Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

By rak nie odebrał nam synka... Uratuj życie Bartusia!

Bartłomiej Pawlak
Cel zbiórki:

Immunoterapia - leczenie przeciwciałami Anty GD2

Bartłomiej Pawlak
Ksawerów, łódzkie
Neuroblastoma - nowotwór złośliwy IV stopnia
Rozpoczęcie: 15 Stycznia 2018
Zakończenie: 20 Marca 2018

Rezultat zbiórki

Prosimy o modlitwę. Stan Bartusia się pogorszył. Przerzuty nie reagują na chemię. Choroba szybko postępuje, dzisiaj otrzyma kolejną inną chemię, która jest ostatnią, jaka może pomóc. Szukamy już innego leku za granicą – napisali 16 marca zrozpaczeni rodzice.

Nasz Bartuś powoli gaśnie. Od rana, z pomocą lekarzy robimy wszystko, aby przez te ostatnie godziny życia już nie cierpiał... - to ostatnie informacje na temat stanu zdrowia swojego ukochanego synka, które mogli nam przekazać.

Bartuś odszedł wczoraj, 20 marca, o godzinie 19.00.

Rodzinie chłopca składamy najszczersze wyrazy współczucia. Tak ciężko bez tego uśmiechu, bez mądrego spojrzenia ciemnych oczu…

Bartusiu, byłeś taki dzielny w starciu ze śmiertelnym przeciwnikiem. Dla nas byleś wojownikiem. Walczyłeś do samego końca.

Wiemy, że już Cię nie boli, że nie cierpisz…

Śpij, aniołku (*)

Opis zbiórki

Mamusiu, ja nie chcę, żebyś ty cierpiała. I żeby brzuszek cię bolał tak jak mnie. Tak mówił mi Bartuś, gdy trafiliśmy na oddział onkologii. Mój synek ma 5 lat i walczy ze śmiercią. Z najgorszą odmianą raka, która zabija tylko malutkie dzieci. Wraz z mężem płakaliśmy, gdy Bartuś przechodził chemioterapię, gdy miał operację, a z jego brzuszka wycięto guz, który ważył pół kilograma. Nasz synek jest jednak silny. Wygra. Musi. Potrzebuje jednak pomocy, Twojej pomocy, bez niej nie ma szans!

Prosimy, uratuj życie naszego dziecka…

Bartłomiej Pawlak

Bartuś nigdy nie chorował. Nie znał widoku gabinetu lekarskiego, dźwięku aparatury medycznej, zapachu szpitala. Dziś mówi, że szpital to jego drugi dom. Mimo to każdy dzień na oddziale onkologii wita i kończy z uśmiechem. Nie rozumiem, dlaczego rak zaatakował takie pełne życia dziecko, takie wspaniałe dziecko. Nigdy nie pogodzę się z tym, jeśli Bartuś przegra. Nie dopuszczam do siebie nawet tej myśli, bo gdybym to zrobiła, osunęłabym się w rozpacz i ciemność, a muszę być przy synku, on musi wiedzieć, że mama jest obok, że walczy razem z nim.

Musiałam nauczyć Bartusia, że ma płakać, jeśli go coś boli. Zawsze był taki – dzielny. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak musiał cierpieć, kiedy rozpłakał się nagle w tamten sierpniowy dzień… Mówił, że boli główka. Że ból jest tak straszny, że nie może wytrzymać. Byliśmy u lekarza, który stwierdził, że to wirus, dał nam jakiś lek. Gdy ból nie przechodził, pojechaliśmy do szpitala. Podejrzewano zapalenie opon mózgowych, ale lekarz uznał, że na wszelki wypadek zrobi USG brzuszka. Nie spodziewał się niczego groźnego. A już na pewno nie tego…

Bartłomiej Pawlak

Najpierw padły trzy słowa – „guz” i „oddział onkologii”, gdzie zawiozła nas karetka. To był dla nas taki szok, że nie wiedzieliśmy, co się dzieje, co mówią lekarze. Potem były kolejne badania – USG, tomografia, badanie szpiku, moczu, badanie wycinka guza. I diagnoza – neuroblastoma. Nowotwór układu nerwowego w IV stopniu, tym najgorszym, najbardziej zaawansowanym. Nowotwór, który atakuje i zabija tylko malutkie dzieci. U Bartusia zaatakował już płuca, wątrobę, podejrzewano też zmiany na móżdżku.

To był 27 sierpnia 2017 roku. Data, której nie zapomnimy już nigdy. Tego dnia zmieniło się wszystko. Wszystko, co było przed chorobą Bartka, co kiedyś miało znaczenie, już nie istnieje. Teraz liczy się jedno – nasz synek jest śmiertelnie chory. Ma raka. Walczy o życie.

Tego dnia zamieszkaliśmy na oddziale onkologii.

Bartłomiej Pawlak

Gdy Bartuś przekroczył próg oddziału, przestał mówić. Przez 2 tygodnie żył w ciszy. Byliśmy przerażeni. Lekarze mówili, że to być może przez zmiany, które zajęły już mózg. Teraz już wiemy, że to była jego reakcja na to wszystko, tak zablokował go szok i strach. Staraliśmy się być przy nim silni, ale gdy widzieliśmy te dzieci, pozbawione włosków, słabiutkie, blade jak duchy, nie da się być silnym. Bartuś wkrótce miał być jednym z nich.

Po 2 tygodniach synek nagle się odezwał. „Mamusiu, czy ja zostanę już tu na zawsze?” – zapytał mnie cicho.

Chciałam odpowiedzieć, ale w takich chwilach trudno o słowa, są tylko łzy, które lecą z oczu same, rozmazują widok smutnej dziecięcej buzi, ścian szpitala, oddziału onkologii.

Dziś jestem już silna, bo siłę daje mi mój syn. Dzieci, które walczą z rakiem, są słabe tylko fizycznie. Psychicznie to wojownicy. Herosi w nierównej walce ze śmiercią. Bartuś uczy nas uśmiechu w najcięższych chwilach. Ma za sobą 8 cykli chemioterapii. W grudniu przeszedł operację wycięcia guza. Guz miał 10 centymetrów. Dopiero, gdy pozbyliśmy się ogniska nowotworu, synek zaczął jeść. Wcześniej to rak zjadał go od środka.

Bartłomiej Pawlak

Jesteśmy dziś we Wrocławiu, gdzie synek przechodzi megachemię i autoprzeszczep. To bardzo silna chemia, bardzo wyniszczająca, ale to jedyna broń w walce z rakiem, jedyny sposób, by Bartuś żył. Potem synka czeka radioterapia i ostatni etap, najważniejszy – immunoterapia, leczenie przeciwciałami anty GD2, które mają stymulować odporność organizmu. Dzieci chore na neuroblastomę w IV stopniu, czyli takim, jaki ma Bartuś, mają 20% szans na przeżycie… Immunoterapia zwiększa tą liczbę o kolejne 20%. Przy najwyższej wartości, jaką jest życie, życie dziecka, znaczenie ma każdy promil. A tu dostaniemy 20% szansy, że Bartuś będzie żył!

Immunoterapia była dostępna kiedyś tylko w Niemczech, dziś jest też w Polsce, ale nierefundowana. Neuroblastoma to rzadki nowotwór, zbyt rzadki na refundację… Załamałam się, gdy usłyszałam cenę leczenia, Walczymy o życie Bartusia, a teraz musimy walczyć także o pieniądze! Aby immunoterapia zadziałała, Bartuś musi ją dostać w ciągu 120 dni od autoprzeszczepu, czyli mniej więcej w połowie maja. Tak mało czasu. Cena jest kolosalna. Niewyobrażalna. To, co możemy jednak za nią kupić, jest bezcenne… Tym czymś jest życie Bartusia. To, że będzie dorastał, bawił się, śmiał, był z nami, żył szczęśliwy… Po prostu żył.

Błagam – spójrz w oczy mojego synka i podaruj mu – nam – szansę, by tak było.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki