Spod wody po nadzieję

Zakończenie: 6 Listopada 2014
Rezultat zbiórki
Dziękujemy z całego serca za okazaną Oliwierkowi pomoc finansową. Zebrane pieniądze w całości zostaną wykorzystane na rehabilitację.
To właśnie dzięki ludziom WIELKIEGO SERCA Oliwierek będzie miał stałą i regularną rehabilitację. Pomogliście Olemu w szybszym dążeniu do usamodzielnienia. Regularna rehabilitacja na pewno przyniesie szybszą poprawę.
mama Oliwiera
Opis zbiórki
Wystarczył moment nieuwagi. Chwila zadecydowała o życiu Oliwiera. Beztroska zabawa niesfornego trzylatka przemieniła jego dzieciństwo w okrutne i przepełnione cierpieniem życie.
Był to ciepły letni dzień, dokładnie 5 lat temu. Co sprawiło, że do malutkiej główki Oliwiera wpadł pomysł, żeby przedostać się za płot do sąsiadów i wskoczyć do basenu? Zapewne nie dowiemy się nigdy… ”To była chwila. Chwila, kiedy straciliśmy go z oczu. Nim zdążyłem obejść dokoła dom, dostrzegłem w ogromnym basenie za płotem, dryfujące twarzą do dołu ciało Oliwiera…” - wspomina dziadek.
Byłam w pracy, gdy w wejściu ukazała się przerażona i spanikowana moja mama: „Oliwier chyba nie żyje” – usłyszałam. Nie było czasu na pytania. Bez zastanowienia pobiegłam do domu, a widok który zastałam, nie zniknie z mojej pamięci już nigdy. Malutkie sine ciałko mojego syna ułożone na trawie przy basenie, klęczący nad nim i reanimujący go dziadek. Nie potrafiłam uwierzyć… Niedowierzając, przerażona uciekłam…
Karetka. Helikopter. Szpital. Ciąg tragicznych wydarzeń nie miał końca. Przerażający widok podłączonego do niezliczonej ilość urządzeń podtrzymujących przy życiu mojego synka. Padające co kilka chwil z ust lekarzy medyczne sformułowania, o których znaczeniu nie wiedziałam nic. Jedyne co wiedziałam, to że mój synek toczy walkę o przetrwanie. Ciężkie niedotlenienie, które na zawsze odmieniło beztroskie dzieciństwo w walkę o każdy dzień. Stan, który lekarze określili jako powolne oczekiwanie na śmierć.
Rozpacz, ogromna ilość pytań "dlaczego, jak i po co", na które odpowiedzi nie potrafimy znaleźć do dzisiaj. Nie do opisania był widok cierpiącego, bezbronnego dziecka. Po 8 dniach nadszedł promyk nadziei. Oliwier wybudził się ze snu, który miał być wiecznym… W duszy pragnęłam dojrzeć jego uśmiechnie, przytulić z całych sił i wrócić do domu… Ale jego ciało stało się inne. Z powodu ogromnej ilości przykurczów zaczęło przybierać nienaturalne formy. Skutków niedotlenienia nie dało się powstrzymać… Przerażające cierpienie dziecka jest widokiem, z którym pogodzić się nie potrafi żadna matka… Ze łzami w oczach wiedziałam, że się nie poddam i będę o niego walczyć.
Po 6 miesiącach zamiast oddać do hospicjum i czekać na śmierć, zabrałam Oliwiera do domu, by otoczyć go matczyną opieką. Gdy tylko przekroczył próg domu, na jego twarzy zagościł spokój i długo niewidziany uśmiech. Rozpoczęła się walka o powrót mojego syna. Wiem, że on czuje moją obecność, że nie jest sam. Nauczyłam się go na pamięć - jego oczy potrafią wyrazić więcej niż tysiące słów…
Skazany przez lekarzy na powolne umieranie Oliwier po 5 latach od wypadku ogląda bajki, uśmiecha się i jest z nami… Pragniemy zrobić, co w naszej mocy, aby mógł samodzielnie usiąść oraz podać nam swoją dłoń. Niestety, na drodze do sprawności został postawiony mur, jakim są środki finansowe. Brak regularnych oraz intensywnych ćwiczeń sprawia, że jego ciało staje się sztywniejsze, a na jego twarzy gości cierpienie. Dla mojego syna, by naprawić krzywdę, zwracam się o pomoc…
Mama
Oliwier Lasota