Wojtuś - życie do uratowania

przeszczep komórek macierzystych, by odbudować uszkodzony mózg Wojtusia
Zakończenie: 1 Lipca 2019
Opis zbiórki
Wojtuś. Mały skarb, małe szczęście… Małe życie, które dopiero się zaczęło, a już wypełnione jest bólem. Ciężka, nieuleczalna choroba niszczy życie Wojtusia! Chłopczyk wciąż nie mówi, nie siedzi, nie raczkuje, nie chodzi… Bez leczenia nie ma szans na to, by to się zmieniło. Zrozpaczona mama chłopca prosi o Twoją pomoc. W końcu matka zrobi wszystko, zejdzie nawet do piekła, żeby dziecko zaznało na ziemi odrobinę nieba…
W dziecięcym pokoju jedynym dźwiękiem jest melodia pozytywki, która usypia Wojtusia do snu. Poza tym panuje cisza. Nie ma radosnego, głośnego gaworzenia. Nie ma pierwszych słów… „Mama” - te dwie sylaby, najpiękniejsze słowo, jakie istnieje, dla mnie wciąż jest tylko marzeniem. Czy kiedyś je usłyszę...? Nie tracę nadziei, że tak.
Zabawki, rozrzucone wokół Wojtusia, leżą bezwładnie… Wojtuś nie bawi się nimi. Mała rączka wyciągnięta w stronę zabawek łapie powietrze. Wojtuś nie jest w stanie utrzymać pluszaka, książeczki, piłeczki… Nic. Nie złapie mojej wyciągniętej dłoni. Na moich palcach nie zacisną się małe paluszki. Małe rączki mojego syna nie chwytają żadnego przedmiotu. Są niesprawne.
W naszym domu nie ma tupotu małych stópek. Nie ma uderzania o podłogę małych rączek podczas raczkowania… Wojtuś nawet nie pełza. Do niedawna leżał jeszcze jak lalka, która ruszała rączkami i nóżkami… Dopiero 3 miesiące temu nauczył się przekręcać z pleców na brzuszek. Bóg jeden wie, ile pracy, łez, godzin rehabilitacji i pieniędzy nas to kosztowało… Dla niego jednak jestem w stanie zrobić wszystko. Nie liczy się nic poza jego zdrowiem.
Wojtuś wciąż sam nie je, nie umie żuć… Miksuję mu jedzenie, cierpliwie karmię łyżeczką po łyżeczce. I tak od wielu miesięcy… Byle by tylko coś zostało w brzuszku.
Czasami ciszę przerywa też cichy płacz synka. To właśnie zwróciło moją uwagę, zaniepokoiło kilka miesięcy temu. To, że tyle płakał. Wtedy w moim sercu zagościł strach, palące poczucie, że coś jest nie tak, jak być powinno… Nasza historia zaczęła się jak historia każdego dziecka, zdrowego dziecka… Dwie kreski na ciążowym teście, spokojna ciąża pod opieką najlepszych lekarzy, poród bez komplikacji… Maleńka istotka, którą tuliłam w ramionach, ciesząc się, że wszystko jest w porządku. Że synek jest zdrowy… Myliłam się, wszyscy się mylili.
Wojtuś płakał, nie chwytał zabawek, mało się ruszał… Dostał skierowanie na rezonans magnetyczny główki. Jechałam na niego z obawą, ale i z nadzieją, że jednak lekarze nie wykryją nic złego. Można przygotować się na wszystko, ale nie na informację o chorobie własnego dziecka. Wojtuś ma Dziecięce Porażenie Mózgowe, liczne zmiany niedotleniowo-niedokrwienne w mózgu… Nie wiadomo, skąd i kiedy się wzięli. Wiadomo natomiast było jedno - świat się zawalił, skończył się dla mnie w jednej chwili. W takich chwilach najpierw się rozpacza… Łzami i smutkiem nie pomoże się jednak dziecku. Trzeba walczyć!
Są tylko 2 scenariusze co do tego, jak będzie wyglądać życie Wojtusia. Jeden to ten bez Ciebie... Ten, w którym ta ufność i beztroska, którą widzisz na zdjęciach w oczach Wojtusia, bezpowrotnie zniknie… Synek będzie niesprawny, nie będzie chodzić, ruszać rączkami, mówić... Będzie całkowicie zależny od opieki drugiej osoby. Co się z nim stanie, kiedy mnie zabraknie?!
Jest jeszcze drugi scenariusz. Taki, w którym Wojtuś nauczy się samodzielnie poruszać, będzie chodzić, mówić… Tak może się stać tylko dzięki Tobie! Musimy jednak działać szybko! Mózg Wojtusia jest uszkodzony, ale można to naprawić! Tą szansą jest przeszczep komórek macierzystych od dawcy, którym jest zdrowe dziecko… Komórki mają za zadanie odbudować w mózgu to, co zostało uszkodzone! Wojtuś został już zakwalifikowany do leczenia… Będzie mieć 5 podań komórek. To pierwsza radość od wielu miesięcy – że jest szansa… Razem z nią jednak kolejny strach – skąd wziąć pieniądze?! Pierwsze podanie już w lutym… Nie można czekać, bo najlepsze efekty daje przeszczep u małego dziecka, kiedy jego mózg jest jeszcze plastyczny…
To leczenie to moja nadzieja na zdrowe życie dla Wojtusia. Nadzieja, która jest jutrem, a dzisiaj sprawdzianem… Zrobiłabym dla synka wszystko, nie mam jednak jak zapłacić za jego leczenie! Wszystko idzie na lekarzy i rehabilitację, której Wojtuś jest poddawany codziennie, prywatnie i w domu… Dlatego proszę o pomoc, bo w Twoich rękach jest życie mojego synka.