Bez leku moja córeczka się wykrwawi. Pomóż!

Półroczna terapia lekiem Nplate
Zakończenie: 24 Września 2019
Opis zbiórki
Od ponad roku walczymy o zdrowie naszej córeczki. Rzadka choroba spędza nam sen z powiek i nie pozwala myśleć o niczym innym. Jedyną szansą i światełkiem w ciemnym tunelu jest leczenie bardzo drogim lekiem Nplate. To właśnie żeby kupić ten lek opowiadam Wam historię córeczki, wyciągam intymność mojej rodziny i ośmielam się prosić o pomoc...
Gdy Karolinka miała 9 miesięcy, zauważyłam na jej nóżkach kilka siniaków. Córeczka jeszcze nie chodziła, więc nie było szans by powstały od upadku czy uderzenia. Wyglądem siniaki przypominały groszki. Małe kółeczka, tak jakby ktoś tuszem zrobił Karolince na nóżkach stempelki. Instynkt podpowiadał mi, że trzeba to jak najszybciej skonsultować z lekarzem. Bałam się, że może to być coś groźnego, bo w mojej rodzinie zdarzały się przypadki białaczki.
Badania krwi, oczekiwanie w ogromnym stresie i wyniki, które nie pozostawiły złudzeń. U Karolinki zdiagnozowano pierwotną małopłytkowość immunologiczną. Przebieg choroby bywa bardzo ciężki. Na ciele pojawiają się wybroczyny, wylewy podskórne. Każdy upadek, potknięcie, uderzenie grozi wewnętrznym krwotokiem. Także tym do mózgu, który może skończyć się tragicznie…
Córeczka trafiła na oddział onkohematologii. Niestety nie reaguje na żadne leczenie. Po preparatach, które dostawała, nie było żadnej poprawy. Poziom płytek nadal był bardzo niski, a jeśli się podnosił do bezpiecznej liczby, to po kilku dniach znów dramatycznie spadał. Tkwiliśmy w błędnym kole, bez szans na znalezienie ratunku...
Niedawno okazało się, że Karolince może pomóc tylko terapia lekiem Nplate. To nasze jedyne koło ratunkowe, a i tak dopiero po 2 miesiącach okaże się, czy działa. Mamy jednak nadzieję, że tak będzie, ale tu pojawia się inny problem. Półroczne leczenie to koszt ponad 30 tys. złotych. To ogromna, niewyobrażalna wręcz dla nas kwota. Nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów samodzielnie, dlatego proszę o pomoc.
Córeczka jest wulkanem energii. Wychowana z chłopcami bardziej ciągnie w kierunku traktorów niż lalek. Nie sposób ją okiełznać, wszędzie jej pełno. A każdy upadek to siniak… Każde uklęknięcie na klocku to mały podskórny wylew. Każde mocniejsze przytulenie skutkuje fioletowymi plamkami… Ten lek to nasza ostatnia nadzieja. Proszę, tylko razem możemy uratować moje maleństwo...
Renata, mama