniać je mojemu dziecku prywatnie. Wielkim wsparciem w codziennym funkcjonowaniu jest dla nas pionizator. Pozwala on utrzymać prawidłową pozycję ciała. Niestety, ten który obecnie mamy jest już za mały, a zakup nowego przekracza moje możliwości finansowe. Chciałabym zobaczyć, jak pewnego dnia mój synek biega, bawi się z innymi dziećmi. Nie wiem, czy kiedykolwiek się to wydarzy. Pozostaje mi wierzyć, czekać na cud. Każdego dnia robię wszystko, żeby moje dziecko miało możliwie jak najlepsze życie. Nawet najmniejsza wpłata to dla mnie niezwykła pomoc. *kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

717,00 zł ( 11,23% )
Brakuje: 5 666,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki