Mateusz - więzień labiryntu

roczna kompleksowa terapia
Zakończenie: 31 Marca 2017
Rezultat zbiórki
Chciałam bardzo serdecznie podziękować wszystkim darczyńcom za okazaną pomoc w formie wpłat na zbiórkę Mateusza. Kiedy zobaczyłam, jak mój syn się zmienia dzięki zajęciom ze specjalistami byłam w ogromnym szoku. Ćwiczenia i terapia powodują, że Mateusz zaczął coraz więcej mówić i ma większą koordynację. Z całego serca dziękuję!
Sylwia, mama Mateusza
Opis zbiórki
Każdy z nas lubi czasami uciec od zgiełku rzeczywistości i znaleźć się w swoim własnym świecie – ale chyba nikt nie chciałby pozostać tam na całe życie. Ośmioletni Mateusz od sześciu lat jest uwięziony w klatce, jaką stanowi… jego własny umysł. Zdarza się, że spogląda na mamę swoimi wielkimi oczętami, jakby pytał: „mamo, powiedz mi, jak wrócić?”.
08 maja 2007 r. – narodziny Mateusza, a zarazem jeden z najszczęśliwszych dni w życiu jego rodziców. Pierworodny synek to okaz zdrowia – zdobywa 10 punktów w skali Apgar. Jest zdrowy, a to najważniejsze – to, i mocny uścisk piąstki maluszka wokół palca taty, na znak radości: „nareszcie jestem z wami!”
Mateusz okazuje się prawdziwym rekordowcem – w wieku 5 miesięcy siada, a gdy kończy 9 miesięcy umie już chodzić. Wszyscy naokoło podziwiają, jak mądrym, bystrym i wesołym jest chłopcem. Szczęście rodziny trwa do ukończenia przez Mateusza drugiego roku życia. To właśnie zaczyna się zmiana w zachowaniu chłopca. To zupełnie nieoczekiwane – przecież dotychczas biegał, broił i dokazywał równie żwawo, jak jego rówieśnicy… Mateusz nagle zamyka się w sobie. Interesuje go tylko jego własny świat i on sam. Godzinami potrafi kręcić się w kółko, staje na palcach, skacze w miejscu. Zrozpaczeni rodzice zaczynają stopniowo tracić z nim kontakt. Pojawia się autoagresja, Mateusz zaczyna uderzać głową w podłogę, nie reaguje na innych.
Trzy lata. Tyle minęło, zanim rodzice dowiedzieli się, co naprawdę dolega Mateuszowi. Trzy długie lata samotnego zmagania się z nieznanym wrogiem, spędzone w szpitalnych poczekalniach i gabinetach specjalistów – neurologów, logopedów, psychologów, którzy nie potrafili odpowiedzieć, co stało się z ich synkiem. To przejdzie, to normalne, nic mu nie jest, wszystko jest w porządku – słyszała cały czas jego mama, matczyna intuicja jednak krzyczała, że coś jest nie tak… Wreszcie w 2011 roku chłopiec trafił do poradni psychologiczno-pedagogicznej dla dzieci z autyzmem. Badania słuchu, metaboliczne, EEG głowy - było to dla sześciolatka bardzo wyczerpujące przeżycie, ale przyniosło pewne podejrzenia, potwierdzone w kwietniu 2012 roku diagnozą: autyzm.
Od momentu zdiagnozowania mama podwoiła wysiłki w walce o zdrowie Mateusza. Większość czasu ośmioletni chłopiec spędza na wizytach u lekarzy – neurologa, ortopedy, pulmonologa... Czas odmierza przyjmowanymi codziennie lekami, które pomagają mu normalnie funkcjonować. Chłopiec dostał się do specjalnej grupy w przedszkolu i rozpoczął trwającą po dziś dzień rehabilitację, do której bardzo się przykłada. Dzięki terapii wyciszył się, lepiej się koncentruje. Coraz więcej mówi, nawet składa zdania z pojedynczych wyrazów. Jest wiecznie uśmiechnięty, bardzo dużo rozumie. Uwielbia sprzęt i gry komputerowe, a najbardziej instrukcje obsługi, które zawsze czyta wnikliwie, zanim zacznie z czegoś korzystać. Coraz lepiej dogaduje się również z młodszym braciszkiem, Norbertem, który również wymaga specjalistycznej opieki medycznej ze względu na porażenie mózgowe i wiele towarzyszących mu schorzeń.
Mateusz chciałby wyjść z labiryntu, jaki stanowią dla niego jego własne myśli. Mógłby tego dokonać dzięki kompleksowej (cyklicznej) rehabilitacji. Mama Mateusza potrzebuje wsparcia – oprócz ona dla niego szansą na normalne życie – szansą, która być może sprawi, że będzie wreszcie mógł powiedzieć mamie to, co widzi ona w jego oczach: „kocham cię”.