4 razy wyrwałam go śmierci - dziś znów błagam o jego życie!

zabiegi fotoferezy ratujące życie po komplikacjach po czterech przeszczepach
Zakończenie: 8 Grudnia 2017
Opis zbiórki
"Tak jak mój syn walczy o życie trudno w ogóle opisać słowami. Jest chyba jedynym pacjentem, u którego lekarze zdecydowali się aż cztery razy przeszczepiać szpik. Niestety – za pokonanie choroby zapłacił bardzo wysoką cenę. Jest niepełnosprawny. Nie widzi i porusza się na wózku. Potrzebuje opieki, a ja walczę o niego jak lwica, ale samodzielnie nie zbiorę takich pieniędzy, które umożliwią finansowanie zabiegów fotoferezy. A to jest jedyna szansa na życie dla Kamila – sama przegram najważniejszą walkę".
Kamil zachorował, kiedy jego życie zaczynało się rozkręcać. Miał 15 lat, był młody, pełen życia, wysportowany. Wtedy przyszła ona – białaczka, choroba, która zabrała wszystko, co kochał, wepchnęła na oddział, gdzie połowa ludzi umierała, a druga w milczeniu walczyła o życie. W tym nowym sterylnym świecie nie było kolegów, zabawy, nawet szkoły. Telewizja, owszem, ale brakowało sił, by patrzeć w ekran.
“Czułam, że Kamil będzie walczył jak lew, taki ma charakter, ale nikt z nas nie był przygotowany na to, że choroba będzie działała tak podstępnie tak szybko. Leczenie pełne było zakrętów i upadków, z których mój synek podnosił się cudem" – wspomina mama Kamila ze łzami w oczach. Trzeci przeszczep był możliwy dzięki temu, że komórki macierzyste zostały pobrane od jego brata. Kamil musiał też przejść eksperymentalną terapię, po której zastosowaniu wystąpiły wszelkie możliwe skutki uboczne, życie Kamila mogła uratować tylko masa granulocytarna. Udało się mu ją przetoczyć i Kamil żyje, niestety cały czas się zmaga z ogromnymi powikłaniami po bardzo skomplikowanym leczeniu.
Dzisiaj Kamil jest kombatantem wojny, którą stoczył z chorobą na wszystkich frontach. Wygrał życie, ale stracił już zbyt wiele, bo choroba spustoszyła jego organizm, a ciężkie leczenie, dopełniło tego dzieła. Kamil przestał chodzić o własnych siłach. Dzisiaj porusza się tylko na wózku inwalidzkim. Niestety to nie koniec. W ubiegłym roku okazało się, że stopniowo traci wzrok. Nie pomogły konsultacje u najlepszych specjalistów w Polsce i za granicą. Okazało się, że dosłownie oczy Kamila "zjada" graft, czyli choroba przeszczep przeciwko gospodarzowi. Limfocyty przyjęte od dawcy naciekają (obce dla nich) tkanki gospodarza i doprowadzają do ich niszczenia. Najczęściej zajmowanymi narządami są skóra, układ pokarmowy i wątroba. U Kamila choroba zaatakowała oczy – niszcząc je nieubłaganie.
Choroba przeszczep przeciw gospodarzowi ma u Kamila bardzo ciężki przebieg i może prowadzić nawet do jego śmierci. Kamil stracił wzrok, stracił możliwość samodzielnego chodzenia i walczy dalej. “Jeśli kiedykolwiek myślałeś o tym, aby się poddać, pomyśl o moim synu, który nigdy nawet nie narzekał”. Dzisiaj Kamil wymaga opieki i pomocy, bez której nie może żyć. Ma przy sobie najważniejszą osobę, która była przy nim, kiedy przyszedł na świat i wtedy kiedy był bliski śmierci. Zawsze, jak lwica, ofiarnie i bez wahania, robiła wszystko, by jej synek przeżył. Żadna matka nie będzie bez uszczerbku patrzeć, jak jej dziecko gaśnie, żadna się z tym nie pogodzi. Mama Kamila zdążyła już wiele razy znienawidzić tę potworną chorobę, której boją sie wszyscy, bo białaczka to przecież cześto wyrok bez odwołania.
Naświetlanie, czyli tak zwane fotoferezy, nie zostały wpisane na listę zabiegów refundowanych, mimo pozytywnych opinii lekarzy. Powoduje to, że mama Kamila pieniądze na ratowanie swojego dziecka musi zdobyć sama. Kamil jest już bardzo słaby, a kolejnego ataku białaczki nie wytrzyma. To właściwie jedyna szansa na to, by żył. Nie spóźnijmy się, bo czas jest tutaj najważniejszy. Prosimy o pomoc, dla Kamila i jego dzielnej mamy. Z Wami się uda!