Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Piotr Mączyński
Piotr Mączyński , 48 lat

Piotr uległ wypadkowi podczas służby! Potrzebna rehabilitacja!

Piotrek to mój ukochany mąż. Mamy dwie wspaniałe córki. Nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała zakładać zbiórkę na ratowanie zdrowia najważniejszej dla mnie osoby. Mąż od 22 lat pracuje jako funkcjonariusz policji i instruktor nauki jazdy. Swój zawód wykonywał zawsze z pełnym zaangażowaniem, pomagając ludziom i dbając o ich bezpieczeństwo. W opinii kolegów i przełożonych uznawany był za jednego z najlepszych policjantów, który bez wahania podejmował się trudnych zadań. Mąż od najmłodszych lat interesował się motoryzacją. Jego miłością były motocykle. Niestety, 13 września 2021 roku, będąc na służbie, uległ wypadkowi na motocyklu, uderzył w samochód ciężarowy, który zajechał mu drogę. Piotrek doznał szeregu bardzo poważnych obrażeń w tym płuc i kręgosłupa oraz niezliczonej liczby złamań, uszkodzeń ścięgien. Przez trzy miesiące przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie trwała walka o jego życie. Przez połamane żebra i uraz klatki piersiowej i przepony, w pierwszej dobie po wypadku niemożliwa była operacja kręgosłupa. Nacisk na rdzeń kręgowy spowodował brak czucia od pasa w dół…  Lekarze mówią, że jest szansa na powrót do zdrowia, że Piotrek jeszcze kiedyś zrobi samodzielny krok. Jednak nie stanie się to bez specjalistycznej rehabilitacji. Tylko ona da możliwość przywrócenie męża do samodzielności, jednak wiąże się to z bardzo dużymi kosztami i długim czasem leczenia. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by uzbierać potrzebne środki, ale już teraz wiemy, że bez pomocy innych nie damy rady,  Pomimo całej tej sytuacji Piotr nie poddaje się i chce walczyć o siebie, lecz bez wsparcia droga do osiągnięcia celu będzie znacznie trudniejsza. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie mojego męża i pokazanie mu, ile ma wokół siebie dobrych ludzi, którzy czekają na jego powrót do zdrowia! Razem możemy zdziałać cuda! Żona Piotrka - Marzena z córkami MEDIA O PIOTRZE ➤ lodz.se.pl – Policjant z Opoczna ledwo uszedł z życiem. Teraz czeka go długa rehabilitacja ➤ opoczno.naszemiasto.pl – Trwa zbiórka pieniędzy na rehabilitację policjanta, który uległ wypadkowi w czasie służby 

137 919,00 zł ( 69,08% )
Brakuje: 61 720,00 zł
Łukasz Pakuła
Pilne!
Łukasz Pakuła , 44 lata

Łukasz jako lekarz ratował ludzkie życia, teraz sam potrzebuje pomocy!

To był zwykły dzień pracy w szpitalu. W tym dniu miały się odbyć rutynowe badania profilaktyczne - rentgen, badanie krwi, EKG. Nikt nie spodziewał się tak druzgocących wyników. Pojawiły się liczne przerzuty raka w płucach... Niezliczone badania, setki rozmów, konsultacji, trudna, ciężka operacja. Diagnoza to pseudomyxoma peritonei – bardzo rzadko spotykany rak przewodu pokarmowego o wysokim stopniu zaawansowania, zajmujący całą jamę brzuszną z przerzutami do płuc.    Od tego czasu minął rok. Rok rodzinnego dramatu, rozpaczliwych poszukiwań, wyniszczającej chemioterapii, która nie zahamowała choroby. Rak rozrasta się, zajmując coraz większe obszary i przynosząc ból... Jedyna szansa to leczenie poza granicami kraju – skomplikowana operacja w klinice zajmującej się tego rodzaju chorobami. Szansą dla Łukasza jest Twoja pomoc w sfinansowaniu leczenia. Każda, nawet niewielka wpłata jest ogromnie cenna i może zdecydować o losie Łukasza. Wierzymy, że dzięki Tobie Łukasz jeszcze nie raz uratuje ludzkie życie, wykonując zawód, który kocha... Że będzie żył dla swojego synka, rodziny i przyjaciół. Tak wiele zależy od Ciebie! Rodzina i Przyjaciele ➡️ Łukaszowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - klik! ➡️ Strona Łukasza na FB ➡️ Instagram Łukasza: tata_anestezjolog_ ➡️ Grupa handlowa dla Łukasza ➡️ medonet.pl - 42-letni lekarz walczy z rakiem jelita grubego. "Tydzień wcześniej biegał, nic go nie bolało" ➡️ turek.net.pl – Ile warte jest ludzkie życie? To Łukasza Pakuły wyceniono na 2 miliony dolarów. Trwa dramatyczna zbiórka! ➡️ tvtoya.pl  ➡️ abczdrowie.pl - Rzadki rak jelita grubego zaatakował lekarza. Był okazem zdrowia, a dziś mówią, że to cud, że żyje

1 460 339,00 zł ( 68,63% )
Brakuje: 667 320,00 zł
Tymuś Matusiak
Tymuś Matusiak , 11 miesięcy

O lepsze jutro trzeba zawalczyć już dziś! Zbieramy na operację!

Jeszcze zanim Tymek przyszedł na świat, usłyszeliśmy od lekarza, że prawdopodobnie urodzi się on z ciężką wadą. Czas, który z początku był najszczęśliwszym momentem naszego życia, szybko zamienił się w dni pełne niepewności i lęku o zdrowie naszego maluszka. Choć trudno było nam się pogodzić z diagnozą, wiedzieliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić mu odpowiednią opiekę medyczną, która da nadzieję na lepszą przyszłość. Tymuś urodził się z dwustronnym rozszczepem warg wyrostka zębodołowego i podniebienia. Jest to jedna z najczęstszych i najcięższych wad rozwojowych w obrębie głowy. Jej leczenie jest wieloetapowe i długotrwałe. Synek potrzebuje wielu operacji z dziedziny chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej korygujących rozległą wadę. Tymek od samego początku jest pod stałą opieką pediatry, neonatologa i neurologopedy. Teraz wyruszamy w dalszą drogę wieloetapowych operacji, które nie są refundowane. Choć jesteśmy na samym początku, już teraz wiemy, że leczenie pochłonie duże sumy pieniędzy, których może nam zabraknąć. Dziś jesteśmy już w domu. Uczymy się, jak opiekować się naszym synkiem. Próbujemy odnaleźć się w tej nowej i trudnej rzeczywistości. Czekamy na konsultację ze specjalistą, który zaplanuje dalsze leczenie. Nie chcemy, aby nasz synek odbiegał wyglądem od innych dzieci. Nie chcemy, by był wytykany przez nie palcem. Chcemy pokazać mu, że pomimo trudności, jakie spotkały go już na samym początku, może mieć naprawdę dobre i szczęśliwe życie. Z całego serca prosimy, pomóżcie nam, by to marzenie się spełniło! Paulina i Łukasz, rodzice Tymka Kwota zbiórki jest szacunkowa

14 595,00 zł ( 68,59% )
Brakuje: 6 682,00 zł
Jan Iwański
Jan Iwański , 23 lata

Moja skóra mnie niszczy, a ja błagam o ratunek!

Już 6 lat choruje na atopowe zapalenie skóry.  Od czasu usłyszenia diagnozy sięgałem wielokrotnie po pomoc u dermatologów, niestety leczenie miejscowe za pomocą maści sterydowych czy kremów nie dawało efektów. Choroba postępowała, a stan mojej skóry coraz bardziej się pogarszał.  Z roku na rok było coraz gorzej, aż choroba zajęła całe moje ciało... Skóra łuszczyła się i pękała. Świąd skóry był na tyle nasilony, że miałem trudności ze spaniem. W 2016 roku podjąłem próbę naświetlania całej skóry lampami UVB, które chwilowo dawały miejscową poprawę. Niestety jej stan nie wrócił do normalności. Zacząłem się bać, że to nie minie już nigdy, nigdy nie poczuję się dobrze, choroba zniszczy to, o czym tak bardzo marzyłem - spokojne, zdrowe życie. Kolejną próbą leczenia była cyklosporyna, preparat działający immunosupresyjnie. Byłem bardzo zadowolony z efektów terapii, ponieważ praktycznie z dnia na dzień ustąpiły wszelkie objawy skórne. Odbywałem comiesięczne kontrolne badania krwi pod kątem objawów niepożądanych na lek. Niestety lek ten nie można stosować przez bardzo długi okres czasu. Po odstawieniu cyklosporyny choroba wróciła ze zdwojoną siłą... Stan zapalny całej skóry był tak nasilony, że miałem problemy z poruszaniem się. Nie wstawałem z łóżka, aby zmniejszyć nasilenie bólu. Tamte dni były niczym koszmar senny, który chciałem jak najszybciej przerwać... Nie widziałem nadziei na normalne życie. Z tego powodu musiałem zrezygnować z trenowania piłki nożnej, którą kocham i trenuje ją od 10. roku życia. Przestałem pływać, ponieważ pobyt w basenie bardzo podrażniał moją skórę. Z powodu tragicznego stanu mojej skóry w 2019 roku dermatolog zdecydował się na ponowne włączenie cyklosporyny. Niestety, przestałem na ten lek odpowiadać. Zacząłem mieć najczarniejsze myśli, myśli, że już nigdy nie zatrzymam choroby... Zdecydowałem zgłosić się na badania kliniczne z najnowszymi preparatami i lekiem biologicznym. W badaniach klinicznych często można trafić na grupę placebo, ja jednak zaobserwowałem, że któryś z 2 aktywnych leków zaczął działać. Zobaczyłem wtedy światełko w tunelu. W końcu moje życie zaczęło się zmieniać!  Pomyślałem, że rozwiązaniem problemu może być lek biologiczny, który początkowo mogłem brać w badaniu klinicznym. Jest to lek, który jest refundowany w wielu krajach, ale nadal nie w Polsce... To moja ostatnia szansa, o którą proszę z całego serca, o szansę na normalne życie! Jan

53 455,00 zł ( 68,37% )
Brakuje: 24 722,00 zł
Maria Kaźmierczuk
Maria Kaźmierczuk , 71 lat

Uratować mamę – to moje największe zadanie! Proszę, pomóż!

Choć jestem dorosła – przy mamie zawsze czuję się bezpiecznie. To ona bez słowa potrafi poznać mój humor, wysłuchać i zawsze kieruje się moim dobrem. To o nią tak bardzo się boję, boję się choroby, która chce mi ją zabrać. W styczniu 2016 roku u mamy zdiagnozowano nowotwór złośliwy jajnika. Trochę skarżyła się na ból brzucha, lecz gdy trafiła do lekarza było już za późno. Pamiętam dzień operacji, który jednoczenie powodował lęk, ale i nadzieję. Potem było leczenie chemioterapią i radioterapią – tak bardzo obciążające dla organizmu.  Wszyscy myśleliśmy, że to koniec zagrożenia, że rak odpuścił. Niestety, w 2017 roku badania kontrolne potwierdziły nawrót. Wrócił strach, szpitale i nadzieja, że tym razem się uda. Mama bardzo dzielnie znosiła wszystkie skutki leczenia. Wiem, że cierpiała, ale ona ze spokojem przyjmowała wszystko według zaleceń lekarzy.  W 2019 roku mama przyjęła ostatnią chemioterapię, która nie przyniosła zamierzonych efektów. Nowotwór atakuje inne narządy, ale to nie jest powód, by się poddawać! Choć refundowane leczenie już nie działa, są inne sposoby, które mogą ocalić jej życie. Widzę, że mama tak bardzo chce żyć, być przy moim tacie, z wnukami… Skoro ona się nie poddaje, ja tym bardziej nie mogę! Lekarz prowadzący zaproponował mamie nierefundowany lek. Na początek potrzebne będą trzy podania. Bardzo wierzę w to, że lek zadziała, a terapia będzie kontynuowana. Dziś proszę Cię tylko o jedno, pomóż mi ratować życie mojej mamy - najważniejszej kobiety w moim życiu.  Nieważne ile mamy lat – zawsze jesteśmy dziećmi swoich rodziców. Koleje życia są wszystkim znane, lecz zrobię wszystko, by mama mogła cieszyć się życiem a my jej obecnością jak najdłużej. Jeśli jest nadzieja – trzeba o nią walczyć! Ania, córka Marii

24 793,00 zł ( 68,32% )
Brakuje: 11 496,00 zł
Marcin Dolder
Marcin Dolder , 42 lata

Prawie się udało... Ale los chciał inaczej❗️Pomagamy Marcinowi❗️

Wsparcie od Was jasno pokazało mi, że prośba o pomoc to nie wstyd, a pomaganie ma wielką moc! Dziękuję! Niestety, okazało się, że koszty zakupu roweru będę musiał pokryć w całości z własnej kieszeni. Dlatego znów proszę o pomoc! Moja historia: W 2006 roku miałem super pracę, życie, perspektywy i nie spodziewałem się, że jeden dzień może podpisać na mnie wyrok. Dzisiaj mam 41 lat i od 18 lat zmagam się z niedowładem czterokończynowym. To okrutny przeciwnik, z którym walczyć mogę jedynie dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji. Aby sprostać obowiązkom, naprawdę ciężko pracowałem. To odbiło się na moim zdrowiu. Najpierw pojawiły się zmiany na oskrzelach. Wizyta u lekarza, leczenie, potem zwolnienie. Trzy miesiące później, kiedy wciąż cieszyłem się nową pracą, dostałem udaru krwotocznego. W mojej głowie pękł tętniak! Udar sparaliżował mi obie ręce i nogi. Nie potrafiłem mówić, chodzić... Wszystkiego musiałem uczyć się od początku. To był koszmar. Każdego dnia musiałem walczyć o to, by chociaż w części odzyskać dawną sprawność i życie. Po trzech latach intensywnej rehabilitacji zupełnie przypadkiem na ówczesnych Targach Rehabilitacyjno-Ortopedycznych pierwszy raz w życiu zobaczyłem rower poziomy, czyli „trajka".  Wtedy moje życie zmieniło się diametralnie. Dzięki niemu wróciłem do aktywnego trybu, do pracy, do szkoły i spotkań towarzyskich! Mimo niepełnosprawności mogłem funkcjonować... Mogłem żyć! Niestety, kilka miesięcy temu w moim rowerze pękła rama. Rower jest wiekowy i żadna naprawa nie zagwarantuje, że nie pęknie znowu w innym miejscu. Abym mógł jak najszybciej wrócić do rehabilitacji, potrzebuję nowego sprzętu.  Po poszukiwaniach znalazłem odpowiedni. Rower elektryczny, lekki i dostosowany do mnie. Ale jego cena wynosi 26 000 złotych! Niedawno okazało się, że nie otrzymam części kwoty z fundacji, a czas oczekiwania na kolejne zebrania rady w tej sprawie to nawet kolejne pół roku... Czuję się załamany, ale nie zamierzam się poddać. Elektryczny wózek inwalidzki jest dobry dla osoby, która nie ma sprawnych obu nóg. Ja, dzięki możliwości pedałowania na rowerze utrzymuję swoje kończyny i resztę ciała w jako takiej kondycji, która na całe szczęście daje mi możliwość swobodnego przemieszczania się. Jeśli przestałbym jeździć, moje nogi, zwłaszcza prawa, przestałyby funkcjonować! Podczas pandemii nie jeździłem na rowerze i powoli traciłem zdolność chodzenia. Marzę o nowym rowerze, by móc się swobodnie przemieszczać. Dzięki Wam udało się zakończyć zbiórkę i zebrać znaczną część potrzebnej kwoty. Dlatego po raz kolejny proszę Was o pomoc. Jeden mały gest nie zmieni świata, ale może odmienić czyjeś życie. Marcin Kwota zbiórki jest szacunkowa.

7 205,00 zł ( 67,72% )
Brakuje: 3 434,00 zł
Jakub Gaj
Jakub Gaj , 27 lat

Udar mógł go zabić❗️Walka o przyszłość trwa❗️

Chcielibyśmy bardzo podziękować wszystkim zaangażowanym w zbiórkę pieniędzy dla Kuby. Dobroć ludzi przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Dzięki Wam Kuba jest w trakcie wysokospecjalistycznej i wielowymiarowej rehabilitacji w jednym z lepszych ośrodków tego typu w Polsce. Z każdym tygodniem zbliża się do celu, jakim jest odzyskanie sprawności po tak ciężkim udarze. Jednak to nie koniec walki. Dlatego po raz kolejny prosimy Was o pomoc! Nasza historia: „Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem” Kuba to nasz starszy syn. Zawsze pełny energii, radości, służący pomocą rodzinie i innym. Szczególnie uwidaczniał ją, będąc druhem ochotniczej straży pożarnej. Od dziecka marzył o tym, by zostać strażakiem.  Mundur, służba, to coś, co nakierowało jego plany życiowe. Jego marzenie spełniło się i z końcem października 2022 złożył przysięgę i został pełnoprawnym żołnierzem w 32. Bazie Lotniczej w Łasku. Szczęśliwy jak nigdy dotąd, pełny uśmiechu, opowiadający o swoich planach. Niespodziewanie całe jego życie zmieniło się diametralnie. 9 grudnia 2022 roku Kuba doznaje ciężkiego udaru pnia mózgu i móżdżka. Lekarze podejmują decyzję o operacji. Zabieg udaje się. Kuba żyje, ale jego stan określono jako krytyczny. Dla nas, rodziny, przyjaciół był to szok i niedowierzanie.  Początkowo lekarze nie dawali mu zbyt dużych szans na wybudzenie ze śpiączki. Konsekwencją udaru było porażenie czterokończynowe i ciężkie zapalenie płuc. Kuba, podłączony do respiratora, uwięziony we własnym ciele walczył o życie.  Po kilkunastu dniach udaje się próba wybudzenia ze śpiączki. Rozpoczyna się dla niego i dla nas największe wyzwanie w życiu. Nasz syn spędził na oddziale intensywnej opieki medycznej prawie 3 miesiące. Przez 3 tygodnie podłączony był do aparatury wspomagającej oddychanie.  Dzięki ogromnej pracy lekarzy, woli życia i chęci odzyskania sprawności, stan Kuby z tygodnia na tydzień zaczął się powoli poprawiać. Radość jednak nie trwała zbyt długo. Nasz syn zaczął stawać się słabszy, wyniki badań pogorszyły się, sugerując możliwość wystąpienia sepsy.  Kolejny raz Kuba pokazuje swój charakter i walczy. Po kilku tygodniach wyniki stabilizują się i jego stan zaczyna się poprawiać. Obecnie nasz syn przebywa na oddziale rehabilitacyjnym w szpitalu. Kuba zaczyna stawiać pierwsze kroki i robi niesamowite postępy! Choć wyniki są obiecujące, to przed nim wciąż wiele miesięcy rehabilitacji, do której jest bardzo zmobilizowany. Robimy co w naszej mocy, żeby pieniądze nie były nigdy przeszkodą. Aby Kuba mógł znów w pełni stanąć na nogi, cieszyć się życiem i pomagać innym, jak robił to wcześniej. Dziś jesteśmy niesamowicie wdzięczni, że pomimo początkowych bardzo złych rokowań, Kuba wygrał walkę o życie. By jednak mógł odzyskać to, co zabrał mu udar, dalej potrzebuje bardzo kosztownej, intensywnej i ciągłej rehabilitacji. Jej wartość jest dla niego bezcenna, jednakże przewyższa nasze możliwości finansowe. Ilość osób, które zaangażowały się w zbiórkę, udostępniały ją, wspierały w różnorodny sposób, była ogromna. Ta pomoc zwala z nóg. Dziś znów pełni nadziei prosimy o pomoc w dokonaniu kolejnego, małego cudu. Rodzice Kuby Kwota zbiórki jest szacunkowa

224 292,00 zł ( 67,57% )
Brakuje: 107 623,00 zł
Amelka Augustyńczyk
Amelka Augustyńczyk , 4 latka

Nasza córeczka nie mówi. Pomóżmy jej porozumieć się ze światem!

Nasza córeczka urodziła się w 35. tygodniu ciąży. Nie mogliśmy zabrać jej do domu, przytulić. Maleństwo ponad miesiąc spędziło w szpitalu. Dziś Amelka jest już z nami, jednak każdy dzień naszej rodziny to walka, aby przyszłość córeczki była jak najlepsza. Życie Amelki to nieustanna walka o sprawność. Córeczka mierzy się z licznymi diagnozami: padaczką, hipoplazją ciała modzelowatego oraz obniżonym napięciem mięśniowym. Już w 6. tygodniu życia nasze maleństwo rozpoczęło rehabilitację. To dzięki ciężkiej pracy i ćwiczeniom Amelka siada, zaczyna czworakować. Marzymy o tym, że pewnego dnia zobaczymy jej pierwszy krok… Obszarem, który w naszej codzienności generuje wiele problemów, jest komunikacja. Amelka nie mówi. Nieustannie obserwujemy córkę, aby móc odgadywać jej potrzeby. Największą podpowiedzią jest dla nas wzrok córki. Gdy za nim podążamy, możemy domyślać się, czego chce w danej chwili. Kiedy Amelka patrzy na butelkę, jest to dla nas znak, że chce pić. Tablet z programem do komunikacji byłby dla nas ogromnym ułatwieniem. Niestety, zakup takiego urządzenia jest obecnie poza naszym zasięgiem, ponieważ większość środków przeznaczamy na konieczną dla rozwoju Amelki opiekę. Na co dzień nasza córka uczęszcza do specjalistycznego, prywatnego przedszkola. Regularnie chodzi do logopedy, osteopaty, na terapię metodą bobath oraz jest pod stałą opieką: neurologa, okulisty, chirurga, genetyka, ortopedy. Dokładamy wszelkich starań, aby Amelka mogła też jeździć na turnusy rehabilitacyjne. Opieka nad naszą córeczką to ogromne wyzwanie. Każdego dnia robimy wszystko, by w przyszłości Amelka miała możliwie jak najlepsze szanse. Wasze wsparcie i pomoc są dla nas nieocenione.  Rodzice Licytacje dla Amelki

6 544,00 zł ( 66,53% )
Brakuje: 3 292,00 zł
Bartosz Flisiński
12 dni do końca
Bartosz Flisiński , 19 lat

Pomóżmy spełnić marzenie Bartka! Zbieramy na samochód!

Jestem Bartek i od urodzenia choruję na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Wszyscy mówią, że jestem inteligentnym, pogodnym i aktywnym młodym człowiekiem. Mam wiele marzeń i planów, do których pomimo przeciwności staram się każdego dnia dążyć. Prawdą jest, że moja choroba stwarza wiele ograniczeń, jednak dla mnie nie są to przeszkody nie do pokonania. Dwa razy do roku uczestniczę w turnusach rehabilitacyjnych. Doskonalę umiejętność jazdy na wózku podczas zajęć w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Trzy razy w tygodniu spotykam się z fizjoterapeutą w celu poprawy mojej samodzielności. Jestem uczniem III klasy liceum, w przyszłości zamierzam rozpocząć naukę na studiach.  Niestety moja szkoła oddalona jest od miejsca zamieszkania o 4 kilometry, co jest dla mnie dużym dystansem do pokonania na wózku. Zarówno budynek szkoły oraz blok, w którym mieszkam, mają złamane bariery architektoniczne. Z tego względu jestem zmuszony codziennie uczyć się stacjonarnie. Mam kochających rodziców, którzy wspierają mnie we wszystkich moich działaniach. Mój tata dodatkowo pełni rolę mojego szofera. Poprzednie auto w wyniku wypadku uległo kasacji, a kolejne kupione w pośpiechu więcej stoi u mechaników niż służy mi do transportu. Od tego roku Aktywny Samorząd wprowadził program ,,Samodzielność – Aktywność – Mobilność!”, który daje mi możliwość zakupu samochodu dostosowanego do moich potrzeb. Koszt własny, który należy wnieść to 66 tys. złotych! Na ten moment jest to dla mnie nieosiągalna kwota. W kolejnych latach mam zamiar kontynuować edukację na Uniwersytecie Łódzkim i wiem, że opuszczanie zajęć z powodu awarii samochodu będzie już dużą komplikacją. Dlatego w obecnie marzy mi się nowy BARTKOWÓZ. Będę wdzięczny każdemu, kto przybliży mnie do realizacji tego marzenia. Bartek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 🎥 Zobacz APEL Bartka ⬇️ Zbiórka Bartka w TVP3 Łódź  

46 170,00 zł ( 65,75% )
Brakuje: 24 043,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki