Awantura o Helenkę

Operacja serca w Munster
Zakończenie: 29 Czerwca 2015
Rezultat zbiórki
Helenka przeszła operację zgodnie z planem 21.07.2015 r. Wróciła z sali operacyjnej na własnym oddechu, a już w 2 dobie zeszła z intensywnej terapii na kardiologię!
Helenka ku zaskoczeniu lekarzy tak szybko wracała do zdrowia, że już w 6 dobie od operacji na otwartym sercu dostała wypis i mogliśmy razem wrócić do domu. Po pierwszej kontroli wiemy, że tętnice płucne, które profesor poszerzył, zaczęły w końcu rosnąć i mamy nadzieję, że już nie przestaną. Helenka rośnie jak na drożdżach, biega i ani minuty nie potrafi wysiedzieć w jednym miejscu i oczywiście zaczęła psocić. Czekaliśmy na te chwile i na jej pierwsze słowa, bo baliśmy się, że nigdy nie nadejdą, ale nadeszły dzięki cudownym lekarzom oraz wspaniałym ludziom o ogromnych sercach, dzięki którym mogliśmy ratować życie naszej córeczki.
Z całego serca każdego dnia dziękujemy. Rodzice.
Opis zbiórki
Helenka w 5 dobie życia przeszła 7-godzinną operację. Krótko po jej przewiezieniu z sali operacyjnej na intensywną terapię usłyszałam od lekarza, że córeczka przechodzi teraz walkę "jak noworodek ciągnięty pod kołami rozpędzonego tira". Lekarz powiedział, że decydujące są pierwsze 3 dni po operacji. Dodał, że wszystko zależy od tego, czy dziecko będzie chciało żyć, dlatego każdego dnia szeptaliśmy jej do uszka „Chciej żyć” .. i chciała.
W sierpniu 2014 roku, w 40 tygodniu ciąży pełni nadziei krótko po północy pojechaliśmy na poznańską porodówkę przy ul. Polnej. Po 15-godzinnym porodzie mogłam wreszcie poznać mieszkankę mojego brzucha i odetchnąć z ulgą. Helenka urodziła się zdrowa, ważyła 3450 g i otrzymała 10 punktów w skali Apgar. Teoria o zdrowym dziecku runęła w gruzach po zaledwie 3 kolejnych godzinach. Neonatolog usłyszał szmery na serduszku Helenki. "Noworodki często tak mają" - uspokajał mnie i zabrał Helenkę na badania. Po upływie niespełna 30 minut usłyszałam, że moja całkiem zdrowa, śliczna córeczka ma ciężką wadę serca (Przełożenie Wielkich Pni Tętniczych - TGA) wymagającą jak najszybszej operacji w krążeniu pozaustrojowym, hipotermii głębokiej z zatrzymaniem pracy serca. Z tych badań Helenka już do mnie nie wróciła - została zabrana karetką do innego szpitala na operację.
Potem usłyszeliśmy, że Helenka miała szczęście, że w ogóle doczekała operacji, czyli że przeżyła pierwsze 5 dni... Nie było czasu na wybór szpitala, lekarza. Wypisałam się ze szpitala po porodzie i pojechałam za córeczką. Gdy po operacji lekarz porównał stan Helenki do dziecka ciągniętego pod kołami rozpędzonego tira... mógł po prostu powiedzieć, że dziecko śpi. I tak ledwo stałam na nogach, a do tego widziałam Helenkę po operacji, całą w kabelkach. Przez 3 dni walczyła o życie. Udało się.
Pierwsza kontrola odbyła się 5 tygodni po operacji. Okazało się, że tętnice płucne Helenki nie rosną. U 3 na 100 dzieci z tą wadą tak się dzieje, lekarze zapewniali, że dzieci z tego wyrastają. Modliliśmy się, żeby tak też było u naszej córeczki, żeby w końcu tętnice zaczęły rosnąć. A one coraz szybciej się zwężały, o czym dowiedzieliśmy się na kolejnej kontroli. Cewnikowanie, które odbyło się 31 marca tego roku nie udało się - tętnice były za wąskie, niektóre miały zaledwie 2 mm. Jedynym rozwiązaniem stała się kolejna operacja. Lekarze zgodnie mówili, że operacja powinna być "na już". A z drugiej strony nie otrzymywaliśmy żadnego terminu, bo dużo dzieci czeka w kolejce. Może balonik, może stent? - zastanawiali się lekarze nad innymi, tymczasowymi rozwiązaniami. Na ostatniej wizycie okazało się, że tętnice Helenki są w tak fatalnym stanie, że Malutka nawet nie doczeka stentu. Nie ma innego rozwiązania - tylko operacja.
W Polsce byliśmy u 6 kardiologów. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że operacja jest potrzebna, ale nikt nie podał terminu. Lekarze kazali cieszyć sie każdym dniem z córeczką... jak tak można? Dlaczego nie ma terminu operacji, skoro wszyscy mówią, że trzeba operować? Przecież jest zagrożone życie Helenki... Nie mogliśmy tego zrozumieć i chyba nigdy nie zrozumiemy. Napisałam maila do Niemiec, do Profesora Malca. Odpisał po kilkunastu minutach. Tego samego dnia wieczorem zapisaliśmy Helenkę do fundacji. Gdy kolejnego dnia zadzwoniłam do kliniki w Niemczech, kwalifikacja do operacji już była przygotowana. Z terminem do końca lipca i kwotą 30.500 euro.
Własnymi siłami zebraliśmy część kwoty, ale potrzebujemy o wiele więcej. Musimy zrobić wszystko, aby uratować naszą córeczkę i dać jej szansę normalnie żyć i być zdrowym dzieckiem. Dlatego prosimy wszystkich ludzi o wielkim sercu, aby pomogli nam zebrać pieniądze na operację, bez której nasza córeczka nie przeżyje...