By uratować Amelkę przed dalszym cierpieniem, mamy czas do 5 lutego! Zdążymy?

operacja przycięcie mięśnia biodrowo-lędzwiowego
Zakończenie: 31 Stycznia 2019
Opis zbiórki
Co może czuć matka, która będąc w ciąży, dowiaduje się, że jej dziecko może nie przeżyć, że być może lepiej byłoby ją przerwać…? Jak mam to zrobić, skoro czuję jej ruchy, słyszę bicie serca? Dziś już wiem, to byłby największy błąd w moim życiu! Dziś Amelka żyje, jest cudowną dziewczynką, która z Waszą pomocą może osiągnąć jeszcze tak wiele.
To był 27-tydzień ciąży. Do tego momentu byłam przekonana, że na świat przyjdzie zdrowa dziewczynka. Zwykłe kontrolne USG. Cieszyłam się, że znów będę mogła popatrzeć, jak rozwija się moje dziecko. Niestety… To, co wydarzyło się po wejściu do gabinetu, sprawiło, że moje serce na chwilę zamarło. Lekarz wykonujący badanie wykrył zmianę w główce. Nie umiał dokładnie powiedzieć, co to jest. Natychmiast dostałam skierowanie do szpitala, z którego zostałam przeniesiona do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Szereg badań, ciągły strach, co tak naprawdę jest mojemu dziecku. Zmiana w główce rosła, nikt nie wiedział co, to tak naprawdę jest, jakie niebezpieczeństwo za sobą niesie. W głowie miałam cały czas to samo pytanie „czy moje dziecko może umrzeć?”. W końcu odważyłam się spytać o to lekarza, który nie był w stanie spojrzeć mi w oczy… Pokiwał jedynie twierdząco głową... Było pewna, że poród naturalny jest niemożliwy. Ciąża została rozwiązana wcześniej przez cesarskie cięcie.
Był 25 maja 2007 roku, zbliżał się Dzień Matki, ja swój najpiękniejszy prezent właśnie otrzymałam. Wraz z pierwszym płaczem Amelki poczułam, że da radę, że pokona ten koszmar, który tkwi w jej główce. Zaraz po porodzie miała się odbyć operacja, ale z powodu bardzo wysokiego CRP trzeba było ją przełożyć. Najgorsze było dla mnie to, że nie mogę przytulić własnego dziecka, że przez całe trzy dni nie mogłam dotknąć jej rączki, dać jej znać, że będę na nią czekać, tak długo aż będzie gotowa, by stoczyć osteteczną walkę – o swoje życie.
Prognozy lekarzy cały czas nie były optymistyczne. Cały czas miałam liczyć się z tym, że córeczka nie przeżyje. W końcu przyszedł dzień operacji, po której stan Amelki był bardzo ciężki, wręcz krytyczny. Konieczna była kolejna operacja, ponieważ w czasie pierwszej nie udało się usunąć całej zmiany. Wynik badania histopatologicznego dał jednoznaczną odpowiedź. Ta zmiana to guz owinięty krwiakiem wielkości męskiej pięści. Trzy miesiące byłyśmy w szpitalu. Tyle czasu trwała walka o życie i zdrowie Amelki, którą ostatecznie wygrała.
Córeczka miała nie słyszeć, nie widzieć, nie chodzić… A ja przy każdej wizycie u lekarza byłam z niej niezmiernie dumna, ponieważ swoimi postępami zadziwiała każdego specjalistę, który pojawił się na naszej drodze. Oczywiście, rozwijała się później niż rówieśnicy, ale teraz kiedy ma 12 lat pozostał jeden problem. To porażenie spastyczne nóg, które sprawia ból nie tylko fizyczny, ale też psychiczny.
Operacja jest konieczna, by raz na zawsze rozprawić się z bolesną przeszłością! Jej koszt jest dla nas naprawdę duży, a czas na uzbieranie pieniędzy mam jedynie do 5 lutego! Amelka ma marzenie, chciałaby móc tańczyć tak jak inne dzieci. Proszę, pomóż, już dłużej czekać nie można…
Patrycja - mama Amelki