Na ile sposobów potrafisz pomóc

Zakończenie: 3 Lipca 2015
Opis zbiórki
Na ile sposobów dla jednej rodziny może być napisany scenariusz pełen cierpienia? 10 tydzień ciąży to granica, po przekroczeniu której już nic złego nas spotkać nie mogło – pragnęli wierzyć.
W 10 tygodniu ciąży serduszko maleństwa, którego z niecierpliwością wyczekiwali, zabiło po raz ostatni. Strata dziecka, czas żałoby to wspomnienia, które wywołują poczucie niezgody. Przy kolejnej ciąży strach o życie dziecka narasta, a granica 10 tygodnia wyznacza "być albo nie być". Ciąża prawidłowa, serduszko bije, tylko czekać na nowego członka rodziny. - Od początku czułam, że to dziewczynka, a w kompletowanej wyprawce dominował kolor różowy. - wspomina mama. Malutka Laura na świecie pojawiła się 4 lata temu. Najpiękniejsza księżniczka, dla której mama zrobiłaby wszystko. Chociaż to „wszystko” po postawieniu diagnozy nabrało innego znaczenia.
Złe wspomnienia rozmywały się, przykrywane codzienną dawką niepowtarzalnych radości. Nasze życie, jak w najpiękniejszym śnie nabierało różowych barw, do czasu kiedy tuż przed pierwszymi urodzinami podczas zabawy ciało Laury zesztywniało, a w oczach były tylko białka. Karetka. Szpital i mająca uspokoić strach rodzica diagnoza „to tylko drgawki gorączkowe”. Być może to „tylko” jeden incydent - marzyła mama. Niestety, sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, po której rodzice dowiedzieli, że ciałem dziewczynki w sposób niekontrolowany zawładnęła padaczka. Na szczęście zastosowane leczenie przyniosło wymarzone rezultaty i napady padaczkowe już nigdy nie powtórzyły się.
Rodzice, pragnąc wymazać z pamięci niespodziewane napady, pragnęli przywrócić normalność w życie. I wszystko wydawało się być już na miejscu, gdyby nie fakt, że Laura po ukończeniu 3 lat nadal nie mówiła, niepewnie się poruszała w porównaniu do ciotecznego brata w podobnym wieku. Uspokajana przez lekarzy mama nie dała za wygraną i pragnęła dowiedzieć się, z czego wynika opóźnienie w zdobywaniu nowych umiejętności. - Nie wiedzieliśmy, do jakiego lekarza się udać, gdzie szukać pomocy, ani jak reagować na jej zachowanie. - mówi. Po wielu próbach udało się trafić na specjalistę, który wytłumaczył, pokierował i zalecił odpowiednią rehabilitację. W wynikach badań lekarz odnalazł przyczynę – mózgowe porażenie dziecięce, stopy końsko-szpotawe oraz hipoplazja ciała modzelowatego. To wszystko jak zły sen spadło na rodziców. I choć ślepy los po raz drugi zesłał na rodzinę cierpienie – nie utracili wiary. Każde cierpienie ma sens. Z nadzieją wypatrują nowego dnia, nowych możliwości, dzięki którym uda się zapewnić samodzielność Laurze.
W tych najtrudniejszych chwilach osobą, która dodała sił, podniosła na duchu i swoim ramieniem otoczyła opieką, był tata Laury. „Laura nas rozumie, uśmiecha się do nas. Ma szansę na normalne życie. Wiele chorujących dzieci nigdy dorosłości nie doczeka. Cieszmy się każdym wspólnym dniem. Naszą miłością, która dzięki nadziei umacnia się. Każdego dnia wykorzystujmy wszystkie możliwe sposoby, aby w przyszłości, gdy nas już zabraknie, potrafiła samodzielne żyć. By nie była skazana na życie wśród obcych ludzi w jakimś ośrodku” – słowa, których nie zapomnę, bo od tamtej chwili już nigdy nie straciłam wiary w to, że mogę odmienić los mojego dziecka – wyznaje matka. 16 lutego Laura przeszła operację nóżek końsko-szpotawych. Przed nią niełatwych 10 tygodni w zagipsowanych po sam pas nóżkach. Wraz z usunięciem gipsu czeka Laurę intensywna rehabilitacja, by od pierwszych chwil jej stópki w sposób prawidłowy układały się do kolejnego kroku.
Zderzając się z chorobą dziecka, zderzamy się z ograniczeniami schowanymi w naszych głowach przepełnionych wątpliwościami. Tylko od naszego wsparcia, determinacji, ale również woli i chęci życia będzie zależała przyszłość naszego dziecka. Bóg nie daje nam złych rzeczy. Daje rzeczy trudne w wybrane ręce. Dłonie, które sprostają i odmienią czyjeś życie. A Ty na ile sposobów potrafisz przyczynić się do tego ,by odmienić czyjeś życie i sprawić, by stało się one niczym wiosenny ogród, pełne kolorów i barw pachnące?