Walczę o powrót do życia, które mogło skończyć się tragicznie... Pomóż mi, proszę.

terapia komórkami macierzystymi - 10 podań
Zakończenie: 17 Listopada 2019
Opis zbiórki
Dzisiaj miało mnie tu nie być. Dwa lata temu zakończył się szczęśliwy etap mojego życia, a chciała go przerwać śmierć... Tamtego sierpniowego dnia źle się poczułam, zemdlałam. W ciężkim stanie zabrali mnie do szpitala, lekarze kazali moim rodzicom przygotować się na najgorsze. Wiem, że jedną nogą byłam tam, po drugiej stronie. Ale jakaś siła sprawiła, że zostałam… Dzisiaj ze wszystkich sił walczę, by odzyskać to, co zabrał zator płucny. Proszę, pomóż mi…
Niedługo minie dwa lata od TAMTEGO dnia. Ranek, 6 sierpnia 2016. Miałam przed sobą piękną przyszłość - bardzo w to wierzyłam. Byłam po pierwszym roku studiów, w planach miałam wakacje na Mazurach, by odpocząć po trudnej sesji. Ten dzień miałam spędzić z ukochanymi dziadkami. Te plany nigdy nie zostały zrealizowane… Nagły ból, a potem już tylko ciemność. Resztę znam z opowieści.
Umierałam na skutek zatoru płuc, ale nie pokonało mnie to. Przeżyłam. Narodziłam się na nowo po kilku tygodniach śpiączki mózgowej. Na początku lekarze nie dawali żadnych nadziei. Najpierw mówili, że mogę umrzeć, potem, że będę rośliną - miałam tylko leżeć jak ciało pozbawione świadomości, patrzeć w sufit. Ale moi bliscy nie poddali się - znaleźli lekarza, który opracował zestaw ćwiczeń, które pomagają wybudzić się ze śpiączki. Cudowni lekarze i personel ze szpitala w ZGORZELCU, którym zawdzięczam życie, zgodzili się, by każdego dnia na OIOM-ie moja rodzina mozolnie ze mną ćwiczyła, stymulowała i pobudzała zmysły. Na początek nie dowierzali, gdy mama powiedziała im, że zaśmiałam się z opowiedzianego żartu. Ale potem sami przychodzili, opowiadali dowcipy i byli zdumieni - reagowałam!
Tak zaczęła się moja walka o odzyskanie życia sprzed TEGO dnia. Okazało się, że mam uszkodzenia w mózgu, które doprowadziły do czterokończynowego porażenia, problemów z mową, a co najgorsze problemów z widzeniem. Nie odróżniałam dnia od nocy, nie widziałam, czas nie odgrywał roli. Nagle w radiu usłyszałam, że jest wrzesień i pomyślałam tylko, że zostało mało czasu do października, a przecież muszę wrócić na studia! Wtedy nie przypuszczałam, że tak długa droga jeszcze przede mną…
Myślę, że to ogromna miłość moich bliskich sprawiła, że nadal tu jestem i walczę. Nie poddali się nawet na chwilę, nie wierzyli, że tak po prostu odejdę w wieku zaledwie 20 lat! Przecież jeszcze niedawno byłam pełna życia, ciągle uśmiechnięta, z jasno sprecyzowanymi planami na przyszłość! Nie dawali za wygraną, za co dzisiaj jestem im ogromnie wdzięczna. Gdy okazało się, że mój umysł jest w 100% sprawny, że rozumiem i pamiętam wszystko, szaleli ze szczęścia. Została kwestia sprawności fizycznej, a to był znacznie trudniejszy temat…
Od dwóch lat walczę o najmniejszy nawet postęp. Od samego początku niezmiennie jest ze mną moja Mama, która jest moimi oczami rękami i nogami. Dla mnie zmuszona była zrezygnować z pracy...
Dzięki setkom godzin niezwykle kosztownej rehabilitacji potrafię już chwilę ustać samodzielnie, coraz lepiej mówię. Ze wzrokiem nadal jest kiepsko, ale wierzę, że to też się odwróci. Jednak nic nie stanie się samo. Moi bliscy wydają każdy grosz, na to bym wyzdrowiała, bo na rehabilitację na NFZ musiałabym czekać min. 2 lata. Ja muszę być nieprzerwanie rehabilitowana, a to wiąże się z dużymi kosztami. Wiele wspaniałych osób mi już pomogło organizując wiele zbiórek i oddając 1% na moje leczenie. Każdą złotówkę zamieniam na powrót do zdrowia. Teraz pojawiła się dla mnie nowa metoda leczenia! Pragniemy zrobić wszystko by ja wykorzystać. Ale nie mamy już na to pieniędzy…
Bardzo ciężko pracuję nad powrotem do samodzielności. Staram się tak bardzo ale to niesamowicie trudne... Moi bliscy wiedzą, że jestem twarda, że się nie poddam. Dzisiaj wyglądam inaczej, ale w środku to ja - ta sama Julka! Chociaż jestem dzisiaj więźniem swojego ciała… Proszę, pomóż mi się z niego uwolnić, pomóż mi wrócić do życia. Obiecuję, że będę nadal ciężko pracowała i przyjdzie taki czas kiedy będę mogła się odwdzięczyć.
Julita