Obudźmy Annę z onkologicznego koszmaru

kuracja lekiem Life 612
Zakończenie: 29 Listopada 2016
Rezultat zbiórki
Dzisiaj przyszła do nas wiadomość, której nikt nie chciał usłyszeć. Anna po długiej walce przegrała z chorobą, której tyle miesięcy dzielnie stawiała czoła. Dziękujemy Ci Aniu, że udowodniłaś nam wszystkim jak odważny, dzielny i silny potrafi być człowiek, jeśli w koło ma ludzi, którym może ufać.
Rodzinie Anny składamy najszczersze wyrazy współczucia.
Opis zbiórki
Mam na imię Anna i mam dopiero 44 lata. Tylko że choroba na tym etapie kazała mi rozstać się z rodziną, którą tak bardzo kocham. Nie mam już czasu, a moja droga się kończy.
Tak bardzo chciałabym żyć. Tak bardzo proszę o ten dar, który jest dla mnie w tej chwili najważniejszy ze względu na moją rodzinę, moje dzieci. Rok temu zachorowałam, czułam się fatalnie, ale nie podejrzewałam tego najgorszego. Gdy człowiek dowiaduje się, że ma nowotwór, jest to porównywalne do uderzenia tępym ciężkim narzędziem w głowę, Robi się ciemno przed oczami, a całe dotychczasowe życie zaczyna powoli wygasać. Były plany na wakacje, na Święta, były umówione wizyty, urodziny. Nagle stop – koniec! Jest rak i nie ma nic więcej.
Dzieci dopiero co opuściły dom, wyjechały na studia, w tym okresie potrzebowały największego oparcia. Co dostaną? Mamę, która umiera? Której nie można się zwierzyć, z którą nie da się już swobodnie porozmawiać? Dzieci potrzebują matki, tak samo, jak potrzebowały jej kiedyś, kiedy były malutkie. Tak ciężko pomyśleć, że już nigdy nie przygotuje się Świąt, nie pójdzie na spacer, bo czasu nie można zatrzymać a podły los podjął już decyzję odnośnie mojego życia. Guz mózgu to najgorsze co mi się mogło przytrafić. Dwie operacje w lipcu i wrześniu 2015 roku, po których tak wiele się spodziewałam, nie pomogły. Pół roku chemioterapii, która chciała obrzydzić resztki życia, jakie się we mnie tliło. Nie udało się! Nawrót choroby przyszedł niczym zły sen. Przegrałam.
Miałam wrażenie, że zawiodłam, siebie, męża, dzieci, wszystkich, którzy we mnie wierzyli. Nie wykorzystałam szansy. Tak bardzo chciałam dalej żyć, mieć jakieś plany, perspektywy, myśleć o przyszłości. Lekarze nie poddali się i dalej chcieli walczyć o moje życie, a i ja nie chciałam go tak łatwo oddawać. Trzecią operację przeszłam w lipcu tego roku. Nie chciałam się rozczarować, a przeżyłam dramat. Rak wygrał. Lekarze, którzy do tej pory dawali mi nadzieje, odebrali mi jednego dnia wszystkie złudzenia. Nie ma dla Pani już żadnej szansy poprawy zdrowia, tradycyjnymi metodami. Gdyby nie rodzina, pewnie leżałabym teraz i czekała na śmierć.
Być może ta śmierć przyjdzie do mnie, ale muszę jeszcze raz spróbować. Ostatni raz. Aktualnie znajduję się pod opieką lekarzy onkologów i neurochirurgów i jestem na etapie leczenia wspomagającego, dlatego w celu złagodzenia objawów guza, musi być mi podawany leki umożliwiający poprawę funkcji neurologicznych o nazwie Life 612. Lek ten wystarcza mi na okres 6 tygodni, a koszty związane z jego podawaniem są ogromne. Tego, co czuje osoba, która umiera, nie da się wyrazić sowami. Ze względu na rodzinę staram się być silna, choć chyba teraz widać jedynie nieporadne starania.
Aby mieć jakiekolwiek szanse, leki muszę przyjmować nieprzerwanie przez minimum 5 lat. Nie stać nas na taki wydatek a w tym przypadku brak pieniędzy jest równoznaczny z moją śmiercią. Dlaczego tak bardzo chce żyć? Dlaczego tak kurczowo trzymam się resztek tego życia, które mi zostały? Bo mam dla kogo. Bardzo chciałbym zatańczyć na weselach własnych dzieci, doczekać wnuków a najbardziej na świecie chciałbym nie przysparzać zmartwień tym których kocham najbardziej. Proszę o pomoc, bo chce jeszcze uczestniczyć w ich życiu i liczę, nawet w tych najgorszych chwilach, że los się do mnie wreszcie uśmiechnie.
Life 612 tak nazywa się obecnie, moja przepustka do życia. Mogę ją zdobyć tylko za pieniądze, których nie mam. Proszę o wiele, w zasadzie o wszystko, ale innego wyjścia nie mam. Proszę o to, by pomogli mi Państwo wygrać walkę o życie. Nie chcę umierać i zostawiać mojej rodziny. Jeśli jest, choć cień szansy to chcę spróbować dalej żyć, dla moich dzieci.