Mamy tylko tydzień, żeby uratować Dominika...

zakup nierefundowanego leku ostatniej szansy - blincyto
Zakończenie: 7 Lutego 2019
Rezultat zbiórki
Do samego końca wierzyliśmy, że ta historia zakończy się inaczej. Niestety – rak to bezlitosny przeciwnik. Dziś otrzymaliśmy bardzo smutną wiadomość – 24 marca Dominik odszedł od nas...
Jego walka zjednoczyła tysiące dobrych serc. Dziękujemy za każdy gest wparcia i każde słowo otuchy, które docierały do Dominika i jego rodziny w tych bardzo trudnych momentach.
Wierzymy, że Dominik jest teraz w miejscu, w którym nie ma łez, bólu i cierpienia. Jego bliskim składamy szczere kondolencje.
Opis zbiórki
“Znowu łóżko szpitalne, znowu ból i cierpienie. Ta straszna choroba nie odpuszcza. Po raz trzeci muszę walczyć z rakiem. Jestem już bardzo zmęczony, powoli zaczyna brakować siły...”. [Dominik Mrowiec, listopad 2018]
Poparzone usta, brak włosów na głowie, oczy przepełnione łzami… Nie jest to widok dziecka, którym matka chciałaby się dzielić z obcymi ludźmi. Nie mam jednak wyboru, bo tak wygląda nasze życie od ponad 2 lat. Dominik walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną i jest już na skraju wytrzymałości. Wielokrotna chemia, terapie lekami, przeszczepy szpiku kostnego - wszystko zawiodło. Jesteśmy obecnie w szpitalnej izolatce, na oddziale hematologii, po którym śmierć spaceruje każdego dnia. Została nam ostatnia szansa na uratowanie syna - kosmicznie drogi i nierefundowany lek Blincyto, który Dominik musi przyjąć już 8 lutego...
Nigdy nie sądziłam, że 12-letnie dziecko potrafi przetrwać tak wiele cierpienia… Gdybym mogła się z nim zamienić, wziąć na siebie choć część jego bólu, zrobiłabym to od razu. Przez te 2 lata poznałam prawdziwe znaczenie słowa strach - nie da się go wystarczająco dokładnie opisać słowami. Chwil, kiedy twoje serce boli przy każdym uderzeniu, jakby było owinięte papierem ściernym. Rozmów z lekarzem, który bezradnie rozkłada ręce. Bezsennych nocy przy szpitalnym łóżku. Szeptu “mamo, ja już nie dam rady…”, który ogłusza mocniej niż wybuch bomby.
Zaczęło się w listopadzie 2016 r. Zapalenie płuc i gorączka, która nie chciała ustąpić. Seria badań w szpitalu objawiła całą, brutalną prawdę. Ostra białaczka dwuliniowa. Nasze dotychczasowe życie się właśnie skończyło. Konieczna była chemia, a w kwietniu 2017 r. przeszczep szpiku kostnego. Mieliśmy nadzieję, że choroba odpuści, że wrócimy do domu, a Dominik będzie mógł cieszyć normalnym dzieciństwem. Zwyczajnymi zmartwieniami, jak sprawdzian z matmy lub geografii…
“Jest mi bardzo smutno. Ta straszna choroba nowotworowa wróciła. Po raz drugi muszę przechodzić przez ból i cierpienie, znowu przykuty do łóżka szpitalnego. Chemia zwaliła mnie z nóg. Czuję się fatalnie, jestem bardzo słaby. Mam poparzoną buzię i zapalenie jelit, a to straszny ból. Piekło na ziemi”. [Dominik Mrowiec, wrzesień 2017]
Nic z tego, po 4 miesiącach stwierdzono wznowę. Koszmar powrócił w jeszcze gorszej postaci - ostrej białaczce limfoblastycznej. Kolejna walka, kolejne chemie, kolejny przeszczep szpiku. Wiedzieliśmy już mniej więcej czego się spodziewać, ale to bolało jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Dominik był niesamowicie dzielny, bardzo starał się nie skarżyć.
“Znowu kolejny zabieg, kolejne cięcie i następna blizna. Wciąż mam pod górkę. Proszę Was o pamięć i modlitwy”. [Dominik Mrowiec, luty 2018]
W maju 2018 r. Dominik wraca do domu, po 9 miesiącach pobytu w szpitalu. Wszyscy mamy nadzieję, że teraz będzie już lepiej, a piekielna choroba pozostanie jedynie okrutnym wspomnieniem. Niestety… Sierpień 2018 r. - druga wznowa. Cała procedura zaczyna się od nowa. Leczenie jednak nie przynosi już efektu. Nawet terapię celowanym lekiem Bortezomib trzeba było przerwać, bo spowodowała więcej szkody niż pożytku. Lekarze nie pozostawiają wątpliwości - została ostatnia szansa dla Dominika, lek Blicynto (Blinatumomab). Potwornie drogi i nierefundowany. Dlatego proszę Was o pomoc…
Dominik chciałby zostać policjantem i pilnować, żeby na świecie panowało dobro. Do tego jednak trzeba pokonać śmiertelną chorobę, wyjść ze szpitala, opuścić izolatkę. Jeśli jednak nie otrzyma tego leku, ta szpitalna izolatka stanie się jego ostatnim przystankiem… Więcej szans nie będzie, po prostu… Pomóżcie, proszę... Tylko z Waszym wsparciem możemy uratować mojego syna!
Stanisława - mama