W prezencie pod choinkę - DOM (a jak nie pod choinkę, to pod kwitnącą jabłonią)

Zakończenie: 30 Czerwca 2014
Rezultat zbiórki
27 sierpnia 2014 roku został uroczyście otwarty Rodzinny Dom Fundacji Happy Kids w Sokolnikach, dziewiąty z kolei.
Pod opieką pani Doroty i Grzegorza Tarabułów zamieszkała ośmioosobowa gromadka w wieku od 3 do… 17 lat, dwie dziewczynki i sześciu chłopców. Dzięki wsparciu Pomagaczy z SiePomaga, którzy dołożyli się do remontu i adaptacji budynku kwotą 2071 zł, rodzinka mogła zamieszkać w godnych warunkach, w przytulnym mieszkaniu.
Dziękujemy serdecznie w ich imieniu…
Opis zbiórki
Aktualizacja - 02.01.2014 r.
Dom jeżeli nie pod choinkę, to pod kwitnącą jabłonkę.
Bardzo liczyliśmy na to, że Rodzinny Dom Fundacji HAPPY KIDS powstanie w Sokolnikach pod Wieruszowem w grudniu 2013 roku. Niestety przeliczyliśmy się z naszymi możliwościami, bo wszystko dyktują zasoby finansowe. Jak są, robota idzie jak po maśle. Jak nie- robota idzie jak po grudzie.
Może ten symboliczny grudzień nas przerósł. Ale tytułem usprawiedliwienia możemy wyjaśnić, że 2013 rok był - mimo wszystko- bardzo udany, bo uruchomiliśmy 3 kolejne Rodzinne Domy Fundacji w Ozorkowie, Zgierzu i Czarnocinie. Wymagało to nie lada wysiłku finansowego. Rodzinny Dom w Sokolnikach powstaje sukcesywnie. Nieruchomość przy ul. Szkolnej, którą władze Wieruszowa przekazały Fundacji HAPPY KIDS jako darowiznę celową, zmienia swe oblicze, bo prace remontowe i adaptacyjne toczą się swoim rytmem. Liczymy na to, że w połowie roku 2014 dzieci już w nim zamieszkają. Dziękujemy naszym Darczyńcom za zaufanie i podtrzymujemy gwarancję naszych zamiarów. Nie zdążyliśmy pod choinkę, zdążymy pod kwitnącą jabłonkę. Przedłużamy cel naszej zbiórki do końca czerwca, z takim niewielkim okładem na pączkowanie. W strategii fundacji wpisane jest tworzenie jak największej liczby kameralnych rodzinnych domów dla dzieci, które zawiodły się na swoich rodzicach biologicznych i szukają wsparcia w rodzicach zastępczych.
----------
9. Rodzinny Dom Fundacji "Happy Kids" powstaje w Sokolnikach pod Wieruszowem. To już drugi dom tworzony w partnerstwie ze starostwem wieruszowskim. Pierwszy powstał w 2010 w Lubczynie i znakomicie funkcjonuje do dziś, dając schronienie licznej gromadce dzieci. Dom w Sokolnikach ma wprost wymarzoną lokalizację w pobliżu szkoły i domu kultury oraz przepięknego parku. Budynek jest do remontu i adaptacji na potrzeby ośmiorga dzieci. Jest szansa, że dostaną i dom, i rodzinę jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, czyli pod choinkę. Być może znajdzie w nim azyl ktoś, kto swoje przeżycia wyraził w intymnym dzienniczku.
„...właściwie to nie chcę Wam się przedstawiać, nawet z imienia. Pozostanę anonimowy. Jako jeden z wielu. Bo…, bo moja historia też jest jak jedna z wielu. Odkąd sięgam pamięcią, słyszałem w domu słowa: „nie, niech, trzeba, musisz, zamknij się, no co ty, ale masz wymagania, jeszcze czego, gdzie leziesz, co się pchasz, nie właź mi na kolana, odczep się”.
No i odczepiłem się. Na życzenie. Nie to, że byłem bity, katowany, głodzony, nic z tych rzeczy. Schludne ubranko, płatki na mleku na śniadanie, zeszyty i podręczniki, kanapeczki z serkiem do szkoły. Od czasu do czasu wyjazd do dziadków na wieś. Żadna drastyczna patologia, którą można łatwo Zidentyfikować, Zdemaskować i Zdiagnozować, czyli 3xZ. Jednak w tej lodowatej klatce stałem się zakładnikiem, a potem więźniem swoich uczuć i myśli, których nie mogłem wyrazić. Czy to boli? Boli, chociaż nie zostawia widocznych obrażeń. Nic tak nie boli, jak niepotrzbne uczucia, nikomu...
I przyszło uwolnienie. Eksplozja, erupcja, gejzer. Wyrzuciłem z siebie wszystko w gabinecie pedagoga szkolnego. I dopiero zaczęła się jazda. To ja przecież byłem: „podłym niewdzięcznikiem, synem marnotrawnym, czarnym koszmarem”. To ja „podniosłem rękę na majestat rodzicielstwa”. To ja „zniszczyłem rodzinę”. To ja „byłem konfidentem”. „Won, precz, nie znamy cię, hańba”.
Trafiłem do domu dziecka, czyli bidula. Myślałem, że nic gorszego już mnie nie może spotkać w życiu. A jednak znów słyszałem: „nie, niech, trzeba, musisz, zamknij się, również w pokoju… za karę”. Izolatka. Pokój wyciszenia. Tylko jak zagłuszyć własne myśli, uczucia? Lata mijają, a ja- już jako stary koń, który nie może marzyć nie tylko o adopcji (kto przysposobi nastolatka po przejściach?), ale i o tzw. „umieszczeniu” w rodzinie zastępczej i rodzinnym domu dziecka, ciągle mam nadzieję, że…
Obejrzałem niedawno na youtube filmik „Lokomotywa z Wieruszowa”. W rolach głównych wystąpili mieszkańcy recytujący tasiemcowy, a właściwie wagonowy wiersz Tuwima. I tam, w Sokolnikach pod Wieruszowem, ma powstać kolejny rodzinny dom dziecka jakiejś fundacji. Sprawdziłem: nazywa się Fundacja „Happy Kids”. Mam szansę się załapać? Jako nie dziecko? Upewniłem się u swojego wychowawcy. Dom niezadługo zostanie otwarty. Yes, yes, yes, yes! Mam spore szanse na odrobinę normalności… „na stare lata”. Trzymajcie za mnie kciuki :)...“
Trzymamy kciuki za każdego, kto ma szansę znależć się w rodzinie zastępczej, adopcyjnej czy rodzinnym domu dziecka. Rodzinny Dom Fundacji "Happy Kids" powstanie w grudniu tego roku, gdy tylko uda się zebrać środki. Za nas również trzymajcie kciuki. Brak jeszcze tylko? aż? 10 tys. zł