Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Nowy wózek to jedyne, o czym marzę

Wojciech Kłodziński
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Zebranie środków na dofinansowanie zakupu wózka

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Serce Dla Serca
Wojciech Kłodziński
Żelazków, wielkopolskie
czterokończynowe mózgowe porażenie spastyczne, obustronne neurogenne zwichnięcie stawów biodrowych, skolioza neurogenna, epilepsja
Rozpoczęcie: 10 Sierpnia 2015
Zakończenie: 21 Listopada 2015

Rezultat zbiórki

Każdy z nas ma marzenia materialne- mniejsze i w większe. Może właśnie marzymy o domu z wielkim ogrodem, albo wyprawie do egzotycznych zakątków ziemi. Są pewnie i tacy, których marzenia są skromniejsze na przykład nowa lodówka, albo telewizor czy laptop... ale czy mają szansę się spełnić? Zgodnie z prawami wizualizacji czy pozytywnego myślenia – tak, ale jednak samo szlifowanie marzeń nie gwarantuje jeszcze ich spełnienia...

Do osób mających marzenia zalicza się Wojtuś, nasz synek niepełnosprawny od urodzenia. On marzył o małej rzeczy, mianowicie o wózku dziecięcym dopasowanym do swojej niepełnosprawności, by mógł na co dzień normalnie funkcjonować, uczęszczać do szkoły, na zajęcia grupowe, warsztaty. Niestety, stary wózek nie nadawał się już do użytku, gdyż z niego po prostu wyrósł, a na nowy brakowało nam środków. Lecz nie poddawaliśmy się, chcąc zrealizować marzenie swojego synka, czym prędzej rozpoczęliśmy zbiórkę środków finansowych na każdy możliwy sposób. Lecz czas płynął, a środki były nadal znacząco małe by móc zakupić wózek.

Zwykle marzenia budujemy w naszym umyśle, podsycając je i urozmaicając, na przykład oglądaniem zdjęć wymarzonych celów, słuchaniem relacji tych, którzy zrealizowali marzenia podobne do naszego. W naszych głowach marzenia stają się coraz bardziej wyraźne i dopracowane. Coraz bardziej realne. I tak właśnie się stało w życiu Wojtusia jak i naszym ...

Pewnego listopadowego dnia marzenie to się ziściło. Tego właśnie dnia z samego rana stała się rzecz niebywała. Po kolejnym sprawdzeniu środków na rachunku bankowym okazało się, że jest ich wystarczająco dużo, by zakończyć zbiórkę. Nie dowierzając, jeszcze raz spojrzeliśmy z mężem na monitor komputera i kiedy informacja się potwierdziła, z wielką radością przekazaliśmy wszystkim dobrą nowinę. Takiego zaskoczenia nie spodziewał się nikt, gdyż niespełna kilka dni wystarczyło na spełnienie tego ukrywanego marzenia.

To właśnie dzięki Pomagaczom marzenia mogą się realizować! Tak było z marzeniem Wojtusia. Jest nim nowy wózek, który pozwala na normalność w jego codziennym życiu – szkoła, zajęcia, kontakt z rówieśnikami. Każdy dzień przynosi ze sobą nowe doznania i emocje. Emocje wyjątkowe, bo bez bólu i obaw, jakie towarzyszyły dotychczas na każdym wyjściu czy spacerze. Wszystko stało się nowe, atrakcyjne, na wyciągnięcie ręki. Na pewno Wojtuś ma jeszcze sporo do nadrobienia, ale teraz śmiało może z naszą pomocą przekraczać granice nowego magicznego dla niego świata na nowym wózku.

Wszystkim Pomagaczom dziękujemy za otwarte serca  i uwrażliwienie na cierpienie naszego synka. Zapewniamy o wielkiej pomocy, jaką otrzymaliśmy. Macie w sobie Państwo magiczną, wielką siłę spełniania dziecięcych marzeń, za co jesteśmy serdecznie wdzięczni!

Rodzice Wojtusia

Opis zbiórki

Wyobraź sobie, że cały dzień spędzasz na twardym krześle, w niewygodnej pozycji. Nie masz podparcia dla kręgosłupa, żebra zapadają się w miednicę, a każdy ruch sprawia ci ból. W żaden sposób nie możesz sobie pomóc, ruszyć się ani zmienić pozycji. Tak właśnie wygląda każdy dzień Wojtusia, tylko zamiast krzesła ma wózek. Wózek, który sprawia, że może opuścić dom, a w jego życiu istnieje namiastka normalności  - szkoła, zajęcia, kontakt z rówieśnikami. Obecny jest już jednak nieadekwatny do potrzeb Wojtusia. Brak podparcia i dopasowania sprawiają, że każda chwila na nim spędzona jest nie udogodnieniem, ale udręką.


Koniec września 2001 roku. Mama Wojtusia, będąc w zaawansowanej ciąży, trafia do szpitala z wysoką gorączką. Traci przytomność. Wojtuś przychodzi na świat, ale w trakcie porodu kleszczowego dochodzi do nieprawidłowości – niewydolności krążeniowo-oddechowej. Trafia do respiratora, gdzie walczy o każdy oddech. Po trzech tygodniach lekarze wypisują go do domu. Mimo zapewnień lekarzy, że wszystko jest już dobrze, mama Wojtusia nie może pozbyć się złego przeczucia – Wojtuś rozwija się znacznie wolniej niż dzieci w jego wieku, nie rusza się, nie dokazuje. Po trzech miesiącach, dzięki uporowi mamy, Wojtuś trafia do neurologa. Tam lekarz stawia diagnozę – MPD, czterokończynowe porażenie mózgowe. Do tego epilepsja, neurogenne zwichnięcie obu stawów biodrowych, skolioza. Szok, niedowierzanie, ale też chęć działania – zrobimy wszystko, żeby naszemu dziecku było jak najlepiej. Niemożliwe, że nic nie da się zrobić…


Rodzice zaczynają szukać pomocy, jeździć po specjalistach w całej Polsce. Dotychczasowe życie zmienia się nieodwracalnie. Zajęcia, rehabilitacja, wyjazdy… Czternastoletni dziś Wojtuś wymaga całodobowej opieki. Potrzebuje pomocy przy zaspokajaniu podstawowych funkcji życiowych. Rodzice pogodzili się z tym, że porażenie mózgowe nie ustąpi, starają się za to, jak mogą, żeby się nie nasilało i nie dochodziło do dalszych zniekształceń ciała. Bo Wojtek, mimo niepełnosprawności, jest przecież dzieckiem – pogodnym, uśmiechniętym i bardzo kochanym. Tak jak jego zdrowi rówieśnicy uczęszcza do szkoły, tyle że jest to szkoła specjalna w Kaliszu, a zamiast lekcji ma zajęcia rehabilitacyjne. Nie mówi, ale za pomocą dźwięków i mimiki potrafi wyrazić emocje, daje znać, gdy coś mu się nie podoba, gdy jest szczęśliwy lub zdenerwowany – mruga, kwili, płacze, gdy go boli.


Wojciech Kłodziński


Wojtuś pragnie obecności innych ludzi jak powietrza – bardzo dobrze reaguje na kontakt z drugą osobą. Sprawia mu radość, gdy jest głaskany i przytulany. Lubi, gdy otaczają go ludzie, jest gwarno, głośno, gdy wiele się dzieje. Uwielbia krzyczeć z innymi dziećmi, spędzać przerwy na świeżym powietrzu, chodzić na spacery z mamą. Reaguje na bodźce – świeże powietrze, kolorowe światła, piosenki dla dzieci, których kocha słuchać. Wyjście do szkoły, parku, sklepu – wszystko, co dla nas jest codziennością, dla niego jest jak przejście do magicznego, kolorowego świata, pełnego bodźców, tak innego od czterech ścian pokoju.



Aby jednak było dla niego możliwe to, co każdy z nas ma w zasięgu ręki, Wojtusiowi potrzebny jest wózek. Kiedyś korzystał z wózka dziecięcego, dzisiaj jednak urósł tak, że już się w nim nie mieści. Brakuje mu odpowiedniego podparcia pod plecami, co sprawia, że leży przekrzywiony, w niewygodnej pozycji. To powoduje ból, Wojtuś staje się podenerwowany, niespokojny, płacze. Przez to nie może brać udziału w zajęciach albo muszą być one skracane – kilkanaście minut to maksymalny czas, jaki może spędzić w swoim wysłużonym wózku dziecięcym. Zamiast czerpać radość z kontaktu z dziećmi, uczestniczyć w zajęciach, cieszyć się świeżym powietrzem, Wojtek siedzi w domu, w ciszy. Poruszanie się na wózku, zamiast być ułatwieniem, stało się dla niego katorgą.


Rodzice Wojtka robią wszystko, żeby ich synek w swoim pełnym przeciwności życiu miał jak najwięcej chwil szczęścia. Wiedzą, że jego choroby nie da się wyleczyć ani cofnąć. Chcą jedynie oszczędzić mu bólu i sprawiać jak najwięcej radości. Nie jest to jednak możliwe bez nowego wózka, a jego zakup przekracza ich możliwości finansowe. Marzą o takim, który będzie dopasowany do ciałka ich syna i oszczędzi mu bólu i dalszych deformacji, który będzie lekki, poręczny, łatwy do składania i przewożenia – mama Wojtusia codziennie wozi go do Kalisza do szkoły i na rehabilitację.  Wojtuś nie chce siedzieć zamknięty w czterech pomieszczeniach, chce odkrywać i poznawać piękno świata – jak my wszyscy. Nowy wózek to jedyna szansa, aby było to możliwe.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki