Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mieszko Adamczak
Mieszko Adamczak , 4 latka

Autyzm wchodzi z buciorami do życia Mieszka❗️Tata prosi o pomoc❗️

Mieszko mówił "mama" i "tata." Po diagnozie cofnął się w rozwoju. Gdybyśmy czekali rok na leczenie państwowe, jego stan byłby jeszcze gorszy. Autyzm nie pyta o pozwolenie! Nasz synek ma już 2 i pół roczku. Nie mówi, jak inni w jego wieku, mimo że już wcześniej nauczył się "mama", "tata", "baba". Problemy zaczęły się już w 7. miesiącu ciąży. Przestraszyliśmy się, ponieważ Kamilę zaczęły łapać skurcze, typowo porodowe. Została w szpitalu na podtrzymaniu. Bardzo martwiłem się o nią i nasze dziecko. W końcu kamień spadł mi z serca. Mieszko się urodził. Mój wymarzony synek! Myśleliśmy, że to koniec naszych największych zmartwień. Nasz skarb był z nami, czy coś może zniszczyć tę radość? Szczęście nie miało granic. W pewnym momencie moja żona z dużą wiedzą o rozwoju dziecka zauważyła, że Mieszko w 3. miesiącu jeszcze nie podnosi głowy. Okazało się, że to przez obniżone napięcie mięśniowe. Zaczęliśmy jeździć po fizjoterapeutach. W 6. miesiącu nie było podporu, kolejne zmartwienie. Coś jest nie tak… Dlaczego? Dalej ciężkie ćwiczenia, intensywna rehabilitacja. Nasz niepokój się zwiększał. W 11. miesiącu zaatakowała ostra wysypka, wymioty, częste ulewanie. Z początku lekarze myśleli, że to refluks. Dopiero rodzinny zauważył, że to… alergia na mleko. Dowiedzieliśmy się dopiero po 11 miesiącach?! Najwięcej troski wzbudził w nas moment, gdy Mieszko przestał mówić "mama" i "tata". Ogromnie płakał, gdy zmienialiśmy kierunek spaceru. Nie potrafiłem tego pojąć. Wtedy w głowie mojej żony zapaliła się ostrzegawcza lamka. Tu coś jest nie tak. Pamiętała rozmowy sprzed kilku lat z Panią Profesor, wykładającą w jej szkole medycznej, która miała synka z autyzmem. Często o nim opowiadała. Dzieci autystyczne trzymają się schematów. To jeden z objawów. Musimy działać! Jeździliśmy po wszystkich możliwych lekarzach. Robiliśmy co w naszej mocy, by postawili celną diagnozę. 9 marca byliśmy już pewni, to autyzm! Mimo przypuszczeń diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Mamy chore dziecko. Dzięki Waszej pomocy, pomocy darczyńców, Mieszko chodzi do prywatnego przedszkola, w którym ma zapewnioną holistyczną opiekę. Zaledwie po miesiącu znów zaczął mówić “mama” i “baba”. Nie ukrywam, że zazdroszczę żonie. Z utęsknieniem czekam na “tata”! Mój synek nadal nie reaguje na imię, ale już zaczyna okazywać empatię, pozwala bawić się razem z nim. To kolosalne postępy. Im więcej działamy, tym więcej możemy osiągnąć! Dlatego bardzo prosimy o dalszą pomoc.  Z Twoją pomocą Mieszko będzie mógł żyć z autyzmem. Bo wiemy, że się da, potrzeba tylko samozaparcia i pieniędzy. Dołóż swoją cegiełkę do zbiórki na mojego synka!  Z góry bardzo Ci dziękuję! Tata Mieszka *Kwota zbiórki jest szacunkowa

9 150,00 zł ( 36,94% )
Brakuje: 15 616,00 zł
Kamil Tabor
Kamil Tabor , 28 lat

Wypadek w pracy zniszczył życie Kamila! Pomóż je odbudować!

Kamil w lipcu 2022 r. skończy 27 lat. Jest kochanym mężem i ojcem 4-miesięcznego Szymonka. Miał wiele planów na przyszłość, które konsekwentnie realizował. Był zaradny, pracowity i zawsze można było na niego liczyć. Nigdy nie odmówił pomocy, nikomu kto zwrócił się do niego z jakąkolwiek prośbą. Teraz sam potrzebuje pomocy. 22 lutego 2022 r. naszą rodzinę spotkała wielka tragedia. Wystarczyła chwila, aby cały nasz świat rozsypał się w drobny mak. Kilka minut po godzinie11:00 otrzymaliśmy telefon, że Kamil uległ wypadkowi w pracy. Podczaswykonywania obowiązków, (usuwania awarii maszyny), został przygniecionyprzez jej element. W ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala wMielcu, gdzie przebywa do tej pory. Na miejscu okazało się, że jest to urazwielonarządowy. W tym momencie lekarze rozpoczęli dramatyczną walkę o jego życie. Kamildoznał urazu płuc, złamania żeber. Ponadto doznał złamania kręgu odcinkalędźwiowego kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Po ustabilizowaniu układu oddechowego lekarze wykonali stabilizację złamanego kręgosłupa. Po operacji Kamil trafił na OIOM, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, w której przebywał ok. 6 dni. W tym czasie ze względu na poważny uraz klatki piersiowej został podłączonydo respiratora. Po kilku dniach, w których umieraliśmy ze strachu i modliliśmy się o cud Kamilszczęśliwie wybudził się i zaczął samodzielnie oddychać.Na dzień dzisiejszy stan Kamila jest stabilny, co pozwoliło na przeniesienie go naoddział neurochirurgii. Niestety w wyniku doznanego urazu rdzenia kręgowego Kamil nie ma czucia w nogach. Aby odzyskać sprawność potrzebuje kilkumiesięcznej, ciężkiej, funkcjonalnej rehabilitacji, nierefundowanej przez NFZ. Dzięki pomocy koleżanek i kolegów z pracy oraz rodziny Kamil niebawem rozpocznie pobyt rehabilitacyjny w prywatnym ośrodku, gdziebędzie kontynuował walkę o powrót do sprawności. Środki zebrane w Fundacji zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów rehabilitacji, leków, wyposażenia ortopedycznego, wizyt lekarskich, które sąniezbędne aby przyspieszyć i usprawnić rehabilitację oraz codzienne funkcjonowanie. Przed nami całe życie, tyle planów i marzeń, które w jednej chwili musiały stanąć w miejscu. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, jeszcze niedawno zastanawialiśmy się nad zwykłymi codziennymi sprawami. Pomimo wszystkich przeciwności losu będziemy walczyć, aby Kamil  zaczął chodzić. Ja, jako żona i najbliższa Kamilowi osoba, będę go wspierać i dodawać otuchy wnadziei, że poradzimy sobie razem, aby wróciło nasze życie rodzinne sprzedwypadku. Marzę o tym, żeby Kamil stanął na nogi i mógł pograć w piłkę z naszym synkiem. Proszę Wszystkich o wsparcie nas w tej trudnej i nierównej walce, o pomoc wzebraniu środków na rehabilitację. Proszę również, abyście przekazali tę prośbę swoim znajomym, bo w liczbie siła! Mamy ogromną nadzieję, że dzięki Wam oraz wszystkim ludziom dobrej woli uda się zebrać potrzebną kwotę.Za każdą wpłatę dziękujemy!

147 224 zł
Krzysztof Drozd
Krzysztof Drozd , 47 lat

Rak nie może wygrać! Krzysztof walczy, ale potrzebuje pomocy!

Choroba nowotworowa to strach, niepewność i ciągły stres. Paradoksalnie w chwili, kiedy jesteśmy najsłabsi, musimy być jednocześnie najsilniejsi! Od tej walki zależy życie, ale trudno jest walczyć bez pomocy! Proszę Was o pomoc w walce z chorobą nowotworową! W tym ciężkim czasie trudno jest przetrwać leczenie samemu – Krzysiek. Rok 2021 – w październiku mąż pojechał do pracy do Francji z bardzo fajną brygadą, bardzo zadowolony z  pracy, współpracowników, warunków w jakich mu przyszło mieszkać. Do Polski wrócił na Święta Bożego Narodzenia, był bardzo nerwowy, strasznie niespokojnie spał, pytałam, co mu dolega, a on mi odpowiadał – nie wiem, tracę chęci do życia i pracy. Po każdym dniu, kiedy wracałam do domu po pracy, córki mówiły mi, że tata ciągle śpi. Przyglądałam mu się każdego dnia i widziałam, że z dnia na dzień po świętach  robi się bardzo blady i słaby. Zapisałam go lekarza rodzinnego, aby zrobić podstawowe badania. Wyszła niska hemoglobina, lekarz skierował nas na badanie USG brzucha na NFZ na marzec. Nie czekaliśmy, poszliśmy prywatnie 30 grudnia, Pani doktor powiedziała, że nie jest dobrze – Panie Krzysztofie proszę mi obiecać, że jeszcze dziś coś Pan z tym zacznie robić. 31 grudnia 2021 r. wizyta u doktora rodzinnego i decyzja – jeszcze dziś ma Pan jechać do szpitala. Końcówka roku, inni szykują się na zabawy sylwestrowe, myślą o nowym roku, a my wybieramy się do szpitala, tego Sylwestra ja i moje córki nie zapomnimy do końca życia. Po trzech dniach w badaniach wychodzi rak jelita grubego z przerzutami do wątroby. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że jest i na płucach. Mąż jest w tym momencie po ciężkiej operacji. 28 lutego rozpoczął pierwszą chemię i dalsze leczenie. Jest nam bardzo ciężko z tym się oswoić, ale będziemy walczyć. Koledze obiecał, że jeszcze na francuskiej ziemi jeszcze wypije z nim lampkę wina. Wierzę w to, że tak będzie, mamy bardzo dużo znajomych rodzinę którzy nas wspierają, dodają siły do walki, mimo że jest ciężko. Dziękujemy Wam za to, że jesteście. Nigdy w życiu nie prosiliśmy z mężem nikogo o pomoc, ale teraz prosimy Was o wsparcie, ponieważ mąż nie zdążył pojechać do Francji i podpisać umowy o pracę, nie jest na chorobowym, jest na bezrobociu bez prawa do zasiłku,  pieniądze są potrzebne na leczenie, a z moimi dochodami nie damy rady. Dziekujemy: Krzysztof i Beata z rodziną

12 719 zł
Jacek Jagusiak
Jacek Jagusiak , 39 lat

Śpiączka cukrzycowa i covid omal nie zabiły Jacka! Pomóż!

Ostatnie miesiące to dramat, który rozgrywa się na oczach całej naszej rodziny. Nagle rozpoznana choroba, która nie dawała o sobie wcześniej znać, prawie zabrała mojego ukochanego męża. Ciężko pogodzić się z tak trudną sytuacją, jednak przy życiu trzyma nas nadzieja – że skuteczna rehabilitacja pozwoli na powrót Jacka do domu.  Bałam się, tak naprawdę wciąż się boję, zastanawiając się, co przyniesie jutro. W ostatnim czasie mój mąż Jacek trafił do szpitala i zapadł w śpiączkę cukrzycową. Wcześniej niezdiagnozowana choroba dała o sobie znać nagle. Gorsze samopoczucie, zasłabnięcie, szpital… Po tygodniu mąż wybudził się, jednak to właśnie wtedy otrzymaliśmy następny cios – pozytywny wynik testu na koronawirusa, bardzo słabe rokowania i kolejna śpiączka… Ten stan trwał blisko dwa miesiące. Lekarze nie dawali mężowi większych szans na to, że wyjdzie z tego stanu obronną ręką. 20% szans na to, że Jacek przeżyje. Takie były rokowania… Jednak on jest z nami, żyje i wciąż walczy! Pomimo wielu skutków ubocznych choroby, problemów z płucami i oddychaniem, drastycznej utraty wagi, czy problemów z pamięcią, chęć powrotu do zdrowia trzyma Jacka przy życiu. Chciałby być już w domu, gdzie czekają na niego nasze dzieci. Wygrał pierwszą bitwę, ale to nie koniec walki. Do tej pory pracował zarówno mąż jak i ja. Dziś mam na utrzymaniu cały dom, dzieci, a także męża, który musi mieć zapewnioną jak najlepszą rehabilitację. By mógł wrócić do dawnego zdrowia i być sprawnym człowiekiem.  Koszt miesięcznego pobytu to blisko 10 tysięcy złotych. Lekarze nie pozostawili złudzeń – pół roku to minimalny czas terapii w specjalistycznym ośrodku. Nie mamy takich pieniędzy, dlatego bardzo prosimy o pomoc! Mamy jeszcze wiele wspólnych planów do zrealizowania. Chcemy, by nasze rodzinne marzenia mogły się spełnić. Sylwia, żona Jacka

28 919,00 zł ( 48,97% )
Brakuje: 30 124,00 zł
Laura Magoń
Laura Magoń , 15 lat

Walczymy z naczyniakiem! Laurę czeka kolejna operacja!

Kilka lat temu u Laury wykryto malformację naczyniową, która powodowała bardzo silne krwotoki z nosa i jamy ustnej!  Laura przeszła 6 operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Niestety – to nie koniec walki! Obecnie planowany jest zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Prosimy, poznaj historię Laury i pomóż jej wyzdrowieć: O prawidłową diagnozę staraliśmy się od 2013 roku. Zdarzało się, że krwawienia ustawały, usypiając naszą czujność, po czym wracały jak bumerang w okresach osłabionej odporności i podczas wymiany zębów z mlecznych na stałe. Podejrzewano choroby immunologiczne lub zakaźne m. in. półpasiec jamy ustnej. Dopiero w 2017 roku zlecono badanie tomografem komputerowym i dopiero wtedy prawda wyszła na jaw…   Malformacja naczyniowa na podniebieniu obejmowała nasadę języka i policzek. Patologicznie wykształcone tętnice, żyły i naczynia są bardzo cienkie i delikatne. Często pękały, powodując bardzo silne krwotoki zagrażające życiu Laury!  Krwotoki to najniebezpieczniejszy objaw choroby, ale nie jedyny. Stałe zęby, zaczęły dostosowywać się do zmienionego chorobowo podniebienia. Widać było wyraźnie, że naczynia się rozpychały. Zgryz zaczął się krzywić, a twarz Laury deformować…  Malformacja powiększa się z wiekiem, dlatego konieczny był pilny zabieg embolizacji, czyli zamknięcia naczyń w klinice w Kassel w Niemczech!  Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi udało się zebrać potrzebną kwotę na rozpoczęcie leczenia. Pierwszy etap operacji zakładał zahamowanie obfitych krwotoków, które były wywołane intensywnym rozrostem zmian naczyniowych.  Do października 2021 roku Laura przeszła 6 takich operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Jest to jednak początek długiego procesu leczenia, który wymaga dalszych zabiegów i konsultacji medycznych z zakresu chirurgii szczękowej. To natomiast wiąże się z kolejnymi bardzo dużymi wydatkami. Obecnie specjaliści z kliniki opracowują dalszy plan postępowania. W perspektywie jest planowany  zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Dlatego ważne jest precyzyjne zaplanowanie procedur medycznych przed tak poważną operacją. Dziękujemy za wszystko, co zrobiliście dla nas do tej pory i prosimy o dalszą pomoc, by walczyć o zdrowie Laury. Rodzice Laury

17 884 zł
Agnieszka Torchała-Kidawa
Agnieszka Torchała-Kidawa , 46 lat

Agnieszka, mama trójki dzieci, walczy z potwornym bólem! Pomóż!

Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci. Niestety – każdy mój dzień jest przepełniony potwornym bólem! Choruję na endometriozę naciekającą, która niszczy moje życie. Jedyną nadzieją dla mnie jest operacja – bardzo droga i niestety nierefundowana. Z całego serca proszę Was o pomoc, abym mogła za nią zapłacić i znowu żyć bez bólu! W 2019 roku przeszłam pierwszą operację laparoskopową. Został wtedy wycięty lewy jajnik oddzielony od macicy i jelit. Miałam wielką nadzieję, że zakończą się moje problemy zdrowotne, ale lada moment dowiedziałam się o wyroku, jaki na mnie spadł – endometrioza zaawansowana głęboko naciekająca z zajęciem unerwienia miednicy mniejszej. Czym jest endometrioza? To choroba, która atakuje kobiece narządy rozrodcze i wszystko, co jest w ich sąsiedztwie, powodując liczne zmiany, zrosty, guzy, nacieki. To choroba niezwykle nieprzewidywalna i przerażająca. Niesie ze sobą cały wachlarz objawów współistniejących takich jak chroniczne zmęczenie, anemia spowodowana ciągłymi krwotokami, ból żołądka, miednicy, problemy hormonalne. Sieje ona spustoszenie w całym organizmie. Żadne leki przeciwbólowe nie są w stanie ukoić bólu.  Szukając ratunku, odwiedziłam kilku lekarzy w okolicy, wydając większość swoich oszczędności na wizyty prywatne. Odsyłano mnie z jednego gabinetu do drugiego z wielkim plikiem badań. Nikt nie traktował poważnie moich objawów i nie dysponował odpowiednią wiedzą, aby dobrze mnie zdiagnozować.  Zasięgnęłam w końcu specjalistycznej pomocy u lekarzy z Medicus Clinic z Wrocławia, którzy specjalizują się właśnie w leczeniu endometriozy. Miałam wielką nadzieję, że mój stan nie jest tak zły i uda się poprawić sytuację lekarstwami, czy zastrzykami, jakie zaczęłam przyjmować. Dowiedziałam się jednak, że jestem bardzo chora, że ani zastrzyki, ani leki nie wystarczą.  W tej chwili grozi mi rak trzonu macicy. Zrosty rozprzestrzeniają się w innych narządach w zawrotnym tempie. Z tego względu lekarz stwierdził, że jedynym rozwiązaniem jest laparoskopowe usunięcie macicy, prawego jajnika, zrostów i nacieków endometrialnych, guza w odbycie i w jelitach oraz skrócenie jelit. Niestety ze względu na trudną sytuację finansową nie stać mnie na pokrycie kosztów operacji i hospitalizacji. NFZ nie finansuje tego kosztownego zabiegu, więc jestem zmuszona prosić o wsparcie. Za mną już kilkuletnia droga leczenia wszystkich dolegliwości, wizyt prywatnych, badań i leków – to pochłonęło całe moje oszczędności. Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Pragnę żyć normalnie bez choroby i wychowywać swoje dzieci poświęcając się im w 100%!  Proszę, pomóż mi… Agnieszka

50 647,00 zł ( 79,34% )
Brakuje: 13 183,00 zł
Dariusz Twardzik
Dariusz Twardzik , 35 lat

Choroba zmieniła w koszmar wakacje rodziny❗️Darek - tata małej Blanki - walczy o zdrowie!

Wakacje, na które wyjechałem z żoną i malutką córeczką, zamieniły się w koszmar... Nikt nie spodziewał się, że zamiast upragnionego wypoczynku czeka mnie dramatyczna walka o życie. Mam na imię Darek, mam 33 lata, jestem tatą 2-letniej dziewczynki o imieniu Blanka. Moja historia jest nieprawdopodobna, zdarzyła się jednak naprawdę... Nigdy nie zapomnę lipca 2021 roku. Niestety, nie przez wyjazd do Włoch, na który tak czekaliśmy... Najbardziej cieszyłem się na spędzenie chwil z córeczką, na to, że pokażę jej piękną Italię. Niestety, nasz wyjazd został brutalnie przerwany... Tylko przez chwilę mieliśmy okazję cieszyć się cudownymi widokami, architekturą, jedzeniem i piękną pogodą. Zamiast wypoczywać, zwiedzać i cieszyć się z czasu spędzonego z rodziną, zostałem przykuty do szpitalnego łóżka… Moich bliskich czekały chwile pełne strachu o to, co ze mną będzie, czy przeżyję... Zachorowałem na zespół Guillaina-Barrego. Choroba zaskoczyła mnie podczas wakacji... To bardzo rzadkie schorzenie, zdarzające się może parę razy na sto tysięcy przypadków. Prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów... Dochodzi do nieprawidłowej reakcji przeciwciał, które zamiast bronić organizm, zaczynają go atakować. Porażenie ciała, brak możliwości poruszania się, w ostrym ataku tej choroby dochodzą też problemy z oddychaniem i połykaniem... Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie wstać i chodzić o własnych siłach. W jednym momencie ze zdrowego mężczyzny stałem się niepełnosprawny... We Włoszech spędziłem łącznie pół roku. Niestety nie jako turysta, ale jako pacjent... Wygrałem z chorobą dzięki wspaniałym włoskim lekarzom, wsparciu rodziny i przyjaciół oraz własnej woli i determinacji. Na początku w ogóle nie miałem władzy nad ciałem... Od początku uczyłem się siadać, stać... Jak dziecko, jak moja mała córeczka. Niedawno jeszcze nosiłem ją na rękach, teraz mogłem zabrać ją na spacer jedynie na inwalidzkim wózku... Po 140 dniach ciężkiej walki udało mi się stanąć na nogi i złapać równowagę... Potem zaczęła się nauka chodzenia. Po 6 miesiącach, na Święta Bożego Narodzenia, wróciłem do domu... Pomimo intensywnej rehabilitacji nadal nie odzyskałem jednak władzy w lewej nodze. Wciąż walczę... Intensywna rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. Pragnę uzbierać niezbędne środki, by odzyskać sprawność. Chcę wrócić do zdrowia, by być aktywnym tatą dla Blanki... By móc uczestniczyć w jej życiu, nosić ją na rękach, zabierać na spacery, uczyć jeździć na rowerze... Proszę, pomóż mi w tej trudniej walce. Darek

19 956 zł
Adam Kopeć
Adam Kopeć , 59 lat

Upadek z wysokość zabrał sprawność Adama! Walczymy o powrót do samodzielności...

Adam wiódł normalne, spokojne życie. Pracował jako kierowca, uwielbiał życie rodzinne. Oddany mąż, wspaniały przyjaciel. Niestety, w jednej chwili zmieniło się wszystko. Całe dotychczasowe życie zostało wywrócone do góry nogami… 18 marca 2017 roku to data, której nigdy nie będzie w stanie zapomnieć…  Adam uległ nieszczęśliwemu, wręcz tragicznemu wypadkowi w miejscu pracy. Spadł z wysokości 3 metrów na betonową posadzkę! Upadek był katastrofalny w skutkach. Mężczyzna doznał złamania kości sklepienia czaszki, złamania podstawy czaszki, kręgu szyjnego, złamania żebra i obojczyka. Lekarze nie mieli wyboru – musieli natychmiast operować i ratować jego życie!  Czas, w którym Adam walczył, był najgorszy dla wszystkich najbliższych osób. Baliśmy się jak nigdy dotąd. Każdy telefon ze szpitala wprowadzał w nas dreszcz emocji, strachu, paniki… Nasz przyjaciel spędził 2 miesiące na oddziale intensywnej terapii, podłączony do respiratora.  Prosto ze szpitala Adam został przeniesiony do centrum rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczął walkę o swoją przyszłość. Rehabilitacja to jego jedyna szansa na powrót do sprawności. Tylko dzięki terapii będzie mógł wrócić do samodzielnego życia. Walczy już długo, jednak nie traci nadziei!  W tym momencie Adam nie chodzi o własnych siłach. Nie jest w stanie wykonać żadnej czynności samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Prawostronny niedowład ciała nie pozwala mu na powrót do normalnego funkcjonowania. Ta jedna chwila zmieniła całe życie! Obecnie Adam potrzebuje kolejnego turnusu. Bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu środków na rehabilitację. Koszty leczenia są ogromne, Adam nie jest w stanie samodzielnie ich pokryć. Prosimy, pomóż mu znów stanąć na nogi! Dzięki Tobie ma szansę odzyskać radość z życia! Bliscy Adama

5 266,00 zł ( 7,12% )
Brakuje: 68 617,00 zł
Mateusz Siek
Mateusz Siek , 27 lat

Groźny wypadek, tragiczne skutki - pomóżmy Mateuszowi odzyskać sprawność!

Czy krótka chwila może przekreślić wszystkie plany i marzenia? Jak bardzo w jednej sekundzie może odmienić się życie? Niestety, zeszłego roku doświadczyłem, jak jedna decyzja może okrutnie zaważyć na naszej przyszłości… 10 lipca przydarzył mi się tragiczny wypadek. Podczas skoku do basenu złamałem kręgosłup w odcinku szyjnym. Rdzeń kręgowy został bardzo mocno stłuczony. Skutkiem tych wydarzeń do dziś jestem sparaliżowany. Tamtego felernego dnia trafiłem do szpitala w Rzeszowie, gdzie natychmiast przeszedłem operację kręgosłupa. Nastąpiła zatorowość płucna, niewydolność nerek… Dopiero po 7. tygodniach zostałem odłączony od respiratora i zacząłem samodzielnie oddychać. Obecnie nie jestem w stanie sam wykonać najprostszej czynności, potrzebuję stałej pomocy drugiej osoby. Operacja, którą przeszedłem, daje mi jednak nadzieję na powrót do pełniej sprawności!  Po pobycie w szpitalu niezbędna jest długa i kosztowna rehabilitacja. Pomimo wielu przeszkód nie załamuję się, całą moją siłę chcę przeznaczyć na powrót do pełnej sprawności fizycznej. Aby było to możliwe, potrzebuję Twojej pomocy! Proszę, pomóż mi odzyskać dawne życie. Liczę, że jeszcze tak wiele przede mną… Mateusz

92 419 zł

Obserwuj ważne zbiórki