Aby wypisać się do domu

Było już bliżej końca niż początku. Ostatnie 10 tygodni w brzuchu mamy, nikt nie przewidywał, że na tym etapie może stać się coś złego. Mama Dawidka z plamieniami trafiła do szpitala, jednak najgorsze było to, że wykryto nieprawidłowości - akcja serca maleństwa zwalniała...

Zielony kolor wód zagrażał i matce, i dziecku. Lekarze nie czekali dłużej, podejrzewali zamartwicę płodu i infekcję wewnątrzmaciczną. Jeszcze chwila zwłoki i nie byłoby kogo ratować... A gdyby udało się uratować Dawidka, mógł być roślinką. Na szczęście pomoc przyszła na czas i zarówno Dawidek, jak i jego mama przeżyli.

Dawid był niedotleniony, musiał być pod opieką hospicjum, żeby otrzymać potrzebne sprzęty. Gdy tylko potrzebował wizyty lekarza czy pielęgniarki, też mógł liczyć na hospicjum. A infekcje to chleb codzienny w życiu wcześniaka. Dawidek co prawda jest w nieporównywalnie dobrym stanie niż na początku swojego życia, ale wciąż długa droga przed nim - ma 15 miesięcy, a jeszcze nie chodzi ani nawet nie siedzi. Ze względu na długi pobyt w szpitalach musi gonić rówieśników, a obecnie dogonił dzieci, które mają 5 miesięcy.

Są też dobre wiadomości - stan Dawidka jest na tyle dobry, że w końcu można powoli myśleć o wypisaniu się z hospicjum, żeby inne dzieci mogły otrzymać wypożyczone sprzęty. Nie znaczy to, że te sprzęty nie są potrzebne - zwłaszcza ssak przydaje się niemal cały czas, bo każda infekcja wymaga odciągania zalegającej wydzieliny, która utrudnia Dawidkowi oddychanie. I właśnie o ten ssak chcemy Was prosić - ostatnia rzecz, która pozwoli odciąć "pępowinę" hospicjum i wypisać się do domu.