Trzy oblicza szczęścia

Półroczna rehabilitacja trojaczków
Ends on: 15 September 2017
Fundraiser result
Mamy to!
Dzięki Waszej pomocy trojaczki mają zapewnioną rehabilitację na pół roku! Cały czas intensywnie ćwiczą, by móc dogonić swoich rówieśników. Wasze wsparcie to wielka ulga dla rodziców - nie muszą się martwić, czy wystarczy im pieniędzy na to, by zapewnić dzieciom niezbęde dla ich rozwoju ćwiczenia rehabilitacyjne.
Specjalnie dla Was podziękowania od mamy trojaczków:
Chcielibyśmy podziękować wszystkim darczyńcom. Jesteśmy w szoku, że tyle ludzi zechciało nam pomoc i tak szybko udało się zebrać całą sumę! Z całego serca dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę. Teraz możemy byc spokojni o rehabilitację naszych dzieci. Dziękujemy!
Małgorzata, mama Agniesi, Mikołajka i Łukasza
Fundraiser description
Gdy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, radość była nie do opisania. Pobiegłam do męża i prawie wykrzyczałam, że w końcu zostaniemy rodzicami! Tak bardzo czekaliśmy na nasze maleństwo, nie mogliśmy doczekać się, aż będziemy tulić je w ramionach. W 10 tygodniu ciąży standardowe badanie odwróciło nasze życie do góry nogami - okazało się, że to szczęście trzeba pomnożyć przez trzy!
Szok, niedowierzanie, wielka radość i jeszcze większa obawa - ciąża mnoga, patologiczna, zagrożona. Musieliśmy liczyć się z ryzykiem i zrobić wszystko, by nasze maleństwa przyszły na świat zdrowe. Teraz musimy sprawić, by mogły rozwijać się prawidłowo. Prosimy, pomóżcie trojaczkom żyć szczęśliwie.
Będziemy mieli trojaczki. Powtarzałam to sobie setki razy i za każdym razem nie mogłam w to uwierzyć. Miałam pod sercem aż trzy małe istotki, o które musiałam dbać jak o nic innego na świecie. Oczywiście, że się bałam. Ciąża bliźniacza to ogromne zagrożenie, w przypadku trojaczków jest jeszcze gorzej. Wiedziałam, że moje dzieci urodzą się wcześniej, że mogą walczyć o zdrowie i życie od pierwszych chwil na świecie. Wierzyłam jednak, że wszystko się ułoży, przecież nie mogło być inaczej! Nie myślałam, że będzie ciężko, chociaż przecież przy jednym maluszku jest mnóstwo pracy. Skupiłam się na tym, by były zdrowe, by mogły być już przy mnie, bym już nie musiała się o nie bać.
Jesteśmy z małego miasta, mój ginekolog nie miał doświadczenia w prowadzeniu ciąży mnogiej. Musiałam więc dojeżdżać do Poznania by mieć pewność, że dzieci rozwijają się prawidłowo. Ostatnie dwa miesiące ciąży właściwie przeleżałam. Musiałam, by nie narażać trojaczków na żadne niebezpieczeństwo. Trzy tygodnie przed porodem trafiłam do szpitala - lekarz wolał mieć mnie blisko tak, na wszelki wypadek. Starałam się nie myśleć, że to na wypadek zagrożenia życia lub zdrowia moich dzieci. Wszystko miało być dobrze, innej opcji nie przewidywałam.
I w końcu zaczął się poród. Błyskawiczna decyzja - cesarskie cięcie. Okazało się, że moja córeczka ma podwyższone tętno, nie było na co czekać. 12 października ubiegłego roku, w 31 tygodniu ciąży na świat przyszli po kolei: Łukaszek, Mikołaj i Agnieszka - nasze trzy największe, chociaż takie malutkie, szczęścia. Niestety, urodzili się bardzo wcześnie, przez co pierwsze tygodnie życia spędzili w inkubatorze. Patrzyłam na te malutkie, bezbronne istoty i nadal nie mogłam uwierzyć, że dałam im życie. Czułam nieograniczoną miłość i wiedziałam, że zrobię wszystko, by były zdrowe i szczęśliwe.
Nasze dzieci wkrótce skończą roczek. Muszą być intensywnie rehabilitowane, by móc dogonić swoich rówieśników. Nie jest łatwo wychowywać trojaczki, jednak robimy co w naszej mocy, by zadbać o ich przyszłość. To jednak kosztuje… Wszystkie standardowe wydatki mnożymy przez trzy, do tego dochodzi kosztowna rehabilitacja, na którą nam już po prostu brakuje. Tylko dzięki intensywnej pracy z rehabilitantami nasze trojaczki mają szansę dogonić w rozwoju swoich rówieśników. Prosimy, pomóżcie Agniesi, Mikołajowi i Łukaszkowi. Ta zgrana trójka może być w pełni zdrowa!