"Mamusiu, co się ze mną dzieje?" Rak chce odebrać mi synka, uratuj jego życie!

protonoterapia w niemieckiej klinice w Essen
Zakończenie: 6 Czerwca 2018
Rezultat zbiórki
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było,
jedną maluczką duszą tak wiele ubyło...
Dzisiaj (7 września 2020 roku) otrzymaliśmy łamiącą serce wiadomość. Życie Wiktorka zgasło. Niestety, mimo sięgnięcia po najnowocześniejsze metody leczenia, współczesna medycyna okazała się bezradna mimo choroby nowotworowej chłopca.
Wierzymy, że Wiktorek jest tam, gdzie nie ma już bólu, strachu i cierpienia, gdzie dni są beztroskie, gdzie może się tylko bawić...
Rodzinie chłopca składamy najszczersze wyrazy współczucia. Nie ma słów, by ukoić ból...
Wiktorku, mały aniołku, odpoczywaj... Do zobaczenia po drugiej stronie lustereczka...
[*]
Opis zbiórki
Mój synek ma tylko 5 lat i walczy o życie! W jego małej główce jest guz… Śmierć zastawiła na niego pułapkę. Nowotwór złośliwy, rozsiany, w IV, najgorszym stopniu zaawansowania Jestem matką, postawioną w obliczu strasznej prawdy: moje dziecko bez ratunku może umrzeć. Wiktor musi rozpocząć leczenie na początku czerwca… Nie mamy pieniędzy, nie mamy już czasu, a w walce o najcenniejszą wartość – życie - liczy się każda godzina… Z całych sił i z całego serca proszę Cię o tylko jedno - uratuj go…
Na początku lutego Wiktor zaczął skarżyć się na ból główki. Nikt nie przypuszczał, że to początek onkologicznego koszmaru, że mój synek jest na skraju życia i śmierci. Pediatra i laryngolog byli pewni, że to stan zapalny zatok… Wiktorek dostał antybiotyki. Ból głowy jednak nie ustąpił. Z każdym dniem przybierał na sile… Był tak mocny, że Wiktorek budził się w nocy. Z bólu płakał… Gwałtownie wymiotował. Przerażony, pytał mnie tylko „mamusiu, co się ze mną dzieje?” Opadał z sił. Przesypiał całe popołudnia… Czułam ogromny strach, ale wciąż nie pomyślałam o najgorszym… Nawet wtedy, gdy zabrałam Wiktora do najbliższego szpitala, gdy kazali nam zostać na noc…
14 lutego. Dla innych to Walentynki. Święto miłości. Dla mnie dzień, który już zawsze będzie kojarzył się ze strachem i śmiercią. Lekarze wykonali Wiktorowi tomograf komputerowy wraz z kontrastem… W jego główce, w tylnym dole czaszki odkryto guz. Guz, który powoli go zabijał.
Wtedy rozpadł się mój świat, świat mojego męża, świat całej naszej rodziny. Miliony pytań… Jak to guz? W głowie naszego dziecka? Wszystko potoczyło się szybko. Pamiętam tylko migawki, jak w przerażającym filmie… Karetka do szpitala w Katowicach. Przestraszona twarz mojego synka. Kolejne badania. Kolejny cios, choć jeszcze nie podnieśliśmy się po pierwszym – guz ma cechy rozsiewu… Konieczne leczenie onkologiczne. Słowo „nowotwór” padło dopiero później… Medulloblastoma. Złośliwy guz móżdżku z rozsiewem do tylnej jamy czaszki, opon mózgowych i kanału kręgowego!
Lekarze musieli operować niemal natychmiast. Inaczej Wiktorka czekała śmierć. Musieli ratować życie… Wiktor mógł nie przeżyć operacji. Mogły go zabić powikłania. Mógł być upośledzony… Do końca życia będziemy wraz z mężem wdzięczni Bogu i lekarzom, że operacja się udała. Wciąż jednak było źle. Znów ból głowy. Wymioty... Kolejna operacja, implementacja układu zastawkowego, który reguluje ciśnienie w jego główce. Kolejne szwy na wygolonej główce i strach. Wiktor boi się jeść. Ogarnia go panika, że znów będzie mu źle, że zwymiotuje. Ma szew w otrzewnej, jest przerażony, że jedzenie wyleje się dziurą w brzuszku… Pyta mnie przerażony, kiedy ona zniknie? Nie jestem w stanie mu powiedzieć, że nigdy…
Widok swojego dziecka, przechodzącego chemioterapię – nie życzę tego żadnemu rodzicowi. Ból głowy. Wymioty. Płacz. Cierpienie, na które nie można poradzić. Ostatni cykl synek przyjął 15 maja. To niewyobrażalne, ile do tej pory już musiał wycierpieć. Przeszedł więcej niż ktokolwiek, kogo znam, w bardzo krótkim czasie, a mimo to jest dzielny. Jest dla mnie przykładem odwagi i siły… I ja muszę mieć siłę, żeby zawalczyć o jego leczenie, o jego przyszłość! O jego życie… Przed Wiktorem radioterapia … W Polsce dzieci naświetlane są fotonami. Ta metoda może być jednak zabójcza dla wszystkich organów… Grozi koszmarnymi powikłaniami. Chcę uratować Wiktorka przed śmiercią, ale też kalectwem. Na to szansa jest w Niemczech - na Zachodzie stosuje się inne leczenie – protonoterapię! Wiązka protonów uderza bardzo precyzyjnie, w sam środek guza. Przez to nie ma ryzyko zabójczych powikłań… Dla Wiktorka to najlepsza metoda. Jest też skuteczniejsza. Daje Wiktorkowi największą szansę… A w walce o jedyną rzecz, która się dla mnie liczy – jego życie – znaczenie ma każdy promil. Za leczenie w Niemczech musimy jednak zapłacić ogromną kwotę – ponad 40 tysięcy euro! Nie mam takich pieniędzy. To dla mnie niewyobrażalna suma…
Protonoterapia powinna rozpocząć się maksymalnie 4 tygodnie po ostatnim cyklu chemii – czyli na początku czerwca. Powiedzieć, że mamy mało czasu, to nadużycie… Nie mamy go wcale. Nie chcę niczego innego niż tego, by Wiktor żył. By wyzdrowiał. By onkologiczny koszmar pozostał tylko niewyraźnym wspomnieniem… Proszę o pomoc, bo tylko Ty możesz to sprawić.