Uwiecznić krótkie chwile szczęścia

spełnienie marzenia - zakup lustrzanki cyfrowej z akcesoriami
Zakończenie: 24 Stycznia 2016
Rezultat zbiórki
9-letnia Kornelia z Lęborka po raz drugi walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. Remisja trwała zaledwie siedem miesięcy. Od sierpnia zeszłego roku dziewczynka jest prawie non stop na oddziale onkologicznym, nawet na Święta Bożego Narodzenia nie mogła wrócić do domu. 2-dniową przepustkę udało się dostać pod koniec stycznia. To były piękne 2 dni.
Pierwszy poranek po bardzo długim pobycie w szpitalu zaczął się od niesamowitej niespodzianki. O 9 rano, kiedy Kornelia jeszcze spała, dotarła do niej tajemnicza paczka. Gdy dziewczynka się obudziła i zobaczyła, że czeka na nią zapakowany prezent, zaczęła przecierać oczy ze zdziwienia. Czy to ciągle sen? A kiedy okazało się, że w środku jest wymarzona lustrzanka, zaskoczenie było jeszcze większe! W ten zimowy poranek sen zamienił się w rzeczywistość. Od tego momentu całe 2 dni przepustki Kornelia spędziła na pstrykaniu zdjęć wszystkiemu i wszystkim dookoła. Teraz, kiedy jest z powrotem na oddziale, może codziennie oglądać fotografie swojego domu, bliskich, przyrody. Oglądać i przenosić się myślami do świata na zewnątrz.
O ile łatwiej jest znieść smutek i tęsknotę, kiedy wszystkie piękne chwile znajdują się w zasięgu ręki... Swoją pasję 9-latka rozwija także w szpitalu, bo nawet tam potrafi dostrzec momenty warte uwiecznienia.
Dziękujemy Wam za pomoc w spełnieniu marzenia Kornelii! Dzięki Wam Kornelia znajdzie nowe siły do dalszej walki z chorobą.
Opis zbiórki
Kornelia już drugi raz w swoim 9-letnim życiu toczy pojedynek z rakiem. Pierwsze starcie miało miejsce w 2013 roku. Dziewczynka zachorowała na zapalenie krtani i dostała bardzo silnego krwotoku z nosa. Wyniki podstawowej morfologii okazały się fatalne. Niemal wszystkie parametry krwi były nieprawidłowe i wkrótce rodzice dowiedzieli się, że przyczyną jest ostra białaczka limfoblastyczna.
Zanim minął szok i niedowierzanie, ich córka już otrzymywała pierwszą dawkę chemii. Wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, że trudno to było objąć rozumem. Trudno było przyjąć do wiadomości fakt, że odtąd całe życie rodziny diametralnie się zmieni.
Początkowo obraz dziecięcego oddziału onkologicznego przerażał i przyprawiał o płacz, ale z czasem wola walki i wiara w powodzenie okazała się silniejsza od rozpaczy i zwątpienia. Przez blisko 8 miesięcy Kornelka uczyła się przyjmować kroplówki, znosić bolesne zabiegi oraz przyzwyczajać się do odosobnienia i tęsknoty. Zmagała się z licznymi powikłaniami, cierpiała z powodu bólu kompletnie wyniszczonych żył, ale chyba najgorsza ze wszystkiego okazała się rozłąka z ukochaną siostrą. Dziewczynki tak bardzo za sobą tęskniły, że potrafiły bawić się na odległość – rozmawiając przez skypa i widząc się w kamerkach – Kornelia na oddziale swoimi lalkami, a Patrycja w domu kucykami Pony.
Dni, tygodnie i miesiące spędzane w białej sali wlokły się niemiłosiernie, ale w końcu dobiegły końca. Została jeszcze chemia podtrzymująca, ale to już był pikuś w porównaniu z tym, co do tej pory przeszła dziewczynka i jej bliscy. Nareszcie powrót do domu i towarzysząca mu nieopisana radość, ulga… Odzyskana rodzina i odzyskane życie…
Wydawać by się mogło, że to już koniec historii Kornelii – historii dramatycznej i pełnej łez, ale zakończonej happy endem i uwieńczonej sukcesem. Niestety, jest jeszcze smutny ciąg dalszy… Rak pozwolił od siebie odpocząć na krótkie siedem miesięcy, a następnie zaatakował ponownie z podwójną siłą. Zwycięstwo nad chorobą okazało się złudne, całą ciernistą drogę trzeba było przejść jeszcze raz. Teraz ta droga okazała się jeszcze trudniejsza niż poprzednio – dłuższa, bardziej wyboista, pełna pułapek i niebezpieczeństw. A sił coraz mniej. Nadzieja coraz słabsza. Tylko strach co raz większy.
Dziewczynka początkowo nie mogła pogodzić się z tak niesprawiedliwym wyrokiem losu i nie chciała poddać się ponownemu leczeniu. Wróciły wszystkie koszmarne wspomnienia, lęk i bezsilność. Na szczęście pomogli bliscy i pomogła przyjaciółka z oddziału. Kornelcia podniosła się, otrzepała i stanęła do walki po raz drugi. Obecnie praktycznie nie wychodzi ze szpitala, nawet święta Bożego Narodzenia spędziła w białej, sterylnej sali…
Kornelia marzy o zdrowiu. Marzy, żeby wreszcie pozbyć się tego okrutnego potwora, który chce ją zniszczyć. Tego pragnie najbardziej na świecie! Ale jest jeszcze drugie, mniejsze marzenie, które z Waszą pomocą możemy spełnić. Jest nim aparat fotograficzny typu lustrzanka. Dziewczynka jeszcze przed chorobą nauczyła się robić zdjęcia i sprawia jej to ogromną radość. Fotografuje, kiedy tylko może i wszystko, co się da – słońce, deszcz, siostrę, ściany oddziału… To jej prawdziwa pasja, która jest lekiem na całe zło tego świata. W obiektywie nie widać choroby i nieszczęścia. Kornelia chce uwiecznić tylko to, co piękne, ulotne, co przypomina jej o świecie na zewnątrz. Chce zrobić dziesiątki zdjęć swoim bliskim, aby mieć ich zawsze przy sobie…
Dzięki Waszemu wsparciu możemy sprawić, że Kornelcia uśmiechnie się do nas zza obiektywu. Niech aparat będzie symbolem jej dotychczasowych sukcesów w walce z chorobą i motywacją do dalszych zmagań. Niech pomaga zatrzymywać szczęśliwe chwile i dodaje wiary w lepsze jutro!