Moje córeczki potrzebują mamy – proszę, pomóżcie mi z nimi zostać

zakup wózka inwalidzkiego elektrycznego
Zakończenie: 11 Marca 2019
Opis zbiórki
Kiedy zaczyna kręcić się w głowie, oszukujesz się, że to przemęczenie, że nic złego nie może się wydarzyć. 33 lata to siła wieku, człowiek jest silny, nie ma miejsca na chorowanie. Tyle lat żyłam względnie normalnie. Momentami los mnie nie oszczędzał, był bezduszny i nielitościwy. Nie mogłam jednak narzekać, skoro dwa razy w moim życiu wydarzył się cud! Dwie wspaniałe córeczki, które mam, wniosły moje życie wszystkie wspaniałe chwile…
Jestem z nich dumna i są dla mnie najważniejsze. Na samą myśl, że nie będę mogła się nimi zajmować, robi mi się słabo.
Doszłam do momentu, w którym nie mogłam się już dłużej oszukiwać. Nie mogłam już utrzymać równowagi, a cały świat tańczył mi przed oczami. Poszłam do lekarza i po serii badań dowiedziałam się, jaka jest przyczyna. Nie sądziłam, że jest ze mną aż tak źle…
Usłyszałam druzgocącą diagnozę: stwardnienie rozsiane, postać rzutowo-remitująca. Początkowo choroba obchodziła się ze mną dość łaskawie. Obecnie mój stan jest poważny, właściwie nie potrafię samodzielnie funkcjonować, potrzebuję osobę do pomocy w wykonywaniu nawet najprostszych czynności. Nie jestem w stanie chodzić bez podparcia się – chodzik jest ze mną zawsze, ale ze względu na liczne ograniczenia, poruszam się tylko w obrębie mieszkania, sporadycznie, praktycznie wcale nie wychodzę na zewnątrz. Choroba powoduje, że jestem nieustannie zmęczona, drętwieją mi ręce i nogi.
Czasami czuję się, jakby ktoś włożył moje całe ciało w gips i na siłę kazał iść. Z powodu spadku odporności, w okresie jesienno-zimowym zmagam się ciągłymi i nawracającymi infekcjami. Wiem, że stwardnienie rozsiane to nie wyrok. Wiem, że to choroba nieuleczalna, ale dzięki odpowiednio podjętej terapii można z tą chorobą prowadzić normalne, godne życie. Jednak wiem, że koszty rehabilitacji są dla mnie niezwykle wysokie i sama sobie nie poradzę. Jestem matką samotnie wychowującą dwie dziewczynki (wiek: 6 i 3 l.), które również borykają się z problemami zdrowotnymi. Nie mam innego wyjścia, nie mogę się poddać!
Boję się dnia, w którym będę potrzebna moim córeczkom, a nie będę miała już siły, by się nimi opiekować. Boję się dnia, w którym moje ciało przestanie reagować na moje polecenia.
Chcę walczyć dla moich dziewczynek, chcę być dla nich matką, nawet taką na wózku inwalidzkim. Beze mnie moje córeczki zostaną same – nie mam wyjścia – muszę żyć i opiekować się nimi, zanim będzie za późno. Dlaczego potrzebny mi wózek elektryczny? Bo to będą moje nogi. Moje dzieci potrzebują mamy nie tylko w domu, ale i poza nim. Na elektrycznym wózku pojadę na zebranie do szkoły, zrobię zakupy, ugotuję dla nich obiad.
Proszę Was o szansę, by zająć się dziećmi. Obowiązkiem matki jest żyć i opiekować się dziećmi, które kocha nad życie. Dzięki Wam mogę być jeszcze matką z prawdziwego zdarzenia.