Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Rurak
Dawid Rurak , 33 lata

Oddałabym życie za sprawność mojego syna! Wypadek odebrał mu wszystko... Pomocy!

Przez wiele lat Dawid pracował jako kierowca samochodu dostawczego. Jego życie powoli się układało, z czego byłam niezmiernie dumna. Niestety, wystarczyła chwila, aby wszystko w brutalny sposób się skończyło... Dawid kochał jeździć autem, był naprawdę dobrym kierowcą. Tego dnia jak zwykle wyruszył w trasę... Do domu już nie wrócił. Doszło do kolizji z innym autem... Kolizji, w której mój syn został ciężko ranny. Dawid doznał licznych stłuczeń, ciężkich uszkodzeń ciała, w tym urazu głowy i złamania miednicy. Był w bardzo złym stanie... Kiedy usłyszałam o wypadku syna, o tym, co się stało i że Dawid jest w szpitalu, świat zawirował... Nie wierzyłam, że to prawda, nie chciałam wierzyć. Cała nasza rodzina przeżyła wtedy chwile grozy, do których ciężko wracać bez łez. Świadomość, że Twoje dziecko walczy o zdrowie i życie, a Ty nie możesz zrobić nic, by mu pomóc, jest koszmarna... Najgorsze na szczęście już minęło. Niestety, konsekwencje wypadku okazały się trwałe. Dawid ma niedowład czterokończynowy, cierpi na padaczkę, uraz wielu narządów sprawił, że syn jest trwale poturbowany. Dawida czeka permanentna rehabilitacja do końca życia. Syn potrzebuje opieki i intensywnych ćwiczeń pod okiem specjalistów, aby zawalczyć o swoją sprawność. Niestety to wszystko jest bardzo kosztowne i znacznie przerasta nasze możliwości finansowe... Człowiek sprzedałby wszystko, co ma, a i tak byłoby to kropla w morzu potrzeb... Troszczę się o syna od chwili wypadku. Zajmuję się nim, pomagam, jak mogę... Sama jednak nie przywrócę Dawidowi sprawności. Potrzebuję Waszej pomocy, dlatego bardzo proszę o wsparcie w zebraniu środków na turnus rehabilitacyjny dla mojego syna. Dawid wciąż korzysta z rehabilitacji w domu, jednak pobyt stacjonarny pozwoliłby na szybszą poprawę.  Poświęcę wszystko dla syna, lecz choć oddałabym mu wszystko, zdrowia - tego jednego nie mogę mu dać... Błagam o pomoc, każdy pomocny gest ma  olbrzymie znaczenie!  Bożena - mama Dawida

29 889,00 zł ( 46,77% )
Brakuje: 34 005,00 zł
Renata Lomper
Renata Lomper , 64 lata

Pomóż naszej mamie w powrocie do zdrowia

Osoby, takiej, jaką widzicie na zdjęciach - radosnej, uśmiechniętej, pełnej energii. Jej już nie ma... Odeszła przez tragiczny wypadek i musimy zrobić wszystko, żeby do nas jak najszybciej wróciła. Pomóż nam ją odzyskać!  Na początku grudnia 2020 r. nasza mama została potrącona przez samochód. Ze względu na obszerność urazów, którym uległa tj. urazu wielonarządowego, urazu czaszkowo-mózgowego, złamania podstawy zęba obrotnika i trzonu C2, stłuczenia miąższu obu płuc, niewydolności oddechowej oraz innych licznych urazów ciała, od czasu wypadku przebywała na oddziale intensywnej terapii. Ze względu na panującą na świecie sytuację, nikt nie mógł jej odwiedzić, potrzymać za rękę. Szepnąć do ucha, że wciąż jesteśmy przy niej i jej nigdy nie opuścimy... Mama musiała zostać wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, w której była utrzymywana przez kilka tygodni. Niestety, po odstawieniu leków, mimo odzyskania przytomności, nie ma z nią kontaktu. Mama nie reaguje na głos, nie wykonuje poleceń. Ciało zostało obecne, ale jej duch gdzieś uleciał... Dodatkowo w ostatnim czasie, kiedy wydawało się, że wszystko idzie powoli w dobrym kierunku, u mamy wdała się sepsa, a do tego okazało się, że została zakażona wirusem SARS-CoV-2. Nieszczęścia wydawały się nie mieć końca. Mimo ciężkiego stanu mama jest silna i walczy, pokonując dzielnie kolejne trudności. A my walczymy razem z nią. Aby mogła wrócić do nas, potrzebuje profesjonalnej rehabilitacji, która kosztuje ogromne pieniądze... Nasza mama jest bardzo ciepłą oraz aktywną zawodowo kobietą. Pracowała, choć już dawno mogła być na emeryturze i spokojnie czekać na narodziny czwartego wnuka, którego, ze względu na swój wypadek, jeszcze nie poznała. Nigdy nie skarżyła się na swoje zdrowie. Zawsze była uśmiechnięta i chętnie pomagała innym. Jedną z jej pasji było zajmowanie się ogrodem. Wolne chwile spędzała na przygotowywaniu sadzonek, przesadzaniu, czy pielęgnowaniu roślin. Nasze dobro zawsze było jej priorytetem. Od czasu wypadku ciągle przebywa w szpitalach. Dodatkowo sytuacja związana z pandemią Covid -19 nie ułatwia leczenia i uniemożliwia nam kontakt z mamą, której nawet nie możemy zobaczyć. Bardzo tęsknimy za nią, a wnuki za ukochaną babcią. Pragniemy zapewnić mamie profesjonalną rehabilitację, aby pomóc jej wrócić do zdrowia i życia, jakie miała przed wypadkiem. Rodzina

46 548,00 zł ( 65,23% )
Brakuje: 24 801,00 zł
Bogdan Żurkiewicz
Bogdan Żurkiewicz , 41 lat

Zabawa z córeczką zakończyła się tragicznie! Trwa walka o wzrok Bogdana!

Bogdan to mój mąż i ojciec dwójki naszych dzieci. Bardzo zaradny i dbający o rodzinę. Niestety niewinna zabawa z córką okazała się w późniejszym czasie tragiczna w skutkach... Do dzisiaj trwa walka o wzrok Bogdana! Ci, co mówią, że najwięcej wypadków zdarza się w domach, mogą mieć rację, a nasza historia jest tego kolejnym potwierdzeniem...  Nasza córeczka, podczas zwykłej zabawy, niechcący włożyła paluszek w oko taty. Niby nic wielkiego, ale w przypadku Bogdana okazało się to tragiczne w skutkach. Doszło do uszkodzenia rogówki, później dołączyły stany zapalne o etiologii wirusowej, aż w końcu doszło do perforacji rogówki! Jedynym ratunkiem był pilny przeszczep rogówki. Początkowo wszystko było dobrze, wracało widzenie, jednak nasza radość trwała bardzo krótko. Nastąpił odrzut płatka przeszczepu. Mąż w tej chwili jest po 3 przeszczepach drążących rogówki z odrzutami. Jego organizm nie przyswaja obcych komórek i niszczy je. Każdy kolejny przeszczep to coraz większe ryzyko niepowodzenia. Jedyną szansą jest wszczepienie sztucznej rogówki w przyszłości, ale na chwilę obecną stan zdrowia nie pozwala tego dokonać. Musimy kontynuować zalecane leczenie  drogimi kroplami, strerydami, a to olbrzymie obciążenie dla naszego skromnego budżetu. Mąż z uwagi na stan zdrowia nie pracuje, ja natomiast opiekuję się naszą córką, która też ciągle choruje. Zwracamy się do Was z wielką prośbą o wsparcie finansowe w tej trudnej dla nas sytuacji. Bez Was nie damy rady!

5 713 zł
Iwona Telega
Iwona Telega , 39 lat

Wypadek odebrał mi to, co najcenniejsze. Pomóż w walce o sprawną przyszłość!

Codzienność toczyła się we własnym ustalonym tempie, a ja wciąż zdawałam się gonić. Za lepszym życiem, za tym, by zapewnić sobie i najbliższym to, co niezbędne do budowania własnego świata. Niestety, jednego nie byłam w stanie przewidzieć, że moja praca opierająca się na sprawności fizycznej, stanie się niemożliwa.  To, co się wydarzyło było zupełnie niezależne ode mnie - autobus, którym podróżowałam do pracy sezonowej, uległ wypadkowi. W ciągu kilku sekund stracił przyczepność, przewrócił się na bok, a świat, który znałam okrył się ciemnością. Kiedy się obudziłam i zaczęłam odzyskiwać świadomość, miałam wrażenie, że znajduję się w środku koszmaru. Ból był nie do zniesienia, a do mnie stopniowo zaczęła docierać skala problemów i komplikacji.  Początkowo jeszcze miałam nadzieję na to, że mój organizm przyzwyczajony do intensywnego wysiłku, szybko poradzi sobie z przeciwnościami. Niestety, okazało się to tylko złudzenia. W wyniku wypadku doznałam bardzo poważnych obrażeń, przeszłam 9 operacji a mimo to złamania i uszkodzony kręgosłup dają o sobie znać. Od momentu wypadku ból stał się nieodłącznym towarzyszem mojego życia, a ograniczenia i bariery zdają się mnożyć w przerażającym tempie. To potworne, bo dotychczas nie miałam takich problemów, moje ciało dawało możliwości. Teraz zdaje się być moim przeciwnikiem, a mimo ogromnego wysiłku nie jestem w stanie zawalczyć o to, czego potrzebuję najbardziej.  Przez chwilę zastanawiałam się, czy mogę zrezygnować z tej walki, poddać się, ale dolegliwości przybierają na sile, a ja czasem przypominam sobie ten czas, kiedy wszystko było w moim zasięgu. To spowodowało, że postanowiłam zawalczyć. Niestety, sytuacja, w której się znajduję jest bardzo trudna. Choć słowo “trudna” nie oddaje w pełni tego, z czym przyszło mi się mierzyć.  Od czasu wyjścia ze szpitala moim największym wsparciem jest brat. Niestety, jego możliwości nie są nieskończone. Mieszkamy w niewykończonym domu, a pomimo ogromnego zaangażowania Pawła zmagamy się z wilgocią, brakiem podstawowych sprzętów. Czasem brakuje na opał. A rehabilitacja, leki, opieka medyczna? O tym czasem boimy się mówić, bo zdajemy sobie sprawę, w jak trudnym położeniu się znaleźliśmy. Wybieramy najważniejsze potrzeby, a leczenie spada na dalszy plan… Najgorsze jest to, że im dłużej to trwa, tym mniejsze mam szanse na odzyskanie sprawności. Moje marzenie o pokonaniu skutków tragicznego wypadku wkrótce stanie się nieosiągalne...  Pomocy! Moją nadzieją na ten moment jest turnus rehabilitacyjny, podczas którego pod okiem specjalistów, będę miała możliwość dążenia małymi krokami do realizacji największego marzenia - marzenia o odzyskaniu sprawności, pozbyciu się bólu, przywrócenia samodzielności, choćby częściowej. Specjalistyczny turnus to koszt dla mnie niewyobrażalny. A jednak muszę spróbować zdobyć tę kwotę, by podjąć próbę stanięcia na własnych nogach, pomimo przeciwności.  W lepsze dni udaje mi się poruszać o kulach. Ale to niestety nie jest rozwiązanie, bo pranie ręczne, palenie w piecu czy gotowanie przy uszkodzonej kuchence wymagają siły i sprawności, czyli tego, czego na chwilę obecną brakuje mi najbardziej.  Chciałabym być dla mojej rodziny wsparciem w trudnych chwilach. Pomóc, kiedy to niezbędne. Nie chcę i nie mogę być dla nich ciężarem… Brutalna świadomość, że sama nie zapewnię sobie pomocy, sprawia, że bardzo boję się przyszłości. Wciąż jednak mam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Na to, że wyciągniesz do mnie pomocną dłoń, której teraz tak bardzo potrzebuję.

13 921,00 zł ( 40,23% )
Brakuje: 20 675,00 zł
Fabian Gierowski
Fabian Gierowski , 6 lat

Aby nasz synek mógł żyć tak, jak sobie wymarzy!

Fabianek urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Do pierwszego roku życia wszystko było w porządku, a przynajmniej tak się wydawało. Zaniepokoiło nas jednak specyficzne raczkowanie synka. Każda próba postawienia samodzielnych kroków kończyła się plątaniem nóg i upadkiem. Synek chodził tylko, trzymając się jakiegoś podparcia.  Konsultowaliśmy się z licznym gronem lekarzy. Po wielu badaniach usłyszeliśmy przerażającą diagnozę - niedowład spastyczny kończyn dolnych. To znaczyło dla nas wszystko i nic. Byliśmy świadomi, że musimy jak najszybciej rozpocząć rehabilitację, bo może być tylko gorzej.  Nie wiadomo, co jest przyczyną schorzenia. Jesteśmy przerażeni, bo każda faza wzrostu może spowodować pogorszenie się stanu zdrowia synka. Rehabilitacja jest dla Fabianka szansą na walkę z bolesnymi przykurczami, problemami z bioderkami oraz innymi komplikacjami. Regularne ćwiczenia z każdym dniem przynoszą lepsze efekty. Dziś pracujemy na to, by w przyszłości syn uniknął ciężkich operacji lub co gorsza, nie jeździł na wózku. Fabian potrzebuje również wsparcia logopedy, ortopedy oraz terapii integracji sensorycznej.  Przy regularnych wyjazdach na turnusy rehabilitacyjne Fabian robi niesamowite postępy. Cieszymy się z każdej, nawet najmniejszej poprawy, która motywuje nas do dalszego działania. Mimo, że dziś chodzi bez pomocy, nie jest to taki chód jak jego rówieśników. Kolanka synka są skierowane do środka, brzuch jest wypięty, co powoduje złą postawę. Jesteśmy też w trakcie badań genetycznych, które być może powiedzą nam coś więcej.  Koszty związane z leczeniem synka nieustannie rosną, dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w uzbieraniu środków na rehabilitację oraz turnusy rehabilitacyjne, które codziennie pomagają Fabiankowi walczyć o sprawność. Wiemy, że praca, którą teraz wkładamy, zaowocuje w przyszłości. Chcemy, by Fabian żył tak, jak sobie tylko wymarzy. Każda złotówka jest dla nas cenna, za każdą z całego serca dziękujemy! Rodzice Fabiana

10 046,00 zł ( 31,28% )
Brakuje: 22 061,00 zł
Marcin Młynarski
Marcin Młynarski , 32 lata

Wystarczyła chwila, aby wydarzył się dramat... Tata dwójki dzieci walczy o sprawność!

Marcin to kochający mąż i ojciec naszych dzieci- Filipka i Amelki. Zawsze uwielbiał jeździć z nami na basen i zabierać na górskie wycieczki. Na samo wspomnienie tych pięknych chwil czuję bolesny ucisk w sercu. Dlaczego akurat naszej rodzinie musiała przydarzyć się taka tragedia... To był dzień jak każdy inny do póki nie zapukała do drzwi moja przyjaciółka mówiąc: ,,Marcin miał wypadek". Od razu poczułam jak tracę grunt pod nogami…To są straszne wspomnienia, które zostaną ze mną jeszcze na bardzo długo! Marcin wracał do domu motocyklem i nagle wbiegła w Niego sarna. Prosto na Niego! W wyniku wypadku doznał wielu obrażeń głowy, wielu złamań czaszki oraz krwiaka nadtwardówkowego okolicy czołowej prawej, oraz krwotoku podpajęczynówkowego lewej półkuli mózgu co prowadziło do realnego zagrożenia życia. Marcin zapadł również w śpiączkę z zaburzeniami świadomości. Nasz tatuś i mąż przeszedł bardzo ciężką i długą drogę do odzyskania przytomności. Po półtora miesiąca walki o kontakt z moim mężem Marcinem- w końcu otworzył oczy! Po dwóch miesiącach zaczął oddychać samodzielnie! - bez respiratora! Gdy usłyszałam ,,Pani mąż oddycha sam" to były emocje nie do opisania. Były  wielkie łzy szczęścia! Obecna sytuacja epidemiologiczna utrudnia nam kontakt z nim i nie możemy go wspierać  psychicznie. Jedynie dzięki  uprzejmości Pań pielęgniarek, które przykładają mu telefon do ucha jest możliwość wsparcia  go słowem i tu bardzo chciałabym podziękować personelowi medycznemu. U Marcina stwierdzono wodogłowie. Po pewnym czasie gdy wodniak zaczął się zbierać, a Marcin wciąż nie odzyskiwał przytomności, lekarz zaproponował zrobić drenaż zewnętrzny, po którym Marcin ruszył! Sukcesywnie z czasem zaczął wodzić wzrokiem, ściskać ręce oraz ruszać delikatnie głową ponieważ reszta ciała jest w głębokim niedowładzie. W planach leczenia neurochirurgicznego przewidywane jest zaopatrzenie Marcina w ubytek kości czaszki na drodze zabiegu operacyjnego oraz ew. wszczepienie drenu komorowo – otrzewnego  z zastawką. Obie operacje  będą mogły być przeprowadzone po wcześniejszym wygojeniu ran odleżynowych! Pomimo tego co Marcin przeszedł, w końcu odzyskał przytomność i wybudził się ze śpiączki. Teraz mojego męża czeka długa i bardzo kosztowna rehabilitacja, która może potrwać nawet rok, ale pomoże mu wrócić do nas! Marcin obecnie toczy wojnę. Wygrał walkę o życie, teraz pozostaje wygrać ostatnią walkę o powrót do zdrowia i pełnej sprawności. Prosimy o pomoc żona oraz dzieci!

67 265,00 zł ( 73,43% )
Brakuje: 24 331,00 zł
Michał Hućko
Michał Hućko , 32 lata

By sprawne życie stało się rzeczywistością, nie wspomnieniem...

Moją rzeczywistość od zawsze definiował ruch. Tak spędzałem wolny czas, tak zarabiałem na utrzymanie moje i rodziny. Godziny spędzone na nogach dawały mi ogromną satysfakcję i poczucie, że moje życie ma swój własny bieg.  Niestety, te czasy to dla mnie wspomnienie, zamierzchła przeszłość, do której wciąż wracam myślami. Jeden dzień, jedna chwila, obróciły wszystko, co budowałem latami w drobny mak. Pozostały mi wspomnienia i walka, od której zależy cała moja przyszłość. Wynik jest niepewny, ale ja w tym momencie, nie mam już nic do stracenia.  Kiedy ktoś mnie pyta, co właściwie się wydarzyło, nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mój wypadek wydarzył się 12 września, a ja obudziłem się dopiero po 10 dniach. Przerażony i zdezorientowany dopiero wówczas zacząłem poznawać relację najbliższych. Mój strach zdawał się rosnąć z każdym wypowiedzianym słowem. Szczególnie że konsekwencje tamtych wydarzeń będę ponosił, przy odrobinie szczęścia jeszcze dług. A  jeśli los nie będzie łaskawy, przez to wydarzenie już zawsze będę niepełnosprawny.  W wyniku poważnego wypadku doznałem złamania obu ud i podudzi, pęknięcia miednicy i zmiażdżenia kręgosłupa. Kiedy usłyszałem, co się stało, nie mogłem w to uwierzyć. Od tego momentu moje życie zupełnie się zmieniło, a ja poznaję świat wyłącznie z perspektywy wózka inwalidzkiego. Szybko przestałem sobie zadawać pytanie, “dlaczego ja?”. Bardzo chciałem odzyskać nadzieję, że nie wszystko dla mnie stracone, że mam jeszcze szansę na samodzielność. Ta wiara dodaje mi siły do walki. Na drodze stanęła jednak poważna przeszkoda. Rehabilitacja dająca możliwość pracy nad ciałem, intensywne zajęcia prowadzone przez specjalistów to ogromne koszty. Środki, których w obecnej sytuacji nie jestem zdobyć sam ani przy wsparciu najbliższych. Czas działa na moją niekorzyść, bo nawet krótka przerwa w terapii może mieć dla mnie poważne konsekwencje.  Wyobrażasz to sobie? Nagle w wyniku wypadku tracisz świadomość. Kiedy otwierasz oczy jesteś w zupełnie innej rzeczywistości. Czynności, które do niedawna były naturalne, wymagają ogromnego wysiłku, realizacja pasji staje się niemożliwa. Praca jest poza zasięgiem. Pojawiają się kolejne bariery, a czasem też ból, który trudno wytrzymać. Najtrudniejsza jest świadomość, że jeśli już na zawsze pozostanę niesprawny większość moich zamierzeń, planów i marzeń zostanie zastąpionych brutalnie przerażającą rzeczywistością. Wiem, że taki wypadek mógłby przydarzyć się każdemu. Wiem, że na moim miejscu każdy z was chciałby trzymać się najmniejszej iskierki nadziei na to, że powrót do sprawności, do życia sprzed wypadku jest możliwy. I jeśli mi pomożesz, mogę zapewnić cię o tym, że nie zmarnuję możliwości rozpoczęcia wszystkiego na nowo. Życie wystawiło mnie na próbę, a ja jestem gotowy zdać najtrudniejszy test, jednak potrzebuję pomocnej dłoni. Wsparcia tych, którym tragedie innych nie są obojętne. Moja szansa jest w zasięgu, muszę tylko wyciągnąć po nią ręce. By to było możliwe potrzebuję twojego wsparcia, bez tego nie dam rady. Proszę, daj mi szansę, by wypadek nie zatrzymał mojej życiowej podróży do miejsc, które wciąż pozostają do odkrycia.  

13 380,00 zł ( 10,91% )
Brakuje: 109 259,00 zł
Joanna Mach
Joanna Mach , 28 lat

Przerwane życie i wielka nadzieja na jego odzyskanie – pomagamy Asi!

Do kwietnia 2018 roku życie Asi wyglądało pięknie. Właśnie ukończyła studia licencjackie, dostała się na magisterskie, marzyła również o założeniu rodziny. Chciała po prostu szczęśliwie żyć. To miał być zwyczajny dzień, stało się jednak inaczej. To dzień, który zmienił wszystko – pękł krwiak, który miała w głowie. Krew zalała cały mózg... Był to zwykły dzień, w którym jak zwykle z wielkim entuzjazmem pojechała do pracy, z której już nie wróciła do domu. Asia natychmiast została przewieziona do szpitala, gdzie przeszła operację, po której wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Od tamtej pory nasza kochana córka, która zawsze była taka pogodna, nagle stała się osobą leżącą, niemogącą funkcjonować bez leków, niebędącą w stanie wykonać jakiejkolwiek czynności… Po 5 miesiącach spędzonych na oddziale intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jej życie, trafiła do ZOL-u, gdzie przebywała do maja 2020 r. Bólu i strachu o życie Asi, jaki przeżyliśmy w tym czasie, nie da się oddać w tym opisie. Od czasu operacji Asia oddychała tylko przy pomocy respiratora. Sytuacja bardzo się zmieniła, gdy trafiła do centrum rehabilitacji w Krakowie. Po miesiącu intensywnej pracy Asia zaczęła samodzielnie oddychać. Początkowo było to kilka minut dziennie, a obecnie oddycha już ok. 13 godzin w ciągu dnia. Co ważne jest dużo silniejsza, i jak twierdzi lekarz, ma mocniejszą przeponę, czyli główny mięsień oddechowy. Dzięki staraniom terapeutów ciało i mięśnie są bardzo dobrze zachowane. Zdarza się, że z Asią udaje się nawiązać kontakt wzrokowy! Dla Asi kupiliśmy bardzo drogi pionizator, który jest niezbędny do rehabilitacji. W ciągu miesiąca ponosimy bardzo wysokie koszty związane z zakupem leków. Pobyt Asi w ośrodku rehabilitacyjnym również jest bardzo kosztowny. Prosimy wszystkich, pomóżcie nam ratować Asię. Aby mogła nadal przebywać w ośrodku rehabilitacyjnym i walczyć o powrót do zdrowia bardzo potrzebujemy pomocy finansowej. Błagam wszystkich ludzi o dobrym sercu – pomóżmy razem przywrócić Asi jej piękny świat. Rodzice

76 004,00 zł ( 79,55% )
Brakuje: 19 528,00 zł
Nikodem Rakoczy
Nikodem Rakoczy , 6 lat

Dzieciństwo, które zabiera choroba... Pomagamy Nikosiowi!

Jedyne czego naprawdę bym chciała, o czym naprawdę marzę, to by mój ukochany synek Nikoś, był zdrowym dzieckiem. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego o każdy krok rozwojowy musi tak ciężko walczyć... Chciałabym móc powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Niestety, nie będzie to możliwe bez specjalistycznego sprzętu, kompleksowego leczenia i rehabilitacji… Nikodem nie miał łatwego startu – właściwie od samego początku całe jego życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób i dolegliwości... Synek urodził się z małogłowiem oraz mózgowym porażeniem dziecięcym. Już w pierwszych dniach po urodzeniu, lekarze zauważyli u niego drgawki toniczno – kloniczne, drżenie rąk i nóg, hipoglikemię oraz wzmożone napięcie mięśniowe...  Mimo że synek ma już 3 lata, wciąż nie potrafi samodzielnie się poruszać, siedzieć, zjeść, ubrać i mówić. Nikodem wymaga stałej opieki i pomocy w każdym aspekcie życia. Choć niesprawność ruchowa jest najbardziej widoczną dysfunkcją Nikosia, to naszemu synkowi towarzyszą również zaburzenia w sferach poznawczych i komunikacyjnych. Często, gdy wieczorami opadam z sił, zamykam oczy, wyobrażając sobie, że to  tylko zły sen, a Nikoś jest zdrowym, pełnym energii chłopcem. Niestety, kiedy je otwieram, dopada mnie szara, trudna rzeczywistość... Synek jest moim skarbem, jest wyjątkowy, pogodny i często się uśmiecha...  Niestety, już teraz choroby znacznie obniżyły jego jakość życia. Dzieciństwo Nikosia niczym nie przypomina tego, które wiodą jego rówieśnicy. Nasz harmonogram wypełniają po brzegi konsultacje i wizyty u specjalistów.  Obecnie opiekuję się zarówno Nikosiem, jego młodszą siostrą, jak i chorą mamą. Wydatki mnożą się każdego dnia... Synka nie uleczy moja wielka miłość, potrzebuje dalszej, intensywnej rehabilitacji, leczenia oraz drogiego sprzętu. Niestety nie stać nas na pokrycie tak wielkich kosztów! Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc!   Kamila - mama Nikosia   

27 546 zł

Obserwuj ważne zbiórki