Bez operacji nie mam szans na życie... Uratuj mnie

Ratująca życie operacja serca w Niemczech - III etap korekcji wady
Zakończenie: 7 Maja 2018
Rezultat zbiórki
Takie rezultaty moglibyśmy pisać przy każdej zbiórce… aż łzy wzruszenia same napływają do oczu.
12 grudnia 2018 roku Oleńka przeszła operację, na którą udało się zebrać środki dzięki Wam i Waszemu wsparciu. Profesor Malec naprawił jej małe, chore serduszko.
Dziewczynka była szykowana do operacji od kilku dni, czekając, aż zwolni się miejsce na OIOM-ie. W tym czasie przebywała pod opieką najlepszego personelu medycznego z Kliniki Uniwersyteckiej w Munster.
Ola bardzo szybko doszła do siebie... pokazała, że jest bardzo dzielną i silną dziewczynką!
Dziś dziewczynka dokazuje już po korytarzach Kliniki Uniwersyteckiej w Munster! W niedzielę wypis - Ola z naprawionym serduszkiem i jej rodzice wracają na Święta do domu!!!
A takiego cudownego SMS-a podesłała dziś mama Oli:
I my również dziękujemy za ten kolejny cud, który udało nam się sprawić wspólnie, bo tym właśnie jest życie dziecka, które było skazane na śmierć - ogromnym cudem.
DZIĘKUJEMY!
Trzymaj się, Oleńko!
Opis zbiórki
Żadne słowa nie są w stanie oddać tego, jak bardzo kochamy naszą córeczkę i jak bardzo boimy się, że ją stracimy. Wystarczy chwila dłuższej zabawy, by usta Oli zrobiły się sine, jej oddech ciężki, a mała buzia blada jak śmierć… Ola słabnie z każdym dniem. Jest śmiertelnie chora. Potrzebuje operacji. Inaczej umrze… Błagamy, pomóż nam i uratuj życie naszej córeczki!
Marzyliśmy o dziecku. Dwie kreski na ciążowym teście – eksplozja szczęścia. Potem wiadomość, że to dziewczynka… Wybrane imię. Różowe śpioszki, łóżeczko, wózek – wszystko czekało na naszą córeczkę. Radość trwała zaledwie 20 tygodni. A potem nasz świat się skończył...
”Wasza córeczka nie ma lewej komory serca. Jest to jedna z najcięższych wad serca. Prawdopodobnie umrze zaraz po porodzie”.
Kiedyś nie wiedzieliśmy, co to znaczy – umierać ze strachu… Dziś już wiemy. Właśnie od tego momentu. Życie stanęło w miejscu. Łzy spływające po policzkach… A potem zaczęła się rozpaczliwa walka o życie naszej ukochanej córeczki. Okazało się, że Ola ma bardzo ciężką postać HLHS – hipoplazji, czyli niedorozwoju lewego serca - obejmującą też zarośnięcie zastawek – mitralnej i aortalnej… Dowiedzieliśmy się, że takie dzieci jak Ola – mające połowę serduszka – mają jednak szansę na życie! Muszą jednak przejść 3 skomplikowane operacje – jedną zaraz po urodzeniu, drugą pół roku później i trzecią, gdy dziecko ma 3 lata… Być może nie będą mogły nigdy zawodowo uprawiać sportu… ale mogą ŻYĆ.
Ola przyszła na świat 7 stycznia 2016 roku. Nie mogliśmy jej dotknąć, wziąć na ręce, przytulić… Nasz ból był nie do opisania. Od razu ją zabrano, kabelki i wenflony podpięto jej wszędzie – do główki, rączki, nóżek… Podłączono jej lek, utrzymujący ją przy życiu. Mimo to gasła z każdą godziną, nie miała siły nawet jeść. Nigdy nie zapomnimy dnia operacji. Gdy Ola wraz z pielęgniarką zniknęła za drzwiami windy, która miała ją zawieźć na blok operacyjny, rozpadliśmy się na milion kawałków. Ból i płynące łzy zabrały nam możliwość wzięcia oddechu… Tak bardzo baliśmy się, że to ostatni raz, gdy widzieliśmy Olę żywą… Że nasze dziecko już do nas nie wróci.
Ola przeżyła operację. Zaskoczyła tym lekarzy, którzy nie wierzyli, że jej się uda… Była jednak w stanie krytycznym. Widok naszej malutkiej córeczki, podłączonej do respiratora, który za nią oddychał, z otwartym mostkiem, ledwo widocznej wśród tych kabli, wenflonów, pomp – ten obraz do dzisiaj śni się nam w najgorszych koszmarach… Naszą córeczkę mogliśmy widywać tylko 3 razy po 15 minut w ciągu dnia… Ola stopniowo nabrała sił, choć pojawiły się komplikacje – zaburzenia rytmu serca. Nasze dziecko cierpiało. Nasze dziecko walczyło. Najgorsza była świadomość, że to wszystko może pójść na marne, że śmierć i tak może nam ją zabrać… Dopiero po 1,5 miesiąca wróciliśmy do domu. Wiedzieliśmy jednak, że to nie koniec walki o życie Oli, ale dopiero początek…
Życie z wadą serca przypomina życie z tykające bombą – wiesz, że w każdej chwili grozi ci śmiertelne niebezpieczeństwo. Druga operacja serca Oli odbyła się pół roku później… Mieliśmy deja vu. Znów ból, bo zabierają Ci dziecko, które przed chwilą trzymałeś w ramionach, takie niewinne i bezbronne. Znów rozpacz, że ona musi stoczyć walkę o życie, zdana tylko na siebie… Znów bezradność, bo my, rodzice, nie możemy nic zrobić, choć chcielibyśmy ochronić ją przed każdym złem… Oddalibyśmy własne serca, żeby tylko serduszko Oli biło.
Kilka miesięcy temu okazało się, że w serduszku Oli są nieprawidłowości… A ostatnia operacja, która czeka Olę, jest najtrudniejsza. I najważniejsza, bo od niej zależy całe dalsze życie Oli… Jakikolwiek błąd skończy się śmiercią, której Ola wymknęła się już dwa razy! Nie dopuszczamy do siebie nawet takiej myśli...
Szukaliśmy ratunku dla naszej córeczki. Znaleźliśmy go w Klinice Uniwersyteckiej w Munster, jednym z najlepszych ośrodków kardiochirurgicznych w Europie, gdzie dzieci z najpoważniejszymi wadami serca operuje profesor Edward Malec. Małym pacjentom z połową serc, którzy gdzie indziej są skazani na śmierć, on daje szansę na życie! Zgodził się operować Oleńkę… To dla nas ogromne szczęście. Sen z powiek spędza nam jednak cena operacji. 37 tysięcy euro – tyle kosztuje życie naszej Oli, tyle kosztuje jej serce…
Gdy jest się rodzicem śmiertelnie chorego dziecka, najgorsza jest bezradność, bo to, co najcenniejsze – życie Twojego dziecka – zależy nie od Ciebie… Teraz jednak możemy coś zrobić – dać Oli największą szansę na życie! Operacja Oli musi odbyć się przed jej trzecimi urodzinami, mamy więc maksymalnie kilka miesięcy, by zebrać pieniądze. Ola słabnie z każdym dniem… Dlatego błagamy o pomoc. Ona jest dla nas wszystkim… Prosimy – spraw, by nasza córeczka mogła żyć!