Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Weronika Lejkowska
Weronika Lejkowska , 23 lata

21 lat i białaczka - pomóż wygrać walkę o życie❗️Ratujmy Weronikę!

Mam na imię Weronika, mam 21 lat, a od sześciu miesięcy moje życie kręci się wokół jednego - walki o to, by trwało. W wakacje zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę szpikową... Trafiłam na onkologię. Moje dotychczasowe marzenia i plany się przewartościowały, teraz najważniejsze jest jedno - by wyzdrowieć. Pod koniec czerwca zaczęłam się źle czuć... Wysoka temperatura i powiększone węzły chłonne wskazywały na objawy infekcji. Byłam osłabiona, wydawało się, że to angina... Gdy skóra na moich nogach pokryła się siniakami, zaczęłam naprawdę się bać. Wyniki badań krwi pokazały straszną prawdę - białaczka... Ziemia osunęła mi się spod nóg. Za mną kilka miesięcy trudnej walki... Musiałam szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo natychmiast rozpoczęłam leczenie. Dawne życie zniknęło, zaczęło nowe - trudne, w którym codziennością był szpital... Przyjęłam cztery cykle chemii. Leczenie było ciężkie, bo bardzo agresywny był też atak choroby... Koncentruję wszystkie siły na tym, aby ją pokonać. Aktualnie czekam na przeszczep.... To ostatni etap leczenia. Aby jednak go zrobić, muszę wykluczyć wszystkie ogniska zakażeń... Inaczej przeszczep może się nie przyjąć, a to oznacza dla mnie przegraną w walce o życie... Chemia oprócz tego co złe, niestety niszczy też to, co zdrowe. Mam stany zapalne zębów, które muszę jak najszybciej wyleczyć. Przeszczep zaplanowano na styczeń, dlatego nie mam zbyt wiele czasu...  Niestety, leczenie stomatologiczne, którego wymagam, nie jest refundowane, a sama nie jestem w stanie zdobyć tak wielkiej kwoty... Potrzebuję też leków, a po przeszczepie będę musiała jeździć na regularne badania diagnostyczne... Nie mam samochodu, będę musiała wynająć kogoś, żeby dojechać do szpitala, a w jedną stronę mam ponad 200 kilometrów... Inny transport nie wchodzi w grę - po leczeniu onkologicznym nie mam w ogóle odporności... Muszę unikać skupisk ludzi, bo każda infekcja może skończyć się dla mnie tragicznie. Proszę, pomóż mi zawalczyć o zdrowie, pokonać chorobę i rozpocząć życie, w którym nie ma miejsca na białaczkę... Mam 21 lat i wierzę, że przede mną jeszcze wiele lat długiego, szczęśliwego życia. Sama jednak nie wygram tej walki, dlatego proszę o pomoc. Weronika 

57 591 zł
Mateusz Wójcik
Mateusz Wójcik , 8 lat

Kości kruche jak zapałki... Pomóż Mateuszowi!

Tak długo walczymy o przyszłość naszego synka, że wydaje nam się, że to co było przed chorobą jest dla nas tylko dawnym wyobrażeniem, pięknym, ale już tak bardzo nieprawdziwym...  Mateusz złamał nogę, kiedy miał dwa lata. Pierwszy raz. To była dopiero zapowiedź naszego dramatu... Dwa lata później sytuacja się powtórzyła. Zdecydowaliśmy się więc wykonać szczegółowe badania genetyczne, w celu ustalenia przyczyny częstych złamań. Niestety, szybko dowiedzieliśmy się, że gipsy i szpitale będą naszą codziennością. A wszystko to za sprawą wrodzonej łamliwości kości. Byliśmy zdruzgotali, ponieważ wiedzieliśmy, że to przewlekła i nieuleczalna choroba, z którą nasz syn będzie się zmagał już do końca swoich dni…  Wrodzona łamliwość kości to choroba genetyczna, polegająca na nieprawidłowościach w tkance łącznej. Kości są nadmiernie kruche i często ulegają złamaniom, co w rezultacie znacznie pogarsza ruch i utrudnia codzienne funkcjonowanie... Wysiłek fizyczny, szybkie podniesienie się lub obrócenie, postawienie stopy na nierównym gruncie – to wszystko powoduje złamania. Każda zabawa może skończyć się dla naszego synka tragicznie. Dlatego codziennie towarzyszy nam strach i przerażająca niepewność... Chcielibyśmy, aby nasz syn miał szczęśliwe dzieciństwo, aby mógł żyć w miarę normalnie, mimo tej strasznej choroby – biegać, skakać i grać w piłkę. Wiemy jednak, że aby tak się stało, Mateusza czeka długa i wyczerpująca droga.  Nasz syn potrzebuje długiej i intensywnej rehabilitacji oraz specjalistycznego sprzętu ortopedycznego. Niestety, koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości.... Dlatego prosimy Was, pomóżcie zawalczyć o przyszłość naszego dziecka... Rodzice 

8 106 zł
Michał Kulpaczyński
Michał Kulpaczyński , 23 lata

Jak dalej żyć, gdy nowotwór zabrał prawie wszystko?

Przez 17 lat miałam w domu zwykłego nastolatka. Dokazującego, zabawnego, ze swoimi planami, marzeniami. I nagle, bez żadnego ostrzeżenia ta normalność została nam odebrana!  U syna pojawił się nieznośny ból. Szybko trafiliśmy do szpitala, gdzie usłyszeliśmy diagnozę, która zwala z nóg - 4-centymetrowy guz w mózgu. Od 2017 roku mój syn przeżył już tak wiele… Ból, rozpacz, ogromne cierpienie. Nowotwór mózgu prawie pozbawił go życia, odcisnął ogromne piętno na zawsze. Czy to już koniec walki z guzem? Tego nie wiemy, możemy jedynie mieć nadzieję.  Michał, tocząc nierówną walkę z chorobą, przeszedł wiele operacji i zabiegów. Pojawiły się liczne powikłania jak ostre wodogłowie, udar mózgu, niedowład w lewej nodze, duże zaburzenia i zachwiania równowagi oraz problemy ze wzrokiem. To tylko nieliczne, z trwających do dziś skutków ubocznych. Syn nie może normalnie żyć, chodzić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi. Moje serce pęka na samą myśl, że nie ma możliwości szczęśliwie dorosnąć.  Jedyną nadzieją dla Michała są codzienne rehabilitacje. Już ponad 3 lata walczymy za ich pomocą z powikłaniami po operacjach i następstwami guza. Ćwiczenia ułatwiają synowi przejęcie kontroli nad swoim ciałem. Pomagają zwalczyć zawroty głowy i bóle. Jeszcze długa droga przed nami, ale już dziś widzimy pozytywne skutki regularnych rehabilitacji. Patrząc, jaką Michał czerpie radość z codziennych zajęć, ciepło i szczęście wypełniają moje matczyne serce. Syn chce walczyć, chce żyć! Ja z kolei, pragnę zrobić wszystko, aby mu w tym pomóc.  Już raz otrzymaliśmy ogromną pomoc, jednak jestem zmuszona prosić o nią po raz drugi. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Tylko specjalistyczna rehabilitacja może uwolnić Michała z piętna nowotworu. Błagam, pomóż mojemu synowi. Daj mu szansę na dobre życie. Mama, Anna

14 389,00 zł ( 38,52% )
Brakuje: 22 965,00 zł
Grzegorz Rajtar
13 dni do końca
Grzegorz Rajtar , 41 lat

Wypadek zniszczył życie Grzegorza. Walczymy o powrót do sprawności!

Ciężko uwierzyć w taką historię. Ciężko oswoić się z myślą, że życie mojego brata i całej naszej rodziny zmieniło się już na zawsze. Nic nie będzie takie samo, nic nie będzie wyglądało jak kiedyś. W czerwcu tego roku stała się niewyobrażalna tragedia, z której skutkami walczymy każdego dnia... Grzegorz uległ wypadkowi na rowerze. Ciężko powiedzieć co konkretnie się zdarzyło… Pewne jest to, że upadając, uderzył się w głowę. O własnych siłach zdołał wrócić do domu, położyć się do własnego łóżka, a gdy zasnął, jego życie wywróciło się do góry nogami. To mama usłyszała, że brat ciężko oddycha i nie ma z nim kontaktu. Zadzwoniła po pomoc. Kolejne informacje, które otrzymywaliśmy od lekarzy, brzmiały jak wyrok. Doszło do wylewu krwi do mózgu, a krwiak w głowie mojego brata był na tyle ogromny, że trzeba było natychmiastowo operować. Lekarze początkowo nie dawali mu żadnych szans… Uszkodzenie mózgu było ogromne. Kazali nam się z nim pożegnać i być gotowym na najgorszą wiadomość. Zdarzył się jednak cud! Mózg Grzesia podjął pracę. Nie da opisać się słowami naszej radości.  Dziś brat jest świadomy, wiele pamięta, uczy się na nowo mówić. Niedowład spastyczny jest ogromny. Próbuje odzyskać władzę w rękach, jest bardzo zdeterminowany, aby znów stanąć na nogach. Potrzebuje długiej, kosztownej rehabilitacji i pomocy logopedy. Dom rodziców, gdzie mieszka, musi zostać przystosowany do jego potrzeb, co również jest bardzo kosztowne. Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc dla mojego brata, dla mojej najbliższej rodziny. Pewnie nigdy nie dowiemy się, jak doszło do wypadku. Jedno jest pewne – w tym momencie liczy się tylko zapewnienie mu komfortu w codziennym funkcjonowaniu. Bez cierpienia i bez bólu. Wymaga to codziennej rehabilitacji i opieki specjalistów. Terapia w specjalistycznych ośrodkach to koszt ponad 15 tysięcy miesięcznie. Chcielibyśmy zrobić dla niego wszystko, jednak ograniczają nas pieniądze.  Po Grzegorzu tak bardzo widać, że chce wyzdrowieć, chce odzyskać władzę nad własnym ciałem. Proszę, pozwólcie mu spełnić to marzenie. Liczy się każda złotówka – złotówka na wagę życia!  Siostra    

30 450 zł
Mirosław Nosek
Mirosław Nosek , 34 lata

Krwiak mózgu zmienił życie Mirka! Pomóżmy mu wrócić do sprawności!

Tragedia, która wydarzyła się rok temu całkowicie zmieniła życie naszej rodziny. Mirek wrócił ze spotkania ze znajomymi. Następnego dnia rano tata usłyszał niepokojące dźwięki z jego pokoju. Mirek leżał obok łóżka i miał atak padaczki. Tak nam się przynajmniej wydawało... Nie mogliśmy go ocucić, dlatego wezwaliśmy karetkę. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko... Mirek został zabrany do szpitala i po dokładniejszych badaniach poznaliśmy szokującą prawdę. W głowie Mirka był krwiak. Całą sprawę badała również policja, ponieważ lekarze do końca nie wierzyli w tak potężny przypadkowy uraz. Policjanci dotarli do świadków, którzy widzieli go leżącego na pasach, natomiast po przesłuchaniu kierowcy ustalili, że Mirek się przewrócił, ale po chwili wstał i nie chciał pomocy pogotowia. Otrząsnął się i poszedł do domu. Sprawa została umorzona z powodu braku dowodów, ale życie Mirka zmieniło się na zawsze. Po operacji krwiaka cierpi na niedowład czterokończynowy.  Mirek jest bardzo lubianym człowiekiem, dlatego ciężko uwierzyć, że ktoś mógłby zrobić mu krzywdę. Znajomi nagrywają dla niego filmy, aby dodać mu sił w tej ciężkiej walce. Kilka miesięcy temu chłopcy zagrali dla niego mecz i to chyba najlepszy przykład na to, że do dziś wszyscy mu kibicują. Mirek każdego dnia podczas rehabilitacji walczy o siebie i o swoją przyszłość. Jego determinacja jest godna podziwu i dlatego chcemy go jak najbardziej wesprzeć i pokazać, że wielu dobrym ludziom zależy na jego szczęściu. Mirkowi bardzo potrzebna jest pomoc i wsparcie w zgromadzeniu środków na intensywną rehabilitację, dzięki której wróci do sprawności.  Rodzina Armia Mirasa z Rzeszowa - Razem możemy więcej! - Licytacje

80 857,00 zł ( 56,93% )
Brakuje: 61 165,00 zł
Miłosz Krasula
13:19:07  do końca
Miłosz Krasula , 6 lat

By autyzm nigdy nie okazał się wyrokiem. Pomagamy Miłoszowi!

Obawialiśmy się, że nasze podejrzenia okażą się prawdą. Mimo że objawy nie pozostawiały złudzeń, do samego końca wierzyliśmy w to, że synek będzie zdrowy. Niestety... W ubiegłym roku zaniepokojeni słabym rozwojem mowy Miłosza rozpoczęliśmy badania w kierunku autyzmu. W tym roku diagnoza została potwierdzona, a synek dołączył do grona osób posiadających stopień niepełnosprawności. Od samego początku wiedzieliśmy, że zrobimy, co tylko się da, by wspomóc rozwój Miłoszka, jednak to wiąże się z licznymi wydatkami. Synek rozpoczął naukę w szkole specjalnej, dzięki której już robi postępy, a liczymy na jeszcze większe w przyszłości. By mógł stawić czoła autyzmowi, konieczne jest kontynuowanie terapii, która może przynieść pożądane efekty. Prosimy o pomoc, by przyszłość Miłosza mogła być naprawdę dobra! Rodzice

856 zł
Krzysztof Kula
Krzysztof Kula , 40 lat

Najpierw guz mózgu, później potworny wypadek! Pomocy!

Skąd brać siłę? Kiedy usłyszałem, że w mojej głowie rośnie guz, myślałem, że tej siły mam aż nadto. Pełen mobilizacji wypełniałem polecenia lekarzy i nawet na moment nie straciłem nadziei... Udało się! Wygrałem z nowotworem i zacząłem powoli odbudowywać swoje kruche niczym lód życie. Teraz wszystko miało być już dobrze. Los zdecydował jednak inaczej…  Moja historia zaczęła się w 2012 roku. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że w mojej głowie rośnie wielki guz! Diagnoza w jednej chwili wywróciła moje życie do góry nogami, ponieważ przyszło mi walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – glejakiem. Przeszedłem operację jego usunięcia. Mimo wielkiego ryzyka wszystko przebiegło pomyślnie. Niestety, wiedziałem, że na tym się nie skończy. Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne leczenie. Rozpocząłem radioterapię. I choć inwazyjne leczenie zabierało moje siły, wierzyłem, że poradzę sobie z przeciwnościami losu... Musiałem walczyć – dla siebie, dzieci i żony.  I tak się stało... Po wielu miesiącach pełnych strachu i lęku dostałem informację, że w końcu udało mi się pokonać swojego wroga. Pamiętam ten dzień, jakby to było dziś. Powróciła utracona nadzieja. Uwierzyłem, że przed naszą rodziną znów wiele pięknych chwil i radości. I kiedy wydawało się, że już wszystko zmierza w dobrym kierunku, los wymierzył kolejny brutalny cios, a nasze życie znowu rozsypało się w malutkie kawałeczki… Doszło do nieszczęśliwego wypadku – spadłem z drabiny. W efekcie złamałem kręgosłup w trzech miejscach! Później wszystko działo się tak szybko – przeciągający się pobyt w szpitalu, operacja, ból, strach i niepewność. Byłem zrozpaczony, jestem dalej… Ponieważ kiedy skupiłem się na odzyskiwaniu sprawności, niczym koszmar wrócił on – największy wróg.  Badania wykazały obecność wznowy – ta informacja spowodowała, że znów straciłem grunt pod nogami i znów znalazłem się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów, kiedy chorowałem, wróciły jak bumerang. Wszystko ożywiło się w jednej sekundzie…  Glejak to rodzaj bardzo agresywnego nowotworu. Szybko odrasta i potrafi się rozprzestrzeniać… Nie pozostało mi nic innego, jak robić wszystko, aby znów go pokonać. Niestety, walko o zdrowie i sprawność jest bardzo ciężka... Coraz częściej brakuje mi sił i niestety również pieniędzy. Cały czas próbuję nie ugiąć się pod ciężarem chorób, ale sam nie daję rady…  Potrzebuje pomocy w zebraniu środków na dalsze leczenie, leki, dojazdy do szpitala i placówek medycznych. Mam problem z poruszaniem, dlatego konieczna jest również dalsza rehabilitacja. Niestety, w tym momencie to wszystko jest absolutnie poza jakimikolwiek zasięgiem finansowym... Dlatego proszę, pomóż mi... Mam wspaniałą rodzinę, dla której chce walczyć i żyć. Nie mogę się poddać. Bardzo proszę o wsparcie, ważna jest każda złotówka... Przeciwnik jest silny, ale się nie poddam! Krzysztof 

5 799 zł
Zuzanna Idec
Zuzanna Idec , 4 latka

By Zuzia nie tylko widziała, ale i słyszała świat. Pomóż mojej córeczce!

Chociaż tak bardzo bym chciała, nie mogłabym zmienić historii, która była nam pisana... Zuzia urodziła się całkowicie zdrowa, jednak od razu po urodzeniu zauważono deformację małżowiny usznej. W głębi serca wierzyłam, że ta sytuacja nie wpłynie źle na jej rozwój, jednak dość szybko okazało się, że potrzebna będzie operacja.  Wiedziałam, że nie mogę zrobić nic. Nic bowiem nie było w stanie sprawić, że Zuzia urodziłaby się całkowicie zdrowa. Deformacje uszu mogą nie przysparzać żadnych problemów i nie dawać o sobie znać do końca życia. U mojego maleństwa zdarzyło się odwrotnie. Nie chcę narażać córki na życie w ciszy, nie chcę, by miała problemy z mową. Chcę uniknąć sytuacji, w której będzie zmagać się ze stresem i obniżoną samooceną przez komentarze rówieśników.  Konieczna będzie operacja plastyki ucha oraz operacja wszczepienia implantu. Dodatkowym kosztem będą aparaty słuchowe, które córeczka będzie musiała wymieniać, być może już do końca życia… Wszystko to tworzy ogromny koszty, które za chwile będą przekraczać możliwości finansowe naszej rodziny.  Wciąż czekam na kosztorys operacji, jednak już dziś wiem, że musimy się liczyć z tym, że w grę wchodzą ogromne kwoty – których jako rodzice Zuzi, po prostu nie mamy. Pieniądze nie mogą jednak przekreślić szansy córeczki na to, że będzie mogła dobrze słyszeć i rozwijać się tak, jak inne dzieci.  Zuzia jest naszym aniołkiem i ogromnym szczęściem. Mimo problemów, z jakimi mierzy się od początku swojego krótkiego życia, uśmiech towarzyszy jej prawie w każdej chwili. Proszę, pomóż nam teraz, by potem nie było za późno... Daria, mama  

34 462 zł
Marek Romanowski
Marek Romanowski , 74 lata

Skazany przed laty na samotną walkę, dziś potrzebuje pomocy!

Do tej pory zawsze sobie radziłem. Radziłem sobie, bo musiałem. Wiedziałem, że w moich troskach i problemach jestem sam. Wiedziałem, że nie mogę się poddać... W 1993 roku straciłem mamę i brata i właściwie wtedy zaczęło się moje nowe życie. Życie, w którym nie mogłem już liczyć na pomoc.  Niedługo później zaczęły się też moje problemy zdrowotne. Od tamtej pory harmonogram moich dni zaczęły wypełniać po brzegi badania i konsultacje. I mimo że bardzo się starałem, problemów przybywało. Serce, tarczyca, stawy... Każda diagnoza to nie tylko kolejne kartki wciskane do opasłej teczki z wynikami, ale też strach. Czy i tym razem poradzę sobie sam? Radziłem... Jednak los wciąż stawiał przede mną kolejne przeszkody.  Od roku zmagam się z dużymi zwyrodnieniami kręgosłupa lędźwiowego, które zabiera mi więcej i więcej. Tracę siły, sprawność i nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Proszę, pomóż mi! Marek

547 zł

Obserwuj ważne zbiórki