Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jadwiga Brzyska
11 dni do końca
Jadwiga Brzyska , 38 lat

Całe życie przepełnione bólem. Pomóż Jadwidze!

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wsparli mnie w poprzedniej zbiórce. Dzięki Wam mogłam wykonać wiele kosztownych badań, odbyć wizyty u lekarzy, a także zakupić leki. Niestety moje choroby są nieuleczalne, więc potrzebuje dalszego wsparcia! Moja historia Nazywam się Jadwiga, mam skrajnie wyczerpany organizm przewlekłymi, stale postępującymi i nieuleczalnymi chorobami – Zespołem Ehlersa Danlosa, Zespołem Przewlekłego Zmęczenia (Myalgic Encephalomyelitis) oraz Nieokreślonym Niedoborem Odporności o złożonym podłożu z niedoborem immunoglobuliny IgA, hiperglobulemią IgM, niedoborem odsetka komórek NK i zaburzoną odpowiedzią Th1/Th2 CD4/CD8. Niestety, wszystkie schorzenia powodują dysfunkcję całego mojego organizmu. Mam ciężkie niedożywienie białkowo - enegertyczne z cechami kacheksji. Mój organizm nie przyswaja odpowiednio składników odżywczych. Moja sluzówka jest sucha, zanikowa, ścieńczała i bardzo krucha ze stale powstającymi i trudno gojącymi sie nadzerkami. Każdy kęs pożywienia powoduje ogromny ból. Mam znaczne zaburzenia połykania, przez co muszę stosowac ścisłą dietę i jeść papkowate pożywienie... Można stwierdzić, że cały mój przewód pokarmowy nie działa prawidłowo - mam chory żoładek i jelita. Bardzo szybko postępuje u mnie również recesja dziąseł, która dodatkowo utrudnia spożywanie pokarmów. Wadliwy kolagen, który jest głównym składnikiem tkanki łącznej, wpływa negatywnie na każdy centymetr mojego ciała. Moja skóra jest bardzo delikatna, aksamitna i przeźroczysta, bardzo łatwo się kaleczy, a powstałe urazy i rany trudno się goją... Dodatkowo rozwinęła się u mnie bardzo silna przeczulica węchowa, nie toleruje żadnych zapachów, powodują one u mnie silne bóle głowy, mdłości, duszności i kaszel. Ból sprawia również najmniejsza zmiana temperatury otoczenia, która musi być dla mnie jednolita, w granicach 23 st. C. Ponadto mam zaburzenia termoregulacji i bardzo bolesne reakcje na zimno i gorąco, odczuwam te bodźce ekstremalnie! Świat, w którym przyszło mi teraz żyć, stał się dla mnie koszmarem! Mam przewlekłą infekcję wirusa EBV, ze stałymi stanami podgorączkowymi i objawami grypopodobnymi. Doprowadził on u mnie do rozwoju zaawansowanego Zespołu Przewlekłego Zmęczenia, którego główną cechą jest ogólnoustrojowa nietolerancja wysiłku. W efekcie każda najmniejsza czynność życia codziennego (np. mycie zębów, ubranie się, spożywanie posiłków, a nawet rozmowa z drugą osobą) może spowodować nawet kilkutygodniowe przykucie do łóżka i pogorszenie ogólnego stanu zdrowia. Mój organizm nie produkuje odpowiedniej ilości energii i pozwala jedynie na wykonywanie krótkich czynności nieprzekraczających 15-30 min! Po czym muszę się położyć i odpocząć... Mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy, a dom opuszczam tylko na wyjazdy do lekarzy i badania. Rodzice wożą mnie samochodem, ponieważ sama nie byłabym w stanie dostać się gdziekolwiek. Choroby zabrały mi możliwość samodzielnego życia, wymagam obecnie stałej pomocy i opieki osób drugich w codziennym funkcjonowaniu... Zostałam zmuszona do życia w czterech ścianach – to niezwykle trudne, tym bardziej kiedy dochodzi do tego ból każdej części ciała... Nie mogę za długo stać, ani siedzieć, leżenie jest również bolesne. Bez specjalnego materaca moje ciało całe drętwieje. Bolą kości, mięśnie, stawy i kręgosłup, stawy są niestabilne, wypadają i przemieszczają się. Ręce są już tak słabe, że wszystko mi z nich wypada, a nogi odmawiają posłuszeństwa. W 2023 roku trafiłam do szpitala ze stanem zagrożenia życia, wykonano u mnie transfuzję krwi, dzięki której przeżyłam. Niestety, transfuzja jest tylko czasowym rozwiązaniem. Żeby żyć, potrzebuję dalszego bardzo kosztownego leczenia. Jestem obecnie pod opieką 17 specjalistów. Niestety, ze względu na specyfikę moich chorób leczenie w ramach NFZ jest niemożliwe. Na wizyty u lekarzy specjalistów i badania muszę zatem umawiać się prywatnie. Moje choroby są nieuleczalne, dlatego możliwe jest tylko leczenie objawowe, które mój organizm bardzo źle znosi (co wymaga częstej modyfikacji leków). Nie jestem w stanie sama ponieść wydatków, jakie choroby postawiły przede mną, ponieważ żyje tylko z renty socjalnej, która nie starcza na nic. Potrzebuję funduszy na wielospecjalistyczne leczenie. Jest to jedyny sposób na ratowanie mojego zdrowia i życia! Dlatego bardzo proszę o wsparcie mojej zbiórki. Moim największym marzeniem jest życie, które każdego dnia nie będzie przepełnione bólem, którego nie jestem już w stanie wytrzymać. Wierzę w to, że wielkie serca dobrych ludzi, pomogą mi przynieść ulgę w cierpieniu, które trwa już za długo... Jadwiga  

4 200,00 zł ( 3,8% )
Brakuje: 106 137,00 zł
Kacper Kulig
11 dni do końca
Kacper Kulig , 12 lat

Daj mojemu synowi szansę na samodzielne życie! Pomoc dla Kacpra!

Kacper urodził się w 2011 roku. Syn już we wczesnym dzieciństwie wykazywał zachowania i reakcje typowe dla dziecka autystycznego. Diagnozę postawiono dopiero niedawno, ale jego niepełnosprawność datuje się od urodzenia. Potrzebuję pomocy w zapewnieniu synowi jak najlepszego rozwoju! Od kiedy pamiętam, Kacper miał niską wrażliwość na ból, kiwał się podczas siedzenia, miał nieprzeciętne zabawy, inne niż jego rówieśnicy. Był dzieckiem zdystansowanym, w przedszkolu zawsze izolował się od grupy, zawsze odstawał. Niestety zostało to zbagatelizowane… Kacper ma okresowe fiksacje zainteresowań i wybiórczość pokarmową, nie zgadza się na zmianę menu, nie ubierze innych ubrań niż te, które sobie upodobał. Wykazuje niekontrolowane zachowania, w szkole radzi sobie coraz gorzej, mocno odbiega od rówieśników. Często płacze, nie zgłasza potrzeb, nie interesuje się zajęciami grupowymi.  W domu jest chaotyczny, impulsywny, krzykliwy, nie czuje swojej siły… Niestety stosuje agresję wobec młodszych sióstr, często popycha je. Nie rozumie, że robi coś złego... Wyniki badania neuropsychologicznego syna pozwalają stwierdzić obniżenie funkcjonowania poznawczego na podłożu korowych mikrouszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego! Syn potrzebuje wielopoziomowej pomocy, by w przyszłości miał szansę na samodzielne życie. Wskazane jest rozpoczęcie terapii neuropsychologicznej, wzmacniającej umiejętności poznawcze syna. Kacper potrzebuje też psychoterapii indywidualnej. Ze względu na zaburzenie neurorozwojowe, jakim jest autyzm atypowy i występujące w związku z nim trudności w codziennym funkcjonowaniu, Kacper wymaga systematycznej, wieloaspektowej terapii psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, terapii grupowej (Trening Umiejętności Społecznych) oraz opieki lekarza psychiatry. Ważnym elementem rehabilitacji Kacpra mogą być też turnusy rehabilitacyjne. Każdy turnus to szansa na zdobycie ważnych doświadczeń, kontakt z osobami w podobnym wieku oraz aktywne i intensywne spędzanie czasu pod okiem specjalistów. Są oni w stanie kompleksowo i bezpiecznie zapewnić synowi odpowiednią terapię. Lekarz psychiatra zalecił też zmianę szkoły dla Kacpra na placówkę z klasą integracyjną, która pozwoli mu się czuć bardziej swobodnie wśród rówieśników. Ograniczy to stres związany z istnieniem wielu różnic w stosunku do innych uczniów. Najbliższa taka szkoła znajduje się 40 km od naszego aktualnego miejsca zamieszkania! W związku z wysokimi kosztami terapii oraz trudną sytuacją materialną w rodzinie (rodzina wielodzietna), proszę o wsparcie finansowe! Z góry serdecznie dziękuję za każdą wpłatę!  Justyna, mama

3 878,00 zł ( 10,12% )
Brakuje: 34 420,00 zł
Wiesław Mularz
11 dni do końca
Wiesław Mularz , 47 lat

Nagle zatrzymało się serce mojego męża... Walczymy o jego powrót do zdrowia❗️

Teraz miał zaczynać się nasz najlepszy czas. Mąż to młody mężczyzna, z mnóstwem energii, z pasją. Jednak z dnia na dzień zaczęło dziać się z nim coś tragicznego. Zaczęliśmy walkę o życie i zdrowie!Mój 46-letni mąż Wiesław 17.03.2023 r. Doznał nagłego zatrzymania krążenia! Był to jednocześnie moment końca i początku. Zakończył się nasz dotychczasowy świat, a rozpoczęła nowa historia, która trwa do teraz... Wiesław gorączkował. Lekarz rodzinny nie zauważył nic niepokojącego. W nocy z 00:00 na 1:00 w nocy usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Później zaczęła się reanimacja aż do przyjazdu karetki... To były chwile, o których chciałabym zapomnieć...  Po udanej resuscytacji zostały przywrócone mu funkcje życiowe. Po przewiezieniu go do szpitala nadal wymagał wspomagania oddechu  i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Odchodziłam od zmysłów...  W międzyczasie mąż przeszedł ostre zapalenie płuc, przy którym występowała gorączka i wysokie ciśnienie... To był koszmar, teraz jednak mamy nadzieję, że najgorsze chwile są już za nami. Niestety, nie obyło się bez echa... Na ten moment wiemy, że wystąpiło niedotlenienie, które spowodowało długotrwały uszczerbek na zdrowiu (zaburzenia ruchowe i afazje mowy). Przed nami ogrom pracy, by odzyskać nadzieję! Postępy widzimy, choć przychodzą bardzo powoli... Wraca świadomość, pojawiają się pojedyncze słowa, a to wszystko dzięki rehabilitacji. Po zakończeniu 5 tygodniowego leczenia na oddziale OIT mąż został przekazany do Ośrodka Rehabilitacji. Leczenie jest wieloetapowe, skomplikowane i kosztowne. Miesiąc w ośrodku to rachunek rzędu powyżej 20 000 złotych! Bez wsparcia innych nie będzie możliwa kontynuacja leczenia. Bardzo proszę, o pomoc w zebraniu środków. Każda złotówka, to szansa i nadzieja dla Wiesia! Dzisiaj jego zdrowie jest w naszych rękach, proszę...  Żona Zosia

74 600,00 zł ( 70,12% )
Brakuje: 31 783,00 zł
Kamil Tabor
12 dni do końca
Kamil Tabor , 28 lat

Wypadek w pracy zniszczył życie Kamila! Pomóż je odbudować!

Kamil w lipcu 2022 r. skończy 27 lat. Jest kochanym mężem i ojcem 4-miesięcznego Szymonka. Miał wiele planów na przyszłość, które konsekwentnie realizował. Był zaradny, pracowity i zawsze można było na niego liczyć. Nigdy nie odmówił pomocy, nikomu kto zwrócił się do niego z jakąkolwiek prośbą. Teraz sam potrzebuje pomocy. 22 lutego 2022 r. naszą rodzinę spotkała wielka tragedia. Wystarczyła chwila, aby cały nasz świat rozsypał się w drobny mak. Kilka minut po godzinie11:00 otrzymaliśmy telefon, że Kamil uległ wypadkowi w pracy. Podczaswykonywania obowiązków, (usuwania awarii maszyny), został przygniecionyprzez jej element. W ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala wMielcu, gdzie przebywa do tej pory. Na miejscu okazało się, że jest to urazwielonarządowy. W tym momencie lekarze rozpoczęli dramatyczną walkę o jego życie. Kamildoznał urazu płuc, złamania żeber. Ponadto doznał złamania kręgu odcinkalędźwiowego kręgosłupa i uszkodzenia rdzenia kręgowego. Po ustabilizowaniu układu oddechowego lekarze wykonali stabilizację złamanego kręgosłupa. Po operacji Kamil trafił na OIOM, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, w której przebywał ok. 6 dni. W tym czasie ze względu na poważny uraz klatki piersiowej został podłączonydo respiratora. Po kilku dniach, w których umieraliśmy ze strachu i modliliśmy się o cud Kamilszczęśliwie wybudził się i zaczął samodzielnie oddychać.Na dzień dzisiejszy stan Kamila jest stabilny, co pozwoliło na przeniesienie go naoddział neurochirurgii. Niestety w wyniku doznanego urazu rdzenia kręgowego Kamil nie ma czucia w nogach. Aby odzyskać sprawność potrzebuje kilkumiesięcznej, ciężkiej, funkcjonalnej rehabilitacji, nierefundowanej przez NFZ. Dzięki pomocy koleżanek i kolegów z pracy oraz rodziny Kamil niebawem rozpocznie pobyt rehabilitacyjny w prywatnym ośrodku, gdziebędzie kontynuował walkę o powrót do sprawności. Środki zebrane w Fundacji zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów rehabilitacji, leków, wyposażenia ortopedycznego, wizyt lekarskich, które sąniezbędne aby przyspieszyć i usprawnić rehabilitację oraz codzienne funkcjonowanie. Przed nami całe życie, tyle planów i marzeń, które w jednej chwili musiały stanąć w miejscu. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, jeszcze niedawno zastanawialiśmy się nad zwykłymi codziennymi sprawami. Pomimo wszystkich przeciwności losu będziemy walczyć, aby Kamil  zaczął chodzić. Ja, jako żona i najbliższa Kamilowi osoba, będę go wspierać i dodawać otuchy wnadziei, że poradzimy sobie razem, aby wróciło nasze życie rodzinne sprzedwypadku. Marzę o tym, żeby Kamil stanął na nogi i mógł pograć w piłkę z naszym synkiem. Proszę Wszystkich o wsparcie nas w tej trudnej i nierównej walce, o pomoc wzebraniu środków na rehabilitację. Proszę również, abyście przekazali tę prośbę swoim znajomym, bo w liczbie siła! Mamy ogromną nadzieję, że dzięki Wam oraz wszystkim ludziom dobrej woli uda się zebrać potrzebną kwotę.Za każdą wpłatę dziękujemy!

146 353 zł
Agnieszka Torchała-Kidawa
12 dni do końca
Agnieszka Torchała-Kidawa , 46 lat

Agnieszka, mama trójki dzieci, walczy z potwornym bólem! Pomóż!

Mam na imię Agnieszka. Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci. Niestety – każdy mój dzień jest przepełniony potwornym bólem! Choruję na endometriozę naciekającą, która niszczy moje życie. Jedyną nadzieją dla mnie jest operacja – bardzo droga i niestety nierefundowana. Z całego serca proszę Was o pomoc, abym mogła za nią zapłacić i znowu żyć bez bólu! W 2019 roku przeszłam pierwszą operację laparoskopową. Został wtedy wycięty lewy jajnik oddzielony od macicy i jelit. Miałam wielką nadzieję, że zakończą się moje problemy zdrowotne, ale lada moment dowiedziałam się o wyroku, jaki na mnie spadł – endometrioza zaawansowana głęboko naciekająca z zajęciem unerwienia miednicy mniejszej. Czym jest endometrioza? To choroba, która atakuje kobiece narządy rozrodcze i wszystko, co jest w ich sąsiedztwie, powodując liczne zmiany, zrosty, guzy, nacieki. To choroba niezwykle nieprzewidywalna i przerażająca. Niesie ze sobą cały wachlarz objawów współistniejących takich jak chroniczne zmęczenie, anemia spowodowana ciągłymi krwotokami, ból żołądka, miednicy, problemy hormonalne. Sieje ona spustoszenie w całym organizmie. Żadne leki przeciwbólowe nie są w stanie ukoić bólu.  Szukając ratunku, odwiedziłam kilku lekarzy w okolicy, wydając większość swoich oszczędności na wizyty prywatne. Odsyłano mnie z jednego gabinetu do drugiego z wielkim plikiem badań. Nikt nie traktował poważnie moich objawów i nie dysponował odpowiednią wiedzą, aby dobrze mnie zdiagnozować.  Zasięgnęłam w końcu specjalistycznej pomocy u lekarzy z Medicus Clinic z Wrocławia, którzy specjalizują się właśnie w leczeniu endometriozy. Miałam wielką nadzieję, że mój stan nie jest tak zły i uda się poprawić sytuację lekarstwami, czy zastrzykami, jakie zaczęłam przyjmować. Dowiedziałam się jednak, że jestem bardzo chora, że ani zastrzyki, ani leki nie wystarczą.  W tej chwili grozi mi rak trzonu macicy. Zrosty rozprzestrzeniają się w innych narządach w zawrotnym tempie. Z tego względu lekarz stwierdził, że jedynym rozwiązaniem jest laparoskopowe usunięcie macicy, prawego jajnika, zrostów i nacieków endometrialnych, guza w odbycie i w jelitach oraz skrócenie jelit. Niestety ze względu na trudną sytuację finansową nie stać mnie na pokrycie kosztów operacji i hospitalizacji. NFZ nie finansuje tego kosztownego zabiegu, więc jestem zmuszona prosić o wsparcie. Za mną już kilkuletnia droga leczenia wszystkich dolegliwości, wizyt prywatnych, badań i leków – to pochłonęło całe moje oszczędności. Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Pragnę żyć normalnie bez choroby i wychowywać swoje dzieci poświęcając się im w 100%!  Proszę, pomóż mi… Agnieszka

50 547,00 zł ( 79,19% )
Brakuje: 13 283,00 zł
Filip Biniek
13 dni do końca
Filip Biniek , 4 latka

Mały Filip nadal Cię potrzebuje! Zostaniesz?

Dziękujemy za to, co dla nas zrobiliście! Filip miał okazję spędzić czas na turnusie. Tak aktywna i ciągła rehabilitacja oraz zajęcia na basenie przynoszą niesamowite efekty.  Chcielibyśmy dać Filipkowi jeszcze więcej powodów do radości, jeszcze więcej możliwości osiągania sukcesów. Zostaniecie z nami? Pomożecie nam?  Nasza historia: Tak bardzo pragnęłam zdrowego dziecka. Wiem, z czym się wiąże opieka nad dorosłą osobą z niepełnosprawnością… Wiem, że cała przyszłość zależy od tego, ile sił i środków włoży się w leczenie podczas dzieciństwa. Mój synek urodził się jako skrajny wcześniak w 27. tygodniu ciąży. Przyczyną najprawdopodobniej było zakażenie wewnątrzmaciczne. Ku naszemu przerażeniu w 3. dobie życia doszło do wylewu IV stopnia. Wiąże się on nie tylko z chwilowym strachem. Ogrom konsekwencji, które za sobą niesie, przygniata niewyobrażalnie. Trwałe uszkodzenie mózgu, uszkodzenie nerwów wzrokowych – takie sformułowania widnieją w dokumentacji medycznej… Filipek widzi  na odległość jedynie jednego metra! Z większych odległości nie rozpoznaje ani mnie, ani swojego tatę. Aż ciężko mi o tym mówić. Torbiele pokrwotoczne, wodogłowie nie ułatwiają sprawy. Zamontowana zastawka komorowo-otrzewna nie pracuje prawidłowo, ale lekarze na ten moment zdecydowali, że czekają z operacją. Następstwem wylewów jest niedowład lewej strony. Filipka rehabilitujemy prywatnie 8 razy w tygodniu. Dzięki temu usiadł. Chodzi przy pomocy drugiej osoby, ale stale się potyka. Teraz najbardziej obawiam się skoliozy i pogłębionej spastyki. Chcemy zrobić wszystko, by tego uniknąć. Nie damy rady bez Twojej pomocy. Leczenie pochłania zawrotne sumy. Proszę o wsparcie dla mojego synka, dla Filipka, bezbronnego, niewinnego dziecka. Z góry dziękuję za Twoje ogromne serce! Małgosia, mama

2 875 zł
Krzysztof Kula
13 dni do końca
Krzysztof Kula , 40 lat

Najpierw guz mózgu, później potworny wypadek! Pomocy!

Skąd brać siłę? Kiedy usłyszałem, że w mojej głowie rośnie guz, myślałem, że tej siły mam aż nadto. Pełen mobilizacji wypełniałem polecenia lekarzy i nawet na moment nie straciłem nadziei... Udało się! Wygrałem z nowotworem i zacząłem powoli odbudowywać swoje kruche niczym lód życie. Teraz wszystko miało być już dobrze. Los zdecydował jednak inaczej…  Moja historia zaczęła się w 2012 roku. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że w mojej głowie rośnie wielki guz! Diagnoza w jednej chwili wywróciła moje życie do góry nogami, ponieważ przyszło mi walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – glejakiem. Przeszedłem operację jego usunięcia. Mimo wielkiego ryzyka wszystko przebiegło pomyślnie. Niestety, wiedziałem, że na tym się nie skończy. Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne leczenie. Rozpocząłem radioterapię. I choć inwazyjne leczenie zabierało moje siły, wierzyłem, że poradzę sobie z przeciwnościami losu... Musiałem walczyć – dla siebie, dzieci i żony.  I tak się stało... Po wielu miesiącach pełnych strachu i lęku dostałem informację, że w końcu udało mi się pokonać swojego wroga. Pamiętam ten dzień, jakby to było dziś. Powróciła utracona nadzieja. Uwierzyłem, że przed naszą rodziną znów wiele pięknych chwil i radości. I kiedy wydawało się, że już wszystko zmierza w dobrym kierunku, los wymierzył kolejny brutalny cios, a nasze życie znowu rozsypało się w malutkie kawałeczki… Doszło do nieszczęśliwego wypadku – spadłem z drabiny. W efekcie złamałem kręgosłup w trzech miejscach! Później wszystko działo się tak szybko – przeciągający się pobyt w szpitalu, operacja, ból, strach i niepewność. Byłem zrozpaczony, jestem dalej… Ponieważ kiedy skupiłem się na odzyskiwaniu sprawności, niczym koszmar wrócił on – największy wróg.  Badania wykazały obecność wznowy – ta informacja spowodowała, że znów straciłem grunt pod nogami i znów znalazłem się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów, kiedy chorowałem, wróciły jak bumerang. Wszystko ożywiło się w jednej sekundzie…  Glejak to rodzaj bardzo agresywnego nowotworu. Szybko odrasta i potrafi się rozprzestrzeniać… Nie pozostało mi nic innego, jak robić wszystko, aby znów go pokonać. Niestety, walko o zdrowie i sprawność jest bardzo ciężka... Coraz częściej brakuje mi sił i niestety również pieniędzy. Cały czas próbuję nie ugiąć się pod ciężarem chorób, ale sam nie daję rady…  Potrzebuje pomocy w zebraniu środków na dalsze leczenie, leki, dojazdy do szpitala i placówek medycznych. Mam problem z poruszaniem, dlatego konieczna jest również dalsza rehabilitacja. Niestety, w tym momencie to wszystko jest absolutnie poza jakimikolwiek zasięgiem finansowym... Dlatego proszę, pomóż mi... Mam wspaniałą rodzinę, dla której chce walczyć i żyć. Nie mogę się poddać. Bardzo proszę o wsparcie, ważna jest każda złotówka... Przeciwnik jest silny, ale się nie poddam! Krzysztof 

5 799 zł
Olek Wojciechowski
Pilne!
Olek Wojciechowski , 3 latka

❗️PILNA OPERACJA jeszcze w lutym❗️Zatrzymaj cierpienie dziecka❗️

Nasz synek przyszedł na świat w kwietniu 2021 roku, a wraz z nim rozpoczęła się nieustanna walka o jego sprawność! Już pod koniec lutego ma się odbyć PILNA operacja, która jest ratunkiem dla naszego dziecka! Prosimy o pomoc! Olek cierpi na rzadką chorobę genetyczną – wrodzoną łamliwość kości (typ 3). Ma uszkodzony gen kodujący kolagen, przez co jego kości są kruche jak zapałki i mogą się złamać przy każdym dotyku, codziennych czynnościach czy samoistnie podczas snu. Choroba syna jest nieuleczalna, a my jako rodzice, możemy tylko łagodzić jej skutki. Pierwsze kilka miesięcy życia Oluś noszony był na deseczce, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Każdy nieprawidłowy dotyk mógł doprowadzić do kolejnych złamań… Nie mogliśmy wziąć go w ramiona, przytulić jak inne zdrowe dziecko. Po urodzeniu Olek doznał sześciu złamań – zanim jeszcze został przewieziony z Rzeszowa do Łodzi na szczegółową diagnostykę. W placówce w Łodzi odbył się jego chrzest, gdyż baliśmy się, że mogą to być jego ostatnie dni... Jeździmy do Rzeszowa na cykliczną podaż leków wzmacniających kości, a od trzeciego miesiąca życia Olusia zaczęliśmy prywatną rehabilitację. Wzmacniamy jego mięśnie i kości, żeby nie doprowadzić do dalszych deformacji.  Widzimy efekty tej nieustannej walki o każdą umiejętność. Jednakże, aby się utrzymały, rehabilitacja musi być intensywna i ciągła. W związku z chorobą syna jesteśmy pod stałą opieką: audiologa, kardiologa, neurologopedy, dietetyka, ortopedy, osteopaty i fizjoterapeuty. Wielopłaszczyznowe leczenie Olusia wiąże się z ogromnymi wydatkami. Niestety w rodzinnym Sanoku nie ma specjalistów zajmujących się tak rzadką chorobą. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do częstych wyjazdów do Łodzi, Rzeszowa, Warszawy, Poznania, które generują spore koszty. Jedyną szansą na to, żeby Olek chodził jest codzienna, intensywna rehabilitacja (nierefundowana) oraz operacje wstawiania prętów teleskopowych w Poznaniu oddalonym od rodzinnego Sanoka o 690 km! Niestety pręty śródszpikowe potrzebują ciągłej, cyklicznej wymiany w zależności od stanu zdrowia syna i tempa wzrostu jego kości...  W minionym roku 2023, syn przeszedł już dwie operacje ortopedyczne, a już za niespełna 2 tygodnie czeka go kolejna operacja, niestety nierefundowana.  Polegać ona będzie na wyprostowaniu zdeformowanych prenatalnie obu kości piszczelowych, czyli po prostu na ich łamaniu oraz wycinaniu najbardziej skrzywionych miejsc w kościach i wzmocnieniu prętami teleskopowymi. Potem synek zostanie unieruchomieniu na minimum 6 tygodni, a po ściągnięciu gipsów i wygojeniu się ran, rozpocznie intensywną rehabilitację.  Mając 2,5 roku Olek ma ze sobą około 17 złamań, o których wiemy. O niektórych, już zagojonych, dowiadujemy się przypadkowo podczas kolejnego zdjęcia RTG. Olek doznał również złamań prenatalnych, wtedy gdy powinien być bezpieczny pod sercem mamy!   Nam, rodzicom pęka serce widząc ile Oluś musi przejść, a przy każdym kolejnym złamaniu płaczemy razem z nim. Operacje połączone z intensywną rehabilitacją są jedyną szansą na to, żeby Olek chodził! Wszystko to generuje ogromne koszty, ale nie pozwolimy, aby nasz synek tyle cierpiał. Dzisiaj potrzebujemy Waszej pomocy, aby przeprowadzić operację. LICZY SIĘ CZAS I KAŻDA ZŁOTÓWKA! Rodzice Olusia

58 567,00 zł ( 68,81% )
Brakuje: 26 540,00 zł
Emilia Sawkiewicz
Emilia Sawkiewicz , 5 lat

Emilka zamknięta w świecie autyzmu... POMÓŻ!

Emilcia to nasza ukochana córeczka. Do pierwszego roku życia jej rozwój przebiegał książkowo. Nagle przestała bawić się z innymi dziećmi, zaczęła unikać kontaktów z ludźmi. Zamknęła się w swoim świecie, do którego nikogo nie chce wpuścić. Pierwsze obawy zostały stłumione, nierozpoznane. Mówiliśmy: taki jej urok! Mieliśmy nadzieję, że wyrośnie. Gdy Emilka poszła do przedszkola, nauczycielki zwróciły nam uwagę na niepokojące zachowania. Zaczęliśmy szukać pomocy. Był to dopiero początek problemów… Nasza córka w wieku 3,5 lat nadal nie mówiła i nie rozumiała nawet najprostszych poleceń. Bardzo trudno było z nią nawiązać kontakt wzrokowy. Wciąż chodziła na palcach. Najwięcej zmartwień doświadczyliśmy, gdy nasze dziecko zupełnie straciło apetyt. Córka nie chciała niczego jeść. Jej głównym posiłkiem była sucha bułka. Emilka w wieku czterech lat otrzymała diagnozę: „całościowe zaburzenia rozwoju ze spektrum autyzmu”. Towarzyszyło nam tak wiele emocji… Z jednej strony – strach, smutek, złość i żal. Jednak z drugiej strony, te słowa dają nam nadzieję. Emilka jest jeszcze mała, a wczesna diagnoza jest szansą na rozpoczęcie działań i zajęć wspierających jej rozwój. Córeczka ma w sobie wiele różnych emocji, które zmieniają się z minuty na minutę. Nie potrafi poradzić sobie ze złością, która coraz częściej przejmuje nad nią kontrolę. Chcielibyśmy móc jej zapewnić dodatkowe psychologiczne wsparcie. Również my, jako rodzice potrzebujemy takiej pomocy, by wiedzieć, jak zrozumieć naszą córeczkę. Niestety, to wszystko jest bardzo kosztowne… W walce o przyszłość Emilci bardzo ważne są kompleksowe terapie: zajęcia ze wczesnego wspomagania rozwoju, integracja sensoryczna, terapia umiejętności społecznych, stała współpraca z logopedą, psychologiem. Kwoty są ogromne, zdecydowanie przekraczają nasze możliwości finansowe. Przed nami długa droga. Nie wiemy, jak córka będzie funkcjonowała  za miesiąc, za rok, czy za pięć lat. Mimo wszystko dokładamy wszelkich starań, by już dzisiaj budować Emilce dobrą przyszłość. Mamy lepsze i gorsze dni, ale nie poddajemy się. Każdy dzień to maleńki krok do przodu. Robimy dla naszego dziecka już tak wiele, lecz wciąż mamy poczucie, że to za mało… Wesprzyj nas nawet najmniejszą kwotą! Rodzice

1 635 zł

Obserwuj ważne zbiórki