Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktor Przybytek, Marcel Wolański
Wiktor Przybytek, Marcel Wolański , 15 lat

Jako mama zawsze będę walczyć o moich cudownych chłopców! Proszę, pomóż mi w tym!

Jestem mamą dwóch chłopców. Starszy syn choruje „od zawsze”, ponieważ przedwczesne narodziny zdeterminowały jego przyszłość. Drugi natomiast był jeszcze do niedawna okazem zdrowia. Przynajmniej tak się na pierwszy rzut oka wydawało… Mój pierwszy syn Wiktor urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym oraz spastycznością i wzmożonym napięciem mięśniowym kończyn dolnych. Jakby tego było mało, po czasie doszła kolejna diagnoza – autyzm atypowy. Los nie dał mojemu dziś już nastoletniemu synkowi szansy na beztroskie dzieciństwo i zabawę do utraty tchu. Dał za to piękne serce, które stale gotowe jest walczyć o lepsze jutro! I o tę przyszłość walczę z całych sił.  Wiktor przeszedł operację rekonstrukcji stopy poprzez przeszczep kości oraz nacięcia mięśni Achillesa. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się nam sfinansować jego rehabilitację, przez co Wiktor stanął na nogi! Dziś chodzi już dużo lepiej niż przed operacją, ale by utrzymać ten stan musimy kontynuować rehabilitację! Już wcześniej była kosztowna, jednak ze względu na inflację jej ceny wciąż rosną… Czy to nasze jedyne zmartwienie? Niestety nie! Krótko przed operacją Wiktora otrzymaliśmy kolejny cios od życia. Po długotrwałych badaniach psychiatra oznajmiła mi: „Pani drugi syn Marcel ma autyzm dziecięcy”. Nogi się przede mną ugięły. To zbyt wiele na moje matczyne serce! To zbyt wiele jak na jedną rodzinę! Przed nami długie lata terapii obu synów. Wiktor musi odbywać rehabilitację, a Marcel uczęszczać do psychiatry. Na NFZ dostępność takiego leczenia graniczy z cudem, a nawet jeśli otrzyma się termin, to jest on dla nas zbyt odległy. Chciałabym zapewnić moim chłopcom najlepszą terapię u profesjonalistów, ale finansowo nie jest to dla mnie osiągalne…  Muszę więc prosić o pomoc w zebraniu środków na leczenie moich dzieci. Pomóż mi w walce o moich cudownych chłopców, aby ich przyszłość rysowała się w pozytywnych barwach! Aleksandra, mama Wiktora i Marcela

4 202,00 zł ( 9,87% )
Brakuje: 38 352,00 zł
Michał Gral
Michał Gral , 18 lat

Michaś z dodatkowym chromosomem miłości. Wesprzyj jego walkę o każdy dzień!

Michaś to mój 16-letni syn. Cudowny, śliczny chłopiec, najlepsze dziecko, jakie mogłam sobie wyobrazić... Mimo tego, że dostał od losu niechciany "prezent", jakim jest zespół Downa, to kocham go takiego, jakim jest. Nasze życie to walka o każdą umiejętność, o samodzielność, o każdy dzień... Po raz kolejny muszę prosić o Twoją pomoc - nie dla siebie, ale dla mojego syna... Gdy odeszły mi wody i trafiłam do szpitala, lekarze zadecydowali, że rodzić będę przez cesarskie cięcie. Pod narkozą nie usłyszałam pierwszego krzyku mojego dziecka. Zamiast niego zaraz po przebudzeniu usłyszałam okrutny komunikat lekarki “Ma pani Downika”... To był dla mnie szok. To było 16 lat temu. Słowa lekarki zraniły mnie jak sztylet. Zabolały bardziej niż sam fakt, że z moim synem jest coś nie tak. Michał był chory, a zespół Downa był dopiero początkiem długiej listy dolegliwości, ale to nie był powód, by traktować go z pogardą. Tak jak każdemu człowiekowi, należał mu się szacunek. Obiecałam sobie wtedy, że więcej na taką sytuację nie pozwolę. Że zrobię wszystko, żeby Michaś nigdy nie czuł się gorszy. Od dnia narodzin pokochałam Michała całym sercem. Pokochałam każdy jego chromosom, ale wiedziałam, że sama moja miłość nie zapewni mu niezbędnych warunków do rozwoju. Michaś wymagał specjalistycznej pomocy. Mój synek miał zaledwie miesiąc, był jeszcze maleńki, kiedy zaczęłam z nim jeździć na zajęcia do Ośrodka Wczesnej Interwencji. Dzięki specjalnie dobranej terapii kładącej nacisk na rozwój ruchowy, poznawczy, emocjonalny i społeczny, Michałek mógł rozwijać się zdecydowanie szybciej niż miałoby to miejsce, gdybym była skazana sama na siebie. Ale to wciąż było za mało. Michał, poza zespołem Downa, cierpiał na postępującą skoliozę, wiotkość mięśni, astmę, niedoczynność tarczycy - ma chorobę Hashimoto i niezborność obu oczu. Kiedy tylko opuszczaliśmy Ośrodek, zaczynał się nasz rajd po specjalistach. Neurolog, okulista, ortopeda, psycholog, psychiatra, logopeda... A potem jeszcze indywidualne zajęcia w domu. Poświęciłam Michałowi cały mój czas, ale nigdy nie narzekałam na swój los. Nie zastanawiałam się nad tym, jak to by było mieć zdrowe dziecko. Michał urodził się taki jaki jest i takim go pokochałam. Bezinteresownie i bezwarunkowo. Choć jest nam ciężko, jesteśmy szczęśliwi, a dla mnie nie ma większej nagrody za cały poświęcony mojemu synkowi czas niż jego uśmiech. Michaś jest pod stałą opieką neurologa, okulisty, ortopedy, lekarza rehabilitacji, psychologa, logopedy, psychiatry. Potrzebuje stałej opieki, intensywnej rehabilitacji w specjalistycznych ośrodkach oraz indywidualnych zajęć w domu. To wymaga dużych nakładów finansowych, ale przynosi oczekiwane postępy... Bez tego Michaś nie ma szans rozwijać się dalej. Nasza sytuacja materialna jest trudna. Utrzymujemy się tylko ze świadczenia pielęgnacyjnego. Mam też pod swoją opieką siostrzeńca, którego jestem opiekunem prawnym. Szymonek jest po kilkunastu operacjach nóg, jest leczony na martwicę kości udowej. Ze względu na opiekę nad synkiem nie mogę podjąć żadnej pracy... Michałek wymaga opieki przez cały czas. Proszę, pomóż mi, nie wstydź się wpłacać choćby złotówki! Każda złotówka przybliża Michałka do wielkiej zmiany jego życia. Jeśli nie możesz nas wesprzeć, to pomóż w dotarciu do jak największej liczby osób, nie bądź obojętny, udostępnij naszą zbiórkę na swoim profilu…  Proszę o wsparcie, dzięki któremu Michałek będzie mógł – tak jak inne, zdrowe dzieci  funkcjonować w miarę samodzielnie.  Z całego serca dziękuję. Mama Michałka, Grażyna Gral

10 548,00 zł ( 42,72% )
Brakuje: 14 138,00 zł
Adam Wojtaszek
Adam Wojtaszek , 53 lata

Wypadek odebrał Adamowi sprawność! Pomóż!

Adam był zawodowym kierowcą. Jeden dzień wywrócił jego całe dotychczasowe życie do góry nogami. Dziś rzeczywistość Adama, to nieustanna walka o powrót do sprawności… W grudniu 2023 roku doszło do wypadku komunikacyjnego. Adam wylądował w szpitalu z urazem wielonarządowym! Lekarze podejmowali szereg działań. W trybie pilnym wykonano stabilizację podudzia, zespolona drutami przedramię. Gdy stan Adama się ustabilizował, został przeniesiony z intensywnej terapii na oddział ortopedyczny. Odetchnęliśmy z ulgą, byliśmy przekonani, że najgorsze już minęło… Jednak los szykował dla Adama kolejne przeszkody… Pomimo wielu interwencji i prób ratunku, prawej nogi nie udało się ocalić – konieczna była amputacja! Obecnie Adam wymaga wielomiesięcznej rehabilitacji. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mu mama. Los nie był dla Adama łaskawy, jednak on nie zamierza się poddawać. Ponad wszystko chciałby móc wrócić do sprawności. Aby stało się to możliwe, konieczny jest zakup protezy. Niestety, koszty leczenia i rehabilitacji pochłaniają większość budżetu Adama. Nie może sobie pozwolić na zakup protezy… Pomóż nam spełnić jego marzenie. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc! Rodzina Adama

9 891 zł
Jerzy Stachura
Jerzy Stachura , 65 lat

WYPADEK i NOWOTWÓR odebrały mojemu tacie sprawność❗️Jedyna nadzieja w turnusie rehabilitacyjnym!

Kochani, mój tata potrzebuje pomocy! Sama nie mogę uwierzyć, że jednego człowieka mogło spotkać tyle nieszczęść. Los bardzo doświadczył naszą rodzinę, ale przecież nie możemy się poddać! Dziękuję za Waszą dotychczasową pomoc. Konieczna jest jednak kolejna zbiórka.  Nasza historia:  W jednej chwili zmieniło się całe życie mojego taty i naszej rodziny. Nieszczęśliwy wypadek, który mógł zdarzyć się każdemu...  Tata spadł z wysokości, na skutek czego doznał wielu obrażeń. Uszkodzenie rdzenia kręgowego doprowadziło do tego, czego bałam się najbardziej – wystąpił niedowład czterokończynowy! Wszyscy, cała nasza rodzina, połączyła siły, aby pomóc tacie. Zapewniliśmy mu rehabilitację, która działała cuda! Tata zaczął poruszać się przy pomocy balkonika i mógł pokonać nawet 20 stopni po schodach! Wszystko szło w dobrym kierunku, a nasze serca powoli wypełniał spokój. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas kolejna tragedia! U taty wykryto nowotwór złośliwy gruczołu krokowego! Lekarz postawił diagnozę w marciu 2023 r., ale leczenie rozpoczęto  dopiero w lipcu. Przez kilka miesięcy trwały badania, aby wykluczyć wystąpienie przerzutów. Potem rozpoczęto radioterapię oraz brachyterapię.  Najważniejsza walka, walka o życie, została przez nas wygrana. Nowotwór został wyciszony. Wystarczy, że tata będzie przyjmował tylko co trzy miesiące zastrzyki hormonalne.  Leczenie jednak bardzo osłabiło mojego tatę, a przerwa w rehabilitacji jeszcze bardziej osłabiła jego mięśnie. Wszystko, nad czym tak intensywnie pracował, zostało mu zabrane. Cofnęły się wszystkie efekty rehabilitacji! Dzisiaj tata z wielkim trudem postawi zaledwie kilka kroków. Jego prawa ręka jest całkowicie niesprawna, tylko lewą jest w stanie utrzymać sztućce… Nie ma innej możliwości, musimy zacząć od zera całą pracę o przywrócenie mu sprawności! Nadzieję pokładamy w turnusie rehabilitacyjnym, który jest szansą na odzyskanie umiejętności, które wypadek i nowotwór tak brutalnie mu odebrały.  Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty, która umożliwi tacie wyjazd na turnus. Każdy dzień bez specjalistycznej pomocy zmniejsza jego szanse. Proszę o każdą możliwą wpłatę, nawet drobną oraz udostępnienie zbiórki. Dzisiaj mój tata potrzebuje armii dobrych serc! Żaneta, córka

4 546 zł
Szymon Konieczny
Szymon Konieczny , 3 latka

Szansa na sprawność, której nie można zmarnować! Pomagamy Szymonowi!

Szymonek ma prawie 2 latka, ale moje obawy i obserwacje znajdują potwierdzenie w ocenach specjalistów. Rozwój synka nie przebiega tak jak powinien i trzeba zrobić wszystko, by go wesprzeć. Pomoc musi być dopasowana do potrzeb i możliwości mojego dziecka. Przede wszystkim zależy nam na prawidłowej diagnozie, która pozwoli przygotować program terapii. Jednak konsultacja z jednym specjalistą prowadzi do kolejnej, i jeszcze kolejnej. Na ten moment niezbędne są zajęcia z fizjoterapeutą, psychologiem oraz neurologopedą. W planie dalsze wizyty, które wiążą się wydatki. Nasze możliwości zaczynają się wyczerpywać i powoli brakuje nam środków, dlatego bardzo proszę o wsparcie, które umożliwi synkowi dobry start w przyszłość. Każdy rodzic pragnie, by jego dziecko żyło było zdrowe i szczęśliwe. Niestety, moje wyobrażenia tak bardzo odbiegają od rzeczywistości... Dzisiaj im więcej zrobimy, tym większe szanse na jego przyszłość. rodzice Szymka

2 150 zł
Agata Klimuk
Agata Klimuk , 51 lat

Moja sprawność została wyceniona na kilkanaście tysięcy! Proszę o pomoc...

Zawsze starałam się radzić sobie sama. Nie czuję się dobrze ze świadomością, że muszę jednak zwrócić się z prośbą o pomoc, także do tych, których nie znam. Nieoczekiwane problemy zdrowotne sprawiły jednak, że nie mam innego wyboru...  Uraz kolana zmienił moją dotychczasową rzeczywistość. Niestety okazał się bardzo poważny i rozległy, ponieważ doszło do zerwania wiązadła w lewej nodze i zniszczenia chrząstki. Odczuwany w związku z tym ból jest wręcz nie do wytrzymania!  Lekarze ustalili plan leczenia, jednak jak się okazało, nie jest to takie proste. Najpierw muszę przejść specjalistyczną rehabilitację sportową, która powinna odbywać się trzy razy w tygodniu i ma potrwać aż do października! Tygodniowo muszę wydawać na nią niemal 450 zł, co w skali miesiąca wynosi niemal 2 tysiące zł! Jestem załamana. Jeżeli nie ukończę pełnego cyklu rehabilitacji, nie zostanę zakwalifikowana do operacji, której koszt także przyprawia mnie o zawrót głowy! Z dnia na dzień okazało się, że moja sprawność została wyceniona na prawie 16 tysięcy złotych! W ostatnich dniach skończyłam 51 lat. Pomyślałam, że odważę się i poproszę o Twoją pomoc. Będę niezmiernie wdzięczna, jeżeli mnie wesprzesz w procesie odbudowania mojej sprawności.  Agata

1 945,00 zł ( 12,18% )
Brakuje: 14 013,00 zł
Iwona Telega
Iwona Telega , 39 lat

Wypadek odebrał mi to, co najcenniejsze. Pomóż w walce o sprawną przyszłość!

Codzienność toczyła się we własnym ustalonym tempie, a ja wciąż zdawałam się gonić. Za lepszym życiem, za tym, by zapewnić sobie i najbliższym to, co niezbędne do budowania własnego świata. Niestety, jednego nie byłam w stanie przewidzieć, że moja praca opierająca się na sprawności fizycznej, stanie się niemożliwa.  To, co się wydarzyło było zupełnie niezależne ode mnie - autobus, którym podróżowałam do pracy sezonowej, uległ wypadkowi. W ciągu kilku sekund stracił przyczepność, przewrócił się na bok, a świat, który znałam okrył się ciemnością. Kiedy się obudziłam i zaczęłam odzyskiwać świadomość, miałam wrażenie, że znajduję się w środku koszmaru. Ból był nie do zniesienia, a do mnie stopniowo zaczęła docierać skala problemów i komplikacji.  Początkowo jeszcze miałam nadzieję na to, że mój organizm przyzwyczajony do intensywnego wysiłku, szybko poradzi sobie z przeciwnościami. Niestety, okazało się to tylko złudzenia. W wyniku wypadku doznałam bardzo poważnych obrażeń, przeszłam 9 operacji a mimo to złamania i uszkodzony kręgosłup dają o sobie znać. Od momentu wypadku ból stał się nieodłącznym towarzyszem mojego życia, a ograniczenia i bariery zdają się mnożyć w przerażającym tempie. To potworne, bo dotychczas nie miałam takich problemów, moje ciało dawało możliwości. Teraz zdaje się być moim przeciwnikiem, a mimo ogromnego wysiłku nie jestem w stanie zawalczyć o to, czego potrzebuję najbardziej.  Przez chwilę zastanawiałam się, czy mogę zrezygnować z tej walki, poddać się, ale dolegliwości przybierają na sile, a ja czasem przypominam sobie ten czas, kiedy wszystko było w moim zasięgu. To spowodowało, że postanowiłam zawalczyć. Niestety, sytuacja, w której się znajduję jest bardzo trudna. Choć słowo “trudna” nie oddaje w pełni tego, z czym przyszło mi się mierzyć.  Od czasu wyjścia ze szpitala moim największym wsparciem jest brat. Niestety, jego możliwości nie są nieskończone. Mieszkamy w niewykończonym domu, a pomimo ogromnego zaangażowania Pawła zmagamy się z wilgocią, brakiem podstawowych sprzętów. Czasem brakuje na opał. A rehabilitacja, leki, opieka medyczna? O tym czasem boimy się mówić, bo zdajemy sobie sprawę, w jak trudnym położeniu się znaleźliśmy. Wybieramy najważniejsze potrzeby, a leczenie spada na dalszy plan… Najgorsze jest to, że im dłużej to trwa, tym mniejsze mam szanse na odzyskanie sprawności. Moje marzenie o pokonaniu skutków tragicznego wypadku wkrótce stanie się nieosiągalne...  Pomocy! Moją nadzieją na ten moment jest turnus rehabilitacyjny, podczas którego pod okiem specjalistów, będę miała możliwość dążenia małymi krokami do realizacji największego marzenia - marzenia o odzyskaniu sprawności, pozbyciu się bólu, przywrócenia samodzielności, choćby częściowej. Specjalistyczny turnus to koszt dla mnie niewyobrażalny. A jednak muszę spróbować zdobyć tę kwotę, by podjąć próbę stanięcia na własnych nogach, pomimo przeciwności.  W lepsze dni udaje mi się poruszać o kulach. Ale to niestety nie jest rozwiązanie, bo pranie ręczne, palenie w piecu czy gotowanie przy uszkodzonej kuchence wymagają siły i sprawności, czyli tego, czego na chwilę obecną brakuje mi najbardziej.  Chciałabym być dla mojej rodziny wsparciem w trudnych chwilach. Pomóc, kiedy to niezbędne. Nie chcę i nie mogę być dla nich ciężarem… Brutalna świadomość, że sama nie zapewnię sobie pomocy, sprawia, że bardzo boję się przyszłości. Wciąż jednak mam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Na to, że wyciągniesz do mnie pomocną dłoń, której teraz tak bardzo potrzebuję.

13 921,00 zł ( 40,23% )
Brakuje: 20 675,00 zł
Amelka Wilman
Amelka Wilman , 10 lat

Trwa walka o sprawność Amelki! Potrzebna pomoc!

Lista diagnoz mojej Amelki jest długa… Pomimo trudności, które spotykamy każdego dnia, starałam się zapewniać jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety sama nie damy rady. Proszę o pomoc! Córeczka cierpi na hipoglikemię, niedoczynność przysadki i autyzm atypowy. Ma też wrodzoną wadę serca.  Amelka wymaga specjalistycznej diety i przyjmowania hormonów, ze względu na to, że jej wzrost jest znacznie niższy, niż rówieśników.  Pod koniec zeszłego roku córeczka zupełnie przestała rosnąć. Prognozowany przez endokrynologa wzrost końcowy wynosił zaledwie 144 cm. Niestety prócz niedoboru hormonu wzrostu u Amelki wystąpiło też przedwczesne dojrzewanie, które spowodowało przyspieszenie wieku kostnego. Przez niedobór hormonu wzrostu nasilały się też napady hipoglikemii. Odkąd podajemy Amelce hormon wzrostu – nie miała ani jednego napadu hipoglikemii. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się uzbierać środki na półroczne leczenie hormonem wzrostu. Początkowa dawka wystarczyła nam na 1,5 miesiąca, niestety teraz pojawiła się konieczność zwiększenia dawki… Jest to dla mnie koszt zupełnie nieosiągalny, ponieważ ze względu na częste choroby Amelki i liczne wizyty u wielu specjalistów, nie jestem w stanie podjąć pracy. Utrzymujemy się głównie ze świadczenia pielęgnacyjnego… Wiem, że już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca, jednak nadal potrzebujemy pomocy… Zdrowie i sprawność Amelki są dla mnie najważniejsze… Aby córeczka miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, potrzebuje rocznego leczenia hormonem wzrostu, licznych terapii i zajęć rehabilitacyjnych. To wszystko generuje ogromne koszty! Bardzo proszę o pomoc… Amelka jest bardzo pogodną dziewczynką. Uwielbia zwierzęta, pływanie i wspinaczki. Interesuje się też ratownictwem medycznym. Chciałabym uchylić jej nieba. Z Twoją pomocą córeczka dostanie szansę na lepszą przyszłość! Mama Amelki

1 310,00 zł ( 2,2% )
Brakuje: 58 231,00 zł
Bożena Hady
Bożena Hady , 51 lat

Choroba przykuwa mnie do łóżka... Chcę walczyć, proszę, pomóż mi❗️

Od wielu lat zmagam się ze stwardnieniem rozsianym, a od kilku lat poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim i całkowicie uzależniona jestem od pomocy innych osób... Moja choroba przykuwa mnie do łóżka, pomożesz?  Pierwsze objawy pojawiły się u mnie, gdy byłam młodą, pełną energii, aktywną, wysportowaną kobietą. Od zawsze sport był bardzo ważny w moim życiu, trenowałam koszykówkę, chodziłam do szkoły sportowej, potem studiowałam Wychowanie Fizyczne I Rehabilitację. Gdy usłyszałam diagnozę byłam zaraz po ślubie, po podjęciu wymarzonej pracy w firmie farmaceutycznej, z planami i nadziejami na szczęśliwe życie. Mój stan zdrowia stopniowo się pogarszał, po paru latach małżeństwo się rozpadło, z czasem nie byłam w stanie już pracować, nawet zajmować się moją córeczką. Byłam zmuszona przejść na rentę z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności i o całkowitej niezdolności do pracy. Choroba postępowała, odbierała mi sprawność, pojawiały się coraz to nowe objawy, m.in. zapalenie nerwu wzrokowego, trwałe uszkodzenie wzroku w jednym oku, bardzo bolesne zapalenie nerwu trójdzielnego, zaburzenia ze strony układu moczowego, pęcherz neurogenny nadreaktywny, zaburzenia ze strony układu pokarmowego, problemy z oddychaniem, zaburzenia równowagi, nudności i zawroty. Zaburzenia krążenia, drgawki, zaniki mięśniowe, ogromna spastyka i przykurcze w stawach. Mam za sobą prawie 30 pobytów w szpitalach. Obecny stan zdrowia sprawia, że jestem całkowicie zależna od pomocy osób trzecich, nie jestem w stanie wyprostować nóg i samodzielnie przesiąść się z łóżka na wózek, ubrać się itp. Przy wszystkich czynnościach higieniczno- pielęgnacyjnych oraz domowych pomagają mi pielęgniarki i panie opiekunki...Próbowałam wielu metod leczenia i poprawy mojego stanu zdrowia. Gdy leczenie konwencjonalne nie przynosiło efektów, próbowałam metod alternatywnych, medycyny niekonwencjonalnej, ale nic nie pomagało i mój stan się wciąż pogarszał. W przypadku postaci wtórnie postępującej stwardnienia rozsianego niewiele da się zrobić. Pozostaje rehabilitacja, dbanie o siebie, odpowiednia dieta, a w sferze psychicznej — poczucie bezpieczeństwa i spokój w codziennym życiu, pozytywne emocje i uczucia.Przez tyle lat, w pewnym sensie, nauczyłam się z tym żyć i staram się dostrzegać drobne pozytywne sytuacje, i być za nie wdzięczna. Doświadczanie przewlekłej choroby zmienia człowieka, uczy, zmienia perspektywę oraz wyznacza inne priorytety i wartości.  Chciałabym dać sobie szansę na poprawę stanu zdrowia, do tego jednak potrzebne są pieniądze. Pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym potrafi ponoć przynieść u niektórych pacjentów spektakularne efekty. Czuję, że chcę walczyć...  Dlatego odważyłam się prosić o pomoc. Wiem, że jest wiele życzliwych osób o dobrym sercu.  Bardzo Państwa proszę o wsparcie finansowe. Będzie mi łatwiej zmagać się z wyzwaniami, jakie każdego dnia stawia przede mną życie. Bożena  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

16 108,00 zł ( 21,63% )
Brakuje: 58 361,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki