Mamo, nie odchodź! Nie oddamy Cię rakowi...

leczenie olejami CBD
Zakończenie: 15 Października 2017
Rezultat zbiórki
Smutne wieści dotarły do nas niedawno… Takich zakończeń historii boimy się najbardziej. Po długiej i trudnej walce z rakiem pani Genowefa odeszła. Niestety, nie zdążyła doczekać chwili, gdy zostanie babcią po raz czwarty, nie pozna swojego wnuczka lub wnuczki… Wierzymy jednak, że będzie czuwać nad nią z góry. Dzięki leczeniu olejami CBD jej ostatnie chwile wśród najbliższych nie były przepełnione bólem, lecz spokojem. Po wielu miesiącach potwornego bólu w końcu nie cierpiała…
Rodzinie pani Gieni składamy najszczersze wyrazy współczucia i łączymy się z nimi w żalu. Niech spoczywa w spokoju.
Opis zbiórki
Nie ma większej tragedii niż stracić mamę, nieważne, ile ma się lat, trzy, trzynaście, trzydzieści. Ona jest ostoją, kimś, kto pomoże, nawet gdy nie ma jak, nakarmi, nawet gdy nie ma za co, kocha, bez względu na wszystko… W oczy naszej mamy zagląda śmierć, a my umieramy ze strachu, że ją stracimy. Gienia, nasza mama, ma raka. Prosimy o pomoc, bo nie ma dla nas nic ważniejszego niż jej życie.
Kto sam nie chorował, kto nie widział choroby kogoś bliskiego, nie zdaje sobie sprawy z tego, jakim koszmarem jest nowotwór. Rak to cierpienie, gdy boli tak, że nie możesz mówić, chodzić, spać. Rak to znikanie, gdy z człowieka zostaje skóra i kości, gdy codziennie jest go mniej. Widzieliśmy, jak nasza mama cierpi. Widzieliśmy, jak znika, jak rąk ją niszczy, zabiera nam z każdym dniem. Ból jednak był chyba najgorszy, to jest straszne – patrzeć na cierpienie ukochanej osoby i wiedzieć, że nie można nic zrobić… Mama niedawno brała jeszcze 6 dawek morfiny dziennie, mimo to była tak słaba, że nie mogła chodzić. Kiedyś była zawsze w ruchu. Rak odebrał jej siły, sprawił, że nie miała siły wstać z łóżka. Zamiast dobrodusznego uśmiechu na jej twarzy był grymas bólu. W jej oczach zgasło światło, gdy dowiedziała się, że lekarze skreślili ją całkowicie. Że więcej nie mogą nic zrobić, że ma tylko cierpieć i gasnąć z każdym dniem.
Koszmar choroby trwa już 10 lat. Do raka nie można jednak przywyknąć, nie da się przyzwyczaić. Zaczęło się od zgrubienia w piersi, mama była u lekarza, który powiedział jej, że skoro nie boli, to nic złego… Zbagatelizował objawy. Nie zlecił żadnych badań, nie kazał się martwić. Potem zaczęło boleć, wtedy pojechała już bezpośrednio na onkologię. Pobranie wycinka, badanie, mammografia. Rak. Z przerzutami na węzły chłonne.
Mama, to słowo kojarzy się z ciepłem, bezpieczeństwem, domem. Nie z rakiem, szpitalem, cierpieniem, umieraniem… Mama stała się pacjentką onkologii. Leżała w szpitalu. Wypadły jej wszystkie włosy…
Gdy choruje bliski, zaczyna się rozumieć, że jedyną wartością, która tak naprawdę ma znaczenie, jest zdrowie. Gdy mama skończyła chemię, byliśmy pełni nadziei, że teraz już będzie dobrze. Mama wróciła do pracy. Pewnego dnia potknęła się, uderzyła w plecy. Zaczął się ból… Złamała kręgosłup. Dowiedziała się o tym rok później. Tak, rok chodziła ze złamanym kręgosłupem. Umierała z bólu, lekarze tymczasem upierali się, że to coś z kręgiem szyjnym. Gdy prosiła o skierowanie na prześwietlenie, usłyszała „nie będę pani po kawałku prześwietlać”… Dopiero gdy trafiła do ortopedy, okazało się, że to złamanie, natychmiast skierowano ją na operację. Wystarczyłby jeden nieostrożny ruch, a byłaby rośliną… Dziś ma 7 śrub w kręgosłupie. Badania wykazały też, że są przerzuty w kościach. Biodra, barki… Dziś są też w węzłach, jamie brzusznej, pachwinach, wątrobie… Znów rozpoczął się ten koszmar, onkologiczny koszmar. Rozpacz. Ból. Szpital. Kroplówki. Chemia. Mama bardzo źle reagowała na leczenie, skóra na nogach i rękach pękała jakby ktoś darł papier… Skutków ubocznych było tyle, że lekarze zadecydowali o przerwaniu chemioterapii. I powiedzieli, że nic dla mamy nie mogą więcej zrobić.
Mama zawsze była przeciwniczką niestandardowych metod leczenia, wierzyła w medycynę, w chemioterapię, lekarzy. Ale oni przestali wierzyć w nią…
Mama przestała chodzić, przestała prawie mówić, nie miała siły żyć. Nie mogła wokół siebie nic zrobić. Gasła. Żegnała się już z nami, z tatą, ze mną, z moim bratem Robertem, z naszymi dziećmi – gromadą swoich ukochanych wnucząt… Ale my wiedzieliśmy, że się nie poddamy, że będziemy walczyć o mamę, tak jak ona walczyłaby o nas, że gdy będzie trzeba, pójdziemy nawet do piekła i będziemy paktować ze śmiercią, żeby tylko oszczędziła naszą mamę. Zaczęliśmy szukać innych metod, alternatywnych, pytać innych chorych. Okazuje się, że fantastyczne efekty u niektórych daje leczenie olejami CBD. Miały uśmierzać ból nawet u tych chorych, u których nie działa nawet morfina… U mamy już dawno przestała działać. Postanowiliśmy spróbować, wiedząc, że nic innego już na mamę nie działa, wiedząc, że nie pozwolimy jej cierpieć. Lekarz z hospicjum, pod opieką którego jest mamy, również zasugerował, że u mamy są wskazania do tego typu leczenia.
Mama od kilku miesięcy stosuje to leczenie i chce nam się płakać, patrząc na efekty – tylko tym razem są to łzy szczęścia. Poprawa jest fenomenalna. Mama jest w stanie chodzić, normalnie funkcjonować! Po raz pierwszy od 10 lat mogła normalnie zasnąć, przespać noc… wrócił jej apetyt, ból znacznie się zmniejszył, a czasami w ogóle nie ma. Oleje CBD niesamowicie poprawiają komfort życia chorych na raka. Mama może normalnie żyć! Pierwszy raz od dawna na usta mamy zagościł uśmiech, a kiedy nie cierpi, tak pięknie się uśmiecha…
Musimy kontynuować leczenie, wykraść rakowi kolejne dni, w których mama jest silna, szczęśliwa, w których czuje się dobrze. Niczego innego nie pragniemy niż tego, by ją nie bolało. Jesteśmy mama dla mnie i brata, cudowna babcia dla naszych dzieci, swoich wnucząt – Miśki, Nadii, Oskara… Jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc, bo nie dajemy sobie już rady finansowo, mimo że z bratem kursujemy między Polską a Szkocją, pracując by mieć środki na leczenie mamy… Koszt leczenia mamy jest ogromny - to 3-4 tysiące złotych miesięcznie i wciąż wzrasta - ale jej życie, życie bez bólu, jest dla nas najważniejsze. Chcielibyśmy zabezpieczyć środki chociaż na rok...
Proszę, pomóż, jeśli uważasz, że mama to nie tylko słowo, to święte słowo, najpiękniejsze słowo świata… Pomóż, jeśli rozumiesz, że mama może być najważniejszą osobą w życiu, najlepszą przyjaciółką. Niedługo sama po raz drugi zostanę mamą… Tak bardzo chciałabym, aby moja mama poznała jeszcze swojego wnuczka lub wnuczkę…
Monika