Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antoni Farbisz
Antoni Farbisz , 2 latka

Antoś codziennie walczy o rozwój i lepsze jutro... Pomożesz?

Doskonale pamiętam dzień, w którym Antoś przyszedł na świat. Był to najszczęśliwszy moment mojego życia. Niestety, niedługo później u synka zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy... Antek od urodzenia miał obniżone napięcie mięśniowe. Od razu zauważyłam także, że nie płakał, nie gaworzył, nie uśmiechał się na mój widok. Tak bardzo się o niego martwiłam... Niestety, w międzyczasie pojawiały się kolejne objawy. Zdawał się nie interesować tym, co działo się dookoła niego. Późno zaczął siadać, a pierwsze kroki stawiał dopiero mając 2,5 roku.  Oficjalna diagnoza w maju 2023 roku potwierdziła moje przypuszczenia. Antoś ma autyzm. Pomimo tego, że robi się coraz starszy – nie mówi, nie komunikuje się, nie zgłasza swoich potrzeb, nie je samodzielnie.  Synek został objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju, jednak to nie wystarcza…  Antoś w  walce o prawidłowy rozwój i lepszą przyszłość potrzebuje dodatkowych i regularnych spotkań z psychologiem, logopedą oraz zajęć integracji sensorycznej. Niestety, są one niezwykle kosztowne, a mi samej bardzo trudno jest udźwignąć tak duży ciężar finansowy.  Zdrowie i rozwój synka są dla mnie najważniejsze. Proszę, pomóżcie mi o nie zawalczyć. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały – możemy wypracować najwięcej. Rodzice Antosia

561 zł
Daga Grzelak
Daga Grzelak , 5 lat

Nasza córka zamyka się w swoim świecie, do którego nikt z nas nie ma dostępu!

Nasza córeczka potrzebuje pilnej pomocy specjalistycznej i terapii stymulującej rozwój, na którą nas nie stać. Dlatego bardzo prosimy Państwa o pomoc! Druga ciąża przebiegała prawidłowo. Całą rodziną oraz starszą córką Roksaną, czekaliśmy z niecierpliwością na malutką Dagmarę. Nikt z nas nie przypuszczał, że nasze wyczekiwane dziecko zamknie się w swoim świecie, do którego my nie będziemy mieć dostępu. Dziś Dagmara ma 5 lat. Dopiero rok temu postawiono jej diagnozę całościowego zaburzenia rozwoju.  Chodzi do przedszkola terapeutycznego, jednak niestety to nie wystarczy...  Nasza córeczka nie mówi i nie powtarza usłyszanych słów. Oprócz płaczu, jako reakcji na sprzeciw, nie wydaje żadnych dźwięków! Nie komunikuje się też przez gesty i mimikę, nie wskazuje przedmiotów, nie podejmuje żadnych aktywności stymulujących mowę.  Dagmara nie nawiązuje kontaktu wzrokowego i nie reaguje na swoje imię. Bardzo trudno przychodzi nam dowiedzieć się, czego chce nasze własne dziecko, czego potrzebuje, co je boli. Często czujemy się bezradni i bezsilni, a tak bardzo chcielibyśmy jej pomóc. Czasami, gdy słucha ulubionej bajki albo patrzy na bańki mydlane, mocno macha rączkami – tak okazuje swoje zadowolenie… Córeczka wymaga naszej pomocy w prostych, codziennych czynnościach. Nie kontroluje swoich potrzeb fizjologicznych, dlatego cały czas chodzi w pampersie. Stara się jeść i ubierać  samodzielnie, ale bez naszej pomocy nie jest w stanie sobie poradzić. Dagmara nie bawi się z innymi dziećmi. Nie patrzy w kierunku rówieśników, nie wykazuje żadnej inicjatywy kontaktu. Zamyka się w swoim świecie jak w klatce, do której nikt z nas nie ma dostępu...  Rozwój naszej 5-letniej córeczki stanął w miejscu. My jednak się nie poddajemy i wierzymy, że możemy sprawić, aby nasze dziecko wpuściło nas do swojego świata.  Dagmara wymaga systematycznych ćwiczeń rozwijających mowę, usprawniających motorykę aparatu artykulacyjnego, fonacyjnego i oddechowego. Potrzebuje także stymulowania rozwoju poznawczego i emocjonalno-społecznego. Dlatego potrzebne są kompleksowe zajęcia terapeutyczne, logopedyczne, sensoryczne.  Postanowiliśmy poprosić Was o pomoc, aby nasza córka otrzymała szansę na prawidłowy rozwój. Póki Dagmara jest jeszcze mała, ma największe szanse! Rodzice

559 zł
Maria Smoleń
Maria Smoleń , 66 lat

Pomóżmy Marii w walce o zdrowie!

Zdrowie to coś najcenniejszego w naszym życiu. Sama się o tym przekonałam. Od wielu lat jestem osobą schorowaną, niezdolną do samodzielnego funkcjonowania. Przeszłam siedem trudnych operacji i wciąż czekam na kolejne. Chciałabym żyć beztrosko i cieszyć się spokojną codziennością, ale nie zawsze los pisze dla nas wymarzone scenariusze… Miastenia ciężka rzekomoporaźna - to diagnoza, która od ponad trzydziestu lat spędza mi sen z powiek. Do niej dochodzą jeszcze choroby współistniejące: zaburzenia nerwowo-mięśniowe, oponiak mózgu, niedokrwienie mózgu, nadczynność tarczycy, osteoporoza uogólniona, lewostronna skolioza, wypukliny kręgosłupa, kamica nerkowa i żółciowa, wodonercze, nadciśnienie tętnicze, anemia, hipercholesterolemia, choroba niedokrwienna serca, zmiany naciekowe w płucach, problemy z lewym stawem biodrowym, które wymagały wstawienia endoprotezy oraz przebyte zawały serca.  Lista ta ciągnie się w nieskończoność, a ja z każdego dnia walczę z jej konsekwencjami. Nawet jeśli wiem, że to walka, z której już nigdy nie wyjdę zwycięsko, nie poddaję się i robię wszystko, by móc na co dzień jak najlepiej funkcjonować. Nie byłoby to możliwe bez systematycznego leczenia i rehabilitacji, dlatego tak bardzo zależy mi na uzbieraniu środków, które umożliwią mi zakup leków oraz dalszą walkę o zdrowie i sprawność.  Bez Waszej pomocy moja nadzieja na lepsze jutro przepadnie. Bardzo proszę o wsparcie, bo to moja jedyna szansa na to, by mimo chorób nie poddać się na tej trudnej drodze i jeszcze raz podjąć rękawicę!  Maria

555 zł
Marek Romanowski
Marek Romanowski , 74 lata

Skazany przed laty na samotną walkę, dziś potrzebuje pomocy!

Do tej pory zawsze sobie radziłem. Radziłem sobie, bo musiałem. Wiedziałem, że w moich troskach i problemach jestem sam. Wiedziałem, że nie mogę się poddać... W 1993 roku straciłem mamę i brata i właściwie wtedy zaczęło się moje nowe życie. Życie, w którym nie mogłem już liczyć na pomoc.  Niedługo później zaczęły się też moje problemy zdrowotne. Od tamtej pory harmonogram moich dni zaczęły wypełniać po brzegi badania i konsultacje. I mimo że bardzo się starałem, problemów przybywało. Serce, tarczyca, stawy... Każda diagnoza to nie tylko kolejne kartki wciskane do opasłej teczki z wynikami, ale też strach. Czy i tym razem poradzę sobie sam? Radziłem... Jednak los wciąż stawiał przede mną kolejne przeszkody.  Od roku zmagam się z dużymi zwyrodnieniami kręgosłupa lędźwiowego, które zabiera mi więcej i więcej. Tracę siły, sprawność i nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Proszę, pomóż mi! Marek

547 zł
Barbara Michalska
Barbara Michalska , 37 lat

Żyć bez przeszkód i bólu... Pomóż Basi odzyskać sprawność!

Mam na imię Basia, mam 36 lat i od kilku lat walczę o swoje zdrowie i sprawność. Moja historia zaczęła się w 2021 roku, kiedy to lekarze po raz pierwszy poinformowali mnie o tragicznej diagnozie. Od tamtej pory już nic nie jest takie samo… Najpierw pojawiły się silne bóle nóg. Doskwierały mi już od dłuższego czasu, jednak ich przyczyny upatrywałam w rwie kulszowej, a potem w dolegliwościach ciążowych i przemęczeniu. Na świat przyszło nasze trzecie dziecko i kolejne miesiące mijały mi pod znakiem opieki nad maleństwem. W końcu mój urlop macierzyński dobiegał końca i przyszedł czas na powrót do pracy. Postanowiłam więc poddać się kontrolnym badaniom ze względu na moje pozostałe choroby. Chciałam mieć pewność, że jestem zdrowa i mogę wrócić do pracy. Jakie było moje zdziwienie, gdy tomograf ujawnił ogromnego guza w okolicach miednicy! Byłam w totalnym szoku! Z każdą minutą docierało do mnie, że to z pewnością wiąże się z okropnymi bólami nóg, z którymi zmagam się już tak długo! Nie mogłam uwierzyć w to, że to przypadek przyczynił się do poznania okrutnej prawdy o mojej chorobie.  Natychmiast podjęłam się koniecznego leczenia chemioterapią, którą naprawdę bardzo źle znosiłam. Wiedziałam jednak, że tylko w taki sposób będę mogła wygrać z chorobą i wrócić do moich ukochanych dzieci i męża. Wkrótce potem przeszłam bardzo skomplikowaną operację usunięcia lewego talerza biodrowego wraz ze zmianą. Lekarze zdecydowali o niewprowadzaniu endoprotezy, która mogłaby przyczynić się do powstania przerzutów. Przez kolejne tygodnie kontynuowałam chemioterapię. Przez cały ten czas mocno gorączkowałam i byłam bardzo osłabiona. To jednak nie było najgorsze... Po zbadaniu całego guza okazało się, że rozpoznanie po pierwszej biopsji było błędne! To nie osteosarcoma, a włókniak chrzęstno-śluzowaty agresywny miejscowo próbował odebrać mi zdrowie i sprawność. W obliczu nowej diagnozy wiedzieliśmy już, że zastosowana chemioterapia była niepotrzebna. Wiedzieliśmy też, że zespolenie miednicy endoprotezą nie wiązało się z żadnym ryzykiem i mogło zostać wykonane od razu. Szybko podjęto więc decyzję o przeprowadzeniu zabiegu. Niestety po kolejnych badaniach i konsultacjach okazało się, że w miejscu operowanym doszło do wytworzenia przetoki i stanu zapalnego w wyniku czego z operacją rekonstrukcyjną z zastosowaniem implantu 3D wstrzymywano się ponad rok. Doszło do niej dopiero 13 października 2022 roku. `Zabieg zakończył się jednak niepowodzeniem, ponieważ przez ostatnie miesiące zrobiły się duże deformacje w miednicy. Od pół roku szukam nowego sposobu, aby zacząć chodzić. Codziennie poddaje się rehabilitacji. Ostatnio byłam także na konsultacji w prywatnej klinice, która być może będzie w stanie wykonać kolejną, bardzo skomplikowaną operację ratującą moją nogę. Przede mną jednak jeszcze wiele wizyt. Niestety koszty leczenia, rehabilitacji oraz być może operacji są naprawdę ogromne. Dotąd z leczeniem radziłam sobie sama, teraz niestety jestem zmuszona zwrócić się do Was o pomoc. Mam trójkę małych dzieci, dla których chcę walczyć do końca. Chcę znów poruszać się bez przeszkód i pokazać im, jak piękny jest świat. Basia

503 zł
Bogusław Kubik
Bogusław Kubik , 66 lat

Z trudem łapię każdy oddech❗️ Pomóż mi przetrwać codzienność❗️

Pierwszy zawał nie był dramatyczny. Pewnego dnia na ulicy poczułem ból w klatce piersiowej i zawroty głowy, które niedługo potem ustały. U lekarza okazało się, że był to cichy albo „przechodzony” zawał serca. Niestety, najgorsze było dopiero przede mną... Potem przez jakiś czas było spokojnie, aż do 2006 roku, kiedy dostałem zawału po raz drugi. Tym razem ból był ostrzejszy. Przewieziono mnie na pogotowie, gdzie okazało się, że tym razem zawał był rozległy. Uszkodził zastawkę serca, przez to w 2007 roku konieczna była operacja, a potem hospitalizacja do czasu polepszenia stanu zdrowia.  Od tamtej chwili musiałem nauczyć się żyć z szeregiem chorób. Zdiagnozowano u mnie niewydolność krążeniowo-oddechową, a przebyty dwa razy koronawirus jeszcze bardziej osłabił moje płuca. Ciężko mi funkcjonować, kiedy nawet najprostsze czynności odbierają oddech. Od 2010 roku posiadam też orzeczenie o umiarkowanej niepełnosprawności. Niestety, mimo kiepskiego stanu zdrowia, byłem zmuszony wciąż pracować na swoje utrzymanie. Znalazłem wtedy zatrudnienie w firmie ochroniarskiej, by choć trochę dorobić do renty, utrzymać się, funkcjonować i wykupywać leki. Jednak to wciąż za mało. Zwłaszcza że 20 marca tego roku skończyłem 65 lat i jestem na emeryturze. Mój budżet znacznie się uszczuplił. Nie mam też nikogo, do kogo mógłbym zwrócić się o pomoc. Zostałem sam z niewielkim świadczeniem zdrowotnym, które nie pokrywa znacznej części kosztów utrzymania, a co dopiero leków i leczenia! Są takie dni, w których czuję, że ledwo żyję. Zwykłe czynności wykonuję z trudnością, jakby na sercu i płucach ciążył mi ogromny głaz. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o wsparcie Darczyńców. Proszę, pomóżcie mi w walce o warunki do normalnego, spokojnego życia. Bogusław

488 zł
Halina Zawtur
Halina Zawtur , 45 lat

Rzadka choroba daje jej 5 lat życia! Pomóżmy Galinie!

W październiku 2020 roku nagle zachorowałam na chorobę Devica. Nazwa nie mówiła mi wtedy zupełnie nic. Okazało się, że objawy, które mam, nieleczone mogą się jedynie pogłębiać i rujnować moje życie...  Na co dzień mieszkałam w Kazachstanie, jednak jakiś czas temu postanowiłam przyjechać do Polski. Chciałam odnaleźć korzenie swoich przodków, którzy zostali wywiezieni na Sybir. Nie zdążyłam nawet rozpocząć pracy, poczułam się źle. Podskoczyło mi ciśnienie, prawa noga była gorąca, a lewa ręka zupełnie zimna. Wezwano pogotowie. Po zastrzyku przeciwbólowym poczułam się jeszcze gorzej, a kiedy chciałam wstać z łóżka przewróciłam się... Lekarze nie wiedzieli do końca, co mi jej jest. Wyznaczali kolejne badania, punkcję i prześwietlenia, ale diagnoza co chwilę się zmieniała. Nie mam rodziny w Polsce, wtedy miałam tylko znajomego Polaka, który nie miał wyjścia i gdy szpital zamknął się z powodu pandemii, zabrał mnie do domu i zaczął Pani pomagać. Na początku byłam zupełnie leżąca — znajomy zmieniał pieluchy, kąpał mnie, karmił, dbał. Ta sytuacja doprowadziła do przyjaźni i ostatecznie naszego ślubu! Niestety, stan mojego zdrowia się nie zmienił... Prawie przez pół roku nikt nie mógł zdiagnozować, co się dzieje, aż w końcu skierowano mnie do lekarza chorób rzadkich. Wtedy po raz pierwszy zapadła diagnoza: choroba Devica. Rzadka choroba immunologiczna, która atakuje cały organizm. U każdego przebiega inaczej... Mnie bolały plecy i cały czas męczyły skurcze.  Ze słów lekarza, choroba polega na tym, że nerwy atakują system odpornościowy człowieka, a także uprzedził, że bez leczenia przeżyję maksymalnie 5 lat. W tej chwili, dzięki leczeniu i regularnej rehabilitacji, zaczynam chodzić (o kulach). Sama nie wychodzi na zewnątrz, zawsze w czyjeś obecności.  Ból towarzyszy jej zawsze. Od momentu ujawnienia choroby nie spędziła bez bólu ani minuty. Czasami jest delikatny, a czasami tak silny, że nie mogę spać... Żyjemy skromnie, nie stać nas nawet na podstawowe rzeczy, a leki z pewnością takimi są. Na dodatek, muszę rozliczać się ze szpitalem, ponieważ nie zdążyłam rozpocząć pracy więc nie byłam ubezpieczona...  Jestem z Kazachstanu, moja sytuacja jest bardzo ciężka. Bardzo potrzebuję rehabilitacji, bardzo drogich leków, wszystko po to, by w końcu nie cierpieć. Będę się modlić gorąco za każda osobę, która mnie wesprze. Chciałabym żyć dłużej niż moje rokowania. Błagam, pomóż! Galina

383 zł
Joanna Stadnik
Joanna Stadnik , 46 lat

Wypadek zabrał mi samodzielność! Boję się o swoją przyszłość!

11 lat temu miałam wypadek samochodowy. Pokłosie tamtego strasznego dnia pozostało ze mną do dzisiaj, zmieniając każdy mój dzień w tortury! Najważniejsze, że przeżyłam. Sama wychowywałam córkę. Do dzisiaj drżę na myśl, co by się stało, gdyby moje dziecko zostało bez mamy…  Jestem wdzięczna, że nie spełnił się najgorszy scenariusz. Jednak wypadek sprawił, że przestałam być samodzielna!  Doszło do uszkodzenia kręgosłupa w odcinku szyjnym i lędźwiowym. Od tamtej pory, a więc już od kilku lat, zmagam się też z okropnymi bólami głowy, które czasem są nie do zniesienia! Mój stan zdrowia na tyle się pogorszył, że przyznano mi niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym.  Często tracę przytomność, mam zawroty głowy, omdlenia, szybko się męczę i nie mogę dźwigać. Przestałam być zdolna do pracy, co jeszcze bardziej mnie załamuje!  Dziś mam 46 lat i potrzebuję pomocy w wielu codziennych czynnościach. Na szczęście mogę liczyć na wsparcie mojej mamy i córki, które robią zakupy, gotują, jeżdżą ze mną do lekarzy. Ból kręgosłupa zmusił mnie do zażywania dużej ilości leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych, niszcząc tym samym układ pokarmowy. Jednak, co gorsza, stwierdzono u mnie nowotwór o niepewnym charakterze jamy ustnej narządów trawiennych! Nie wiem, jak to się dalej potoczy... Boję się co będzie jutro i pojutrze. Koszty leczenia, wizyt lekarskich, leków i rehabilitacji coraz bardziej stają się dla mnie nie do przeskoczenia. Nie mam innego wyjścia. Choć nie jest to proste, proszę Cię o pomoc. Będę wdzięczna za każdy dobry gest, jaki wykonasz w moją stronę.  Joanna

140 zł
Grzegorz Skarbek
Grzegorz Skarbek , 38 lat

Walka o zdrowie Grzegorza trwa❗️Potrzebna pomoc 🚨

Choroba jest ze mną już od ponad 10. lat. Przez nią nie jestem w stanie żyć pełnią życia, korzystać z każdej chwili, rozwijać się, normalnie funkcjonować. Proszę, zapoznaj się z moją historią… Cierpię na przewlekłą chorobę nerek, niedokrwistość dużego stopnia i nadciśnienie tętnicze. Jestem osobą dializowaną i jak co roku potrzebuję wsparcia na badania kwalifikujące mnie do przeszczepu nerki oraz środki medyczne. Wszystko zaczęło się w 2009 roku. Zacząłem odczuwać niepokojące objawy i zgłosiłem się do szpitala. Niestety wstępne, podstawowe badania wykazały nieprawidłowości i skierowano mnie do nefrologa. Ten nie pozostawiał już żadnych złudzeń… Staram się funkcjonować na miarę swoich możliwości, doceniać każdą chwilę i walczyć. Niestety momentami brakuje mi już sił… Jestem osobą samodzielną, ale mieszkam z mamą, która wspiera mnie, gdy przychodzi gorsza chwila… Przed diagnozą pracowałem fizycznie. Niestety każda próba powrotu do pracy kończy się niepowodzeniem… Moja sytuacja finansowa jest trudna. Z renty, z której się utrzymuję, nie jestem w stanie pokryć podstawowych wydatków, nie wspominając o leczeniu i kosztownych badaniach. Uwielbiam aktywność fizyczną, jazdę na rowerze… Marzę, by jeszcze kiedyś móc w pełni korzystać z życia i nie bać się o przyszłość. Niestety w tym momencie choroba wyklucza mnie również z realizowania swoich pasji… Zdaję sobie sprawę, że bez dalszego, kosztownego leczenia, wsparcia i specjalistycznych badań – mój stan zdrowia się pogorszy. Bardzo proszę o dalszą pomoc, sam nie dam rady... Grzegorz

100 zł

Obserwuj ważne zbiórki