Popsute serduszko Martynki

Zakończenie: 29 Października 2014
Rezultat zbiórki
Martynka jest bardzo dzielną i wesołą dziewczynką, 26 stycznia obchodziłą 4 urodziny. Były one dla nas bardzo szczęśliwe ponieważ 2 miesiące temu dokładnie 10 listopada 2014 roku Martynka przeszła w Niemieckiej Klinice bardzo skomplikowaną operację serca.
Operację przeprowadził prof. E. Malec i docent K. Januszewska, podczas której udało się naprawić 4 z 5 wad serca. Po tylu latach niepokoju i strachu o jej życie odczuliśmy ogromną ulgę i radość. Piątej wady niestety nie udało się usunąć na stałe. Jest to zwężająca sią na rozwidleniu tętnica, którą trzeba co jakiś czas poszerzać. Będzie to zawsze wykonywane podczas cewnikowania serca, najbliższy termin wyznaczony jest w maju 2015 roku.
Koszt operacji w Niemczech 160 tys. zł. był dla nas ogromną kwotą, byliśmy przerażeni, że nie uda nam się jej uzbierać. Jednak z pomocą przyszła nam fundacja Siepomaga, która założyła zbiórkę dla Martynki. W ten sposób udało się dotrzeć do tak wielu wspaniałych Pomagaczy, dzięki którym została zebrana brakująca kwota. Nadzieja i wiara w powodzenie zbiórki rosła z każdą wpłacaną złotówką.
Dlatego dziękujemy najpiękniej, jak tylko potrafimy, przyczyniliście się Państwo do tego, że życie Martynki nie jest już zagrożone. Nasza córka dostała drugą szansę na życie, świat teraz stoi przed nią otworem, może robić wszystko, na co ma tylko ochotę! A to właśnie dzięki Fundacji Siepomaga i Wam kochani Pomagacze.
Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie - Martynka wraz z całą rodziną.
Opis zbiórki
Gdy przyłożysz dłoń do serduszka Martynki, wydaje się, jakby biło dwa razy szybciej niż u innych ludzi. Wali jak szalone, jakby było po długim biegu. A Martynka o bieganiu może zapomnieć, to dla niej niebezpieczne. Tak jak o zabawach z braćmi, a ostatnio nawet o zwykłym spacerze. Kilka kroków po domu – tyle musi jej wystarczyć. I chociaż nóżki ma zdrowe i mogłaby biegać, jak inne dzieci, serduszko ma zbyt chore.
Martynka niedawno skończyła 3 latka. Poważną wadę serca wykryto w drugim dniu jej życia. Serduszko nie biło prawidłowo. Zdiagnozowano tetralogię Fallota, atrezję zastawki płucnej i naczynia krążenia odaortalnego. - Lekarze początkowo nie dawali zbyt dużych szans na wyleczenie wady.- wspomina mama dziewczynki. - Widok takiej kruszyny podłączanej do tych wszystkich urządzeń był wstrząsający. Po kilku tygodniach, odstawiono leki, i pozwolono nam zabrać córeczkę do domu, gdzie czekali na nią dwaj starsi bracia. Nie zdawali oni sobie sprawy, jak bardzo chora jest ich siostra, jednak bardzo cieszyli się, że ją mają.
Martynka do tej pory nie miała ani jednej operacji serduszka. Dziewczynka słabnie z dnia na dzień, co oznacza, że już najwyższy czas, żeby naprawić popsute serduszko. Lekarze, którzy czuwają od samego początku nad jej zdrowiem, powiedzieli, że to, czego mogą się podjąć, to trzy operacje na otwartym sercu. Powiedzieli, jakie jest ryzyko, jak operacje będą wyglądać. Dla rodziców ciężko było słuchać tego wszystkiego, rozmowa toczyła się o życiu ich córeczki. Gdy już trochę ochłonęli, mama innego dziecka z wadą serca podpowiedziała im, żeby skonsultowali przypadek Martynki z prof. Malcem, że może jest inne rozwiązanie.
Tylko jeden raz otworzymy serduszko Martynki – to będzie dla niej bezpieczniejsze, jest mniejsze ryzyko powikłań – usłyszeli rodzice. – Plan przedstawiony przez Pana profesora był dla nas czymś niesamowitym. Zakłada dwa etapy operacji, ale nie kilka, tylko jedno otwarcie klatki piersiowej. – mówią rodzice dziewczynki. Szybko otrzymali kwalifikację Martynki do pierwszego etapu, czyli wstawienia stentu, który miał rozszerzyć żyłę. Zaczęli zbierać pieniądze jesienią 2013 roku, żeby zdążyć na termin wyznaczony na koniec roku. Nie zdążyli.
Okazało się, że bez ludzi dobrej woli, nie uda się pojechać na operację. To dla Martynki jedyna szansa, żeby mogła żyć z poważną wadą serca. Teraz każdy dzień jest przepełniony obawami o jej zdrowie, wnikliwą obserwacją koloru jej skóry, oddechu. A jej serduszko bije tak mocno, jakby na przekór swojej chorobie – wystarczy przyłożyć dłoń, żeby poczuć.
Będziemy walczyć o pieniądze na operację, bo nie ma nic cenniejszego, niż życie i zdrowie dziecka. My jako rodzice boleśnie to odczuwamy. I chociaż nie jest łatwo prosić o pieniądze, zwracamy się o najmniejszą nawet pomoc, bo te pieniądze pozwolą uratować naszą córeczkę, naszą małą Martynkę, największy skarb. Martynka miała mieć operację w grudniu 2013, niestety zabrakło pieniędzy... Teraz musimy uzbierać pieniądze na czas. Ile go mamy? Tego nie wiadomo.
Marzec 2014... Martynka trafiła do szpitala z powodu podejrzenia zapalenia mięśnia sercowego. Dla rodziny to były dramatyczne chwile. Gdyby serce Martynki nie wytrzymało, widzieliby ją po raz ostatni... Na szczęście, Martynka z tego wyszła. Operacja serca jest konieczna! Prosimy o pomoc...