Ślad cierpienia

Zakończenie: 2 Września 2014
Rezultat zbiórki
W imieniu swoim i synka chciałam z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom, którzy tak hojnie nas obdarowali, jak również Siepomaga bez której zbiórka nie byłaby możliwa. Bez Waszego wsparcia finansowego i duchowego walka o lepsze życie dla Damianka byłaby bardzo trudna. Dzięki zebranym funduszom możemy opłacić rehabilitację bez której niemożliwe byłoby postawienie Damiana na nogi. Już dziś synek dzielnie ćwiczył z Panią Moniką , która z uporem maniaka stawia go na nogi. Synek robi duże postępy i cały czas walczy o to aby postawić kilka kroków.
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy
Opis zbiórki
Życie nie zawsze daje nam to, czego oczekujemy. Niejednokrotnie potrafi nas zaskoczyć swoimi wyborami. Jednak nikt inny, tylko my sami musimy zmierzyć się z tym, co podarował nam los. I tylko od nas zależy, jak będzie wyglądało nasze życie.
Gdy urodził się Damian, nasze szczęście nie miało końca. Był właśnie taki, jak sobie wyobrażaliśmy, że będzie. Nikt nie spodziewał się tego, co miało nastąpić 2 miesiące później. W wyniku drobnej infekcji pojawił się ropień okołogardłowy. Po zabiegu usunięcia zmiany wszystko wróciło do normy. Tak nam się przynajmniej wydawało. Ilość cierpienia, jaka została przewidziana dla naszego synka, była dużo większa, niż moglibyśmy się spodziewać. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy stan zdrowia naszego synka systematycznie ulegał pogorszeniu. Gdy pewnego dnia pojawiły się wzmożone drgawki całego ciała, udaliśmy się do szpitala. Tam, aby złagodzić skutki ciągłych ataków padaczkowych, Damianek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Za spustoszenie w organizmie naszego synka odpowiedzialne było wirusowe zapalenie mózgu. Jeszcze wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak będzie wyglądało nasze życie.
Po kilku tygodniach mogliśmy wrócić z naszym synkiem do domu. Niestety… nie był to ten sam chłopczyk. „Dostałam zupełnie wiotkie ciało, które nawet nie potrafiło utrzymać główki. Bałam się go dotknąć, przebrać. Nie wiedziałam, w jaki sposób postępować, aby nie zrobić mu krzywdy. Jedyne czego pragnęłam w tamtych chwilach, to aby mój synek na mnie spojrzał, uśmiechnął się.”– wspomina mama. Damian nie spojrzał do dziś... Żadne łzy, rozpacz i strach nie potrafiły zwrócić nam naszego dziecka.
Mijały miesiące, a stan zdrowia naszego synka nie ulegał poprawie. Damianek nie patrzył, nie siadał, nie mówi… a my zdruzgotani, patrząc jak cierpi nasze dziecko, nie potrafiliśmy mu pomóc. Nigdy nie mieliśmy kontaktu z niepełnosprawnym dzieckiem. Nie wiedzieliśmy, do jakiego lekarza się udać, gdzie szukać pomocy, ani jak reagować na jego zachowanie. Po wielu próbach udało się trafić na specjalistę, który wytłumaczył, pokierował i zalecił odpowiednią rehabilitację.
Podstępny wirus zasiał ogromne spustoszenie w główce naszego synka. Kawałek po kawałku odbierał kolejne cząstki naszego jedynego dziecka. Zanim się zorientowaliśmy, życie Damianka w żadnym stopniu nie przypominało naszego. Uwięziony we własnym ciele cierpi, choć nie potrafi tego powiedzieć, a wraz z nim cierpimy my, bo nie ma nic gorszego niż bezradność.
Nasze dziecko jest niepełnosprawne. Już nigdy nie uda nam się sprawić, aby był taki, jak my. Jednak możemy zrobić dla niego więcej. Każdego dnia poszukujemy nowych metod, którymi będziemy mogli przybliżyć mu nasz świat, podarować cząstkę siebie. Pragniemy zrobić wszystko, aby czuł naszą ogromną miłość, zaangażowanie, czułość. Aby nigdy nie poczuł się zagubiony. Wierzymy, że pojawi się dzień, w którym te wszystkie nasze codzienne trudy nie pójdą na marne. Dlatego każdego dnia walczymy razem z nim, aby łatwiej było mu żyć.
Po przebytych operacjach stawów biodrowych pragniemy zrobić wszystko, aby nasz synek mógł samodzielnie postawić pierwsze kroki. Nasze marzenia mogą wydawać się błahostką dla tych, którzy o zdrowiu nie myślą. Niejednokrotnie zapominamy o tych wszystkich drobnostkach, które posiadamy. Przelatują nam przez palce niezauważalnie. My zaś, rodzice zmagający się z codziennością choroby naszego dziecka, potrafimy zauważyć więcej, docenić bardziej i kochać mocniej. Niewielki uśmiech na twarzy Damianka, podniesiona rączka, wypowiedziane jedno słowo więcej. Z nadzieją czekamy na dzień, kiedy będziemy mogli wyjść na wspólny spacer. Aby tego dokonać, niezbędna jest intensywna rehabilitacja ruchowa oraz sensoryczna. Ilość zajęć przewidzianych w ośrodku jest niewystarczająca, a na dodatkowe zajęcia bardzo ciężko odłożyć z jednej pensji.
Dlatego zwracamy się do Was. Każdy podarowany przez Państwa dar, umocni nas w przekonaniu, że o niektóre rzeczy warto dbać do samego końca.
Damian Wojdon