Pomóż Wiktorii rozwinąć skrzydła!

Środki na dalszą rehabilitację
Zakończenie: 1 Maja 2017
Opis zbiórki
Co powinno zajmować myśli i czas nastolatki? Plotki z przyjaciółkami i negocjowanie późnych powrotów do domu. Czasem nauka, ale częściej przystojny kolega z klasy lub jeszcze przystojniejszy lider ukochanego zespołu. To zaś, czym nie powinna się zajmować, to codzienne zmaganie się z oporem własnego ciała i walka o każdy sprawny krok. Walka, którą Wiktoria toczy już od 16 lat.
Dziecięce porażenie mózgowe, na które cierpi dziewczyna, zmieniło najprostsze, codzienne czynności w prawdziwe wyzwania, a jej życie – w nieustające zmagania. Paraliż mięśni i konieczność ciągłej pracy nad ich sprawnością sprawiły, że opanowanie jedzenia małych kawałeczków, zamiast papki, zajęło jej 2 lata, zaś pierwsze słowa wypowiedziała dopiero w okolicy piątych urodzin.
W trakcie ciąży nic nie wskazywało, że Wiktorię może dotknąć ta choroba – dziewczynka rozwijała się prawidłowo i wszystkie rokowania były jak najlepsze. Jedyne, co wzbudziło niepokój jej mamy to fakt, że lekarz prowadzący jej ciążę nie pojawił się na jednej z umówionych wizyt z powodu wyjazdu za granicę. Jak sama mówi - może, gdyby ta jedna konsultacja się odbyła… może udałoby się w jej trakcie zauważyć jakieś symptomy nadciągającego nieszczęścia.
Koszmar zaczął się tydzień później, gdy pani Marzenie niespodziewanie zaczęły odchodzić wody. Spanikowana przyjechała w środku nocy do szpitala i na wstępie usłyszała od lekarza dyżurnego, że nie przyjmą jej na porodówkę z powodu… braku skierowania do porodu. Szczęśliwie dla niej i dziecka, interweniowała pielęgniarka i oddział nie odesłał rodzącej kobiety do domu.
To była długa i niespokojna noc, na zakończenie której lekarz zajmujący się panią Marzeną, wykazał się kolejną dozą empatii i podsumował jej stan jednym zdaniem: „No szkoda, że nie mogłaś poczekać jeszcze 3 tygodnie…”. Ku jej zdziwieniu, lekarze nie próbowali nawet powstrzymywać porodu i pozwolili Wiktorii przyjść na świat siłami natury. Dziewczynka ważyła zaledwie 1,25kg i urodziła się z zamartwicą, która aż u 90% wcześniaków powoduje problemy z oddychaniem. Na domiar złego, osłabione niemowlę zachorowało na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które spustoszyło jej organizm i przyczyniło się do pogłębienia skutków niedotlenienia. Mimo upływu lat, pani Marzena nie kryje rozżalenia postawą lekarzy.
Wiktoria spędziła w szpitalu niemal 2 miesiące, z czego 5 tygodni walczyła w inkubatorze o siebie i upragnione 2 kg na wadze. Natychmiast po wypisaniu rozpoczęła się żmudna, długotrwała rehabilitacja, w trakcie której coraz mocniej były widoczne skutki niedotlenienia okołoporodowego. Sama nauka utrzymania główki w pionie zajęła dziewczynce praktycznie rok!
Obecnie Wiktoria jest uśmiechniętą, pogodną i bystrą 16-latką. Dzięki ciągłej rehabilitacji jej stan poprawia się i coraz lepiej wychodzi jej wykonywanie małych, codziennych czynności. Mimo problemów ze wzrokiem i płynnym mówieniem, jest bardzo pilną uczennicą i uwielbia poznawać nowe rzeczy. Kocha też muzykę i z pasją zbiera autografy swoich idoli. Jej mama podkreśla, że ma niezwykle dobre serce. Nie zamyka się w swoim cierpieniu, ale zwraca też uwagę na potrzeby innych, np. na problemy ze zdrowiem rodziców, z którymi jest bardzo zżyta.
W toku codziennej walki z porażeniem mózgowym, lekarze zdiagnozowali u niej także niedoczynność tarczycy oraz problemy z nadnerczami. Z uwagi na wiotkość mięśni, przyjmowane z powodu tarczycy leki sterydowe oraz obecny brak szansy na bardziej aktywny tryb życia, nastolatka zmaga się także z nadwagą, która nie ułatwia jej codziennego funkcjonowania.
Aby móc dalej się rozwijać i pokonywać kolejne przeszkody na drodze do normalnego życia, Wiktoria nie może zaniedbać ćwiczeń i codziennej rehabilitacji. To podstawa, dzięki której ma szansę pokonać swojego najgorszego wroga – brak samodzielności. Według jej mamy – dziewczyna chce robić więcej, niż może. I chce aktywnie uczestniczyć w życiu swoich rówieśników. Dzięki rehabilitacji będzie w stanie sama nalać sobie szklankę wody, ubrać się bez niczyjej pomocy i wybrać się ze znajomymi na spacer.
Mimo swojej choroby, Wiktoria stara się żyć jak każde normalne dziecko. Udaje się jej to zarówno dzięki własnej determinacji, jak i sile rodziców, którzy wspierają ją każdego dnia. Niestety, ich własne zdrowie zaczęło podupadać. Jakby nie dość było nieszczęść, u taty dziewczynki zdiagnozowano raka. Nowotwór nie tylko ukradł rodzicom Wiktorii siły i czas, ale też środki finansowe na jej rehabilitację i dalszy rozwój. Z powodu choroby, jej tato musiał zrezygnować z pracy. Szczęśliwie, udało się pokonać nowotwór i mógł on wrócić do pracy, jednak walka, jaką wspólnie toczą o każdy dzień, nadal jest ciężarem ponad ich siły i możliwości.
Mimo iż pewne zmiany, spowodowane dziecięcym porażeniem czterokończynowym, są nieodwracalne, część objawów można złagodzić. Jedyna skuteczna metoda wymaga jednak czasu, cierpliwości oraz, niestety, znaczących nakładów finansowych. Swoją determinacją i optymizmem Wiktoria mogłaby obdzielić kilkadziesiąt zdrowych osób. Jedyne, czego jeszcze potrzebuje to Twoje wsparcie!