Dramat przy porodzie skreślił szansę na sprawność... Tylko operacja pozwoli Marcinkowi chodzić!

operacja kości udowych, osteotomia miednicy w Paley European Institute
Zakończenie: 8 Sierpnia 2019
Rezultat zbiórki
Kochani Darczyńcy,
Marcinek już po operacji czuje się dobrze i bardzo Wam wszystkim dziękuje za okazane serce, życzliwość i pomoc. Za cztery tygodnie zaczynamy intensywną rehabilitację i Marcinek zacznie stawać na nogi!
Dziękujemy za modlitwę, dobre myśli, dziękujemy za to, że jesteście z nami.
Pozdrawiamy rodzice i Marcinek.
Opis zbiórki
Przez całą ciążę dbasz o siebie i o maluszka, którego nosisz pod sercem. Ze zniecierpliwieniem czekasz, aż się poznacie. Gdy przychodzi ten dzień, wiesz, że będzie najszczęśliwszy na świecie — dzień urodzin twojego dziecka. Niestety, czasem nie jest tak, jak sobie wymarzymy… Gdy Marcinek się rodził, zaczął się dramat. Trwa on do dziś…
1 punkt w skali Apgar, ciężka zamartwica, chaos… Wcześniej podali mi lek Dolargan. Gdy spytałam położnej, co się dzieje, ona odpowiedziała mi, że lek dostał się do płodu. Przez tę sytuację Marcinek zasnął, zatrzymało się krążenie, przestał się ruszać. Wielka panika! Nie było innej możliwości, by ratować życie synka, lekarze wyciągnęli go na siłę. Nie słyszałam pierwszego krzyku, synek nie złapał oddechu. Od razu mi go zabrali… Poznaliśmy się dopiero kilka godzin później: ja obolała, przerażona, modląca się o jego życie i on, taki maleńki, bezbronny, w inkubatorze… Bezgraniczna miłość i przeogromny strach — te emocje sprawiały, że nie umiałam powstrzymać łez.
Już pierwszej nocy przewieźli go do innego szpitala, na oddział intensywnej terapii noworodków. Byliśmy tam dwa tygodnie. Marcinek nauczył się sam oddychać, potem jeść. Mogliśmy wracać do domu. Nie wiedziałam jeszcze, co nas czeka. Lekarz powiedział, że po tak ciężkich przeżyciach niektóre dzieci potrzebują dużo czasu i wysiłku, by dogonić rówieśników, ale większość raczej nie ma szans… Marcinek jest w tej drugiej grupie. Dramat narodzin będzie miał swoje tragiczne skutki już do końca jego życia...
Mój syn ma mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu spastycznego czterokończynowego. Marcinek ma już 8 lat, przez całe swoje życie przechodzi intensywną rehabilitację: logopeda, SI, pedagog i wiele innych terapii… To pochłania ogromne koszty, ale jest niezbędne, by synek miał jakąkolwiek szansę na sprawność, na samodzielność. Marcinek ma starszego brata, który jest jego największym idolem. Chciałby kiedyś być taki, jak on, ale przede wszystkim chciałby chodzić. Dziś jest to niemożliwe...
Marcin nie łapie równowagi, chodzi tylko z pomocą osoby dorosłej na palcach. Kolana wykrzywiają mu się do wewnątrz, co jest dodatkowym utrudnieniem. Przez wiele lat szukaliśmy ratunku, jednak żaden lekarz nie był w stanie zagwarantować, że operacje pomogą synkowi. Proponowano nam podcięcie mięśni i ścięgien, ale bez żadnej gwarancji powodzenia. Gdyby coś poszło nie tak, Marcin resztę życia spędziłby na wózku inwalidzkim!
Pewnego dnia Rafał, mój starszy syn, oglądał wiadomości w telewizji. Był tam materiał o klinice Paley Institute w Warszawie i lekarzu, który postawił na nogi chorą dziewczynkę! Zadzwoniliśmy tam, umówiliśmy się na wizytę. Przyjęli nas wspaniali lekarze: doktor Deszczyński i dr Albrewczyński. Przypadek Marcinka został też skonsultowany z dr Feldmanem, wybitnym specjalistą z USA, który już za kilka miesięcy przylatuje do Polski. Potem usłyszałam to, na co czekałam tyle lat — mój synek ma szansę normalnie chodzić!
Konieczna jest skomplikowana operacja odpowiedniego ustawienia kości miednicy i kości udowych, a także uwolnienie przykurczy. Potem potrzebna jest intensywna rehabilitacja. Niestety, jedyna szansa Marcinka na sprawność ma swoją cenę, bardzo wysoką… Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem to ciągłe wydatki, nie jesteśmy w stanie nic odłożyć, a tym bardziej opłacić tak drogiej operacji. Serce mi pęka, gdy patrzę na synka, który nie może nawet sam ruszyć się z fotela, iść, gdzie by chciał… Nie marzę już nawet, że zagra z bratem w piłkę, będzie biegał po podwórku… Żeby choć mógł chodzić, wtedy będzie najszczęśliwszy! A ja będę spokojna o jego przyszłość…
Bardzo wierzę, że nie zostaniemy sami w tej trudnej walce o sprawność naszego synka. Błagamy Was kochani o pomoc, by Marcinek mógł postawić samodzielne kroki po tych latach cierpienia i bólu... Z góry dziękujemy za każde wsparcie. Każda złotówka to szansa, że operacja się odbędzie, a nasz kochany chłopiec będzie najszczęśliwszy na świecie — i to dzięki Wam, kochani Darczyńcy! Z małych gestów dobra może powstać coś wielkiego i wspaniałego!
Dorota, mama Marcinka