Mam 29 lat i umieram na raka! Błagam, pomóż mi

Terapia immunologiczna w Niemczech
Zakończenie: 11 Grudnia 2019
Opis zbiórki
Mam 29 lat, raka i dramatycznie mało czasu, by walczyć o życie! Nie pierwszy raz życie chce ze mnie zrezygnować, nie pierwszy raz tak bardzo się boję. Jak to nazwać? Pech? Fatum? Złe miejsce i czas? Kiedy miałem 17 lat, kiedy wszystko wydaje się piękne i ciekawe, w moje życie z butami wdarł się rak! Nikomu nie życzę takiej diagnozy, nikt na progu życia nie powinien słyszeć, że umiera. Lekarze powiedzieli, że jeśli operacja się uda, że jeśli w tej tragedii będę miał choć trochę szczęścia, to przeżyję!
Jedna operacja, za dwa miesiące kolejna, ale powracająca w głowie myśl, że to tylko ten jeden raz, a potem już będzie normalnie. Dwukrotna rekonstrukcja oczodołu, rozmontowany policzek. Potem długa rekonwalescencja. Ryzyko to słowo, które ma różny wymiar, ale w moim przypadku, brak operacji oznaczałby śmierć.
Przeżyłem, ale po siedmiu latach rak znów zaatakował. Cios przyszedł znienacka. Rak jelita grubego
Byłem przerażony. Dopiero co udało mi się oszukać śmierć i znów taki cios! Zdecydowałem się na wyłonienie ileostomii, bo chciałem żyć. Niestety podczas operacji nie wszystko poszło tak, jak trzeba. Kolejne reoperacje, jedne po drugich. Doznałem wstrząsu septycznego i zapadłem w śpiączkę. Potem pojawił się rozległy wylew wewnętrzny. Umierałem już nie tylko ze strachu. Lekarze mieli dla mnie tylko złe informacje.
Ogromny naciek na nerkę powodował nacisk i zdecydowano ją usunąć. Znów operacja, znów ból, strach i gorzki smak walki o życie. Przeżyłem, ale co to za życie. Oszpecone ciało, odleżyny na piętach, ciągły ból, który stał się moim partnerem życiowym. Spodziewałem się czegoś innego od życia.
Pojawiła się przepuklina. Niestety rak nie odpuścił. Kilka miesięcy temu pojawiły się przerzuty do wątroby i otrzewnej. Rak atakuje ze wszystkich sił i z każdej strony. Mam 29 lat, dopiero tyle, a już marzę jedynie o tym, by przetrwać kolejne miesiące.
Po tym wszystkim pomyślałem „Bez ilu organów może żyć człowiek?” Może byłoby lepiej nie zadawać sobie tego pytania. Znowu operacja wstawienia siatek na brzuchu z powodu ogromnej przepukliny, żeby jakoś to ciało się czegoś trzymało, dało mi tylko chwilowe wytchnienie. Bo jak się okazało, latem 2019 r. przyszedł czas na kolejne przerzuty – wątroba, otrzewna. Teraz czas przyszedł na chemię. Rak tego organu w moim przypadku jest nieoperacyjny.
Mój organizm już dłużej chyba tego nie zniesie i znowu ściana, od której się odbijam po raz kolejny w życiu. Ile jeszcze razy mnie to spotka? Jak długo to wytrzymam? Nie wiem, ale wiem jedno, że w tej walce może zwyciężyć wiara i nadzieja, ale taka choroba to nierówny partner.
Moi rodzice mi powiedzieli, że jest jeszcze jedna może to już ostatnia szansa na powrót do „normalności”, mogę ja otrzymać w niemieckiej klinice, ale to ogromny koszt. Dlatego proszę wszystkich ludzi o wielkich sercach o pomoc w zebraniu pieniędzy, od których zależy moje życie. Nigdy o nic nie prosiłem, zawsze starałem się być samodzielny, pocieszałem innych w nieszczęściach, ale przyszedł taki moment, że teraz ja, jak nigdy dotąd potrzebuję Waszego wsparcia. Proszę, pomóżcie mi...