Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zosia Pająk
Pilne!
Zosia Pająk , 10 miesięcy

❗️SMA i dramatyczny wyścig z czasem – Zosia potrzebuje najdroższego leku świata!

Trwa dramat rodziny! Zosia miała zaledwie kilkanaście dni, kiedy zadzwonił telefon ze szpitala… Padły wtedy słowa, które wywróciły wszystko do góry nogami! SMA – rdzeniowy zanik mięśni! Badania potwierdziły brutalną diagnozę! Nadzieją dla Zosi jest terapia genowa. Niestety najdroższy lek świata kosztuję fortunę. Przeczytaj rozpaczliwy apel rodziny Zosi i pomóż ratować dziewczynkę przed skutkami SMA: Zosia urodziła się 4 maja 2022 roku. Była duża, silna i nic nie wskazywało na to, że w jej organizmie czai się śmiertelna choroba… Kilka dni po narodzinach wróciła do domu. Byliśmy tacy szczęśliwi, najważniejsze wtedy dla nas było to, że Zosia jest zdrowa. Chwilę później przekonaliśmy się, jak bardzo przewrotny potrafi być los.  Całą radość przerwał telefon ze szpitala z informacją, by natychmiast tam przyjechać! Lekarz przekazał bardzo złą wiadomość. Rdzeniowy zanik mięśni – trzy słowa, od których rozpoczęła się nasza tragedia… SMA to choroba genetyczna, która powoduje śmierć neuronów odpowiedzialnych za pracę mięśni związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem! W innym szpitalu zrobiono kolejne badania, które tylko potwierdziły wyrok. Zostaliśmy obdarci z ostatnich złudzeń... Na szczęście dzięki badaniom przesiewowym, które bardzo szybko wykryły chorobę, Zosia natychmiast rozpoczęła leczenie refundowanym lekiem spowalniającym postęp SMA. Za nami pierwszy zastrzyk bezpośrednio do kanału kręgowego. Zosia będzie musiała je przyjmować do końca życia, co wiąże się z pobytami w szpitalu i wkłuciami do kręgosłupa. To ogrom bólu i cierpienia, które przyszło znosić maleńkiemu dziecku… Paraliżuje nas myśl o tym, a dodatkowo boimy się powikłań. Boimy się też tego, że leczenie, które obecnie zaproponowano Zosi może przestać być refundowana w przyszłości…  Dla Zosi jest jednak nadzieja na całkowite zatrzymanie SMA! Istnieje sposób na całkowite zatrzymanie choroby! To terapia genowa. Terapia najdroższym lekiem świata, który raz na zawsze może uwolnić Zosię od skutków SMA i sprawić, że w przyszłości będzie mogła żyć samodzielnie! Niestety jej koszt to ponad 10 mln zł, a oprócz tego potrzebna jest ciągła rehabilitacja i stała opieka specjalistów. Mama dziewczynki jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną, dlatego przy opiece i wychowaniu pomaga jej babcia i ciocia. Niestety, same nigdy nie zdołają uzbierać takiej kolosalnej sumy. Potrzebujemy więc tysięcy ludzi o wielkich sercach, których poruszy los naszej małej dziewczynki! Dla Zosi wierzymy w cud. Przecież tutaj, na Siepomaga, takich historii było wiele! Obserwujemy teraz dzieci, które przyjęły już terapię genową i które robią ogromne postępy. Wierzymy, że z naszą Zosią będzie tak samo.  Z całego serca prosimy Cię o pomoc. Tylko tak możemy ratować Zosię przed SMA! Rodzina Zosi Facebook: Zosia SaMosiA. Zosia Pająk kontra SMA Licytacje na Facebooku: Licytacje-Zosia SaMosiA Instagram: jestem__zosia_ sucha24.pl: Dramatyczny wyścig z czasem! Zosia potrzebuje najdroższego leku świata! tvn24: Wraca podatek VAT od zbiórek. Nie obejmie wszystkich myslenice-itv.pl: Pomocy! Zosia walczy o życie, aby tę walkę wygrać potrzebuje najdroższego leku na świecie, który kosztuje ponad 10 mln zł Kronika: Informacja z dnia 10.03.2023: Na zbiórkę Zosi, na prośbę mamy Leosia, wpłynęły niewykorzystane środki ze zbiórki chłopca. Dziękujemy za ten piękny gest! Informacja z dnia 30.12.2022:Dzięki środkom zebranym przez rodzinę Zosi we własnym zakresie, poza zbiórką, możemy dziś zmniejszyć kwotę docelową aż o ponad 1 200 000 zł!  Informacja z dnia 23.08.2022:  Zgodnie z decyzją Ministerstwa Zdrowia od 1 września 2022 terapia genowa będzie w Polsce refundowana, jednak TYLKO dla dzieci poniżej 6. miesiąca życia, nieleczonych wcześniej w kierunku SMA. Wedle tych kryteriów Zosia niestety nie kwalifikuje się do refundacji, dlatego pomoc jest dalej potrzebna.

5 994 638,00 zł ( 67,55% )
Brakuje: 2 879 643,00 zł
Łucja Kiełcz
Pilne!
Łucja Kiełcz , 12 miesięcy

Los wydał na nią wyrok❗️Uratuj serce i życie Łucji!

Śmiertelna wada serca jest jak wyrok! Maleńka Łucja potrzebuje operacji w USA, by dostać szansę na życie! Rusza zbiórka – pomóż, udostępnij, ratuj Łucję! Łucja jest naszym pierwszym, bardzo oczekiwanym dzieckiem. Badania prenatalne wykonane podczas ciąży nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Byliśmy pewni, że nasza córeczka będzie całkowicie zdrowa! Nawet przez myśl nie przemknęła wizja tego, z czym dziś się mierzymy – oko w oko z wyrokiem, który został wydany na nasze ukochane dzieciątko… Choć mieliśmy mnóstwo marzeń i wizji tego, jak piękne będzie nasze życie z Łucją, los postanowił inaczej… Dzień porodu był jednocześnie najpiękniejszym i najstraszniejszym dniem naszego życia. Łucja urodziła się 2 marca 2022 roku i otrzymała zaledwie 6 punktów w 10-stopniowej skali Apgar. Była malutka i  cichutka, jakby wiedziała, że na tym świecie czeka na nią cierpienie, życie w strachu o każdy dzień, o każde uderzenie serduszka… Po porodzie, zamiast jak każde niemowlę trafić w objęcia oczekującej z niecierpliwością mamy, została zabrana do inkubatora. Lekarzy zaniepokoił odgłos dobiegający z malutkiej klatki piersiowej. Diagnoza była dla nas szokiem… Anomalia Ebsteina, czyli wrodzona wada serca, występująca u mniej niż 1% dzieci! Jej podłoże po dziś dzień nie zostało poznane i u każdego dziecka ma inną postać. U Łucji wada ma postać skrajną… Od wyjścia ze szpitala nasza codzienność polega na ciągłym czuwaniu nad Łucją, na monitorowaniu jej serduszka, na sprawdzaniu saturacji oraz podawaniu leków. W nieustannym strachu o jej życie… Zwykłe karmienie jest dla córeczki wyzwaniem – podczas picia mleka serduszko pracuje szybciej, a Łucja zaczyna się męczyć i pocić. Nie rozwija się jak jej rówieśnicy, nie siada, nie raczkuje, ponieważ każda czynność jest dla niej ogromnym wysiłkiem. Jedynym ratunkiem i szansą dla naszej córeczki jest operacja, którą tak malutkiemu dziecku wykonuje się tylko w Stanach Zjednoczonych. Dzięki niej Łucja ma szansę na długie i szczęśliwe życie!  Po wstępnych konsultacjach z kliniką w Pittsburghu wiemy, że lekarze podejmą się operacji Łucji, ale z uwagi na jej problemy nie tylko kardiologiczne, ale i neurologiczne, najlepiej, aby operacja odbyła się, gdy będzie miała 2 latka.  Warunek jest jeden – jej stan nie może się do tego czasu pogorszyć. Niestety nikt nie wie, jak jej wada będzie się rozwijać, czy saturacja nie zacznie spadać, a serduszko nie zacznie być niewydolne. Dlatego nie możemy czekać i musimy zacząć zbierać pieniądze już dzisiaj, by w każdej chwili być gotowi na pilny wylot do USA! Wtedy zacznie się odliczanie, brutalna gra ze śmiercią…  Koszt operacji jest ogromny i znacznie przekracza nasze możliwości finansowe, a do tego dochodzą koszty transportu i pobytu. Razem to około 2 miliony złotych… Od wielu lat wspieramy Podopiecznych na serwisie Siepomaga.pl. Nigdy jednak nie przypuszczaliśmy, że nadejdzie dzień, w którym to my będziemy potrzebowali pomocy, gdy znajdziemy się po drugiej stronie… Łucja jest naszą małą iskierką, która pomimo tych wszystkich przeciwności losu codziennie budzi się ze zniewalającym uśmiechem na twarzy, jakby chciała nam powiedzieć: „nie martwcie się, jestem tu, na pewno się uda i będę żyć!”  Zwracamy się do wszystkich – pomóżcie uratować naszą ukochaną córeczkę. Jest całym naszym światem… Rodzice ➡️ Strona FB: Serce Iskiereczki ➡️ Licytacje: Serce Iskierki – licytacje ➡️ Strona internetowa Łucji: Uratuj Łucję! Mamy czas do czerwca*Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową i może ulec zmianie po otrzymaniu ostatecznego kosztorysu z kliniki.  24.02.2023 r: Zmiana kwoty zbiórki!Dostaliśmy pełen kosztorys leczenia w USA, dlatego możemy zaktualizować kwotę zbiórki. Na szczęście ostateczna suma okazała się niższa, niż początkowo zakładana! Niestety, to nadal ponad milion złotych, dlatego pomoc wciąż jest pilnie potrzebna!

373 581,00 zł ( 31,91% )
Brakuje: 797 128,00 zł
Franciszek Karaś
Franciszek Karaś , 23 miesiące

Dramatyczna sytuacja Frania❗️Musimy jak najszybciej zatrzymać SMA❗️ POMOCY!

SMA każdego dnia zabiera nam Frania! Cena za pokonanie tej strasznej choroby – rdzeniowego zaniku mięśni – jest gigantyczna… Nie mamy wiele czasu, bo diagnozę poznaliśmy zbyt późno... Najpierw lekarze stwierdzili padaczkę i w tym kierunku leczyli synka. To był błąd, przez który straciliśmy 7 miesięcy! Leki na padaczkę go otumaniały, a SMA szalało, niczym niepowstrzymywane! Gdyby nie nasz upór i dochodzenie prawdy, dziś Frania mogłoby już nie być...Teraz, gdy wiemy już, z czym walczymy, błagamy o pomoc, byśmy nie stracili szansy na ratunek dla synka! Czas ucieka... Czasami ciężko nam uwierzyć w to, co nas spotkało. Co spotkało naszego aniołka – Frania… Synek urodził się zupełnie zdrowy. Ciąża przebiegała książkowo, poród bez problemów. Franio był dokładnie przebadany i wypuszczony do domu jako okaz zdrowia. Tak było przez pierwsze pół roku… Do tego czasu synek rozwijał się tak świetnie, nawet szybciej, niż rówieśnicy! Byliśmy dumni i szczęśliwi. Dziś na wspomnienie tamtych chwil do oczu napływają łzy… Były tak niedawno, a wydają się innym światem… Nagle z Franiem zaczęło dziać się coś złego… Pierwszy atak był szokiem. Lekarz rodzinny wysłał nas do neurologa. Ten stwierdził, że to zwykła padaczka i na pewno przejdzie. Przepisał dużo leków. Potem się okazało, że za dużo… Franio całymi dniami leżał otumaniony, nie było z nim kontaktu. Napady wciąż były, za to nie było naszego synka! Pojechaliśmy do szpitala. Zlecono badania genetyczne, synek dostał nowe leki. My, choć przerażeni diagnozą, byliśmy szczęśliwi, bo leki zaczęły działać! Napady zniknęły, Franio wrócił – znów był rozgadany, kontaktowy, zaczął nadrabiać zaległości rozwojowe. Mieliśmy nadzieję, że najgorsze za nami. Nie wiedzieliśmy jednak, co ma dopiero nadejść… Z końcem Maja synek zaczął znowu robić się wiotki, zupełnie stracił siły. Leki na padaczkę działały, ale było coś jeszcze... Cały czas czekaliśmy na wynik badań genetycznych – to się bardzo przeciągało. Tymczasem nasza lekarz prowadząca była bardzo zaniepokojona stanem Frania. A potem przyszła wiadomość, jakiej nikt się nie spodziewał – nasz synek ma SMA, rdzeniowy zanik mięśni! Okazało się, że wstępna diagnoza była błędna – lekarze podejrzewali zespół Westa, tymczasem to były pierwsze objawy SMA! Właściwa diagnoza została postawiona właściwie przypadkiem. Jeszcze kilka miesięcy i Franio mógłby umrzeć! Bez leczenia dzieci z SMA nie dożywają 2 urodzin! A u Frania objawy wszyscy przypisywali innej chorobie!  Właściwie w ostatniej chwili poznaliśmy diagnozę, Bóg czuwał nad synkiem… Udało nam się dostać na pierwsze podania leku refundowanego w Polsce, ale wiemy już, że to będzie za mało, by powstrzymać postęp choroby! Lek ten został podany za późno, już po wystąpieniu objawów...Franio jest w złym stanie. SMA zaatakowało już mięśnie krtani, pojawiły się problemy z oddychaniem. Nie może siedzieć, bo mięsień sercowy mógłby tego nie wytrzymać! Rozpoczęliśmy dramatyczną walkę o zatrzymanie SMA, bo w przypadku Frania sytuacja jest tragiczna! Podanie terapii genowej to jedyna nadzieja!  Tak trudno walczyć z postępującym umieraniem mięśni. Nie wiemy na jak długo i co wtedy się stanie… Dlatego walczymy z czasem! Musimy jak najszybciej powstrzymać SMA! Franio jest taki dzielny, mimo tego, co go spotkało… Nie może w nocy spać, budzi się co pół godziny przez problemy z oddychaniem… A mimo wszystko jest taki pogodny, taki uśmiechnięty! To nasz kochany aniołek, serce całej rodziny. Nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy go stracić! A było już tak przecież blisko… Nasz synek waży 10 kg. Terapię genową w Polsce można podać tylko do 13,5 kg. Stajemy przed najtrudniejszą i najważniejszą wizją w życiu. Musimy uratować Frania, dać mu szansę na życie! Terapia genowa, podawana raz na całe życie, jest nadzieją – z całego serca prosimy, pomóżcie naszemu synkowi! Liczy się każda złotówka! Rodzice Frania ➡️ Strona na Facebooku: Franiu, rekinek mały - SMA pokonamy ➡️ LICYTACJE: Razem dla Frania ❤️ - walczymy z SMA ➡️ TikTok - Pomoc dla Frania➡️ Instagram: Franio walczy z SMA ➡️ Nigdy nie zostawiamy swoich - Mundurowi w walce z SMA ➡️ Mundurowi dla Frania - licytacje dla Małego Wojownika rzeszow.tvp.pl  – Pilnie potrzebna pomoc dla Franka z Przemyśla, chorującego na SMA. Czasu jest coraz mniej TVP Rzeszów: Informacja z dnia 23.08.2022 r.: Zgodnie z decyzją Ministerstwa Zdrowia od 1 września 2022 terapia genowa będzie w Polsce refundowana, jednak TYLKO dla dzieci poniżej 6. miesiąca życia, nieleczonych wcześniej w kierunku SMA. Wedle tych kryteriów Franio niestety nie kwalifikuje się do refundacji, dlatego pomoc jest dalej potrzebna.

9 844 907,00 zł ( 102,61% )
Artem Szkandiuk
Pilne!
Artem Szkandiuk , 6 lat

SMA zabiera nam synka... Walczymy o cud i błagamy o ratunek❗️

Nasz synek gaśnie na naszych oczach… Jego ciało jest zupełnie bezwładne. Oczy jednak wciąż pełne życia nie pozwalają nam się poddać. Dlatego z całego serca błagamy o pomoc, o ratunek dla naszego Artemka! Pękają nam serca, bo wiemy, że jest lek, dzięki któremu on mógłby dzisiaj żyć zupełnie normalnie, jak inne dzieci! Ale nie było nas stać na niego. I nadal nie jest… Walczymy o cud i błagamy o ratunek! Już 6 lat, czyli od pierwszych chwil życia naszego synka, prowadzimy wyczerpująca walkę ze śmiertelną chorobą. Artem cierpi na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Ta okrutna choroba odebrała mu niemal wszystko… Mieszkając w Ukrainie, robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby zapewnić Artemowi lepsze jutro. Aż do 24 lutego 2022 roku, kiedy to wojna zmusiła nas do ogromnie trudnej decyzji: zostawienia domu, bliskich i wszystkiego, co było dla nas ważne, i ucieczki do Polski. W to tu zostaliśmy otoczeni opieką i troską, jednak stan Artema zaczął bardzo się pogarszać…  Nasze dziecko niknie w oczach, SMA postępuje! Artemek ma trudności z oddychaniem, brak mu siły nawet na te nieliczne przyjemności, które kiedyś mógł wykonywać pomimo choroby… Duży wpływ na to ma trauma związana z ucieczką przed wojną, trudności w adaptacji do nowego miejsca oraz tęsknota za domem i rodziną. Walczymy ze wszystkich sił o niego, jednak sami nigdy nie damy rady… Spadła na nas nieopisana tragedia, ale nie tracimy nadziei. Wiemy, że chorobę może powstrzymać terapia genowa, najdroższy lek świata! Chociaż kwota jest trudna do wyobrażenia, nigdy byśmy sobie nie wybaczyli, że chociaż nie spróbowaliśmy…  Medycyna dzisiaj działa cuda. Co z tego, gdy lek jest dla zwykłego człowieka nieosiągalny. Lek, który ratuje życie… Taka jest niesprawiedliwość współczesnego świata. Świata, który tworzy przecież człowiek, dla innych ludzi… Jak to możliwe, że dzieje się coś tak wspaniałego – powstaje lek, który powstrzymuje śmiertelną chorobę, ale nie jest dostępny dla chorych? To łamie nam serca… Dlatego z całego serca prosimy o pomoc dla synka! Serce nam się kraje, gdy widzimy, jak cierpi nasze dziecko. Musimy mu pomóc...  Zwracamy się do ludzi dobrej woli z prośbą o wsparcie nas w zbiórce na najdroższy lek świata. Jest on jedynym ratunkiem dla naszego synka. Jego koszt jest tak wielki, że trudno nawet o nim myśleć, ale wierzymy, że przy wsparciu ludzi, którzy mają ogromne serca, uda nam się zebrać potrzebną kwotę. Będziemy walczyć do utraty tchu. Do końca… Rodzice Artema   ➡️ Grupa Artema na FB ➡️ Instagram Artema ➡️ Licytacje dla Artema ➡️ Artem kontra SMA lublin.tvp.pl: Mały Artem potrzebuje pomocy przysucha.naszemiasto.pl – Potrzebna pomoc!radio.lublin.pl – 06.02.2023 Pogotowie radiowe  07.03.2022: Zmniejszenie kwoty zbiórki!Dzięki środkom, które bliskim Artemka udało się zebrać poza zbiórką na Siepomaga.pl, zmniejszamy pasek zbiórki po ponad 1 600 000 złotych! Do zebrania wciąż jest jednak gigantyczna kwota, dlatego nie ustajemy w pomocy!

692 167,00 zł ( 8,82% )
Brakuje: 7 147 794,00 zł
Hania Szczepańska
Pilne!
Hania Szczepańska , 3 latka

PILNE❗️"Haniu, jeszcze zatańczysz dla nas..." - 3-latka walczy o życie❗️Powstrzymaj RAKA!

PILNE! U Hani, mojej 3-letniej córeczki, wykryto śmiertelnie niebezpieczny nowotwór - neuroblastomę IV stopnia! Choroba zdążyła już dać przerzuty do kości i szpiku... 14 grudnia nagle znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie - onkologii... Wszystko, co liczyło się wcześniej, przestało mieć znaczenie, teraz ważne jest tylko to, by Hania była zdrowa, by żyła. Dziś zwracam się do Ciebie i proszę Cię o ratunek dla mojej córeczki. Ból i żal rozrywają mi serce. Bez żadnego znieczulenia. Mam ochotę wyć i krzyczeć z rozpaczy, ale nie mogę. Moja córka potrzebuje wsparcia, silnej mamy, która zawsze jest obok. Nie mogę jej pokazać, jak bardzo się boję. Tylko czy to da się ukryć…? Ostatnie tygodnie to jak uderzenie w głowę tępym narzędziem… Tego koszmaru nie da się opisać – ale spróbuję, bo bardzo potrzebuję Waszej pomocy... Nowy rok jest dla nas najtrudniejszy w życiu. Jeszcze na początku grudnia nikt nie spodziewał się, że przeżyjemy tak straszną tragedię, że będę pisać ten apel, oddział onkologii znaliśmy tylko z filmów. W czwartek wróciłyśmy z tańców - Hania cała w skowronkach, bo tym razem wszystko jej wychodziło. Ja też pękałam z dumy, bo to był zdecydowanie jej czas. Wieczorem znowu pojawiła się gorączka, a my popatrzyliśmy na siebie z mężem z przerażeniem. Kolejny epizod? Nasza pediatra powiedziała, że tym razem musi położyć Hanię na oddział. Potem wszystko działo się w zawrotnym tempie. Jak urywki z filmu. „Podejrzewamy nowotwór” - powiedziała lekarka. Cały czas huczy mi to w głowie, odbija się echem. Niewiele pamiętam. Tylko potworny szok i paraliżujący strach. Słowo "nowotwór" sprawia, że tracisz grunt pod nogami. Nie do opisania. Zadzwoniłam do męża: - Kamil, jedziecie do Warszawy. Na onkologię… Ja musiałam zostać z Rysiem i Malwiną. Malwina ma już 13 lat, ale Rysio to dopiero półroczny niemowlak. Wszystko działo się szybko: rezonans, pobranie szpiku. „Nie mamy wątpliwości, że to nowotwór. Szpik jest zajęty. Choroba jest bardzo zaawansowana” To nie jest film, ale w kinie, ciarki i przerażenie w oczach, miałby każdy. Patrzysz na swoje malutkie, bezbronne dziecko, łzy cisną Ci się do oczu. To się dzieje naprawdę. Tu i teraz. Moje dziecko, moja Hania.  Dlaczego ona? Dlaczego to nie ja? Płaczę w nocy, w poduszkę. Przy niej nie mogę pokazać, jak bardzo się boję. Strach boli i paraliżuje, nie pozwala spać i funkcjonować. Cały czas myślę, że to niemożliwe. Ktoś się musiał pomylić. Przecież jeszcze przed chwilą tańczyła przed telewizorem, oglądając "Dziadka do orzechów"… a dziś? Na onkologii będziemy walczyć o jej życie?! Targuję się z Bogiem. “Panie Boże, niech Hania wyzdrowieje, a wtedy zrobię wszystko!” Potem się z Nim kłócę, wyrzucając Mu, że skazuje moją córkę na takie cierpienie. Aż w końcu szukam w Nim ukojenia… W końcu to do mnie dociera. To nie pomyłka. To neuroblastoma IV stopnia… Nowotwór, który atakuje przede wszystkim malutkie dzieci. Przeciwnik okrutny, bezlitosny i bardzo silny. Już wiem, co to chemia. Hania zaczęła ją przyjmować... Jeśli guz się obkurczy i znikną przerzuty, czeka ją operacja. Jeśli nie, przed nami kolejne cykle... Hania dostała najmocniejszą chemię – przy jej nowotworze musimy działać szybko. Nie wiem, jak będzie wyglądać nasza przyszłość… Zastanawiam się, czy my w ogóle ją mamy?  Na końcu leczenia, jeśli wszystko pójdzie z planem, jest podanie szczepionki przeciwko wznowie nowotworu... Jest to etap nierefundowany, bardzo kosztowny, ale niezbędny, bo neuroblastoma często wraca, a wznowa jest jak wyrok... Jeśli nie wszystko pójdzie z planem, ostatnią deską ratunku będzie leczenie w klinice w Barcelonie. Już teraz proszę o pomoc... Wiem, że w trakcie tej choroby może wydarzyć się WSZYSTKO.  Walczymy o życie Hani i potrzebujemy Waszej pomocy. Dzięki temu doświadczeniu dowiedziałam się, że świat jest pełen cudownych ludzi. Ludzi Aniołów. Tych, którzy chcą wspomóc, tak jak tylko mogą. Czy jesteś jednym z nich? Sami nie damy sobie rady. Staramy się być silni, jesteśmy pewni, że Hania zatańczy jeszcze dla nas. Pomóżcie nam. Proszę...Mama ➡️ Hani możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH na Facebooku - klik! ➡️ Śledź walkę Hani na Instagramie

1 345 670,00 zł ( 84,32% )
Brakuje: 250 075,00 zł
Samuel Jurczyk-Szostak
Pilne!
10 dni do końca
Samuel Jurczyk-Szostak , 2 latka

Trwa walka ze złośliwym nowotworem... Uratuj małego Samuela❗️

To była zwykła sobota. Samuelkowi spuchła prawa nóżka. Nie podejrzewaliśmy niczego złego, ponieważ był w świetnej formie. Nóżka nie bolała, jak zwykle biegał po domu i rozrabiał. Jednak wygląd nóżki wzbudził nasz niepokój i zdecydowaliśmy jeszcze tego samego dnia pojechać do szpitala. Tam lekarz wyczuł pod palcami guza w brzuszku Samuelka. Skierował nas na SOR. A potem przyszła diagnoza… Byliśmy przerażeni. Lekarze zrobili USG i poinformowali, że jest to nowotwór – złośliwa neuroblastoma o wysokim czynniku ryzyka. W celu diagnostyki i leczenia skierowano nas na oddział hematologii. Niedzielę spędziliśmy jeszcze razem, oswajając się z myślą, że nasze dziecko jest śmiertelnie chore. Trudno było w to uwierzyć… Spędzaliśmy  wspólnie czas. Ten ostatni raz… Przed leczeniem i rozłąką na wiele długich miesięcy...  Na zdjęciu po lewej stronie widzicie uśmiechniętego, pełnego życia chłopca. Zaledwie tydzień przed tym, jak dowiedzieliśmy się o guzie znajdującym się w brzuszku… Drugie – po biopsji. Od 12 grudnia jesteśmy w szpitalu na oddziale hematologii. Pierwsze dni to ogrom bólu i przerażenia. Obecnie Samuel schudł, wypadają mu włoski i prosi, że chce już wrócić do domu. Boimy się skutków ubocznych leczenia. Jesteśmy przerażeni wizją uszkodzonego serduszka, wątroby, tarczycy, a nawet śmierci, jeżeli Samuel nie wytrzyma intensywnego leczenia w Polsce.  Leczenie w Barcelonie daje szanse na normalne życie dla Samuelka. Terapia jest dostosowana indywidualnie do pacjenta. Samuelek może nie przeżyć autoprzeszczepu i megachemii, które proponują lekarze w Polsce. Nie chcemy czekać, aż Samuel będzie w tak złym stanie, że jedynym ratunkiem będzie leczenie za granicą. Musimy zadziałać wcześniej, dlatego już teraz zbieramy na leczenie syna w Barcelonie  Prosimy Was o wsparcie. Uratujmy razem Samuelka. Z Wami możemy dać mu szczęśliwe życie! Ma bardzo złośliwy nowotwór, pilnie potrzebne pieniądze na leczenie! Prosimy, nie bądź obojętny i dołącz do nas! Dominika i Adam, rodzice ➤ FB: Samuelek VS Neuroblastoma ➤ INSTAGRAM: samuel.vs.neuroblastoma ➤ LICYTACJE: Razem uratujemy życie Samuelka oraz Ekipa Mikołaja pomaga Samuelkowi ➤ rybnik.dlawas.info – Ma dwa latka i walczy ze złośliwym nowotworem. Uratujmy małego Samuela! ➤ rybnik.com.pl – Uratujmy Samuelka! Leczenie w Barcelonie nadzieją na dalsze życie

1 958 566,00 zł ( 73,45% )
Brakuje: 707 674,00 zł
Jana Burianenko
10 dni do końca
Jana Burianenko , 43 lata

Mamy coraz mniej czasu na uratowanie Jany... Pomóż!

Moja ukochana żona ma 43 lata i walczy o życie! Błagam, pomóżcie mi ją uratować! Jana jest piękną kobietą i wspaniałym człowiekiem. Zawsze szła przez życie z sercem na dłoni. Z wykształcenia jest muzykiem, świetną pianistką i pedagogiem. Nasze szczęście przerwała jednak straszna diagnoza – ogromny guz, nerwiak nerwu słuchowego i kąta mostowo-móżdżkowego. Zaledwie kilka słów wywróciło nasze do góry nogami. Czuję jakbyśmy trwali w jakimś koszmarze, z którego tak bardzo chcielibyśmy się wybudzić… Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie, tak jak radzili specjaliści. Niestety podczas operacji wynikły komplikacje, przez które moja ukochana żona przez prawie miesiąc leżała OIOM-ie, gdzie dzielnie walczyła o życie. Następnie przeniesiono ją na oddział neurochirurgiczny. Tam przebywała przez kolejne 4 tygodnie. Lekarze oceniają stan Jany jako ciężki i przez to ostatnio zamiast na oddział rehabilitacji neurologicznej, skierowali ją na oddział paliatywny. Obecnie Jana przyjmuje silne przeciwbólowe leki narkotyczne, które bardzo negatywnie działają na jej świadomość. Na oddziale neurochirurgicznym nie podawano jej takich leków i w mojej ocenie powoli wracała do sił. Ma kontakt wzrokowy i emocjonalny, bo widzę jej uśmiech, gdy próbuję ją rozweselić. Widzę też czasami, jak płacze. Wiem, że jest świadoma tego, co tak naprawdę się dzieje. Zdarza się, że ściska moją dłoń, co wskazuje, że jest w stanie minimalnej świadomości i ma szansę na przeżycie i powrót do sprawności.  Pilnie jest jej potrzebna profesjonalna rehabilitacja neurologiczna. Niestety na oddziale paliatywnym, na którym przebywa, nie ma żadnej rehabilitacji. Leki, które zażywa, są mocno uspokajające, przez co Jana opada z sił. Czas ucieka, a z nim i szansa na jej ocalenie. Przeniesienie na inny oddział paliatywny albo do hospicjum to pewna droga do śmierci. Nie mogę do tego dopuścić.  Muszę ratować moją Janeczkę. Chciałbym ją przenieść z oddziału, na którym obecnie przebywa do centrum rehabilitacji neurologicznej dla osób w stanie minimalnej świadomości. Jednak taka rehabilitacja wiąże się z dużym kosztem, na który mnie nie stać. Dlatego, błagam o pomoc i szansę na życie dla Jany. Proszę, pomóżcie uratować moją ukochaną żonę, piękną kobietę i wspaniałą osobę. Valerii, mąż Jany

128 153,00 zł ( 100,38% )
Szymon Kozicki
Pilne!
Szymon Kozicki , 5 lat

Tata z oddziału onkologii walczy o życie 5-letniego synka!

Patrzy na nas swoimi pięknymi oczami i prosi o to, by przestało boleć... Oddalibyśmy co tylko można, żeby przestało, a możemy jedynie zwiększać dawkę morfiny. Zrobilibyśmy dla niego wszystko, ale nasze wszystko to za mało! Rak próbuje zabrać nam Szymka! A my musimy toczyć z nim okrutnie nierówną walkę. Zdjęcie, które widzicie poniżej, obrazuje nasze dawne życie, zupełnie inny świat. Szczęśliwe dziecko, uśmiechnięty, dumny tata, a gdzieś obok machająca radośnie z drugiego pokoju mama. Ten świat już nie istnieje, a tamto życie skończyło się w połowie czerwca, kiedy w brzuszku Szymka odkryto ogromny guz, oznaczający przeciwnika najgorszego z najgorszych. Neuroblastomę IV stopnia - piekielnie złośliwe paskudztwo, nowotwór występujący tylko u dzieci. Mordercę, który ma tylko jeden cel - zabić największy skarb,  jaki posiadam. Naszego 4-letniego synka.  Tak bardzo chcielibyśmy szepnąć mu do ucha, że będzie dobrze. Ale jak, skoro sami drżymy ze strachu... Żadne modlitwy nie są w stanie nas uspokoić, żadne leki nie są w stanie uśmierzyć tego bólu! Jeszcze 3 tygodnie temu byliśmy zwyczajną rodziną. Dzisiaj spacerujemy bosymi stopami po piekle. Jeden tydzień trzyma go za rękę mama, a drugi tydzień tata. Przytulny pokoik synka musieliśmy zamienić na ponury szpitalny oddział, gdzie bezbronne maluchy walczą ramię w ramię o przetrwanie. Wszyscy chcą wygrać, nie wszystkim się uda... W momencie przyjęcia na oddział guz miał wymiary 14x12 cm, póżniej już 14x20 cm - urósł w kilkanaście dni o 8 cm. Lekarze byli przerażeni i mówili, że takiego przypadku dawno nie widzieli.  Kontaktowaliśmy się już ze specjalistyczną kliniką, gdzie leczy się tak skrajnie trudne przypadki dziecięcych nowotworów. Czekaliśmy aż guz się zmniejszy, by lekarze mogli podjąć decyzje! To czekanie było straszne! Ja, tata... Wołam o wsparcie prosto ze szpitalnego oddziału, z pierwszej linii frontu. Proszę Cię o pomoc w ratowaniu mojego synka.  Krzysztof - tata –––––––––– LICYTACJE –> KLIK HISTORIA SZYMONKA W MEDIACH : 2️⃣7️⃣.0️⃣1️⃣.2️⃣3️⃣ ▶️https://to.com.pl/szymon-kozicki-choruje-na-neuroblastome-iv-stopnia-chlopiec-zbiera-na-szczepionke-przeciw-wznowie-27012023/ar/c1-17239053 1️⃣8️⃣.0️⃣9️⃣.2️⃣0️⃣2️⃣2️⃣ ⏩https://gloswielkopolski.pl/5letni-szymon-kozicki-walczy-z-neuroblastoma-jego-tata-prosi-o-pomoc/ar/c1-16889017 2️⃣7️⃣.0️⃣8️⃣.2️⃣0️⃣2️⃣1️⃣ ⏩https://samorzad.gov.pl/web/powiat-przasnyski/wsparcie-zbiorki-krwi-dla-szymonka-z-krasnego  

915 386,00 zł ( 61,32% )
Brakuje: 577 271,00 zł
Zosia Dziedzic
Pilne!
Zosia Dziedzic , 3 latka

Mała dziewczynka, śmiertelny RAK❗️Zosia walczy o życie - uratuj ją!

PILNE❗️Zosia ma 3 latka i walczy o życie! Od kwietnia zeszłego roku naszym drugim domem stał się oddział onkologii… Złośliwy nowotwór, neuroblastoma w IV, najgorszym stopniu zaawansowania - taki śmiertelny wróg na ofiarę wybrał moją malutką córeczkę! Za nami chemioterapia, operacja, przeszczep… To jednak dopiero połowa walki, w której stawka jest największa - jest nią życie Zosi, to, by nie zabrała jej choroba… Potrzebuję Cię, by uratować moją córeczkę! Nasza historia zaczęła się 8 kwietnia 2022 roku. Do tego dnia nie sądziłam, że koszmar śmiertelnej choroby dziecka, walki o życie, onkologii i chemii przydarzy się właśnie nam… Zosia zawsze była okazem zdrowia. Od kilku dni była jednak jakaś nieswoja, ospała, rozdrażniona. Nie chciała jeść, a jak zjadła, wymiotowała. Nie chciała nigdzie chodzić ani się bawić… Pediatra sugerował anemię, dał nam antybiotyk na zapalenie dziąseł. Gdy to nie pomagało, dostaliśmy skierowanie do szpitala. Tego samego dnia Zosia wylądowała na OIOM-ie w śpiączce farmakologicznej… Jak to się stało? Zosi pobrano krew, potem zrobiono badanie USG. Patrząc w monitor, nawet ja widziałam, że coś jest nie tak… Na ekranie pojawił się ogromny czarny kształt. Guz w brzuszku Zosi miał wymiary 8,3 x 4,7 cm! Nacisk podczas badania spowodował utratę przytomności… Na korytarzu Zosia zemdlała. Pobiegłam do lekarzy, na łóżku szpitalnym córeczka na moich oczach dostała drgawek padaczkowych… Byłam przerażona, a najgorsze miało dopiero nadejść… Lekarz wrócił z informacją, że Zosia zostaje na OIOM-ie. Że musi być wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, bo jej organizm jest tak wyniszczony… Że cierpi na chorobę nowotworową. Dla mnie był to szok. Byłam wtedy w ciąży, spodziewałam się drugiej córeczki, a stanęłam w obliczu śmiertelnej choroby drugiej… Po kolejnych badaniach okazało się, że Zosia cierpi na neuroblastomę - rzadki nowotwór, który atakuje tylko małe dzieci, jakby specjalnie wybierał tych najbardziej bezbronnych… Jest bardzo groźny i agresywny. U Zosi dał już przerzuty do węzłów i szpiku… Córeczka, jeszcze w śpiączce, otrzymała 2 cykle chemii, gdy ją wybudzono, przyjęła cykl trzeci. Nasza Zośka, pełna życia iskierka, nagle stała się łysym dzieciątkiem z oddziału onkologii… Walczymy o życie do dziś… Guz zareagował na leczenie, wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu - po 4. cyklu chemii zmniejszył się o połowę. Możliwe stało się zrobienie operacji, usunięto guz z węzłami chłonnymi i nadnerczami… W międzyczasie urodziła się Małgosia. Radość z narodzin córeczki mieszała się ze strachem o życie drugiej… Opieka nad trójką małych dzieci (między dziewczynkami jest jeszcze synek), w tym jednym śmiertelnie chorym, była ogromnym wyzwaniem… Zosia dwa razy była zarażona koronawirusem, przeszła autoprzeszczep i radioterapię. W Święta i Nowy Rok nasza rodzina życzyła sobie jednego - tego, by Zosia pokonała nowotwór, by wygrała walkę o życie… Biopsja przyniosła jednak dramatyczne wieści - wykryto 3 zmiany nowotworowe. Choroba wróciła i atakuje ponownie, dlatego Zosię czeka kolejny bardzo trudny etap - immunoterapia połączona z chemią. To jedyna szansa, by nowotwór się cofnął… Ostatnim etapem leczenia Zosi będzie przyjęcie szczepionki przeciwko wznowie neuroblastomy. Ma pobudzić organizm do wytwarzania przeciwciał - kiedy tylko pojawią się komórki nowotworowe, zostaną zniszczone. Jest to etap konieczny, bo neuroblastoma to zabójczy nowotwór, bardzo często wraca… Niestety kolejne wznowy to dla maluszków często wyrok śmierci. Boję się, co przyniesie jutro - czy w ogóle je mamy? Muszę jednak prosić o pomoc, bo wróg jest zabójczy, niebezpieczny i nieprzewidywalny… Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Chcę jednego, by Zosia wyzdrowiała, by czekało ją długie, szczęśliwe życie… Potrzebuję Cię, by to życie uratować. Kasia, mama Zosi *Kwota zbiórki jest szacunkowa. ➡️ Zosi możesz pomóc też przez LICYTACJE - klik!

292 662,00 zł ( 18,34% )
Brakuje: 1 303 083,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki