Nie chcę być własnością raka

Terapia immunologiczna w Niemczech
Zakończenie: 31 Stycznia 2023
Opis zbiórki
Każdy chce pokonać raka. Leczenie onkologiczne podszyte jest brutalną statystyką. To nieracjonalne, ale kiedy ci oznajmiają, że masz 20% szans na przeżycie 6 miesięcy, włącza się matematyka i uświadamiasz sobie, że to jak jeden do pięciu. Aby żyć, muszę przeżyć czworo z 5-ciu obecnych w mojej szpitalnej komnacie…
Mam na imię Magda, mam 34 lata. Półtora roku temu nawiązałam trudną znajomość z rakiem trzustki. O profilaktyce, która ratuje życie, słyszymy wszędzie. W telewizji, prasie, na bilbordach. Jednych to przekonuje, inni nie zwracają uwagi, „bo ich ten problem nie dotyczy”. Od lat starałam się każdego roku pojawiać się na okresowych badaniach. Wpisane w kalendarzu stawały się cząstką zaplanowanego dnia. Nie przygotowywałam się do nich specjalnie, ani nie oczekiwałam spektakularnych wywodów na temat mojego stanu zdrowia. Od lat wszystkie wyniki były w normie, a lekarze takich właśnie pacjentów sobie życzyli. Do czasu, kiedy w sierpniu 2013 roku badanie USG jamy brzusznej zaczęło się dziwnie wydłużać. „Coś mi się tu nie podoba. Należy wykonać specjalistyczne badania” – odrzekł lekarz. Nie bardzo rozumiałam, co lekarz miał na myśli, jednak posłusznie udałam się na kolejne badania. Nie spodziewałam się, że niewiele znacząca profilaktyczna wizyta rozpoczęła rozdział walki z najbardziej nieokrzesanym przeciwnikiem.
"Załamałam się, ale na moment". - wspomina Magda. Profilaktyczne badania w pewnym sensie uratowały mi życie. Życie zapoczątkowane lawiną dotąd nieznanych dla mnie wydarzeń. Badanie za badaniem, konsultacje i kolejne oddziały szpitalne. Natychmiastowa operacja chirurgiczna. 14-centymetrowy guz zlokalizowany w trzustce został usunięty. Chemia i wszystkie nieprzyjemności z nią związane. Dla dorosłego, w pełni świadomego człowieka, nie to jest najgorsze. Jeśli ma pomóc – zaciśnie zęby i przetrwa, ale co dalej. Leczenie zakończone, jednak szpitala nie opuściłam z rozpoznaniem „Brak komórek nowotworowych – zdrowa”, a z najboleśniejszą wiadomością „Pozostało Pani 6 miesięcy”. Z osoby zawsze skromnej i cichej, której nie sposób odnaleźć w tłumie, zamiast załamać się najgorszą wiadomością, jaką może otrzymać pacjent onkologiczny, zaczęłam głośno błagać o ratunek. Nie chciałam stać się własnością choroby, która robi z moim ciałem co chce. Nie chciałam być kukiełką sterowaną przez komórki nowotworowe, które w każdej chwili mogą zakończyć moje życie.
Odnalazłam klinikę u naszych zachodnich sąsiadów, pod której opieką jestem prawie od samego początku leczenia. Terapia regulująca układ immunologiczny, która ma uchronić mój organizm przed wznową i przerzutami do innych organów. Rak trzustki najpierw odbiera fragment trzustki, żeby sobie spróbować człowieka, a jak mu posmakuje, odbiera całą resztę. By zepsuć mu smak mojego ciała, jedynym sposobem było podanie specjalistycznych zastrzyków jednocześnie ze szczepionkami. Na 3 dawki udało nam się wspólnymi siłami uzbierać środki. By smak zepsuć, bezpowrotnie konieczne jest podanie całej serii 6 szczepień. Niestety, dalsze leczenie ze względu na brak środków finansowych zostało wstrzymane.
Zapytasz: „Jak to jest umierać, a jednak nie umrzeć?”. Nie dopuszczam do tego, by stać się własnością choroby. Nie mówię: jestem Magda i mam raka. Wróciłam na studia, by robić to, co najbardziej kocham. Cieszę się każdym dniem i walczę o zebranie środków, dzięki którym uwolnię się ze szponów choroby. Ona nie boli, ale podstępnie atakuję. Snuję podstępną intrygę, dzięki której wyrwę się z objęć raka. W tej nierównej walce pomóc możesz i Ty. Zrób profilaktyczne badania, uchroń się przed chorobą i pomóż mi wykupić się z własności choroby.
Magda
––––––––––––––––––
Zbiórka w prasie:
portal.abczdrowie.pl
polki.pl/magazyn
bydgoszcz.naszemiasto
kobieta.wp.pl