Guz mózgu zabija Michasię! Nie ma czasu do stracenia!

Leczenie glejaka mózgu w zagranicznej klinice
Zakończenie: 30 Grudnia 2019
Opis zbiórki
Dzisiejszy poranek był ostatnim, kiedy mogliśmy przytulić Michasię, ostatni raz powiedzieć jej, jak bardzo ją kochamy.... Nasza córeczka zasnęła na zawsze, a serca rozpadły się na milion kawałeczków...
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Idziesz na niedzielny obiad i zauważasz, że Twoje najdroższe, ukochane dziecko zaczyna nienaturalnie przechylać głowę w jedną stronę. Myślisz sobie, że patrzy tak w stronę słońca, bo przecież jest Twoim całym słońcem i światem. Światem, dla którego żyjesz, którego każdy dzień mógłbyś wypełnić miłością i żelkami, które nasza Michasia tak uwielbia…
Nie wiesz jeszcze wtedy, że za dwa dni twoje słońce zgaśnie, a cały Twój świat runie jak domek z kart, bo to nowotwór pnia mózgu, a nie promienie słoneczne spowodowały te dziwne ruchy głową. Wszystko potoczyło się jak w tragicznym kalejdoskopie. Nagły i silny ból głowy, problemy z podwójnym widzeniem, skierowanie do okulisty, który już wtedy zobaczył coś więcej, coś, co nie dawało mu spokoju.
Oddział w Olsztynie i natychmiastowy wyjazd karetką do Warszawy – nie ma czasu. W Warszawie potwierdzenie diagnozy, która złamała nam serca – wodogłowie i guz rozlany pnia mózgu- nieoperacyjny. Trzeba było natychmiast wstawić zastawkę, która odprowadzi płyn mózgowy do otrzewnej. Strach, niepewność i pytania, dlaczego nasza Michasia, dlaczego my?
W pamięci jeszcze ten spacer, od którego wszystko się zaczęło i zaraz potem szpital, operacja, nerwy i radość, że wreszcie się udało. To dopiero początek, a my zastanawiamy się, czy zdołamy przejść przez to piekło!
10-letnie dzieci chodzą do szkoły, bawią się z innymi dziećmi, jeżdżą na wakacje... Dzieci w tym wieku nie powinny chorować, walczyć o życie, umierać. Dlaczego ona? Tak delikatna i słaba, musi stanąć do walki z tak strasznym i śmiertelnym wrogiem.
Będziemy walczyć i szukać wszelkich możliwości na to, by była z nami jak najdłużej. By jej młodsza siostrzyczka Marcelinka mogła jak najdłużej bawić się z „Naną”. Będziemy szukać pomocy również poza granicami Polski. Leczenie glejaka wymaga ogromnych nakładów finansowych, a czasu jest mało. Z Waszymi otwartymi sercami będzie nam łatwiej wygrać z chorobą, która chce zabić nasze dziecko. W chwili, w której dostaniemy ostateczny kosztorys leczenia, będzie już za późno, by rozpoczynać zbiórkę, dlatego chcemy przygotować się już teraz. Dla naszej córeczki każdy dzień, każda godzina jest na wagę złota.
Szalejemy z rozpaczy i robimy wszystko, aby znaleźć ośrodek, który uratuje nasze dziecko. Wiemy, że koszta leczenia przerosną nasze możliwości finansowe. Dlatego błagamy Was o wsparcie. Za Michasią tęskni jej siostrzyczka Marcelinka. Chcemy, aby nasze dziewczynki mogły znowu być razem z nami w bezpiecznym miejscu – w naszym domu. Pomóżcie nam sprawić, by ten potworny sen wreszcie się zakończył, by życie naszego dziecka mogło trwać!
Rodzice Michasi