Walka z glejakiem nadal trwa - Dominik potrzebuje pomocy!

Roczna suplementacja olejkami konopnymi i napojami odżywczymi, rehabilitacja
Zakończenie: 12 Września 2019
Rezultat zbiórki
Wiadomość, którą otrzymaliśmy łamie serce...
W we wtorek o godzinie 18:30, zupełnie niespodziewanie, Dominiś odszedł od nas. Jeszcze kilka dni wcześniej śmiał się i biegał, a dziś nie ma go już z nami. Jego uśmiech zapamiętamy jednak na zawsze.
Walka Dominika z guzem mózgu trwała kilka lat i zjednoczyła tysiące ludzi o wielkich sercach, którzy postanowili pomóc. Wszyscy z całych sił do końca wierzyliśmy, że ta historia zakończy się inaczej. Niestety tak się nie stało...
Rodzinie i bliskim Dominika składamy najszczersze wyrazy współczucia.
Opis zbiórki
W czasie całego leczenia Dominik przyjął ponad 200 kroplówek z chemią. Takie dawki mogą wykończyć dorosłego człowieka, a co dopiero kiedy musi je przyjąć kilkuletni chłopiec?
Za Dominikiem operacja usunięcia guza i 27 cykli chemioterapii. Blisko 2 lata spędziliśmy na oddziale onkologii. W tym czasie guz zmalał i zrobił się stabilny, nie rośnie. By utrzymać ten stan, stosujemy leczenie wspomagające. Dodatkowo rehabilitujemy synka, bo walka z nowotworem zostawiła swój ślad – Dominik przestał chodzić, mówić i samodzielnie jeść… Robimy wszystko, co tylko możemy, by walczyć z chorobą, jednak koszt tej walki zaczyna nas przerastać…
Całe nasze szczęście zburzył jeden dzień, jedna diagnoza. Dominik ledwo co skończył roczek, kiedy guz mózgu po raz pierwszy dał o sobie znać. Synek nie chciał jeść, ani pić, pojawiły się problemy z przełykaniem. Stwierdzono zapalenie oskrzeli, a następnie mukowiscydozę i po 10 dniach wypisano do domu. Już wtedy byliśmy przerażeni, bo mukowiscydoza to przecież bardzo poważna i śmiertelna choroba. Nie wiedzieliśmy wtedy, że właściwa diagnoza jest jeszcze gorsza.
Jeszcze tej samej nocy po powrocie ze szpitala Dominik zaczął dziwnie się zachowywać – uderzał głową w ścianę. Od razu pojechaliśmy do szpitala. Z dnia na dzień stan naszego dziecka pogarszał się – zaczął tracić świadomość, opadała mu powieka i lewy kącik ust. W szpitalu stracił oddech i w ciągu kilku sekund zrobił się cały siny… Natychmiastowa intubacja i szybka reakcja lekarzy uratowały jego życie. Od razu przewieziono go na Oddział Intensywnej Terapii w GCZD w Katowicach. Dopiero tam lekarze odkryli właściwą diagnozę.
Złośliwy guz pnia mózgu! Słowa lekarza mówiącego nam o rokowaniach brzmiały jak wyrok śmierci. Patrzyliśmy na swojego małego synka, wiedząc jak trudna i wykańczająca walka przed nim.
Guz uciskał już na bardzo ważne ośrodki w mózgu, dlatego trzeba było jak najszybciej operować! Lekarzom udało się usunąć 8 milimetrów guza. Reszta została w główce, ponieważ próba usunięcia była zbyt dużym ryzykiem dla życia Dominika. Od razu po operacji rozpoczęto chemioterapię, żeby powstrzymać rozwój choroby. Naszym domem stała się onkologia – oddział, na którym dzieci muszą stykać się ze śmiercią. Spędziliśmy tam dwa długie lata… Widziałam jak Dominik po chemii stopniowo tracił włoski. Widziałam, jak chemia wyniszcza jego organizm, jak zabiera siły.
Dominik przeszedł 27 cykli chemioterapii, po której guz zmalał i zrobił się stabilny. To jednak nie koniec naszej walki. Aktualnie wspomagamy synka suplementacją olejami konopnymi oraz odżywkami, które wzmacniają organizm. To bardzo ważne po tak wyczerpującej walce z chorobą. Dodatkowo konieczna jest stała rehabilitacja, dzięki której będziemy mogli powoli odzyskiwać to, co zabrał rak. Walka z rakiem zrujnowała naszą kieszeń, dlatego przyszedł czas, by poprosić o pomoc. Twoje wsparcie daje nam siłę do walki z chorobą!
–Marzena, mama Dominika