Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Bez operacji zostanie mi kilka miesięcy życia. Błagam o pomoc

Jan Drozdowski
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Operacja Nanoknife nowotworu wątroby dla ratowania życia pana Janka

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Jan Drozdowski, 76 lat
Bydgoszcz, kujawsko-pomorskie
Nowotwór wątroby
Rozpoczęcie: 5 Lipca 2017
Zakończenie: 15 Sierpnia 2017

Opis zbiórki

Co zapamiętają moje wnuki, jeśli teraz przegram z rakiem? Będą wiedziały, jak się nazywałem i to, że starszy pan na zdjęciach to ich dziadek - ten, którego nie zdążyły nawet dobrze poznać. Pewnie z czasem dowiedzą się, na co umarłem i usłyszą o mnie kilka historii, których sam nie zdołam im opowiedzieć. Jeśli teraz umrę nie poznam wnuka, który jeszcze nie przyszedł na świat. Te myśli krzywdzą bardziej niż ból. Mam przecież jeszcze tyle do zrobienia i do powiedzenia. Odkąd wiem, że istnieje dla mnie szansa na życie, nie myślę o niczym innym. Będę walczył, bo dla swojej rodziny muszę wygrać. To jeszcze nie czas na pożegnanie...

Jan Drozdowski

To miał być mój najpiękniejszy okres. Po 52 latach pracy miałem cieszyć się życiem.  Teraz słyszę, że byłem tak bardzo naiwny. Na kartce, którą trzymam w rękach czytam, że to rak, a lekarz,  przed którym siedzę mówi mi, że umieram, że moje życie powoli się kończy. Dni zaplanowane z rodziną, dla której wreszcie mogłem mieć czas mają się nie zdarzyć. Każde spotkanie z dziećmi i wnukami może być tym ostatnim. Każde ucałowanie żony na dobranoc może się więcej nie powtórzyć. Zawsze byłem silny, ale teraz płaczę. Facet, który zawsze był dla wszystkim oparciem siedzi właśnie w gabinecie lekarza i nie potrafi nic powiedzieć, bo wobec takiej diagnozy trudno znaleźć odpowiednie słowa. Teraz sam szukam oparcia…

“Poboli i przestanie” – najgorsze, co mogłem pomyśleć, kiedy zacząłem źle się czuć. Najgorsze, bo opoźniło diagnozę i odsunęło moje leczenie w czasie. W styczniu 2017 roku ból brzucha był nie do zniesienia. Nie pomagał żaden lek. Sen nie mógł pomóc, bo z takim bólem nie dało się zasnąć. Najpierw pojawiła się diagnoza choroby wrzodowej. USG nie wykazało niczego podejrzanego. Ulżyło mi, bo idąc na badanie bardzo bałem się słowa rak. Niestety ból nie mijał. Kolonoskopia dała obraz polipa w jelicie grubym. Usunięto go, ale poprawy nie było żadnej. W czerwcu, po sześciu miesiącach od pierwszej wizyty u lekarza pojawiła się diagnoza – ta najgorsza, ta, której boi się każdy. Podczas badania ECPW wykryto guz. Tomografia potwierdziła guz wnęki wątroby nieznanego pochodzenia. I potem padły te słowa: że położenie zmiany wyklucza operację i że zostały mi 3 miesiące życia…

Jan Drozdowski

3 miesiące życia. Powtarzałem w głowie te słowa i nie potrafiłem sobie tego wszystkiego wyobrazić. Przecież 3 miesiące to za mało. W głowie kotłowały się pytania, pośród których nie było żadnej odpowiedzi. Czy będzie bardzo bolało? Czy Renia sobie beze mnie poradzi? Czy moi bliscy, ci najukochańsi na świecie, udźwigną to, co się za chwilę wydarzy? Jak zapamiętają mnie moje wnuki, o ile w ogóle zapamiętają? Z żoną i dziećmi jeździłem od jednego lekarza do drugiego. Szukaliśmy ratunku. W końcu trafiłem do Warszawy, gdzie zlecono rezonans magnetyczny, który miał pokazać, czy dostanę jeszcze szansę, czy uda się odroczyć mój wyrok.

20 czerwca skończyłem 70 lat. To spotkanie traktowałem jak pożegnanie – z dziećmi, z wnukami i z moją Renią.

Dwa dni po moich urodzinach przyszła odpowiedź z Warszawy. Odpowiedź-wybawienie. Lekarz dał mi szansę. W wieku 70 lat dostałem najpiękniejszy urodzinowy prezent – szansę na życie. Zaproponowano leczenie polegające na usunięciu lewego płata wątroby i zespoleniu prawej strony. Uwierzyłem, że mogę żyć, że to jeszcze nie musi być koniec. Niestety były też złe wieści. Potwierdziło się, że zmiana nowotworowa jest nieoperacyjna. Jedyną szansą, by leczenie było skuteczne okazuje się być NanoKnife – metoda leczenia nieoperacyjnych guzów, za pomocą której możliwe jest nieodwracalne niszczenie komórek nowotworowych. Metoda nierefundowana.

Jan Drozdowski

Jeśli operacja nie odbędzie się jak najszybciej, umrę. Moje 70 urodziny już na pewno będą tymi ostatnimi, a czas na pożegnanie nadejdzie o wiele szybciej, niż się spodziewałem.

W sierpniu muszę przejść oparecję. Dostałem kilka tygodni na to, by zebrać środki, które dla mnie, emeryta, są niewyobrażalne. Środki na operację, bez której będę powoli umierał w bólu i cierpieniu. Boję się, że nie zdążę. Boję się bardziej, niż kiedykolwiek. 

Wierzę, że nie jestem "zbyt stary" na to, by dostać szansę na życie. Wierzę, że moje życie jest warte pomocy. 

Błagam Was, pomóżcie mi pokonać raka. 

–Janek

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki