Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lew Popow
3 dni do końca
Lew Popow , 4 latka

Kosztowna operacja w USA - jedynym ratunkiem❗️

Lew urodził się w 24. tygodniu ciąży i ważył tylko 745 gramów. Od swoich pierwszych chwil musiał dzielnie walczyć o życie…  Gdy skończył miesiąc, miał już za sobą operację serduszka, oczu, zapalenie płuc i wiele transfuzji krwi… Po raz pierwszy trafił do domu, jak skończył 4 miesiące, ale niestety dość szybko zachorował na kolejne zapalenie płuc. Znów czekały na niego kroplówki, leczenie... Z jednego szpitala kierowali nas do następnego, ponieważ retinopatia postępowała. Rozpoczęliśmy niekończące się rehabilitacje. Synek rozwijał się bowiem znacznie wolniej, niż jego rówieśnicy. Po wielu badaniach w końcu usłyszałam ostateczną diagnozę: mózgowe porażenie dziecięce. Byłam przerażona, ale również pełna mobilizacji i sił do walki o ukochane dziecko. W 2022 roku synek przeszedł selektywną rizotomię grzbietową — operację na rdzeniu kręgowym, która obniżyła spastyczność, dzięki czemu Lew postawił swoje pierwsze kroki. Teraz naszym najważniejszym celem jest uzbieranie kwoty potrzebnej na operację obu nóg synka. Na ten moment Lew chodzi jak baletnica – na czubkach stóp. Często się przewraca, ponieważ ciało nie potrafi utrzymać równowagi. Potrzebuje wsparcia przy chodzeniu, bo potyka się o własne nóżki. Zabieg pozbawi go przykurczy, wydłuży odpowiednie mięśnie i sprawi, że synek zacznie chodzić poprawnie. Jeśli nie przeprowadzimy operacji teraz, stan Lwa znacznie się pogorszy. Stopniowo straci te nawyki, które zdobyliśmy z tak wielkim trudem. Spastyczność, która tak męczyła Lwa przez 3,5 roku przed operacją rdzenia kręgowego, negatywnie wpłynęła na mięśnie i stawy nóg. W trakcie rehabilitacji pooperacyjnej mięśnie zdążyły mocno się skurczyć, lewa noga jest znacznie krótsza od prawej, mięśnie są słabe. Lekarze mówią, że dzięki operacji Lew będzie samodzielnie chodził, będzie poruszał się tak samo, jak zdrowe dzieci. Niestety koszt operacji wynosi ponad 20 TYSIĘCY DOLARÓW! To kwota poza moim zasięgiem… Mam dwójkę dzieci, i każde jest niepełnosprawne. Starszy syn ma 6 lat i autyzm spowodowany uszkodzeniem mózgu w trakcie porodu. On również wymaga stałej, intensywnej rehabilitacji. Lew, pomimo tej przerażającej diagnozy i swoich problemów zdrowotnych jest bardzo pogodnym chłopcem. Intelektualnie rozwija się świetnie, bardzo ładnie mówi, interesuje się techniką i marzy, żeby zostać inżynierem. Zrobię wszystko, żeby to marzenie się spełniło… Niczego nie pragnę bardziej, niż tego, żeby miał szansę na normalne, szczęśliwe życie. W zdrowiu. Pomożesz mi? Helena, matka

391,00 zł ( 0,55% )
Brakuje: 70 407,00 zł
Mariusz Nowicki
Mariusz Nowicki , 42 lata

Problemy zdrowotne jak klątwa wiszą nad rodziną Mariusza! On jednak nie może się poddać!

Mam na imię Mariusz. Mam 41 lat. Jestem Zasłużonym Honorowym Dawcą Krwi, Zasłużony Dla Zdrowia Narodu. Pochodzę z małej wsi w województwie wielkopolskim, koło Gniezna. Poważne problemy zdrowotne jak klątwa wiszą nad naszą rodziną... Gdy miałem osiem lat, na raka mózgu zmarł mój ojciec. Wcześniej na raka prostaty zmarł mój dziadek, a w późniejszych latach mój wuj – na raka płuc z przerzutami do mózgu. Teraz ja od około dwóch lat choruję na tłuszczaki mnogie... Choroba ta prawdopodobnie jest genetyczna. Objawia się tym, że na całym ciele pod skórą pojawiają się guzy, które rosną, bolą oraz szpecą. Dlatego zwracam się do Was wszystkich o pomoc w uzbieraniu kwoty, dzięki której będę mógł przejść operację ich usunięcia. Zmian jest bardzo dużo. Jedne są małe, a inne większe. Jedne bolą mniej a drugie bardziej. Jednak to nie bólu boję się najbardziej... Pragnę wieść długie i szczęśliwe życie. Choroba nie może mi tego odebrać! Z góry dziękuję za okazaną pomoc. Mariusz

390 zł
Elżbieta Liszewska
12 dni do końca
Elżbieta Liszewska , 39 lat

Udar zabrał zbyt wiele... Pomóż Elżbiecie wrócić do sprawności!

Moje życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami. Zły los pewnego dnia postanowił zmienić wszystko to, co było dobre i poukładane. Siedem lat temu doznałam rozległego udaru mózgu. Od tego momentu, już nic nie jest takie samo… W dniu, w którym doszło do udaru, czułam się dobrze. Wstałam jak zwykle wcześnie rano i zaczęłam przygotowywać śniadanie dzieciom. Byłam w kuchni. Nagle poczułam się dziwnie, tak jakbym w jednej chwili traciła grunt pod nogami i siłę w nogach. Potem już nic więcej nie pamiętam. Podobno upadłam na ziemię i byłam nieprzytomna. Mój syn pobiegł do sąsiadów prosić o pomoc.  Na miejsce wezwano pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam okazało się, że przeszłam udar mózgu. Przez pierwszy tydzień byłam nieprzytomna. Przy życiu trzymała mnie tylko ogromna aparatura. Gdy się wybudziłam, nic nie pamiętałam. Nie mogłam mówić, nie czułam prawej strony ciała. Udar pozostawił po sobie prawostronny niedowład i afazję. To był koszmar… W jednej chwili straciłam tak wiele. Ogromne poczucie bezradności i bezsilności towarzyszyło mi każdego dnia. Przez kolejne tygodnie byłam pod opieką wielu lekarzy i specjalistów – przebywałam w szpitalu. Z czasem rozpoczęłam też rehabilitację i krok po kroku, wracałam do dawnego życia.  Jest naprawdę ciężko. Choć minęło już tyle lat, ja nadal mierzę się ze skutkami tych tragicznych wydarzeń. Dzięki długotrwałej pracy z logopedą zaczęłam mówić. Zmagam się jednak z wieloma trudnościami – czasami trudno mi wypowiedzieć niektóre słowa, często się zacinam. Moja prawa strona ciała jest już sprawniejsza, jednak codzienne czynności wciąż sprawiają mi wiele problemów. Potrzebuje intensywnej i systematycznej rehabilitacji. Tylko w taki sposób mogę odzyskać dawne życie.  Niestety na tę refundowaną są długie kolejki, a ja nie mogę tyle czekać. Im dłużej będę zwlekać, wszystko to, co udało mi się wypracować przez ostatnie lata, powoli będzie zanikać. Nie mogę na to pozwolić. Chcę walczyć dla moich dzieci. Dlatego proszę, wesprzyj moją walkę i dołóż małą cegiełkę. Dzięki Waszemu wsparciu będę mogła rozpocząć prywatne zajęcia z rehabilitantem. Za każdą złotówkę już teraz dziękuję! Elżbieta

390 zł
Antonina Kubacka
Antonina Kubacka , 8 lat

Dzisiaj możesz wpłynąć na przyszłość Antosi. Możesz sprawić, że będzie różowa!

O zdrowie naszej córeczki walczymy już od 7. lat! Dzięki Wam mogliśmy zapewnić Antosi rehabilitację, która bardzo jej pomogła. Musimy ją kontynuować, dlatego prosimy Was o wsparcie…  Nasze dziecko urodziło się jako wcześniak. Nic jednak nie wskazywało, że jej stan jest tak poważny. Wszystko zaczęło się od obniżonego napięcia mięśniowego i silnych napadów płaczu…  Lekarze próbowali uspokoić nasze obawy. Jesteśmy rodzicami, znamy naszą córkę i czuliśmy, że coś jest nie tak. Gdy Antosia miała roczek pojawiły się pierwsze napady padaczkowe. Odbijaliśmy się od drzwi wielu specjalistów, aby poznać przyczynę. Rzeczywistość okazała się jeszcze trudniejsza. Nasza mała dziewczynka ma mózgowe porażenie dziecięce!  Z Waszą nieocenioną pomocą zaczęła uczęszczać na rehabilitację, dzięki której zrobiła ogromne postępy! Nauczyła się stawiać stopy na ziemi i poprawiła swoje umiejętności grafomotoryczne. W ramach naszych możliwości korzystamy z terapii w prywatnym gabinecie, niestety koszty dodatkowej rehabilitacji znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe.  Zwłaszcza teraz nie możemy przerwać rehabilitacji! Jest jeszcze tyle rzeczy do usprawnienia! Antosia nadal ma trudności z utrzymaniem równowagi. Trzeba także poprawić jej chód.   Zależy nam, aby nasza córka opanowała podstawowe umiejętności. Tylko wtedy poradzi sobie w przyszłości. Wiemy, że jest to możliwe, ale tylko z Waszą pomocą! Rodzice Antosi

390,00 zł ( 1,83% )
Brakuje: 20 887,00 zł
Demir Kanalin
Demir Kanalin , 10 miesięcy

❗️Prosimy, uratuj naszego synka...

Demir nie skończył jeszcze roczku, a jego życie wymyka nam się z rąk! Serduszko synka już raz się zatrzymało! Nie możemy dopuścić, by ta tragedia się powtórzyła. Kolejnej Demir może nie przeżyć… 10 czerwca musimy stawić się do szpitala. Nie mamy już pieniędzy, dlatego błagamy o pomoc! Demir urodził się zdrowy i na początku rozwijał się prawidłowo. Byliśmy szczęśliwą rodziną. Wszystko gwałtownie zmieniło się, gdy synek skończył 3 miesiące. Zamiast przybierać na wadze, jak inne niemowlaki, zaczął ją tracić! Mając 8 miesięcy, Demir ważył mniej niż 4 kilogramy! Odchodziliśmy od zmysłów, szukając pomocy dla naszego chłopca. Ale ratunek nie nadchodził… Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości leczenia i badań w kraju, nadal nie znając diagnozy. W końcu zdecydowaliśmy się na podróż do Seulu. Tam przeszliśmy piekło! Dzień przed przyjęciem do szpitala, w hotelowym pokoju, Demir zrobił się cały siny. Nie poruszał się i NIE ODDYCHAŁ! Natychmiast, dusząc się własnymi łzami, trafiliśmy na pogotowie. Przeżyliśmy koszmar – nasze maleńkie dziecko walczyło o życie na naszych oczach. Serce synka przestało bić. Stwierdzono śmierć kliniczną. Nasz świat runął, a my się w nim zapadliśmy…  Dzięki przeogromnym wysiłkom lekarzy udało się uratować Demira. Przez 2 tygodnie przetaczano mu krew, podłączono maszyny podtrzymujące życie, kroplówki i plątaninę kabli, która zamiast naszych ramion, otulała ciało synka… Demir przeszedł operację i wiele badań. Dowiedzieliśmy się, że krew przestała krążyć przez drastycznie niski poziom elektrolitów. Wreszcie otrzymaliśmy diagnozę, która jednocześnie nas załamała i dała nadzieję, że jeszcze będzie dobrze – wrodzony przerost nadnerczy i nefrokalcynoza.  Koniecznie jest natychmiastowe leczenie antybiotykami, sterydami, kortyzolem i elektrolitami. Oprócz tego, 10 czerwca musimy stawić się w Seulu na kontrolę! Tam zbadają synka endokrynolog, chirurg, nefrolog, gastroenterolog i dietetyk. Otrzymamy też plan dalszego leczenia.  Lekarze z Seulu zgodzili się ratować naszego Demirka. Niestety od samego początku wszystkie koszty reanimacji, hospitalizacji, badań i pobytu ponosimy sami. Za kolejną wizytę także musimy zapłacić… JESTEŚMY PRZERAŻENI! Nie możemy zaprzepaścić dramatycznej walki naszego synka! Zwłaszcza teraz, gdy widzimy światełko nadziei… Mamy MAŁO CZASU! Błagamy, pomóżcie… Rodzice Demira

388,00 zł ( 1,24% )
Brakuje: 30 666,00 zł
Natalia Wołosz
Natalia Wołosz , 13 lat

Choroba odbiera radość z dzieciństwa – podaruj Natalii szansę na dobrą przyszłość!

Od pierwszego roku życia mojej córki wiedziałam, że coś jest nie tak. Właśnie wtedy zaczęła się nasza tułaczka... Badania, diagnozy – ciągle nic. Natalia nie rozwijała się jednak jak inne dzieci. Dalej szukałam odpowiedzi, bo każdy rodzic chce wiedzieć, jak pomóc dziecku – ale jeśli nie znasz przyczyny, to nie bardzo możesz. Kiedy Natalia miała 4 lata, ktoś mi podpowiedział, abym zbadała ją pod kątem bardzo rzadkiej choroby genetycznej Zespół Angelmana. Pierwsze badanie wyszło negatywnie. Powtórzyliśmy po roku. IWtedy, gdy skończyła 6 lat otrzymaliśmy diagnozę – Zespół Angelmana. To bardzo rzadka choroba genetyczna, której główną przyczyną jest uszkodzenie w rejonie chromosomów 15q11-q13. Podobnie jak w wielu innych zespołach warunkowanych genetycznie, większość dzieci przejawia znaczne zaburzenia rozwoju mowy. Natalia nie mówi i dlatego chciałabym umożliwić jej korzystanie ze specjalnej pomocy, pozwalającej rozwijać komunikację alternatywną. Ale nie tylko.... Hipoterapia, psycholog, terapia logopedyczna oraz turnusy rehabilitacyjne są jedynym lekarstwem na jej lepsze jutro... Wiem, że Natalia nigdy nie będzie samodzielna, ale chciałabym jej pomóc lepiej funkcjonować. Sama nie dam rady... Liczę na Waszą pomoc. Monika, mama Natalki

385 zł
Halina Zawtur
Halina Zawtur , 45 lat

Rzadka choroba daje jej 5 lat życia! Pomóżmy Galinie!

W październiku 2020 roku nagle zachorowałam na chorobę Devica. Nazwa nie mówiła mi wtedy zupełnie nic. Okazało się, że objawy, które mam, nieleczone mogą się jedynie pogłębiać i rujnować moje życie...  Na co dzień mieszkałam w Kazachstanie, jednak jakiś czas temu postanowiłam przyjechać do Polski. Chciałam odnaleźć korzenie swoich przodków, którzy zostali wywiezieni na Sybir. Nie zdążyłam nawet rozpocząć pracy, poczułam się źle. Podskoczyło mi ciśnienie, prawa noga była gorąca, a lewa ręka zupełnie zimna. Wezwano pogotowie. Po zastrzyku przeciwbólowym poczułam się jeszcze gorzej, a kiedy chciałam wstać z łóżka przewróciłam się... Lekarze nie wiedzieli do końca, co mi jej jest. Wyznaczali kolejne badania, punkcję i prześwietlenia, ale diagnoza co chwilę się zmieniała. Nie mam rodziny w Polsce, wtedy miałam tylko znajomego Polaka, który nie miał wyjścia i gdy szpital zamknął się z powodu pandemii, zabrał mnie do domu i zaczął Pani pomagać. Na początku byłam zupełnie leżąca — znajomy zmieniał pieluchy, kąpał mnie, karmił, dbał. Ta sytuacja doprowadziła do przyjaźni i ostatecznie naszego ślubu! Niestety, stan mojego zdrowia się nie zmienił... Prawie przez pół roku nikt nie mógł zdiagnozować, co się dzieje, aż w końcu skierowano mnie do lekarza chorób rzadkich. Wtedy po raz pierwszy zapadła diagnoza: choroba Devica. Rzadka choroba immunologiczna, która atakuje cały organizm. U każdego przebiega inaczej... Mnie bolały plecy i cały czas męczyły skurcze.  Ze słów lekarza, choroba polega na tym, że nerwy atakują system odpornościowy człowieka, a także uprzedził, że bez leczenia przeżyję maksymalnie 5 lat. W tej chwili, dzięki leczeniu i regularnej rehabilitacji, zaczynam chodzić (o kulach). Sama nie wychodzi na zewnątrz, zawsze w czyjeś obecności.  Ból towarzyszy jej zawsze. Od momentu ujawnienia choroby nie spędziła bez bólu ani minuty. Czasami jest delikatny, a czasami tak silny, że nie mogę spać... Żyjemy skromnie, nie stać nas nawet na podstawowe rzeczy, a leki z pewnością takimi są. Na dodatek, muszę rozliczać się ze szpitalem, ponieważ nie zdążyłam rozpocząć pracy więc nie byłam ubezpieczona...  Jestem z Kazachstanu, moja sytuacja jest bardzo ciężka. Bardzo potrzebuję rehabilitacji, bardzo drogich leków, wszystko po to, by w końcu nie cierpieć. Będę się modlić gorąco za każda osobę, która mnie wesprze. Chciałabym żyć dłużej niż moje rokowania. Błagam, pomóż! Galina

385 zł
Filip Rudek
8 dni do końca
Filip Rudek , 6 lat

Chciałbym żyć bez strachu, bez cierpienia. Pomożesz?

Z całego serca dziękujemy za pomoc i wsparcie w poprzedniej zbiórce dla naszego synka. Niestety poza zakupem pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy, każdego dnia dochodzą nam kolejne koszty związane z jego chorobą. Musimy ponownie prosić o Państwa pomoc... Wierzymy, że wasze ogromne serca raz jeszcze uśmiechną się do naszego Filipka... Poznaj naszą historię: Cukrzyca. Jedno słowo, które zmienia wszystko – zwyczaje, przyzwyczajenia, dietę, styl życia. Po uzyskaniu takiej diagnozy należy od razu podporządkować się warunkom, jakie stawia choroba. Każde zawahanie, każdy sprzeciw może okazać się tragiczny w skutkach... Nasz syn ma zaledwie 5 lat. Zdiagnozowano u niego cukrzycę typu I. Ze względu na wiek Filipek nie rozumie, czym jest jego choroba. Ciężko wytłumaczyć dziecku, że słodycze są zabronione, że musi co chwilę mierzyć poziom cukru, a ukłucia w paluszki są tylko i wyłącznie dla jego dobra. Jeszcze trudniej, że beztroskie dzieciństwo, którego doświadczają jego rówieśnicy, dla niego nie jest możliwe... Do zakupu pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy w poprzedniej zbiórce, dochodzą koszty wkłuć, leków i dojazdów do szpitala na comiesięczne kontrole.  Dodatkowo musimy chodzić prywatnie do dietetyka, w celu tworzenia planu żywieniowego do przedszkola. Musimy zmienić synkowi całkowicie dietę, a to niestety obciąża nasz budżet domowy. Wszyscy musimy dostosować się do jego jadłospisu.  Filipek jest jeszcze dzieckiem i brak odpowiedniej kontroli doprowadzi do poważnych powikłań zdrowotnych. Choroba może zaatakować nerki, wzrok... nie możemy do tego dopuścić!  Próbujemy zrobić wszystko, by Filip pomimo choroby, mógł czerpać z życia pełnymi garściami. Jednak to nie jest takie proste, gdy każdego dnia stajemy do walki z przewlekłą chorobą. Chcielibyśmy w końcu przestać się bać, a nie żyć w ciągłym strachu o syna, który w każdej chwili może wylądować w szpitalu. Dlatego ponownie zwracamy się do Was, do ludzi o wielkich sercach. Wierzymy, że dzięki Wam nasz syn otrzyma to, co najważniejsze – życie bez strachu. Rodzice Filipka, Marta i Damian Rudek  

385 zł
Tomek Andryszczyk
Tomek Andryszczyk , 9 lat

Walczmy razem o przyszłość Tomasza!

Dla Tomasza świat nie jest taki, jak dla większości dzieci. Trudno jest mu go zrozumieć i w nim funkcjonować. Wszystko przez Zespół Aspergera, z którym się mierzy. A to nie jedyne jego problemy… Proszę o pomoc! Jestem matką dwójki dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Tomasz uczęszcza do klasy integracyjnej, ma nauczyciela wspomaganego. Jest trudnym dzieckiem. Nie rozumie pewnych zasad. Nie wie, które zachowania mogą krzywdzić innych… Czasami chciałby tylko kogoś przytulić, ale robi to w nieodpowiedni sposób. A to przecież nie jego wina! Syn jest pod stałą opieką psychiatry i neurologa, przyjmuje leki. Pomimo tego jego nieadaptacyjne zachowania się nasilają. Tomasz potrzebuje zajęć z integracji sensorycznej i treningu umiejętności społecznych. Niestety, kosztują one bardzo dużo i wymagają od nas dalekich dojazdów. W naszej miejscowości nie ma możliwości uczestniczenia w żadnych zajęciach... Oprócz tego syn mierzy się też z wieloma problemami ortopedycznymi. Ma koślawość kolan, płaskostopie, jedną nóżkę krótszą od drugiej, a także męczliwość ręki. Bardzo pomocna byłaby intensywna rehabilitacja. Raz udało się nam wyjechać na trzy tygodnie do Centrum Zdrowia Dziecka. Zabiegi, baseny, masaże pozwoliły Tomkowi znacznie poprawić stan zdrowia. Ale potrzebna jest również codzienna rehabilitacja, na którą niestety mnie nie stać. Bardzo chciałbym pomóc Tomkowi! Wiem, że dzięki wsparciu specjalistów jego życie może wyglądać inaczej. Chciałabym z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Dlatego bardzo proszę o pomoc! Będę wdzięczna za każdą wpłatę. Aneta, mama

385 zł

Obserwuj ważne zbiórki