Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Odzyskać siebie sprzed wypadku

Damian Kwaśniak
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

turnus rehabilitacyjny

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Słoneczko
Damian Kwaśniak
Czeladź, śląskie
krwiak prawej półkuli mózgowej, stan po wypadku samochodowym
Rozpoczęcie: 26 Października 2016
Zakończenie: 5 Lipca 2018

Opis zbiórki

Jeśli czytasz te słowa i jesteś rodzicem, zastanów się, jaki jest Twój największy koszmar? Być może taki: spokojny wieczór. Czekasz, aż Twoje dziecko wróci do domu. Dzwonek do drzwi. Straż miejska. Spuszczone głowy. Pani syn to Damian? Miał wypadek. Jest w szpitalu, w stanie krytycznym. Walczy o życie…

Oglądałam potem zdjęcia samochodu na zdjęciu w telefonie. Cały przód od strony pasażera został zmiażdżony. Z fotela, na którym siedział mój syn, nie zostało prawie nic. Zajmował miejsce obok kierowcy. Tego dnia wracał z kolegami do domu. To była dosłownie sekunda, Było szaro, zimno, padał deszcz, krople zamarzały zaraz po opadnięciu na asfalt. Na zakręcie kierowca wpadł w poślizg, samochód uderzył w drzewo.

Siła takiego uderzenia jest ogromna, a życie – kruche… Teraz już wiem, jak bardzo.

W jednej chwili nie było już Damiana, mojego młodego, zdrowego syna, który cieszył się, ze niedługo pojedzie na wymarzony urlop ze swoją dziewczyną. Było bezwładne, nieprzytomne ciało, gdzieś za drzwiami sali operacyjnej, gdzie lekarze w białych fartuchach zaciekle walczyli, przeciągając linę ze śmiercią. 30 minut – tyle zajęło mi dotarcie do szpitala. Zawiozła mnie tam córka. Próbuję sobie przypomnieć, jak wyglądała droga, co powiedział mi na miejscu lekarz, co się działo potem, ale jest tylko ciemność. Byłam w takim szoku, że wtedy nic do mnie nie docierało, jakby umysł w kryzysowych sytuacjach stawał się tamą, nieprzepuszczająca żadnych bodźców ze świata zewnętrznego. Pamiętam tylko, że dygotałam, czując się jak w koszmarnym śnie, ciągle mając nadzieję, że zaraz obudzę się, a Damian będzie obok mnie w domu, zdrowy, bezpieczny. Mój kochany synek... Tak się jednak nie stało.

Damian Kwaśniak

Na skutek wypadku w lewej półkuli mózgu Damiana zrobił się krwiak. Wymagał natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Operacja przebiegła pomyślnie, a Damian został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. W tej pełnej bólu ciemności zatliła się wtedy iskra nadziei, że będzie dobrze, że wkrótce mój syn obudzi się i do nas wróci. Niestety – szybko zgasła… Otrzymaliśmy kolejną druzgocącą informację - musimy czekać, ale szanse na to, że Damian kiedykolwiek się wybudzi, są bardzo marne. Podłączony do specjalistycznej aparatury, podtrzymującej życie, syn leżał w szpitalu. Codziennie miałam nadzieję, że to dzisiaj będzie ten dzień, w którym Damian otworzy oczy, uśmiechnie się, zawoła do mnie „mamo”… Spędzałam z nim każdą chwilę, cofając się w myślach często do chwil, które spędzaliśmy razem, kiedy jeszcze był mały... Codziennie szukałam u niego oznak tego, że coś się zmienia, że organizm walczy… Niestety bezskutecznie.

Po dwóch miesiącach lekarze chcieli Damiana ze szpitala jako pacjenta nierokującego. Po wielu trudach nasz syn został przeniesiony na oddział neurologiczny, w tym samym szpitalu. Po miesiącu zaczął samodzielnie oddychać. Niestety zakażenie gronkowcem oraz silne zapalenie płuc sprawiły, że stan Damiana znowu się bardzo pogorszył. Młody organizm podjął jednak walkę. Damian przeżył. Po wielu miesiącach zaczął do nas wracać.

Długo nie mogłam się pogodzić z tym, że w jednej chwili naszemu synowi odebrano przyszłość, skazano na wegetację, okradziono ze sprawności… Analizowałam tamten wieczór setki razy. Gdyby tylko Damian został w domu, nie byłoby go w tym samochodzie… Jedna zła decyzja i wszystko skończone. Ból, strach i brak nadziei towarzyszyły naszej rodzinie każdego dnia. Tak nie powinno być - krzyczały nasze serca.

Damian Kwaśniak

Dziś od wypadku mijają 4 lata. Przeszłość jeszcze boli, ale myśli zaczynają tworzyć plamy. Pisać o czyjejś winie? Po co? W życiu nie jesteśmy w stanie zaplanować tego, co się wydarzy. Zerwanie z bolesną przeszłością wymagało i pewnie będzie wymagać jeszcze wiele pracy i czasu. Rehabilitacja sprawia, że sprawność Damiana powoli  wraca. Było to ogromne zaskoczenie dla lekarzy i wszelkich „mądrych głów”, którzy spisali Damiana na straty. Nasz syn walczy i z każdym dniem chce wyciągać od życia jeszcze więcej.

Największe obrażenia odniosła głowa Damiana. Obecnie ma ogromne problemy ze wzrokiem, nosi okulary. Przed wypadkiem był niezwykle mądrym chłopakiem, a także dobrym i docenianym pracownikiem. Dziś ma problemy z pamięcią krótkotrwałą, kojarzeniem faktów. Mózg posiada piękną możliwość regenerowania się, przenoszenia umiejętności w inne obszary – na to w jego przypadku liczymy. Ruchowo jest znacznie lepiej. Przez wiele miesięcy poruszał się na wózku inwalidzkim, potem z wielkim trudem zaczął poruszać się o kulach. Dziś chodzi samodzielnie!


Najlepszym i tak naprawdę jedynym lekarstwem dla niego jest rehabilitacja. To dzięki ćwiczeniom mózg nawiązuje kontakt z ciałem. Najlepsze rezultaty w przypadku Damiana dają turnusy rehabilitacyjne, podczas których Damian ćwiczy wraz ze specjalistami kilka godzin dziennie. Syn został zakwalifikowany do trwającego 2 miesiące turnusu, który odbędzie się w lipcu. To właśnie na to chcemy uzbierać środki.


Bardzo brakuje mi rozmów z Damianem, jego śmiechu, dowcipów, radosnego głosu w telefonie, zawołania „hej, mamuś”…Myślę o tych wszystkich pięknych chwilach, które przeżyliśmy, a mogliśmy przeżyć jeszcze więcej. Wciąż mam nadzieję, że kiedyś jeszcze powrócą… Wiem, że nie cofniemy czasu, nie możemy zmienić przeszłości, ale przyszłość – już tak. Wierzymy, że Damian sprzed wypadku kiedyś wróci do nas. Wtedy osobiście będzie mógł podziękować wszystkim ludziom o dobrych sercach za to, że mu w tym pomogli.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki