Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

To nie czas na umieranie

Józef Kurpiński
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

zabieg ratujący życie, nano-knife

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Józef Kurpiński
Myszków, śląskie
rak trzustki
Rozpoczęcie: 5 Października 2015
Zakończenie: 5 Listopada 2015

Rezultat zbiórki

W Centrum Onkologii zameldowaliśmy się ok 10 rano 9 listopada w poniedziałek. Po ustaleniu spraw rejestracyjnych Tata dostał przydział w pokoju jednoosobowym z łazienką i w ciągu kilku godzin zaczęły się pierwsze badania. Konsultacja internistyczna i badania EKG. Z badań wyszły na początku pewne obawy z uwagi na wcześniejsze komplikacje z przed pierwszych operacji ale lekarz kardiolog po dalszych badaniach ostatecznie zadecydował że nie ma przeciwwskazań do zabiegu. Później po południu dostaliśmy potwierdzenie że we wtorek nie zdążymy z kolejnymi testami (anestezjolog, zdjęcia klatki piersiowej, badania krwi itp) a ze względu na święto 11 listopada operacja została przełożona na czwartek 12 listopada. W czwartek rano ostatnie USG i operacja rozpoczęła się o 13:30. Trwała nieco ponad 3h. Dla Nas bardzo długie 3godziny. W tym czasie milion myśli co może pójść nie tak. Mamy świeże wspomnienia z całego tego koszmaru z czerwca. Lekarz wrócił przed 17 i poinformował Nas że operacje ocenia pozytywnie i wykonał wszystko to co zaplanował a zabieg wydaje się być skuteczny. Dał ogromną szanse a resztę musi zrobić organizm Taty. Z uwagi na charakter operacji nie można z miejsca stwierdzić czy zniszczono wszystkie komórki nowotworowe. Proces umierania i rozkładu komórek nowotworowych jest rozłożony w czasie i po chemioterapii wspomagającej będzie można zrobić Rezonans oraz markery i wtedy będzie wszystko jasne. Po nowym roku będziemy dopiero mogli odetchnąć z ulga lub będą to dla Nas bardzo trudne chwile jeśli nie uda się wszystko usunąć. Po tej rozmowie Tata miał pozostać pod kontrolą anestezjologia na sali przez ok 1 godz. Wszystko znowu się przedłużało i zaczynaliśmy od nowa się obawiać czy  nie trafi na OIOM z komplikacjami. Jak się okazało było bez komplikacji ale Tata wolno się budził . Wrócił do Nas ok 20. Potem to już powrót do formy. Zabieg mało inwazyjny z małymi śladami po nakłuciach. Tata wstawał już następnego dnia ale w szpitalu zostaliśmy do wtorku- trzeba było wykluczyć wszystkie możliwe komplikacje. Dolegliwości bólowe utrzymują się jeszcze do dziś i związane są z przepływem prądu przez jamę brzuszną ale wraca już powoli do normy.


Podsumowując:  NanoKnife dał ogromną szanse na dalsze życie dla mojego Taty. Gdy jedna osoba z rodziny choruje na raka do chora jest cała rodzina. Przed nami kolejne zmartwienia:  co dalej? jak Tata poradzi sobie z chemioterapią? czy za 3 miesiące na Tomografii wyjdą dalsze ogniska nowotworowe? itd. Ta operacja to nie złota różdżka która usunie wszystko w jeden wieczór i ciężko się z tym pogodzić że to dopiero wstęp do dalszej walki, walki która być może się trochę wyrównała ale to się dopiero okaże. Rak trzustki jest niesamowicie złośliwy i ciężko to wszystko opanować.



Proszę za Nas trzymać kciuki i modlić się  do Boga o zdrowie dla Taty bo teraz wszystko w Jego rękach. My cała rodzina, Państwo jako fundacja i wszyscy co pomogli w zbiórce pieniędzy zrobiliśmy co mogliśmy tu na ziemi. Za co wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję.

Józef Kurpiński

Opis zbiórki

Strach ogłusza, odbiera mowę, zatyka łzami. To uczucie nie jest jej obce. Pojawiło się podczas informacji o diagnozie. Potem, niejednokrotnie, gdy mówiono, żeby się pożegnać, że mąż odchodzi, że jak ona wróci na oddział jutro jego może już nie być. Ale był. Czekał na nią. Pielęgniarka przekazała wzruszona, że gdy otworzył oczy spytał tylko ”A gdzie jest moje kochanie?”. Tego dnia cały oddział żył jego słowami.


Chociaż rak trzustki brzmi, jak wyrok - jest szansa.  Póki nie ma przerzutów można uratować Pana Józefa. Trzeba tylko się spieszyć, żeby zdążyć na czas, by postęp choroby nie przekreślił jego życia. Tak ważnego nie tylko dla niego, ale i dla niej.

Józef Kurpiński


Po Świętach Wielkanocnych pojawił się ból brzucha, biegunka. Pewnie zwykłe przejedzenie. Pani Danusia lubi gotować, a Pan Józef cieszył się, że mimo to jego brzuch zamiast rosnąć, maleje. Aż w końcu zaczął niknąć w oczach. Szereg badań dość szybko pomógł w postawieniu diagnozy - rak trzustki. Po pierwszych łzach trzeba było się podnieść i rozpocząć walkę. Lekarze mieli dość jasną wizję. Jeśli uda się wyciąć guza i „jak najwięcej” dookoła niego, będzie o co walczyć. Jeśli nie, nowotwór zwycięży.


Przyszedł czas na pierwszą bitwę. „Jeżeli naruszymy tętnicę krzyżową Pani mąż umrze. A niestety tam również usadowiony jest guz” - pierwszy upadek. Pan Józef musiał dojść do siebie, aby można było planować cokolwiek dalej. 10 dnia po operacji usadowiona w żołądku sonda powinna zostać wyjęta. Jednak ilość płynów, jaka się z niej sączyła uniemożliwiała jej usunięcie. Postanowiono z problemem rozprawić się na stole zabiegowym. Pani Danusia ogoliła męża, pomogła mu przygotować się do operacji. Odprowadziła do windy i czekała. Po kilku godzinach zobaczyła zdenerwowane pielęgniarki, biegnące przez korytarz z butlami z tlenem. Już wiedziała, że coś jest nie tak. Nie myliła się. Pan Józef miał silne zapalenie trzustki oraz otrzewnej. Sytuacja bardzo ciężka. Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, bez tego nie wytrzymałby bólu.

Józef Kurpiński


Dobre informacje przeplatane były złymi. Jednego dnia dawano nadzieję, drugiego mówiono, by się pożegnać. Jadąc na noc do domu Pani Danusia nie wiedziała co zastanie następnego dnia: męża, czy świeżo posłane szpitalne łóżko.


W końcu stan Pana Józefa pozwolił na wybudzenie ze śpiączki. Wtedy też z jego ust padły słowa, które wzruszyły wiele serc. Życiodajna morfina płynęła do żył. Tylko ona potrafiła rozprawić się z bólem, który nie chciał odpuścić. Aż w końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. 50 dnia od operacji Pan Józef wrócił do domu. Dzień radości, ale też strachu. Bo jak zająć się osobą, która ma w brzuchu ranę aż do kręgosłupa?


By w pełni oddać się opiece nad mężem Pani Danusia zrezygnowała z pracy. Nauczyła się opatrywać rany, wprowadziła odpowiednią dietę. Rodzina pomaga w codziennym życiu. Ale choroba trwa. Nie zniknęła i wcale nie odpuszcza. Pomimo starań żony, Pan Józef nie przytył, a to nie jest dobry znak. Kiedyś ważący 93 kg mężczyzna, dzisiaj to skóra i kości. Pani Danusia nie ukrywa, że choroba nowotworowa nie jest ładna. Mówi o słabej kondycji, wielkich, pustych oczach. Ale słychać też, że głęboko wierzy. Wie, że Pan Józef do niej wróci i będzie tak, jak dawniej. Tym bardziej, że lekarze znów dają nadzieję.


Nano-knife, to światowa nowość w walce z nowotworem dostępna już w Polsce. Gdy nowotwór trzustki jest nieoperacyjny, a chemioterapia nie przynosi skutków, to ostatnia nadzieja pacjentów. Niestety, zabieg nie jest refundowany. U Pana Józefa nie ma przerzutów do innych organów. Jego można jeszcze ratować…

Józef Kurpiński


Synowie, wnuki i ukochana żona, Danusia, wszyscy czekają na ten cud. Żona wytrwale walczy nie tylko o życie męża, ale też dobre samopoczucie, swoją opieką wlewając w niego litry nadziei. Najmłodszy wnuczek potrzebuje jeszcze chwil z dziadkiem, by móc go zapamiętać. To nie czas na umieranie. Ale dobry moment, by podać pomocną dłoń. 


----------------------------------

Aktualizacja 22.10.2015

Jest już wyznaczony termin zabiegu. 09 listopad, to ważna data w życiu pana Józefa. Tomograf pokazał brak przerzutów. Jest więc idealny moment na to, by go ratować. Działamy!

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki