Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwier Woźniak
Oliwier Woźniak , 6 lat

Pomóż spełnić największe marzenie Oliwiera – zrobić pierwszy krok!

Dzień narodzin Oliwiera był jednocześnie najpiękniejszym i najstraszniejszym dniem w moim życiu. Najpiękniejszym – bo po raz pierwszy mogłam zobaczyć i przytulić mojego synka, najstraszniejszy – ponieważ od pierwszych chwil rozpoczęła się walka o jego życie.  Oliwier urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową na kręgosłupie i nóżkami końsko szpotawymi. Choć synek ma zaledwie 5 lat, w swoim krótkim życiu przeszedł już trzy skomplikowane operacje. Dziś walczymy o jego zdrowie i pierwszy samodzielny krok. Aby spełnić nasze największe marzenie, potrzebujemy wielu godzin rehabilitacji, nowych ortez do poruszania i wózka.  Jestem przekonana, że choćbym miała poruszyć niebo i ziemię, zrobię wszystko, by Oliwier w przyszłości mógł być samodzielny i sprawny. Moim największym marzeniem jest zobaczyć jego pierwsze kroki. Jednak bez Waszej pomocy, to może nie być możliwe. Dlatego tak ważne jest, by każdy, kto mógłby podarować nam, chociażby złotówkę, nie wahał się to zrobić. Już teraz z całego serca dziękuję za każdy rodzaj wsparcia! Agnieszka, mama Oliwiera Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

5 691,00 zł ( 44,57% )
Brakuje: 7 075,00 zł
Kacper Jankowski
Kacper Jankowski , 10 lat

Chcemy tylko, by Kacper był w przyszłości bezpieczny i szczęśliwy... Pomożesz nam?

Dziękujemy za pomoc, podczas ostatniej zbiórki. Nie udało nam się zebrać zbyt wielu środków, a nasze potrzeby niestety nie zniknęły. Mimo tego i tym razem liczymy na każdą, nawet najmniejszą pomoc... Kacper chodzi do 2 klasy. To wielki sukces, chociaż ciężko mu się odnaleźć w grupie rówieśników. Potrzebuje cały czas wsparcia i stymulacji rozwoju. Każda dłuższa przerwa spowoduje zatrzymanie lub cofnięcie o krok, nie możemy na to pozwolić! W szkole potrzebuje nauczyciela wspomagającego. Na stałe chodzi do neurologopedy co stanowi dodatkowy koszt... Chcemy, aby Kacper był szczęśliwy, rozumiał otaczający go świat, dlatego zrobimy wszystko, aby mu pomóc. Wszystkie środki zgromadzone tutaj zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitacje syna. Za każdą złotówkę i każde wsparcie będziemy ogromnie wdzięczni.  Nasza historia:  U Kacperka zdiagnozowano autyzm dziecięcy w wieku 3 lat.Nie było z nim kontaktu. Bardzo nas niepokoił, nasze rodzicielskie serca były wtedy mocno wystawione na próbę...  Kacperek nie reagował na swoje imię i nie patrzył w oczy. Unikał głośnej muzyki czy innych dźwięków. Co najważniejsze nic nie mówił, lubił schematy, układał autka lub inne zabawki jedno za drugim, nie bawił się z dziećmi. Nie rozumiał ich a one jego. Był zamknięty w swoim świecie. Nie chciał się przytulać. Było nam bardzo trudno mu pomóc, bo nie mówił o swoich potrzebach...Dzięki systematycznej pracy na zajęciach wczesnego wspomagania rozwoju neurologopedy i zajęć w przedszkolu pomału zaczynał mówić i rozumieć otaczający go świat.Niestety nadal ciężko mu się odnaleźć w gronie rówieśników. Nie odnajduje się w sytuacjach nagłych, przejawia to złością i płaczem.Jego i nasze życie nie jest najprostsze, ale warte walki. Kacperek zasługuje na dobre życie jak każde inne dziecko... Nasza walka będzie trwała jeszcze wiele lat, być może całe życie. Chcielibyśmy wiedzieć, że nie jesteśmy z tym sami...  Prosimy, pomóż nam! Rodzice

2 719 zł
Oliwierek Staręga- Zdun
Oliwierek Staręga- Zdun , 9 lat

Dzieciństwo w cieniu nieustannej walki... Pomagamy Oliwierowi!

Życie bywa brutalne. Oliwier ma dopiero 8 lat... To wiek, w którym powinien cieszyć się radosnym dzieciństwem i jak najlepiej rozwijać, tymczasem jego codzienność polega na nieustannych zmaganiach w walce o zdrowie i sprawność... Syn urodził się jako wcześniak ze skrajnym wodogłowiem, uszkodzonym pniem mózgu, bez przegrody między półkulami. Tuż po przyjściu na świat musiał przejść trzy skomplikowane operacje w obrębie mózgu m.in. wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej. Tak bardzo bałam się o syna! Lekarze mówili, że są niewielkie szanse na to, że Oliwier przeżyje. Mimo to synek dzielnie walczył o każdy oddech. Udało mu się pokonać najtrudniejszy moment... Wygrał tę koszmarną walkę i jest z nami!  To jednak nie był koniec przeszkód i przeciwności. Już w kolejnych miesiącach u Oliwiera pojawiły się silne ataki padaczki i zdiagnozowano u niego dziecięce porażenie mózgowe. To przełożyło się na znaczne opóźnienie w rozwoju. Oliwier nie jest w stanie samodzielnie wykonać podstawowych czynności. Nie mówi, nie siada, nie przekręca się na bok. Jest dzieckiem leżącym, które wymaga stałej opieki i intensywnej rehabilitacji zapobiegającej przykurczom mięśni.  Wierzę, że któregoś dnia synek wstanie na nogi lub samodzielnie usiądzie, że będzie miał szansę zawalczyć o swój rozwój i jak największą sprawność. Oliwier potrzebuje specjalistycznego sprzętu zarówno do rehabilitacji jak i do codziennego funkcjonowania Jest to m.in. pionizator, wózki specjalistyczne, sprzęt medyczny. Potrzebuje również częstych wizyt lekarskich i kontrolnych w różnych placówkach medycznych m.in. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Ze względu na to że Oliwierek nie siedzi, nie utrzymuje równowagi ani w żaden sposób się nie podpiera, umieszczanie go w foteliku samochodowym jest bardzo utrudnione. Jedynym rozwiązaniem jest przewożenie go na wózku, a do tego potrzebny jest samochód przystosowany do przewozu osób niepełnosprawnych. Jest to jednak ogromny wydatek, bo dofinansowanie pokrywa jedynie część kosztów.  Koszty rehabilitacji oraz leki, których Oliwierek potrzebuje na stałe, pochłaniają większą część naszego budżetu, dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. Wierzę, że dzięki Państwa pomocy mój uśmiechnięty wojownik będzie miał szansę na łatwiejsze życie i dalszy rozwój.  Dziękuję w imieniu swoim i Oliwierka! Aldona, mama

676 zł
Weronika Majewska
Weronika Majewska , 31 lat

Przykuta do wózka... Pomóż Weronice spowolnić chorobę!

W 2017 roku nasze życie wywróciło się do góry nogami. To wtedy dowiedziałem się o tym, że moja ukochana żona jest ciężko chora. Zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. Choroba przyszła nagle i zaczęła bardzo agresywnie atakować jej ciało. Przez ostatnie lata moja żona, budząc się rano, nie wiedziała, co przyniesie jej kolejny dzień.  Pomimo że trudno było nam się pogodzić z diagnozą, a choroba stawiała przed nami wiele wyzwań, los postanowił po raz kolejny nas zaskoczyć. 15 września 2022 roku wykryto u Weroniki wirusa PML – postępującą wieloogniskowa leukoencefalopatię. Od tego momentu stan zdrowia żony bardzo się pogorszył. W wyniku choroby Weronika ma kurczowe porażenie lewostronne ciała oraz zaburzenia wzroku lewego oka. Obecnie niemożliwe jest jej funkcjonowanie w normalnym życiu bez pomocy drugiej osoby.  Weronika była zawsze energiczną pełną werwy dziewczyną, dlatego tym trudniej jest mi patrzeć na to, jak cierpi. Nasza sytuacja materialna niestety nie pozwala nam na regularną rehabilitację i zakup sprzętu medycznego, który jest jej niezbędny.  Zawsze z żoną bardzo się wspieraliśmy, dlatego zrobię dla niej wszystko, by zapewnić jej godne życie. Głęboko wierzę w to, że dzięki tej zbiórce i z pomocą ludzi o wielkich sercach, zbierzemy potrzebną kwotę, by Weronika mogła kontynuować leczenie i rehabilitację. Jesteście naszą ostatnią nadzieją. Za każdą wpłaconą złotówkę już teraz dziękuję! Marek, mąż Weroniki

4 821 zł
Ignaś Pełech
Ignaś Pełech , 3 latka

Pomóż Ignasiowi zacząć mówić!

Nasz synek Ignaś to wspaniałe, uśmiechnięte i ciekawe świata dziecko. Urodził się jako zdrowy chłopiec, dlatego tym bardziej diagnoza o autyzmie była dla nas zaskoczeniem. Ignaś powinien uczęszczać na specjalistyczne terapie i rehabilitacje. Konieczna jest także dalsza diagnostyka, badania i konsultacje lekarskie, które niestety są bardzo kosztowne. Wiemy, że tak naprawdę jesteśmy na samym początku drogi, a przed nami jeszcze wiele wyzwań. Wiemy także, że możemy nie sprostać w pokryciu wszystkich kosztów leczenia, pomimo iż ciężko pracujemy, walcząc o dobro synka. Dlatego każdego, kto mógłby podzielić się z nami, chociażby złotówką, prosimy o pomoc! Wasze wsparcie będzie dla nas nieocenione! Rodzice

5 125 zł
Adam Klimczak
Adam Klimczak , 5 lat

Tata walczy o zdrowie syna z bardzo rzadką chorobą❗️Proszę, pomóż...

Cień choroby chodzi za moją rodziną krok w krok. Dziś zaatakowała moje dziecko! Wyniki badań wskazują na to, że w jego organizmie rozwija się bardzo rzadka choroba, której leczenie jest niezwykle trudne i kosztowne! Pomożesz mi ratować mojego synka?  Zespół von Hippla — Lindaua, tę chorobę zdiagnozowano u Adasia. Charakteryzuje się zwiększoną, często dziedziczoną predyspozycją do nowotworów nerek, ośrodkowego układu nerwowego, szczególnie móżdżku, nadnerczy i siatkówki. Nie ma metody leczenia przyczynowego, ale można walczyć o lepszą codzienność i dłuższą przyszłość! Perspektywa jest przerażająca... Ciągłe leczenie, lekarze, diagnostyka — to wszystko może trwać lata!  Nowe szpitale, mnóstwo nowych ludzi, specjalistów, wszyscy w kitlach, w szarych szpitalach. Chemia? Operacje? Czy musi to czekać mojego syna? Bardzo proszę o pomoc, byśmy mogli spróbować żyć chociaż trochę normalniej… Chciałbym nie myśleć o kosztach walki o zdrowie i życie. Chciałbym móc wychować dzieci w spokoju, dając im to, czego potrzebują dzieci... Wiem, że obecność taty jest ważna! Ja nie miałem tego szczęścia…  Nie pozostaje nam nic innego! Bardzo proszę, błagam o pomoc. Muszę uratować syna!  Adrian

2 623 zł
Sabina Szeliga
Sabina Szeliga , 37 lat

Chcę żyć dla dzieci! Przeszywający ból zabiera mi codzienność

Od ponad 5 lat cierpię na chroniczny ból. Wszystko to za sprawą endometriozy, adenomiozy oraz zespołu przekrwienia biernego miednicy mniejszej. Chcąc znaleźć przyczynę bólu, chodziłam od lekarza do lekarza, przeszłam szereg przeróżnych badań, wydając na to niemałe pieniądze. W zamian słyszałam tylko, że wyniki są dobre, więc na tym nasza współpraca się kończy. Myślałam, że może ze mną jest coś nie tak, że wmawiam sobie ten ból, skoro żaden lekarz nie widział przyczyny.  W 2021 roku zostałam skierowana na laparoskopię zwiadowczą na NFZ. Ordynator szpitala oznajmił mi, że mam endometriozę. Zapewnił, że usunęli wszystkie zrosty i żebym sie nie martwiła, gdyż endometrioza to nic strasznego… Usłyszawszy diagnozę, dzięki mojej koleżance trafiłam do innego prywatnego specjalisty. Już na pierwszej wizycie lekarz potwierdził endometriozę. Niestety, jak się okazało, zrosty nie zostały usunięte. Część narządów jest przyklejona do macicy, a do tego doszła adenomioza oraz zespół przekrwienia biernego miednicy mniejszej. Byłam w szoku, że do tej pory żaden lekarz tego nie widział, a zwłaszcza lekarze przeprowadzający laparoskopię.  Kolejnym krokiem do życia bez bólu był zabieg embolizacji. Udało się zoperować lewą stronę, jednak prawej strony przez dużą ilość zrostów nie udało się zrobić.  Każdego dnia zbieram się w sobie, żeby wstać z łóżka, ubrać się w coś, co zakryje "ciężarny brzuszek" będący efektem choroby. Zaciskam zęby, przyklejam uśmiech i ruszam na moją codzienną, nierówną walkę z bólem. Niestety przegrywam. Po powrocie z pracy do domu mój organizm odmawia współpracy i zamiast spędzić czas z rodziną, z bólu usypiam. Można powiedzieć, że moje dzieci widują mnie nieustannie śpiącą. Nie taką matką chciałam być.  Zanim zaczęłam chorować sport i zdrowy styl były obecne na każdym etapie naszego życia. Jeździliśmy z dzieciakami na rowerach, chodziliśmy po górach i żadne z nas nie myślało, że pewnego dnia ból zabierze nam to wszystko. Nasze rodzinne wypady w góry zamieniliśmy na rodzinne wyjazdy po klinikach m.in. w Krakowie, Lublinie, Warszawie czy też Wrocławiu. Z każdego wyjazdu poza diagnozami mimo wszystko staramy się wywieźć miłe wspomnienia. Ze względu na bardzo zaawansowaną adenomiozę, dużą ilość zrostów oraz masywne żylaki przymacicza zostałam zakwalifikowana do laparoskopii usunięcia endometriozy miednicy mniejszej z jednoczesnym usunięciem macicy z przydatkami prawymi. Niestety koszt takiej operacji to około 60 tysięcy złotych plus opłaty za rehabilitację pooperacyjną. Operacja jest jedynym wyjściem, które daje mi nadzieję na życie bez bólu oraz znacząco może poprawić komfort życia zarówno mój, jak i mojej rodziny. Pozwoli mi znowu zdobywać szczyty gór, wygłupiać się z dziećmi, tańczyć do upadłego oraz podbijać świat.  Jestem wdzięczna za każda pomoc! Sabina Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

21 007,00 zł ( 34,34% )
Brakuje: 40 164,00 zł
Maks Tomala
Pilne!
Maks Tomala , 17 lat

Żadne dziecko nie powinno tak cierpieć! Walka o Maksia trwa!

Nasz kochany synek Maksio od urodzenia choruje na ciężkie porażenie mózgowe. Walczymy o niego każdego dnia… Jego życie już tak wiele razy było w niebezpieczeństwie! Dzięki pomocy wspaniałych ludzi, którym los tak cierpiącego dziecka nie pozostał obojętny, rozpoczęliśmy leczenie w USA. Dla naszego synka to nadzieja na dłuższe i szczęśliwsze życie, bez bólu! Niestety, koszty wciąż rosną… Właśnie otrzymaliśmy kosztorys na niezbędne, półroczne leczenie pooperacyjne. Rehabilitacja pod opieką specjalistów w USA to dla Maksia konieczność. Ale cena zwala z nóg… Znów tu jesteśmy i prosimy, jako rodzice, o wsparcie dla naszego synka. Wierzymy, że i tym razem nam się uda… Pomimo ciężkiej choroby, nasz synek jest wspaniałym dzieckiem i daje nam ogromnie dużo szczęścia. Jako rodzice robimy co w naszej mocy, by skutki mózgowego porażenia nie zabrały nam dziecka. Maksio ćwiczy codziennie, żeby jego ciało nie przynosiło mu bólu. Jego codzienność nigdy nie będzie normalna, ale może być szczęśliwy! Żeby tylko nie bolało… To nasz cel. Zdrowy człowiek nie zauważa, że jego zwykłe umiejętności to nasze marzenie dla synka… Wstawanie, chodzenie, rozciąganie się. My ćwiczymy to w pocie czoła każdego dnia. Każda godzina rehabilitacji to dla Maksia trening porównywalny z najcięższymi ćwiczeniami dla sportowców. A on robi to tylko po to, by nie było skurczy, by tylko ból był mniejszy…  Porażone mięśnie są zdeformowane, tak samo jak kręgosłup, którego mięśnie nie były w stanie utrzymać w pionie. Synek potrzebował pilnej operacji, której podjęli się tylko lekarze w szpitalu St. Merys na Florydzie. Wtedy po raz pierwszy życie naszego dziecka zostało uratowane przed miażdżącym organy kręgosłupem – jego własnym! Jednak to nie koniec walki…  Wykrzywiony kręgosłup przez lata zdążył uszkodzić stawy biodrowe. Konieczne były dwie kolejne operacje… Jedną udało się przeprowadzić w kwietniu zeszłego roku, druga wciąż przed nami.  Dzięki wielu wspaniałym Darczyńcom udało się zebrać kwotę na ostatnią operację! Będziemy za to wdzięczni do końca naszego życia! Dziś jednak znów stajemy przed Wami z prośbą o wsparcie. Po operacji niezbędna jest rehabilitacja – równie ważna, jak sam zabieg! Będzie trwała kilka miesięcy w klinice Dra Paley. Jest niezbędna, by całe, wieloetapowe leczenie zakończyć sukcesem.  Tu jednak znów pojawiają się schody… Operacje w USA nie są refundowane, dlatego znów musimy zbierać sami. Ogromne pieniądze stają na przeszkodzie i tylko Wy możecie pomóc. Tylko w Was nasza nadzieja… Prosimy, pomóżcie Maksiowi jeszcze ten jeden raz. On już tak wiele wycierpiał. Chcielibyśmy po prostu wrócić do domu. Żeby tylko nie bolało, żeby nie cierpiał tak strasznie już nigdy więcej… Rodzice 09.01.24: Powiększamy kwotę zbiórki! Klinika Paley Institute wystawiła kosztorys na kolejny niezbędny zabieg operacyjny Maksia – to blisko 92 000 zł. O tę kwotę musimy powiększyć kwotę zbiórki. Walka trwa! ➡️ Maks Tomala - walka o życie bez cierpienia ➡️ Maks Tomala – profil na Facebooku ➡️ Licytacje dla Maksia➡️ Tik-Tok MaksiuTomala jaw.pl: Maks Tomala nadal potrzebuje Waszej pomocy onet.pl: Pomóż Maksowi Tomali. Chłopiec potrzebuje skomplikowanej operacji porady.onet.pl: Kręgosłup wygiął się o 130 stopni i przygniótł płuco. "Marzymy o życiu bez bólu dla Maksia" *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową i może ulec zmianie. 

584 207,00 zł ( 87,11% )
Brakuje: 86 445,00 zł
Iwona Droś
Iwona Droś , 60 lat

Nie dam rady dalej walczyć sama... Ponownie potrzebuję Twojego wsparcia!

Jestem Wam bardzo wdzięczna za pomoc i wsparcie, jakie otrzymałam. Dzięki Wam mogłam kontynuować tak bardzo potrzebną mi rehabilitację. Jestem świadoma, że to dopiero początek mojej drogi po odzyskanie zdrowia i sprawności, dlatego ponownie zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Już raz pokazaliście swoje wielkie serca – wierzę, że tym razem będzie tak samo! Potrzebuję środków na opłacenie kolejnych zajęć z rehabilitantem. Koszty nadal są bardzo wysokie, dlatego nie jestem w stanie pokryć ich z własnej kieszeni.  Poznaj moją historię: Ile warte są nasze plany i marzenia? Czy kiedyś przestanie boleć to, że los bezlitośnie nam je zabrał? Jak sobie z tym poradzić? Tak desperacko szukam odpowiedzi na te pytania... Tak bardzo chciałabym pogodzić się z tym co się stało. Ale nie umiem i ta niezgoda pozwala mi walczyć, pozwala mi wierzyć, że jeszcze będzie dobrze! Miałam życie, które lubiłam. Miałam poukładaną codzienność. I wtedy, nagle, wszystko się zmieniło. We wrześniu 2018 roku na skutek pęknięcia aorty doznałam udaru niedokrwiennego. Nie dawano mi szans na to, że się obudzę... Jednak w listopadzie zaskoczyłam wszystkich i otworzyłam oczy! Tamten moment rozpoczął moje nowe życie. Pełne bólu, walki i strachu... Od momentu, kiedy wybudziłam się ze śpiączki, jeżdżę na wózku. Każdy mój dzień zapełniają rehabilitacje i zabiegi, które dają mi nadzieję na odzyskanie sprawności. Jednak mimo że za nami już tak wiele, to przede mną wciąż długa i wyboista droga... Staram się, jak mogę, jednak mimo że nie brakuje mi sił ani motywacji, to do walki o swoją przyszłość brakuje mi pieniędzy. Lekarze zalecają mi uczestnictwo w turnusie rehabilitacyjnym, gdzie zapewnioną miałabym całodobową, specjalistyczną opiekę. Kilka dni w takim ośrodku potrafi zdziałać cuda! A ja cudu potrzebuję... Dlatego proszę – pomóż mi! Iwona

540 zł

Obserwuj ważne zbiórki