Rak mnie nie dogoni!

spełnienie marzenia - zakup roweru marki Giant i akcesoriów
Zakończenie: 6 Marca 2017
Rezultat zbiórki
Największym marzeniem Kuby był rower, który byłby symbolem odzyskanego dzieciństwa...
Marzenie Jakuba spełniło się podczas marcowej Podróży Spełnionych Fantazji do udziału, w której zaprosiliśmy wolontariuszy z Kanady.
Jakub zaprosił nas do pokoju i od razu zabrał się za rozpakowywanie przyniesionych przez nas podarunków. Na widok wymarzonego smartwatcha aż dostał wypieków. Potem była piłka nożna, kask, klocki Lego, gry i puzzle.
Na Jakuba czekała jeszcze jedna wyjątkowa niespodzianka – wyśniony, upragniony rower. Chłopiec nie posiadał się z radości i aż rozpierała go energia. Od razu chciał wskoczyć na nowy sprzęt i go wypróbować.
Wspaniale było patrzeć na ten wybuch entuzjazmu! Ilość pozytywnej energii po spotkaniu i wspólnej zabawie na długo została jeszcze z nami.
Za spełnienie marzenia Jakuba z całego serca dziękujemy wszystkim osobom, które za pośrednictwem portalu siepomaga.pl przekazały pieniądze na zakup roweru z wyposażeniem.
Opis zbiórki
Kiedy w sidła śmiertelnej i potwornej choroby wpada dziecko, które dla swoich bliskich jest największym skarbem, cierpią wszyscy. W tej rodzinie nieszczęście dosięgło najmniejszą, najmłodszą i najbardziej bezbronną istotkę - Kubusia.
W 2013 roku, wówczas 5-letni Kuba, zaczął cierpieć na silne bóle brzucha. Wymiotował i miał biegunkę, jednak lekarze nie skierowali go na szczegółowe badania, o które prosiła, a właściwie błagała, jego mama. Zalecili jedynie masowanie brzuszka i lewatywy. A dzwonek alarmowy dzwonił i dzwonił… Chłopiec trafił do szpitala, przez tydzień leżał pod kroplówką. Diagnoza brzmiała okrutnie banalnie: zatrucie pokarmowe. Nic nie pomagało, ból nie ustępował. Trwało to kilka miesięcy, aż w końcu Kubuś zaczął wymiotować kałem. Doszło do niedrożności przewodu pokarmowego, co mogło się skończyć prawdziwą tragedią... O jego życiu decydowały minuty… Kuba potrzebował natychmiastowej operacji. Po otwarciu brzuszka okazało się, że w jelicie cienkim jest guz. Lekarze wycięli go wraz z kawałkiem jelita, a po badaniach nie mieli już wątpliwości, że to nowotwór złośliwy...
Jeden rak, a zwalił z nóg całą 7-osobową rodzinę… Wszyscy bliscy tak samo mocno przeżyli chorobę małego Kubusia, tak samo się o niego bali, wylali tyle samo łez. Dali chłopcu mnóstwo sił i wsparcia, które pozwoliły przetrwać bardzo agresywną chemioterapię, wielokrotne przetaczanie krwi, spadek wagi… Rak był silny, ciągnął małego chłopczyka w dół, ale w tym samym czasie tak wiele dobrych dusz ciągnęło go w górę.
Kuba jest już w domu. To nie oznacza, że pokonał chorobę… Chwilami jest jak dawniej, przed koszmarem - Kubuś jest ruchliwy, wszędzie go pełno. Otoczony troskliwym rodzeństwem, które stoi za nim murem i bardzo o niego dba. Siostry zabierają go na plac zabaw, z braćmi gra w piłkę. Tylko jego poważne i dojrzałe oczy zdradzają, że przeszedł ciernistą, wyboistą drogę. Ciągle też narzeka na ból brzuszka, dlatego konieczne będą dalsze badania. Czy rak ustąpił na dobre czy tylko został uśpiony? Na odpowiedź rodzina Kuby musi jeszcze poczekać…
Kubuś, od kiedy wyszedł ze szpitala, łapczywie chwyta każdy dzień. Z uśmiechem wita każdy poranek. Teraz, gdy zbliża się wiosna, zamarzył mu się własny rower. Kuba chce być znowu zwykłym, beztroskim dzieckiem i zapomnieć o chorobie, z którą przyszło mu się zmierzyć. Wiosna, słońce, pachnące powietrze i rower to dla niego szczyt dziecięcego szczęścia. Już nie może się doczekać, kiedy przyroda zacznie budzić się do życia, a on wreszcie zobaczy ją z innej perspektywy niż łóżko… Oby straszna choroba już nigdy go nie dogoniła! Mamy nadzieję, że los Kubusia wzruszy Wasze serca i pomożecie obdarować go wymarzonym rowerem!