Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Mój synek nie wie, że rak powrócił – proszę Cię o szansę na życie!

Andrzej Jurczyk
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Leczenie w Centrum Hipertermii

Zbiórka obejmuje leczenie alternatywne
Zgłaszający zbiórkę: Fundacja W związku z rakiem
Andrzej Jurczyk, 42 lata
Miechów, małopolskie
Nowotwór złośliwy kości miednicy,kość krzyżowa i guziczna
Rozpoczęcie: 10 Stycznia 2018
Zakończenie: 26 Czerwca 2018

Opis zbiórki

Mam na imię Andrzej, mam żonę, 8-letniego synka, raka i mnóstwo strachu, że to wszystko się skończy. Możesz być najtwardszym facetem na świecie, możesz nie bać się chorób śmierci i właściwie niczego, ale gwarantuje Ci, że kiedy spojrzysz w oczy swojemu dziecku, wiedząc, że masz raka, nie uda Ci się ukryć swojego cierpienia. Ja byłem twardy na USG, bez wzruszenia poszedłem na rentgen, ale kiedy po tomografii lekarz powiedział, że to rak, ugięły się pode mną nogi.

Zaczęło się właśnie od nogi, właściwie od biodra. Bolało w dzień, w nocy, właściwie cały czas. Teraz się dziwię, że w ogóle dawałem radę wstać z łóżka, i chodzić. Najpierw badania i pierwsze słowa lekarza, które zapamiętam do końca życia – jest zmiana i to duża w lewej miednicy. Lekarze dość szybko skonsultowali mój przypadek ze szpitalem w Lublinie. 1 lutego pierwszy raz spotkałem się ze śmiercią...

Andrzej Jurczyk

Przeszedłem poważną i ratującą życie operację wycięcia nowotworu z II i III strefy miednicy i stawu biodrowego. Operacja w pewnej chwili zaczęła się wymykać spod kontroli. Umierałem w wieku 37 lat, a lekarze próbowali mnie ratować. Przetoczono mi bardzo dużo krwi, wycięto gigantycznego guza i przywrócono do życia. 11x11x10 cm, taki duży był mój nowotwór, który wyrósł nie wiadomo skąd i nie wiadomo czemu. Dochodziłem do siebie, cieszyłem się życiem i tym, że wygrywam z koszmarną chorobą.

Tak mijały mi tygodnie, miesiące, aż przyszedł maj. Podobno człowiek zaczyna prawdziwie się bać nowotworu, wraz z pierwszą jego wznową, bo to oznacza, że rak czeka gdzieś zaczajony i w każdej chwili może się odrodzić. Każda wznowa to tez mniejsza szansa, bo organizm jest już wycieńczony walką. Ja przeżyłem swoją pierwszą wznowę dwukrotnie...

29 maja ubiegłego roku, udałem się na badania kontrolne do Lublina, niestety badania rezonansem wykazały wznowę. Byłem tak zrezygnowany, że nie miałem nawet siły płakać...

Operacja 7 czerwca nie potwierdziła wznowy, a utworzenie się kaletki. Cieszyłem się jak dziecko, bo mogłem wrócić do domu bez tego paraliżującego strachu, mogłem bawić się z synkiem bez zastanawiania się, czy będzie mnie kiedyś pamiętał…

Andrzej Jurczyk

Na kolejną kontrolę 24 października, jechałem już z lepszym nastawieniem, bo czułem, że odzyskuje spokój, że znów trzyma swoje życie w garści, że wygrałem właśnie dlatego, że kontroluję sytuację, trzymam raka na dystans.
Może dlatego, że nie dopuszczałem do siebie takiej możliwość, wiadomość, którą otrzymałem, zabolała mnie tak bardzo, Wznowa-nowotwór złośliwy kości miednicy, kość krzyżowa i guziczka, były już zajęte.
Mam dopiero 37 lat więc lekarze uznali, że warto o mnie powalczyć. Przeszedłem kolejne dwie operacje w Lublinie.

Rana do dzisiaj jest w trakcie gojenia i wymaga zmian opatrunków parę razy na dzień. Wypisali mnie do domu, ale to w domu zawsze rak wracał, więc nie umiem już spać spokojnie jak kiedyś. Jestem mężem i ojcem, facetem, który ma jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Lekarze nie położyli na mnie krzyżyka, więc i ja nie położę, tym bardziej że w domu czekają na mnie dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Jeśli przegram, to nigdy w poczuciu tego, że się poddałem. Mój synek potrzebuje taty, a z biegiem lat będzie potrzebował go coraz bardziej, dlatego proszę o pomoc. Pani doktor powiedziała, że wciąż mam szansę, że mogę wygrać z chorobą. Muszę jednak walczyć jak lew.

Z całego serca proszę Was o pomoc w podjęciu leczenia wspomagającego, które pozwoli mi podnieść moje szanse, na to, by pozostać razem z moją rodziną. Hipotermia to atakowanie nowotworu nagłą zmianą temperatur. Komórki nowotworowe dokonują samozniszczenia, w chwili, kiedy miejscowo podniesie się jej temperaturę. To dla mnie wielka i jedyna szansa. Mam dopiero 37 lat, bardzo się boję i bardzo chcę wygrać. Proszę Was, pomóżcie mi przeżyć...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki