Za ostatni grosz kupię dziś chociaż cień tamtych dni

Zabieg termoablacji nowotworu
Ends on: 25 May 2019
Fundraiser description
Kiedy los daje ci drugą szansę, jesteś pełen nadziei. Nagle każdy dzień nabiera podwójnego znaczenia. Kiedy rak próbuje po raz kolejny powalić cię na deski, zawsze są dwa wyjścia, można całkowicie się poddać albo walczyć i wierzyć, że wciąż jest szansa. Na życie.
Jaki jest wynik gry? nie wiem, nie pytaj mnie,
Jak na imie tej grze? tego nie wiem już też
Gra z rakiem jest jak rosyjska ruletka. Z tym, że ta nie toczy się nie pieniądze. Tu stawka jest najwyższa. ŻYCIE. Kiedyś myślałem, że wszystko dane jest raz na zawsze. Choroba uświadomiła mi, że życie toczy się w rytmie, na który nie ma wpływu. Kolejne nuty grane są trochę przypadkowo, to jak tworzenie hitu. Metoda prób i błędów, z tym że tu nie ma możliwości sprawdzenia każdego dźwięku…
Wczoraj, tak, było, tak, nie znaczyło zaś nie,
Nie mieszało się nam, czarne z białym co dzień.
Pierwsza runda należała do mnie, zdecydowanie, szarpałem struny z taką siłą, że poczułem pękające opuszki. Rak to nie jest rzecz, którą można pokonać ot tak. Jeden trafiony dźwięk nie jest gwarancją stworzenia arcydzieła.
Wczoraj niewinny tak, dzisiaj pionki w grze,
Wczoraj blekitny wiatr, dzisiaj duszny, zly sen.
Kolejny dźwięk, wysoki, radosny. Nagle poczułem, że żyję. Znów muzyka zaczęła grać. Plany na przyszłość nabrały sensu. I kiedy zakładałem, że wszystko jest w porządku i mogę ruszyć do tworzenia kolejnych rytmów, niestety, w moim życiu znów nastąpiła pauza. Moment, w którym nastąpiła przerażająca cisza. Tak dosadna, że słychać aż zbyt wiele. Strach się odezwać, strach ją przerwać. Przerażająca, paraliżująca…
Z drugiej strony mych snów, wszystko lepszy ma smak,
A w powietrzu jest luz i muzyka wciaż gra.
Za ostatni grosz kupie dzis chociaz cień tamtych dni,
Za ostatni grosz wino z zielonych lat chce znów pić.
Chciałbym to znów poczuć. Tę wolność, możliwość wyboru, granie własnej melodii życia. Nawrót kompletnie zwalił mnie z nóg. W rękach raka jestem tylko pionkiem. W tej orkiestrze nie gram pierwszych skrzypiec. To on jest dyrygentem. Decyduje, kiedy dźwięki wyciągają się do najwyższych, kiedy obniżają się i sięgają dna. Ja dna już sięgnąłem, ale odbiłem się i wróciłem do gry.
Bilans zysków i strat, prowadzimy od lat,
Nie ma czego w nim kryć, nie ma czego się bać.
Skąd wiec na lustra dnie, w progu każdego dnia,
Wita cię najpierw wstręt, potem brat jego strach.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem rak, myślałem że to koniec. Teraz wiem, że to był początek czegoś większego… z każdej próby wychodziłem obronną ręką, moja gitara wciąż czeka ustawiona w kącie na kolejne akordy zwiastujące koniec walki. Powrót do żywych.
Mam jedną szansę na pokonanie raka. Szansę wycenioną drożej niż każda zagrana przeze mnie piosenka. Teraz wiem już na pewno, że nie mam szans na powrót do tego, co było kiedyś. Wsparcie to dla mnie szanse na “chociaż cień tamtych dni...:”. Tamtych dni, kiedy wszystko było możliwe, a melodia życia grała wiedziona wspaniałą rutyną. Ratunku, na zebranie kwoty na zabieg zostało mi tylko kilka dni!