Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Józef Fijałkiewicz
Nikodem Józef Fijałkiewicz , 2 latka

Nikoś kontra zespół Westa – Potrzebna pomoc❗️

Z ciężarem na sercu zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dla naszego ukochanego synka, Nikodema, który w marcu 2024 roku skończy 2 latka. Nikoś boryka się z rzadką i trudną do zrozumienia chorobą – zespołem Westa, wynikającym z mutacji genowej w genie STXBP1.  Zespół Westa to bardzo niebezpieczne i ciężkie schorzenie. Nikodem w wieku 2 lat nie osiągnął jeszcze wielu etapów rozwojowych. Nie siedzi samodzielnie, nie trzyma główki, a jego mięśnie są bardzo napięte. Dodatkowo boryka się z wadą wzroku, co sprawia, że codzienne funkcjonowanie jest jeszcze trudniejsze. Najlepszą szansą na poprawę stanu zdrowia synka są intensywne turnusy rehabilitacyjne. Niestety, to bardzo kosztowna szansa, a nasze środki finansowe są już wyczerpane. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc. Wierzymy, że wspólnie możemy zdziałać cuda i dać Nikodemowi szansę na lepszą przyszłość. Dziękujemy z głębi serca za wszelką pomoc. Razem możemy sprawić, że Nikodem będzie mógł pokonać swoje trudności i cieszyć się życiem tak, jak inne dzieci. Rodzice Nikosia

8 377 zł
Benita i Olivier Janiewscy
Benita i Olivier Janiewscy , 8 lat

Nieuleczalna choroba odbiera mi siły... Muszę walczyć dla synka, który także jest chory!

Przez wiele lat żyłam z moimi dolegliwościami, które nie były jeszcze aż tak silne jak teraz. Najprostsze czynności zaczęły mi sprawiać realną trudność. Do tego wszystkiego jestem też szczęśliwą mamą synka, któremu niestety przekazałam to, na co sama choruję… Zespół Ehlersa-Danlosa to genetyczna choroba całej tkanki łącznej, w której dochodzi do nieprawidłowej obróbki kolagenu. Ze względu na obecne w organizmie dwie mutacje genu MYLK, musimy być z synkiem raz w roku kompleksowo przebadani pod kątem tętniaków, rozwarstwień aorty i tętnic. Dużo osób nie wie, co to za schorzenie i z czym tak naprawdę musimy się mierzyć. Widzą wyłącznie konsekwencje choroby, które są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej naszego życia.   Kolagen jest wszędzie: w skórze, naczyniach krwionośnych, ścięgnach i stawach. Jest jak klej, który sprawia, że cały organizm się trzyma. Dlatego tak naprawdę można powiedzieć, że choruje całe ciało. Jesteśmy przez to narażeni na wiele chorób współistniejących. Musimy być pod stałą opieką wielu specjalistów, mających wiedzę na temat naszego schorzenia, a ta jest niestety nadal znikoma. Często udając się do lekarza i mówiąc, na co chorujemy, w odpowiedzi zwrotnej otrzymuję pytanie „a co to jest?” Regularna fizjoterapia bardzo pomagała mi w codziennym funkcjonowaniu. Niestety ze względu na to, że mój synek odziedziczył po mnie Zespół Elhersa-Danlosa musiałam ją przerwać i poświęcić swoje życie na walkę o lepszą przyszłość dla mojego dziecka. Jego leczenie było dla mnie najważniejsze – dzięki temu w moim wieku prawdopodobnie synek będzie mógł funkcjonować lepiej ode mnie. Olivier zmaga się z problemami oddechowymi, nie raz dochodzi do spadków saturacji. Pomimo swojego wieku, wciąż jestem pampersowany. Tak jak ja, synek wymaga stałej fizjoterapii i opieki wielu specjalistów. Z roku na rok lista objawów i podejrzeń chorób współistniejących się zwiększa, a mój stan fizyczny i psychiczny coraz bardziej się pogarsza. Codziennie dochodzi u mnie do naderwania jakiegoś ścięgna, czy zwichnięcia – czasami nawet kilku stawów jednoczenie! Każdy ruch sprawia ból, z którym żyję 24 godziny na dobę. Uniemożliwia mi to normalne funkcjonowanie.  W październiku ubiegłego roku zdiagnozowana została także niewydolność żylna miednicy. Kilkumiesięczne leczenie farmakologiczne nie przyniosło rezultatów i konieczna jest embolizacja, której koszt jest ogromny. Do tego potrzebowałabym pilnej diagnostyki neurochirurgicznej, ponieważ mam ogromne problemy z kręgosłupem. Zmagam się, m.in. z przepukliną i torbielą Tarlova. Każdego dnia moje dolegliwości uniemożliwiają mi samodzielne funkcjonowanie i wykonywanie prostych czynności, takich jak robienie zakupów, odbieranie dziecka z przedszkola, a czasami nawet wstanie z łóżka. Potrzebuję stałej fizjoterapii, która wzmocni moje wiotkie stawy i mięśnie. Tego samego potrzebuje Olivierek... Nie jest mi łatwo prosić o pomoc, ale wiem, że bez niej nie będę w stanie zapewnić sobie i mojemu dziecku dalszego leczenia i rehabilitacji, która umożliwia nam funkcjonowanie. Kiedy nie będę miała już siły, nie będę też mogła pomóc mojemu dziecku w walce z jego dolegliwościami. To naprawdę ciężkie, z czym przyszło mi żyć… Proszę – POMÓŻ! Benita

41 074 zł
Kubuś Jasiński
Kubuś Jasiński , 6 lat

Kubuś jest bardzo dzielny, ale potrzebuje Twojej pomocy!

Kubuś urodził się 8 maja 2017 roku. W pierwszej dobie życia zdiagnozowano u niego wrodzone wodogłowie, natomiast w trzeciej dobie życia – wrodzoną toksoplazmozę. Od tamtej pory każdego dnia walczę o synka, chcąc ułatwić mu życie.  Moje dziecko od urodzenia przebywało w kilku szpitalach: w Mielcu, Rzeszowie oraz w Warszawie – tam spędził ponad trzy miesiące! W związku z wodogłowiem w pierwszych dwóch tygodniach życia przeszedł zabieg założenia aż dwóch zbiorników Rickhama. Obecnie synek ma założoną zastawkę komorowo-otrzewnową, co zdaniem neurochirurgów, jest najlepszym rozwiązaniem.  W związku z toksoplazmozą Kubuś zmaga się również z toksoplazmozą oczną, która bardzo niszczy jego wzrok. Aktualnie synek widzi tylko na prawe oko, ale nie wiadomo w jakim stopniu. Lewe oko z kolei jest całkowicie niesprawne! Toksoplazmoza jest o tyle trudna, że niestety może po wyleczeniu powrócić – wtedy atakuje oczy. Modlę się, aby nigdy nie powróciła i, żeby mój synek nie musiał na nowo przechodzić tego koszmaru! Od 2022 r. Kubuś ma założonego PEGa, dzięki czemu ma więcej siły i zwiększyła się jego waga. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ przez długi czas nie chciał jeść i był bardzo chudy…  Na naszej drodze pojawiła się także padaczka oraz niedowład spastyczny 4-kończynowy. Synek niestety nie siedzi i nie chodzi. Ciężko powiedzieć jak będzie w przyszłości. Ma też problemy z kręgosłupem i biodrami, co wiąże się z ryzykiem operacji...  W tym roku przeszedł już jeden zabieg, który miał na celu zmniejszenie napięcia mięśni w nogach, aby na jakiś czas odroczyć operację bioder. Tak bardzo bym chciała, aby Kubuś zrobił kiedyś swój pierwszy krok. To moje marzenie, jako jego matki... Mimo swojej choroby Kuba jest bardzo pogodnym i uśmiechniętym dzieckiem, choć przez pierwszy miesiąc życia było ciężko: nie ruszał się, nie reagował na otoczenie, nie jadł samodzielnie. Dzielnie jednak znosił pobyt w szpitalu. To dzięki leczeniu oraz opiece lekarzy i pielęgniarek moje dziecko jest dzisiaj w dużo lepszym stanie niż na początku, za co już zawsze będę wdzięczna!  Kuba ma także siostrę i dwóch braci w wieku 9, 12 i 16 lat. Pogodzenie wszystkich wydatków dnia codziennego z tymi, które są priorytetowe względem Kuby jest trudne. Dlatego pragnę prosić wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie w zbiórce. Zebrane środki zostaną przeznaczone na leczenie mojego synka, rehabilitację, ale także na badania, wizyty u lekarzy, leki, które Kuba bierze na stałe oraz na niezbędny w rehabilitacji sprzęt.  Dziękuję za każdą okazaną pomoc, mama Kubusia ➡️  Kubusiowy Świat - moje życie z wrodzona toksoplazmoza

16 138,00 zł ( 21,67% )
Brakuje: 58 331,00 zł
Amelka Wilman
Amelka Wilman , 10 lat

Trwa walka o sprawność Amelki! Potrzebna pomoc!

Lista diagnoz mojej Amelki jest długa… Pomimo trudności, które spotykamy każdego dnia, starałam się zapewniać jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety sama nie damy rady. Proszę o pomoc! Córeczka cierpi na hipoglikemię, niedoczynność przysadki i autyzm atypowy. Ma też wrodzoną wadę serca.  Amelka wymaga specjalistycznej diety i przyjmowania hormonów, ze względu na to, że jej wzrost jest znacznie niższy, niż rówieśników.  Pod koniec zeszłego roku córeczka zupełnie przestała rosnąć. Prognozowany przez endokrynologa wzrost końcowy wynosił zaledwie 144 cm. Niestety prócz niedoboru hormonu wzrostu u Amelki wystąpiło też przedwczesne dojrzewanie, które spowodowało przyspieszenie wieku kostnego. Przez niedobór hormonu wzrostu nasilały się też napady hipoglikemii. Odkąd podajemy Amelce hormon wzrostu – nie miała ani jednego napadu hipoglikemii. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się uzbierać środki na półroczne leczenie hormonem wzrostu. Początkowa dawka wystarczyła nam na 1,5 miesiąca, niestety teraz pojawiła się konieczność zwiększenia dawki… Jest to dla mnie koszt zupełnie nieosiągalny, ponieważ ze względu na częste choroby Amelki i liczne wizyty u wielu specjalistów, nie jestem w stanie podjąć pracy. Utrzymujemy się głównie ze świadczenia pielęgnacyjnego… Wiem, że już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca, jednak nadal potrzebujemy pomocy… Zdrowie i sprawność Amelki są dla mnie najważniejsze… Aby córeczka miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, potrzebuje rocznego leczenia hormonem wzrostu, licznych terapii i zajęć rehabilitacyjnych. To wszystko generuje ogromne koszty! Bardzo proszę o pomoc… Amelka jest bardzo pogodną dziewczynką. Uwielbia zwierzęta, pływanie i wspinaczki. Interesuje się też ratownictwem medycznym. Chciałabym uchylić jej nieba. Z Twoją pomocą córeczka dostanie szansę na lepszą przyszłość! Mama Amelki

1 200,00 zł ( 2,01% )
Brakuje: 58 341,00 zł
Agnieszka Zapasek
Agnieszka Zapasek , 21 lat

Agnieszka niemal umarła! Dziś trwa walka o jej sprawność!

Każdego dnia bardzo boję się o moją siostrę. Myślę o naszej przeszłości i ciepło się uśmiecham. Potem jednak przypominam sobie tragedię, która na zawsze odmieniła los Agnieszki, pozbawiając ją niemal życia! Dziękuję, za to, co zrobiliście dla mojej siostry! To dzięki Wam rehabilitacja może być kontynuowana. Dziś ponownie proszę o pomoc… Nasza historia: 4 marca 2023 roku wydarzył się wypadek. Agnieszka – cudowna młoda kobieta, wspaniała córka, wspierająca siostra, oddana dziewczyna i przyjaciółka niemal umarła. Lekarze oceniali jej stan jako bardzo poważny. Nikt z nas nie wiedział, jak to wszystko się skończy, a z każdą kolejną łzą, strach coraz bardziej wkradał się do naszej codzienności...  W wyniku nieszczęśliwego wypadku doszło do bardzo poważnego urazu mózgu. Po przewiezieniu do szpitala przeprowadzono operację odbarczania mózgu. Potem, niemal przez dwa miesiące Aga przebywała na oddziale intensywnej terapii, w stanie zagrażającym życiu… Lekarze robili, co mogli, aby ją uratować, co na szczęście się udało!  Nasz strach jednak nie minął. Każdego dnia zadajemy sobie pytanie „Co dalej?”. Do powrotu do pełnego zdrowia jeszcze bardzo daleka droga… Przez pewien czas Agnieszka przebywała w ośrodku rehabilitacji na oddziale śpiączkowym, gdzie walczyła wraz ze specjalistami o odzyskanie świadomości.  Dzięki ogromnej pracy terapeutów oraz determinnacji Agnieszki, pojawiają się wielkie postępy! To wszystko jest też możliwe dzięki Wam – Waszej pomocy, za którą już zawsze będziemy wdzięczni!  Aktualnie Agnieszka od poniedziałku do piątku jest rehabilitowana w specjalistycznym ośrodku, natomiast weekendy spędza w domu. Aga zaczęła się uśmiechać i naśladować mimikę naszych twarzy, jest też w stanie samodzielnie jeść i pić. Jesteśmy z niej bardzo dumni! Mimo że odzyskała świadomość, nie rozumie co do niej mówimy, sama też nie wypowiada żadnych słów. Dlatego też kontakt z nią jest bardzo utrudniony.  Każdego dnia, małymi kroczkami Aga robi kolejne postępy. Jedno jest jednak pewne: jeszcze bardzo długo potrzebna będzie droga rehabilitacja w prywatnym ośrodku, która da jej większe szanse na powrót do zdrowia.  Agnieszka jest bardzo silna i każdego dnia walczy, bo wie, że ma dla kogo. Proszę o pomoc dla mojej siostry. Dzięki Wam może dostać szansę na szczęśliwe życie.  Ania, siostra ➡️ Promyk nadziei dla AGI 🎥 Agnieszka potrzebuje Twojej pomocy!

19 700,00 zł ( 11,65% )
Brakuje: 149 386,00 zł
Julia Kurzydło
Julia Kurzydło , 5 lat

Daj szansę Julce na sprawną przyszłość❗️Wesprzyj❗️

Każdy rodzic czekający na dziecko ma tylko jedno marzenie – by urodziło się zdrowe. I my pełni nadziei i ufności, wierzyliśmy, że nasza córeczka będzie sprawnym, szczęśliwym dzieckiem, takim, które szpitale będzie znało jedynie z opowiadań, nie z własnych doświadczeń... Niestety, los napisał dla nas swój własny scenariusz, który nie ma nic wspólnego z tym, który my sami dla siebie stworzyliśmy. Julka urodziła się z bardzo rzadkim zespołem wad genetycznych – zespołem Larsena.  Nadszedł czas na kolejne kroki w walce o sprawność naszej córki. Aktualnym etapem będą operacje bioderek. Potem czeka nas jeszcze operacja kręgosłupa, która jest odwlekana ze względu na skomplikowaną formułę. Najpierw lekarze muszą wyprostować biodra. Powodem konieczności przeprowadzenia operacji jest oczywiście wada wrodzona naszej córki… Po przeprowadzeniu dwóch operacji kolan i ich wyprostowaniu w miarę możliwości należy nastawić prawidłowo biodra, które są podwichnięte od urodzenia. Dzięki poprzedniej zbiórce i codziennej, intensywnej rehabilitacji Julia umie już samodzielnie stać w ortezach i powoli poruszać się do przodu z chodzikiem lub asekuracją fizjoterapeuty. Kilka razy w roku Julia uczestniczy w turnusie rehabilitacyjnym, gdzie na terapii spędza wtedy kilkadziesiąt godzin w ciągu tygodnia Jest to ogromny krok naprzód, szczególnie gdy przypomnimy sobie pierwsze diagnozy, gdzie lekarze nie dawali większych szans na sprawność Julki. Operację bioder będzie przeprowadzał ten sam dr Feldman z USA. Operację będą się odbywać osobno na jedno i osobno na drugie biodro.  Doktor jest w Polsce 3-4 razy do roku i wtedy przeprowadza zabiegi w Warszawie. Najbliższa planowana wizyta jest na przełom lutego i marca. Jeśli udałoby się uzbierać do tego czasu choć na jedną operację to już moglibyśmy wtedy ją przeprowadzić.  Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Każdy dzień bez operacji oddala nas od nadziei o samodzielnym funkcjonowaniu Julki. Mimo to wierzymy, że sprawność naszej córeczki da się uratować! Jedyne czego tak naprawdę chcemy, to szczęścia naszego dziecka. Prosimy, pomóż nam! Rodzice

143 326,00 zł ( 9,16% )
Brakuje: 1 420 528,00 zł
Nadia Madera
7 dni do końca
Nadia Madera , 13 lat

Dzięki Tobie jest szansa na lepszą przyszłość Nadii❗️

Los nie oszczędza naszej rodziny… Jestem mamą, która samotnie wychowuje dwie wspaniałe dziewczynki. Ich tata zmarł 5 lat temu – od tamtej pory jesteśmy zdane tylko na siebie. Jakby problemów było mało, moja młodsza córka Nadia mierzy się z wieloma schorzeniami, które skutecznie uniemożliwiają jej prawidłowe funkcjonowanie. Ma rozszczep kręgosłupa, wodogłowie wrodzone, torbiel pajęczynówki wewnątrz – oponowy, Zespół Chiarii II, niedowład spastyczny kończyn dolnych, pęcherz neurogenny i mielodysplazję.  Córeczka jest pod opieką wielu specjalistów i wymaga stosowania specjalistycznych sprzętów. Przeszła kilka operacji, m.in.: odkotwiczenie rdzenia, wstawienie zastawki w głowie i operację biodra, jednak wciąż wymaga stałej obserwacji.  Samodzielnie porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim.  Mieszkamy w bloku na wysokim parterze, gdzie jest około 14 schodów do pokonania przed wejściem do naszego mieszkania. Jeżeli Nadia chce wyjść, ja muszę z nią zjechać i wjechać wózkiem po schodach. Córeczka nie potrafi samodzielnie stać, a co dopiero się poruszać. Dziennie zjeżdżamy i wjeżdżamy wózkiem po schodach minimum 4 razy.  Samotnie wychowuję córki, dlatego musiałam zrezygnować z pracy. Sama mierzę się z problemami zdrowotnymi, które jeszcze bardziej utrudniają nasze codzienne funkcjonowanie. Chciałabym dać Nadii, chociaż odrobinę samodzielności i dostosować mieszkanie do jej potrzeb. Dużym ułatwieniem byłby dla nas podnośnik platformowy, dzięki któremu nie musiałabym codziennie dźwigać wózka razem z Nadią. Niestety koszt montażu to około 60 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Niestety sama nie będę w stanie pokryć tak ogromnych kosztów. Bardzo proszę o pomoc, bo brak mi już sił i wiary, że może być lepiej… Otwórzcie dla nas swoje wielkie serca, każda złotówka jest na wagę złota! Mama Nadii Pomoc dla Nadii ❗️

38 974,00 zł ( 61,05% )
Brakuje: 24 856,00 zł
Dominik Szrom
Dominik Szrom , 48 lat

Od lat zmagam się ze skutkami wypadku... POMÓŻ!

Każdego dnia mierzę się z konsekwencjami nieszczęśliwego wypadku samochodowego, w którym brałem udział. W wyniku tego zdarzenia doznałem urazu kręgosłupa szyjnego z porażeniem czterokończynowym. Miałem wtedy 18 lat... Do dziś poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mieszkam z moją mamą, tata zmarł 2 lata po moim wypadku... Po tym tragicznym zdarzeniu przez długi czas leżałem unieruchomiony w szpitalu. To wtedy powstało bardzo dużo odleżyn, najwięcej na biodrach i kości krzyżowej.  Dopiero po 3. miesiącach rodzice znaleźli klinikę, gdzie leżałem 6 miesięcy. Wtedy kręgosłup został zoperowany, a mój stan trochę się poprawił. Niestety pozostał duży problem z bardzo rozległymi odleżynami.  W różnych szpitalach próbowano mnie leczyć, ale moje rany nie chciały się goić. Dopiero po wielu miesiącach przeszedłem operację, w wyniku której większość ran została wygojona. To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. W 2014 roku okazało się, że mam obustronne zapalenie kości!  Trafiłem do szpitala, gdzie lekarz zdecydował się na operacyjne wyczyszczenie prawego biodra. Niestety w wyniku zaawansowanego zapalenia z lewej strony nie było możliwości przeprowadzenia operacji również po tej stronie. Zabieg byłby na tyle ryzykowny, że mógłbym stracić nogę...  Co 3 miesiące udaje się do ośrodka w Otwocku, aby lekarz manualnie wyczyścił mi ranę. Szpital jest jednak oddalony aż o 250 km od mojego miejsca zamieszkania, co wiąże się z dużymi wydatkami. Każdego dnia muszę robić również opatrunki w domu.  Od wielu lat leczę się na depresję. Rehabilituję się prywatnie w specjalistycznych ośrodkach zajmujących się osobami po urazie kręgosłupa, gdzie osiągnąłem bardzo wiele. Nie mogę tego utracić! Jednak miesięczne koszty rehabilitacji, leczenia, wyjazdów znacznie przekraczają moje możliwości finansowe.  Wasza pomoc przywraca mi nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Wam tak wiele udało się osiągnąć. Jestem bardzo wdzięczny, że jesteście ze mną. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Dominik

5 715,00 zł ( 11,19% )
Brakuje: 45 349,00 zł
Maciej Lech
Maciej Lech , 32 lata

Tragiczne skutki neuroboreliozy... Pomagamy Maciejowi w powrocie do żony i syna!

W listopadzie 2022 roku u mojego męża Maćka zaczęły nasilać się bóle głowy. Nikt nawet w najczarniejszym scenariuszu nie przypuszczał wtedy, że pół roku później przyjdzie mu spotkać się ze śmiercią twarzą w twarz… Wizyty u specjalistów i pobyty w szpitalu przyniosły diagnozę – neuroborelioza. W styczniu 2023 roku rozpoczęło się leczenie. Niestety, nie dawało ono żadnych efektów. U Macieja pojawiały się kolejne dolegliwości, uniemożliwiające codzienne funkcjonowanie. U męża gwałtownie zaczął pogarszać się wzrok. Okazało się, że cierpi na obrzęk nerwu wzrokowego oraz wodogłowie. Diagnozy brzmiały groźnie, ale dzięki nim lekarze mogli podjąć działania.  Maciej przeszedł operację, po której jego problemy ze zdrowiem miały się skończyć. Niestety okazało się, że to dopiero początek jego cierpienia… W wyniku komplikacji u Macieja doszło do krwotoku dokomorowego i ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej! Mój ukochany został podłączony pod respirator i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Spędził 2 miesiące na oddziale intensywnej terapii! Choć rokowania nie były pozytywne, Maciej pokazał ogromną siłę i chęć walki o życie. Niestety przebyty krwotok spowodował spustoszenie w jego organizmie. U męża wystąpił niedowład wszystkich kończyn, a jego świadomość ciągle jest ograniczona...  Ostatnio Maciek odzyskał jednak sprawność w rękach. Droga do zrobienia pierwszych kroków jest jednak długa i bolesna. Już dziś wiemy, że powrót do dawnego życia, do mnie i naszego synka, zajmie sporo czasu. Maciek do tej pory żył pełnią życia. Prężnie działał w Ochotniczej Straży Pożarnej jako strażak i ratownik medyczny. Pomoc drugiemu człowiekowi zawsze stawiał na pierwszym miejscu. Marzę, żeby mąż mógł wrócić do tego, co kocha: pomocy innym, grania na gitarze, śpiewania w chórze, grania z synem w piłkę.  Żeby odzyskać sprawność i świadomość, mąż potrzebuje intensywnej rehabilitacji w prywatnym ośrodku. Nie jestem w stanie sama pokryć tych ogromnych kosztów, nawet z pomocą rodziny. Miesięcznie pobyt kosztuje około 20 tysięcy złotych. A po powrocie do domu potrzebne będą jeszcze turnusy rehabilitacyjne, rehabilitacja domowa oraz zakup potrzebnych sprzętów medycznych. Proszę, otwórzcie swoje serce! Wierzę, że będziecie walczyć razem ze mną o sprawność mojego ukochanego męża!  Z wdzięcznością, żona Agnieszka

170 878,00 zł ( 107,08% )

Obserwuj ważne zbiórki