Budzik dla taty

turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 22 Lutego 2016
Opis zbiórki
Ukochany tata dwójki zjawiskowych dzieci, mój mąż, ten „niezbędny“ w naszym domu. Człowiek, o którego zawsze będę walczyć, który musi do nas wrócić...
Wrzesień 2013 r. mój mąż i ojciec naszych dzieci, Piotr, przeżył coś, czego nie potrafi sensownie wytłumaczyć żaden lekarz. Pewnej nocy po prostu na chwilę „umarł”. Mój sen przerwało nadzwyczajnie, niepokojące chrapanie męża. Zerwałam się z łóżka, zapaliłam światło i zobaczyłam jego siną twarz. W panice odruchowo zaczęłam go ocucać i szturchać. Budzić krzykiem. W międzyczasie szybki telefon po karetkę. Wtedy dotarło do mnie, że dzieje się coś poważnego, a ja kompletnie nie wiedziałam co robić. Dopadła mnie bezradność i płacz nie do opanowania. W końcu przyjechała karetka. Po kilku próbach przywrócenia Piotrowi podstawowych funkcji życiowych rozłożono ręce i wstępnie stwierdzono zgon. Od tamtego momentu jedyna diagnoza jaką słyszę brzmi: śpiączka. Jeździłam po przeróżnych szpitalach, prosiłam o jakiekolwiek wytłumaczenie, ale za każdym razem serwowano mi niezliczone ilości domysłów i gdybań. Mimo to, że sama nie mam pojęcia jaka była przyczyna tego, co spotkało mojego męża, po omacku, ale z determinacją, walczę o jego powrót do zdrowia. Piotr ma do kogo wracać, dla kogo żyć. A dzieci potrzebują taty najbardziej na świecie…
Z całego budżetu, jaki mam na życie większość pieniędzy przeznaczam na ratowanie Piotra. Z trudem jestem w stanie zapewnić godziwe warunki życia naszym dzieciom. Jest mi ciężko, ale szybko się nauczyłam walki z przeciwnościami losu i po prostu nie lubię narzekać. Być może właśnie ta cecha pomaga mi pchać sprawy do przodu, nie załamywać się, nie poddawać.
Bycie żoną i mamą to największe szczęście jakie mogło mnie spotkać. Kiedy mąż był zdrowy spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Wspólne zabawy z dziećmi, spędzane wspólnie wakacje i miłe wspomnienia, to jedyne co nam pozostało. Gdy mąż zachorował musieliśmy przeprowadzić się do innego miasta, do teściów. Dzieci dzielą pokój z dziadkiem. Mąż do chwili obecnej nie odzyskał świadomości. Dzieciom bardzo brakuje zabaw z tatą, jego głosu i przytulania. Nawet ja jako mama mam dla nich niewiele czasu, ponieważ oprócz ćwiczeń rehabilitanta ja również prowadzę ćwiczenia męża, karmię go, co zajmuje trochę czasu.
Pragnę aby dzieci miały znowu ojca a ja kochającego męża, żebyśmy znowu jeździli razem na wakacje i mogli się cieszyć wspólnie dalszym życiem. Oddałam sprawie całą siebie, cały swój czas. Moim najbliższym celem jest zorganizowanie dla męża turnusu rehabilitacyjnego. Taka intensyfikacja ćwiczeń, to ogromna szansa na krok w stronę sprawności. Jeśli tylko możesz, pomóż nam go zrobić…