Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Denis Łyskowicz
Pilne!
Denis Łyskowicz , 23 lata

Mam raka. Potrzebuję nierefundowanego leku, by móc żyć... Proszę, pomóż mi❗️

Jestem sam – sam mieszkam i sam walczę o życie. Ale sam nie wygram… Bardzo proszę Cię o pomoc. Mam nowotwór, ale nie chcę dać się chorobie! Mam tyle marzeń i planów, mam studia, chciałbym jeszcze tyle zrobić, tyle zobaczyć… Potrzebuję nierefundowanego leku, który kosztuje 13 tysięcy zł. miesięcznie. Nie jestem w stanie zdobyć tyle pieniędzy i zapłacić za szansę na moje życie… Pomóż mi, proszę…  Mam na imię Denis, mam 22 lata. Gdy wchodziłem w dorosłość, zamiast morza możliwości dostałem ocean cierpień – usłyszałem diagnozę: nowotwór złośliwy kości. Od 2019 roku jestem pod opieką Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Od czasu, gdy dowiedziałem się, że w moim ciele rozwija się potwór, który chce mnie zabić! Osteosarcoma kości piszczelowej lewej - to mój wróg. Do tego doszły przerzuty w płucach… Śniłem o poznawaniu świata, podróżowaniu, usamodzielnieniu się. Zacząłem studia w Warszawie, miałem tyle marzeń do spełnienia! Zamiast tego przyszło mi walczyć z rakiem…  Przeszedłem kilka operacji, jestem leczony chemioterapią i radioterapią. Dowiedziałem się od lekarza, że powinienem przyjąć leki, które w moim przypadku nie są refundowane. Ich koszt to ok. 13 tysięcy złotych. Miesięcznie. A do tego dochodzą jeszcze standardowe leki, które przyjmuję właściwie na stałe, wizyty lekarskie, artykuły pielęgnacyjne…  Nie mam takich pieniędzy. Mieszkam sam i sam zajmuję się swoim leczeniem. Nie mam tu nikogo, kto mógłby mi pomóc… Walkę o życie łączę ze studiami na Uniwersytecie Warszawskim i pracą. Pracuję jako korepetytor, aby mieć za co opłacać rachunki, ale moja praca sprawia mi też ogrom radości. To jedno z niewielu szczęść w moim życiu w ostatnich latach… Nie chcę tego wszystkiego stracić. Nie chcę stracić życia – walczę o nie ze wszystkich sił! Prawda jest jednak taka, że nie stać mnie na opłacenie nierefundowanych leków, dlatego – choć nie jest to łatwe – bardzo proszę Cię o pomoc. Wierzę, że wiele jeszcze przede mną i że to ja kiedyś będę po tej drugiej stronie – osoby pomagającej, a nie proszącej o pomoc w ratowaniu życia… Denis

45 145,00 zł ( 26,52% )
Brakuje: 125 068,00 zł
Ignaś Łoboda
Ignaś Łoboda , 10 lat

Tragedia w dniu I Komunii❗️Ignasia potrącił samochód! Potrzebna pomoc!

“Mamo, mamo! Ignasia uderzył samochód!” – krzyknęła córeczka, wbiegając do domu. Wyszli dosłownie 15 minut temu, tylko kilka domów dalej, do rodziny… Mówiłam, żeby wrócili niedługo do kąpieli, bo na drugi dzień szkoła. Była niedziela. Dzień I Komunii Świętej mojego synka. O 10:00 rozpoczęła się uroczystość. O 20:00 Ignaś walczył o życie… Mieszkamy we wsi, jakich w Polsce wiele – kilka domów przy jednej drodze, pola. Niedawno była to droga ze żwirem. Potem wylali asfalt i się zaczęło… Są tylko dwa znaki, że teren zabudowany. Nie ma chodników, ścieżek rowerowych, spowalniaczy, fotoradarów. Tylko ta przeklęta droga, gdzie samochody ze świstem przelatują przez wieś. Nikt z tym nic nie robił. Aż doszło do tragedii. Naszej tragedii…  21 maja tego roku – to miał być niezapomniany dzień. Ignaś nie mógł doczekać się, aż pójdzie do I Komunii Świętej. Uroczystość była piękna, potem przyjęcie. Dzieci się bawiły. Ostatni obraz w głowie mam taki, że synek siedzi na tarasie i je swoje ulubione chrupki. Nadszedł wieczór, sprzątaliśmy po przyjęciu. Moja siostra z dziećmi poszli jeszcze do rodziny, niedaleko. Jak wiele razy wcześniej. Nikt nie spodziewał się tragedii…  Krzyk Iwonki zmroził mi żyły. Pamiętam tylko jego, a potem urywki. Pełno ludzi, karetka, mój synek leżący, rowerek, samochód daleko, w rzepaku. Krzyki, płacz. Pierwszy szpital, helikopter, transport synka do Warszawy… Nie pamiętam drogi – 100 km jechałam jak w amoku. Dotarłam, to Ignaś już był po operacji…  Stan krytyczny, ciężki uraz czaszkowo-mózgowy. To właśnie głowa mojego synka najbardziej ucierpiała w zderzeniu z samochodem. Nie mogło być gorzej… Obrzęk, trzeba było usunąć fragmenty czaszki. Opuchnięta buźka, pełno maszyn… Trudno było poznać Ignasia, znieść taki widok – dla serca rodzica to ból nie do wyobrażenia… Nie pamiętam pierwszych 2 tygodni po wypadku. Ignaś na OIOM-ie w stanie krytycznym. Chciałam być przy nim, tylko to się liczyło. I mimo dramatycznych rokowań, Ignaś wciąż jest z nami, a jego stan pozwolił nam na wyjście ze szpitala. Od 17 lipca jesteśmy w klinice Budzik i walczymy ze wszystkich sił o wybudzenie Ignasia i jego powrót do zdrowia i sprawności. To będzie jednak bardzo długa i ciężka walka… W Budziku możemy być rok. Potem, w zależności od stanu synka, będziemy musieli myśleć, co dalej. I zgromadzić ogromne środki na sprzęt rehabilitacyjny (który już zaczyna być potrzebny) i intensywną rehabilitację.  Sprawa potrącenia Ignasia jest w prokuraturze. Takie sprawy ciągną się jednak latami… Nie wiemy, czy i kiedy dostaniemy odszkodowanie, a środki potrzebne są na już… Dlatego właśnie ta zbiórka i nasza prośba o pomoc dla synka… Jako rodzina doznaliśmy ogromnej, niewyobrażalnej traumy. Rozpacz, strach… Wierzymy jednak, że najgorsze za nami. Teraz pozostaje nam walka o Ignasia i zrobimy wszystko, co w naszej mocy,  by do nas wrócił. Będziemy wdzięczni za każdą, najmniejszą nawet pomoc… Mama   se.pl – Niedziela, która zmieniła wszystko. Przywróćmy uśmiech na twarzy małego wojownika

169 446 zł
Dominika Kluz
Dominika Kluz , 31 lat

Serce matki nagle przestało bić... Pomóż Dominice znów zobaczyć dzieci❗️

Dominika wstała rano do najmłodszego synka. Nagle w domu rozległ się huk… Antoś nie doczekał się mamy, Dominika upadła, jej serce przestało bić. Do dziś nikt nie wie dlaczego. Do przyjazdu karetki reanimował ją mąż, w szpitalu powiedzieli, że będzie “rośliną”. Rodzina nie uwierzyła w to i rozpoczęła walkę. Dzięki ogromnie ciężkiej pracy, małymi krokami odzyskuje sprawność. Niestety, niedotlenienie mózgu i 40-minutowe zatrzymanie akcji serca poczyniły ogromne spustoszenie… Przed mamą 4 dzieci daleka droga do zdrowia, które może zapewnić może tylko intensywna rehabilitacja. A ta bez pomocy nie będzie możliwa… Lenka, Emilka, Maja i Antoś tęsknią za dawną mamą. Pomóż, by mogły ją odzyskać! Dziś Dominika nie może nawet zobaczyć swoich dzieci… Przez niedotlenienie straciła wzrok. Jest szansa, że go odzyska – lekarze twierdzą, że nerwy nie są uszkodzone! Jednak to długa i kosztowna droga. Bardzo się boimy, że Dominika i jej rodzina po prostu się poddadzą. Sami nie dadzą rady… Dlatego jako rodzina i przyjaciele z całego serca prosimy o pomoc! Dramat rozegrał się 19 grudnia 2019 roku, chwilę przed Świętami Bożego Narodzenia. Dzień zaczął się jak każdy inny. Dominika była młodą, energiczną mamą czwórki maluchów, kochającą żoną, zdrową, pomocną i uwielbiającą życie kobietą. Nic nie zapowiadało, że w jednej chwili jej świat się zatrzyma… Do dzisiaj nieznana jest przyczyna nagłego zatrzymania akcji serca. Zatrzymało się na prawie 40 minut… W szpitalu, do którego trafiła mama Lenki, Mai, Emilki i Antosia powiedzieli, że nie ma szans z tego wyjść. Jeśli przeżyje, czeka ją wegetacja do końca jej dni… Nie chcieliśmy przyjąć tego do wiadomości. Dominika jest młoda, całe życie przed nią, jej dzieci jej potrzebują, wszyscy jej potrzebujemy! Ona jednak dzielnie walczyła, tak bardzo chciała tu zostać… Znaleźliśmy prywatny ośrodek rehabilitacyjny, który przyjął Dominikę. Od 10 lutego 2020 roku trwa walka o jej powrót. W swój powrót do zdrowia włożyła tak ogromny wysiłek. Jej stan był tragiczny i nic nie wskazywało na to, że Dominika będzie miała jakikolwiek kontakt z otaczającym światem. Dziś Dominika znów się uśmiecha do swoich dzieci, rozumie, co się do niej mówi, logicznie odpowiada na zadawane pytania, potrafi się kontrolować i utrzymywać zamknięte usta przez długi czas i przełyka ślinę (wcześniej miała cały czas otwarte usta i nie radziła sobie z nadmiarem śliny). Zaczyna kontrolować ruchy kończyn i potrafi wykonać ruchy pojedynczą kończyną. Powoli również psychika Dominiki wraca do zdrowia, bo napady lęku i ataki paniki, które towarzyszyły jej na samym początku, dziś zdarzają się bardzo sporadycznie i tylko w sytuacjach nieznanych Dominice. To wszystko, co osiągnęła to jej wielki wysiłek, ale nie byłoby najmniejszych szans na to, gdyby nie ogromne zaangażowanie rzeszy ludzi, którzy bezinteresownie wpłacają środki na powrót Dominiki do zdrowia. Największe wyzwanie na ten moment stanowi wzrok i determinacja, by go odzyskać…  Walka wciąż trwa, wciąż potrzebne są środki na rehabilitację, która przynosi niesamowite efekty. Rodzina jest motorem napędowym Dominiki, to dla nich codziennie daje z siebie wszystko! Dajmy jej szansę na powrót do życia i do bycia szczęśliwą mamą. Prosimy...   ➡️ Bazarek – Licytacje dla Dominiki Kulz  

70 770,00 zł ( 23,4% )
Brakuje: 231 550,00 zł
Izabela Spilska
Izabela Spilska , 58 lat

"Teraz to ja jestem pacjentem"... Położna walczy z SMA❗️Pomóż Izie!

Umiejętność życia polega na znalezieniu złotego środka i równowagi pomiędzy naszymi planami życiowymi a tym, co nas spotyka w rzeczywistości. Na właściwym reagowaniu na fakty, wydarzenia, podejmowanie właściwych wyborów, decyzji i optymalnym wykorzystaniu każdej danej nam chwili. Naturalnym pragnieniem każdego człowieka jest życie w zdrowiu i dobrym samopoczuciu. Moje życie to nieustanna wędrówka od szpitala do szpitala, walka z chorobą i nadzieja, że tym razem ją pokonam. To wiara w cud… Czy dokona się tutaj?  Mam na imię Izabela, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo, mam orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. Choruję na SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Choroba, która powoduje niszczenie komórek nerwowych, odpowiedzialnych za ruch. Mięśnie słabną, potem umierają. Bezwzględna choroba nie zna litości, każdy nowy dzień przynosi ból i cierpienie. Kiedyś byłam okazem zdrowia, szczęśliwą żoną, mamą, pracownicą. Wiele lat niosłam pomoc innym, wykonując sumiennie zawód położnej. Codziennie przeżywałam cud narodzin, pierwszego spotkania świeżo upieczonej mamy z jej maluszkiem. Kochałam swoją pracę. Była moją pasją i życiowym powołaniem. A potem moje życie zamieniło się w koszmar. Najpierw zmarł mój ukochany mąż. Miałam 34 lata i zostałam wdową. Podupadłam na zdrowiu. Myślałam, że to przez stres, czułam się jednak coraz gorzej. Czasem nie byłam w stanie wstać z łóżka. Drętwiało mi całe ciało. Po wielomiesięcznej tułaczce po szpitalach w poszukiwaniu diagnozy trafiłam w końcu do Kliniki Chorób Rzadkich. Tam po wykonaniu badań dowiedziałam się w końcu, co mi dolega... SMA – rdzeniowy zanik mięśni. Próbę leczenia podejmuje się tylko w przypadku dzieci... Ja jestem skazana na powolne umieranie. Mięśnie to nie tylko ruch, nie tylko ręce i nogi. Są także w układzie pokarmowym, oddechowym... W SMA powoli słabną wszystkie. Dzisiaj to ja jestem w potrzebie, to ja stałam się pacjentem, doceniając każdy, nawet najmniejszy gest tych, którzy się mną opiekują. Występujące u mnie schorzenie postępuje z upływem wieku, czasu chorowania, jego przebieg nasila się. To choroba nieuleczalna, ale regularna i dostosowana do moich potrzeb rehabilitacja może złagodzić jej przebieg. Poprawia też mój komfort życia oraz spowolnia rozwój choroby. Ćwiczenia zapobiegają sztywnieniu i utracie ruchomości stawów, a także powstawaniu bolesnych przykurczów mięśni. Brak rehabilitacji znacząco odbija się na moim stanie zdrowia.  Choroba nie chce odpuścić mojego ciała mimo zawziętej walki o sprawność. Niestety skromna renta starcza jedynie na potrzeby bieżące, bez szans na tak ogromny wydatek, jakim jest udział w turnusach rehabilitacyjnych. Jestem osobą samotną i bardzo liczę na Twoją pomoc. Mam świadomość, jak dużą rolę odgrywa nawet drobne wsparcie. Dlatego apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli i wielkiego serca z prośbą o pomoc. Bym mogła kontynuować rehabilitację, ćwiczyć mięśnie i jak najdłużej żyć! Bo ja chcę żyć! Rehabilitacja jest często długa drogą, drogą na szczyt, z którego widoki są naprawdę piękne! Iza   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.   

2 664,00 zł ( 12,52% )
Brakuje: 18 613,00 zł
Antoni Zielonka
Antoni Zielonka , 2 latka

By choroba nie zmieniła życia Antosia w piekło!

Tego nie da się opisać. Miłość, jaka zalała mnie, gdy po raz pierwszy dostałam Antosia po porodzie na ręce. Jego maleńkie paluszki zaciskające się wokół moich. Jego oczka - gdy w nie spojrzałam cała reszta przestała się liczyć. W tamtej chwili wiedziałam – mój synek, to mój największy skarb, że gdyby cokolwiek mu groziło oddam za niego życie! Nie wiedziałam jeszcze, że najgorsze przed nami…  Ciąża przebiegała prawidłowo. Antoś urodził się terminie - dostał 10 pkt! W pierwszych godzinach zaczęło mnie niepokoić, że nie płacze, że nie ma odruchu ssania, po przyłożeniu do piersi. Nie wierzgał, jak inne noworodki. Pamiętam, jak ogarnęła mnie fala przerażenia - co jest z moim synkiem, co się dzieje!!!! Czekał nas szereg badań i wizyt u specjalistów, którzy próbowali ustalić, co dolega mojemu dziecku. Po 3 tygodniach przyszły wyniki - największy stres mojego życia… i diagnoza: “Pani syn cierpi na rzadką przypadłość - zespół Pradera Williego”. Zaniemówiłam… na co? Co to znaczy? Co się dzieje z moim synkiem?! Wyobraź sobie, że czujesz wieczny głód. Że mimo jedzenia nie jesteś nasycony, pragniesz więcej i więcej... Twój organizm nie czuje jednak, że coś zjadłeś. I tak codziennie, przez całe życie. Zespół Pradera Williego to okrutna choroba, która każdego dnia chce kierować życiem człowieka. Charakteryzuje się niepohamowanym głodem i niskim napięciem mięśniowym. Z biegiem czasu powoduje kolejne diagnozy, jak cukrzyca otyłość, czy problemy psychiczne. Co najgorsze, właśnie ta choroba dopadła mojego synka.  To nie koniec… u Antosia zdiagnozowano również skoliozę - 47 STOPNI! Jego ciało jest bardzo wygięte. Musi przechodzić intensywną terapię i rehabilitację, żeby jego małe narządy nie zmieniły swojej pozycji i nie doprowadziły go do… żeby w ogóle mógł stanąć na nogi. Dziś Antoś ma już 16 miesięcy. Choroba postępuje, a my robimy co możemy, żeby zapewnić naszemu synowi możliwie normalne życie.  Rehabilitacje, liczne wizyty u specjalistów - nawet 10 w miesiącu. NFZ finansuje tylko część z potrzebnych zabiegów i konsultacji, a mój synek rośnie. Tu liczy się każdy dzień, a koszt jednej takiej wizyty to czasem 200 - 400 zł!  Żeby Antoś zaczął chodzić potrzebujemy specjalnego gorsetu, pionizera - to takie urządzenie, które utrzymuje dziecko w pozycji wyprostowanej), wózka inwalidzkiego, turnusów rehabilitacyjnych - koszt takiego turnusu sięga nawet 7 tysięcy złotych! Ja nie wiem skąd mam na to brać pieniądze, jestem załamana, a to dopiero początek naszej drogi w leczeniu Antosia. Znajdziesz nas na Facebooku: Antoś i jego walka z zespołem Pradera Williego Wesprzyj nas - kochający rodzice Antosia.

43 281,00 zł ( 81,36% )
Brakuje: 9 911,00 zł
Krzysztof Guliński
Krzysztof Guliński , 56 lat

Cukrzyca zabrała nie tylko zdrowie... Pomóż zawalczyć o protezę!

Nie spodziewałem się, że cukrzyca sprawi, że mój stan zdrowia tak bardzo się pogorszy. Przebiegłość tego schorzenia przeraża każdego dnia… Od 20 lat choroba zdominowała moje życie, doprowadzając ostatecznie do zaburzeń krążenia w nodze, która skutkowała zaawansowaną miażdżycą nóg. Z przerażeniem obserwowałem, jak mój organizm zostaje wyniszczony. I choć robiłem wszystko, by zapobiec skutkom, na niektóre niespodzianki losu nie miałem wpływu. Przez ostatnie miesiące zmagałem się z ogromnym bólem nogi, który nie pozwalał mi jeść, spać i normalnie funkcjonować, a leki przeciwbólowe, opiaty i nawet morfina, które przyjmowałem, nie przynosiły ulgi... W lipcu tego roku padła decyzja, z którą trudno było się pogodzić… Po prostu nie było innej możliwości.  Lekarze zdecydowali, że z uwagi na ryzyko sepsy i zagrożenie życia konieczna jest amputacja poniżej kolana. Nie jest mi łatwo się z tym pogodzić, ale ja CHCĘ i MUSZĘ wrócić do normalnego życia dla siebie i przede wszystkim dla mojej żony, która od dziesięciu lat choruje na stwardnienie rozsiane, nie jest już w stanie nawet chodzić.  Moje dotychczasowe życie zmieniło się nie do poznania. Myślałem, że już nic gorszego mnie nie spotka. Pogodziłem się z chorobą i nauczyłem z nią żyć. Teraz na nowo muszę walczyć o lepszą przyszłość. I choć czasem brakuje sił, wiem, że będę walczył do końca! Chciałbym mieć protezę, która zapewni mi w pełni sprawne funkcjonowanie, bym mógł wrócić do pracy i opiekować się żoną. Zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie i pomoc w spełnieniu mojego jedynego na tę chwilę marzenia - powrotu do normalności! Krzysztof

26 704,00 zł ( 56,86% )
Brakuje: 20 254,00 zł
Kacper Turek
Kacper Turek , 21 lat

Umysł w ogniu❗️Trzeci atak choroby - proszę, pomóż Kacprowi!

Kiedy na początku 2018 roku czytałam książkę ‘Umysł w ogniu”, nie myślałam, że kilka miesięcy później coś podobnego wydarzy się z moim życiu... Czym jest autoimmunologiczne zapalenie mózgu? W najprostszych słowach organizm sam atakuje mózg. Można to porównać do tego, że mózg płonie i jest w ciągłym ogniu. Na przełomie czerwca i lipca 2018 roku mój syn Kacper miał pierwszy atak. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest to autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Kacper był kilkukrotnie przewożony z oddziału psychiatrycznego na oddział neurologiczny. Nigdzie nie wiedzieli, co mu jest. Pierwszy atak trwał dwa miesiące. Kacper miał wtedy 15 lat. Zaczął zachowywać się nielogicznie... Miał lęki, omamy, momentami zastygał, nie było z nim kontaktu, czasami był agresywny. Lekarzom nie udało się wtedy postawić właściwej diagnozy. Po dwóch miesiącach wyszedł do domu. Dalej był pod stałą opieką psychiatryczną i neurologiczną. Byłam najszczęśliwszą matką, że moje dziecko może powrócić do normalnego życia, do domu i rówieśników. Kacper był wtedy cały czas na lekach psychiatrycznych, dlatego przez pół roku miał jeszcze nauczanie indywidualne. Później wrócił do szkoły, sportu, po prostu do życia. W czerwcu 2020 roku, dokładnie dwa lata po pierwszym ataku, zauważyłam, że Kacper znów zachowuje się “dziwnie”. Pewnego dnia mnie nie poznał, zapytał, czy jestem jego matką. Od razu wezwałam karetkę... Wtedy z badań krwi wyszły przeciwciała NMDA - najgroźniejsze przeciwciała, które atakowały mózg Kacpra. W szpitalu podjęli leczenie sterydami i psychiatryczne. Robiłam wszystko, co mogłam, żeby pomóc mojemu synowi. Bezradność, która wtedy mnie ogarniała, to najgorsze uczucie, jakiego doświadczyłam, będąc matką. Lekarze wykluczyli obecność narkotyków i alkoholu. Szukałam rozwiązania wszędzie, dlatego sprawdziłam najlepsze kliniki w Polsce, które zajmują się podobnymi przypadkami. Tak trafiłam na klinikę ze Szczecina. Niestety okazało się, że konieczne są dalsze badania i konsultacje, które nie są refundowane. Po miesiącu Kacper znów wrócił do normalnego życia. Poznał dziewczynę, zaczął uprawiać sport, zdał prawo jazdy i cieszył się życiem. Teraz po kolejnych dwóch latach, kiedy Kacper ma już 19 lat, musimy przechodzić przez to jeszcze raz. Patrze na moje dziecko, które jest chore i nie mogę mu pomóc. Teraz, kiedy zachorował trzeci raz, pojawiają się kolejne pytania bez odpowiedzi... Dlaczego się to powtarza co 2 lata i w tym samym okresie? Niestety szpital leczy go neurologicznie sterydami i przeciwciałami, ale nikt nie umie znaleźć przyczyny nawracającego zapalenia mózgu. Muszę szukać pomocy gdzieś dalej, nie w Polsce... Kacper jest w lepszym stanie, jednak nie rozumie, co się z nim działo, dlaczego teraz trafił do szpitala... Szukamy pomocy, bo dotychczasowe leczenie nie przyniosło efektów ani znalezienia konkretnej przyczyny zapalenia mózgu. Dlatego teraz potrzebujemy pieniędzy na konsultacje, żeby móc znaleźć przyczynę i zaplanować nową ścieżkę leczenia. Wychowuję Kacpra sama z pomocą cudownych rodziców, niestety nie stać nas na prywatną diagnostykę. Piszę tutaj, bo wierzę, że znajdą się ludzie, którzy pomogą razem z nami wyleczyć Kacpra, żeby mógł żyć pełnią życia, bez obawy o kolejny atak... Nikt z nas nie chciałby znaleźć się w takiej sytuacji jak Kacper, nie kontrolować swojego zachowania i nie wiedzieć, co się z nim dzieje, co go czeka. Każda złotówka zbliża nas do celu, jakim jest zdrowe, szczęśliwe życie mojego dziecka. Za każde wsparcie, każdą złotówkę bardzo dziękuje i obiecuję, że zrobię wszystko, żeby Kacper wyzdrowiał...

16 454 zł
Bartłomiej Przychodzki
Bartłomiej Przychodzki , 29 lat

Aby wypadek nie przekreślił przyszłości Bartka. Pomocy!

Na początku 2021 roku Bartek uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Pojazd wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Diagnoza przygniotła nasze serca potwornym ciężarem: złamanie kręgosłupa w odcinku piersiowym, uszkodzenia rdzenia kręgowego, niedowład kończyn dolnych. To wszystko miało mieć bardzo poważny wpływ na jego przyszłość. To wszystko mogło zadecydować o tym, że Bartłomiej, którego dotychczas znaliśmy, zniknie na zawsze...Skomplikowana operacja trwała kilka godzin. Nadzieja mieszała się z potwornym strachem, który nie opuścił nas nawet na minutę. Szczególnie że przez trwającą pandemię nie mogliśmy zobaczyć się z Bartkiem, by wesprzeć go w tym trudnym momencie. Czekaliśmy w zawieszeniu na dalsze informacje o tym, co się stanie.  Dzisiaj jedyną szansą na powrót do sprawności i dawnego życia jest długa, wymagająca, ale przede wszystkim bardzo kosztowna rehabilitacja. Dzięki Wam Bartek każdego dnia może podejmować walkę o powrót do sprawności. Jesteśmy wdzięczni za każdy gest, ale przed nim jeszcze długa i żmudna praca, która wymaga wsparcia specjalistów. Rezultaty ciężkiej pracy są widoczne. Bartek odzyskał napięcie mięśniowe w nogach, wypracowuje nowe schematy ćwiczeń, a dzięki wykorzystaniu urządzeń stymulujące pracę mięśni ma szansę na odzyskanie kolejnych umiejętności. Bartek ma dopiero 28 lat i całe życie przed sobą. Jego pasje, poczucie humoru, empatia i chęć poznawania świata zawsze robiły na nas ogromne wrażenie. Każdą trudną sytuację starał się ratować śmiechem i stosownym do sytuacji żartem. Wierzymy, że Bartek będzie miał szansę spełnić swoje marzenia. Wierzymy, że z Waszą pomocą stanie na nogi. Przed nim jeszcze wiele, potrzeba tylko odrobiny wsparcia! Pamiętajcie, że dobro wraca! Rodzina i przyjaciele

5 000 zł
Julka i Karolinka Rabenda
Julka i Karolinka Rabenda , 13 lat

❗️Julka i Karolinka potrzebują dalszej rehabilitacji! Pomóż...

Julka i Karolinka to nasze największe skarby. Nierozłączne i kochające siostry bliźniaczki. Nasza codzienność krąży wokół ich sprawności. Zrobimy wszystko, by zapewnić im lepszą przyszłość! Nasze skarby przeszły niedawno bardzo ważne operacje. To dzięki środkom z poprzedniej zbiórki, to o czym tak długo marzyliśmy, stało się realne! Teraz musimy zmierzyć się z kolejnym etapem leczenia – ciężką rehabilitacją! Urodziły się jako wcześniaki. Los nie oszczędził żadnej z nich. Obie zmagają się z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym, w którego konsekwencji są niepełnosprawne ruchowo. Karolinka potrafi zrobić kilka kroków tylko na równej powierzchni. Natomiast Julia przemieszcza się wyłącznie przez czworakowanie. Wózek stał się ich jedyną deską ratunku. Marzymy jednak, by zawalczyć o ich przyszłość!  W ciągu ostatnich dwóch lat stan naszych córek dramatycznie się pogorszył. Z bólem serca obserwujemy, że dotychczasowa rehabilitacja i przebyte operacje nie przynosiły efektów. Konsultacja w Warszawie w ośrodku ortopedycznym nie pozostawiła złudzeń –  usłyszeliśmy, że obie nasze córeczki wymagają operacji i to w możliwym szybkim terminie. Zmobilizowaliśmy się i dzięki Waszemu nieocenionemu wsparciu jeszcze w 2021 roku nasze córki zostały zoperowane!  Z jednej strony czujemy ogromne szczęście, bo operacja dała nadzieję, że dziewczynki staną na własnych nogach i zrobią te wyczekane samodzielne kroki. Z drugiej strony towarzyszy nam ogromny strach, że zabraknie nam środków na tak bardzo potrzebne turnusy rehabilitacyjne. To nie jest jednorazowy wydatek. Tu długotrwała zaplanowana terapia, która ma dać szansę na lepszą i sprawniejszą przyszłość!  Nasze córeczki tak bardzo chcą cieszyć się życiem. Niestety, bez Waszej pomocy nie mają szans na samodzielne poruszanie się. Jeśli nie znajdziemy środków na rehabilitację, pozostaną przykute do wózków do końca życia, a każda najmniejsza czynność będzie dla nich niemożliwa do zrealizowania. Błagamy – pomóż!  Edyta i Mirosław – rodzice

24 994,00 zł ( 38,84% )
Brakuje: 39 342,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki