Zmienić zdarzeń bieg

Zakończenie: 29 Października 2014
Rezultat zbiórki
Dziękujemy z całego serca wszystkim darczyńcom za każdą wpłaconą złotówkę dla Dominisia oraz za ciepłe słowa.
Dzięki wam na synek bedzie nadal rehabiltowany.
Dziękujemy
Rodzice Dagmara i Marcin
Opis zbiórki
Do dzisiaj nie wiadomo jak to się stało, że żaden lekarz podczas badań nie wykrył tak poważnej wady serduszka Dominika. Przez całą ciążę lekarze w karcie notowali „prawidłowe, 4 komory serca…” Tuż po narodzinach, do domu został wypuszczony jako zdrowe niemowlę. Kłamali, nie zauważyli? Na te pytania rodzice Dominika jeszcze przez długi czas będą szukać odpowiedzi.
Dominik urodził się rok temu… Zdrowy i silny. Bez jakichkolwiek oznak chorobowych. Dumni rodzice wrócili z maleństwem do domu, a swoje szczęście pragnęli obwieścić całemu światu. Z dnia na dzień ogromna radość przerodziła się w paniczny strach. W 16 dobie życie Dominika zawisło na włosku. Podczas badań kontrolnych lekarz oświadczył, iż nie podoba mu się ciężki oddech Dominika i skierował na kontrolne badania do kardiologa. Wynik echa serca nie pozostawiał złudzeń. Hipoplazja lewej komory serca, atrezja zastawki mitralnej, ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej, ubytek w przegrodzie międzykomorowej oraz przełożenie wielkich pni tętniczych. Czarne myśli, paraliżujące odrętwienie i łzy, których nie dało się zatamować...
Konieczne było wykonanie natychmiastowej korekcji serduszka, aby ratować jego maleńkie istnienie. Niestety… W wyniku niedopatrzenia, serduszko Dominika w ciągu zaledwie kilku dni zostało bardzo poważnie obciążone. Obrzęk całego ciała, powiększona wątroba oraz ostra niewydolność serca. Poważna operacja mogłaby zbyt obciążyć i tak mocno wycieńczony organizm Dominika. Jeszcze niedawno, beztrosko, u boku swoich najbliższych mógł cieszyć najbliższych. Teraz, na oddziale, podłączony do niezliczone ilości aparatur musiał walczyć o życie. Po 5 dniach obrzęk minął. Czas na operację… Na korytarzu przed wejściem na sale operacyjną lekarze nie dawali zbyt wielu złudzeń. Dali nam chwilę... „Czy to czas na pożegnanie?” – nie potrafiliśmy uwierzyć, że właśnie w tamtych chwilach toczyły się losy naszego syna.
Założona na tętnice płucne opaska w krążeniu pozaustrojowym oraz poszerzone ubytki w przedsionkach przyniosły efekty na bardzo krótko… Po niespełna 3 tygodniach konieczne było powtórne wykonanie tego zabiegu. Pierwsze miesiące tuż po narodzinach Dominika to czas, którego nie da się opisać słowami... Widok cierpienia malowanego na twarzy bezbronnego maleństwa potrafi odebrać resztki sił... A my, jedyne, co mogliśmy zrobić, to być przy nim. Każdego dnia, by czuł naszą obecność i nasze niezliczone pokłady nadziei, które pragnęliśmy mu przekazać.
Niestety, dwukrotne poszerzanie ubytków w komorach okazało się nieskuteczne... Konieczne było przyśpieszenie wykonania II etapu dwukierunkowego zespolenia Glenna. Operacja powiodła się, a organizm Dominika z każdym dniem nabierał sił. Mieliśmy już wracać do domu, patrzyłam na jego spokojne maleńkie ciałko podłączone do niezliczonej ilości aparatur. Nie było spokojne. Właśnie w tym czasie doszło do zatoru, którego skutkiem był udar prawej strony płata czołowego.
Dominika czeka ostatni etap korekcji wady jego serduszka, która pozwoli mu żyć, jak rówieśnicy. Już dziś wiadomo, że w wyniku uszkodzeń nieurologiczny przeprowadzenie kolejnej operacji obciążone jest ogromnym ryzykiem.
Dominik próbuje wypowiadać pierwsze, jeszcze jedynie dla mamy zrozumiałe słowa. Skrzeplina, która utkwiła w jego tętnicy, uszkodziła jego lewą stronę ciała. Wiotka rączka mocno obciąża prawą sprawną dłoń. Przykurczone mięśnie lewej nóżki w znacznym stopniu utrudniają stawianie pierwszych kroków. Aby ostatni etap korekcji złożonej wady serca przebiegł pomyślnie oraz w planowanym terminie, musimy zadbać tu i teraz o poczynania tego małego człowieka. Intensywne ćwiczenia całego ciała pozwolą nie tylko nadrobić stracony czas, w którym musiał walczyć o życie, ale także usprawnić uszkodzoną lewą stronę jego ciała.
Nie poznamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego taka mała i niewinna istota została tak ciężko doświadczona przez los. Choćbyśmy góry mogli przenosić, nie mamy w sobie takich pokładów mocy, którymi moglibyśmy uchronić to niczemu winne maleństwo przed tym ogromnym cierpieniem. Jednak tu i teraz, swoją siłą, dobry słowem i nadludzkim wsparciem możemy przyczynić się do tego, aby zmienić bieg kolejnych nieszczęśliwych zdarzeń w życiu Dominika, a właściwie uchronić go przed nimi. Otwórzmy nasze serca i dokonajmy tej małej, wielkiej rzeczy, jaką jest pomaganie.